Skocz do zawartości

Dysputy ekonomiczne


Gość Nereusz

Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, Stormont napisał:

W XXI w. istnieje tyle możliwości (niepełnego co prawda) uczestniczenia w mszy bez kontaktu z ludźmi, że warto z tego skorzystać.

Nikt nikogo przecież nie zmusza do chodzenia na mszę. W niedzielę rano pod domem nie pojawia mi się policja religijna z nakazem wymarszu. W każdą niedzielę, w każde święto, w każdy dzień ja sam decyduję, czy idę na piwo, na mszę czy pograć w bilard.

  • Like 3
  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nikogo przecież nie zmusza do chodzenia na mszę. W niedzielę rano pod domem nie pojawia mi się policja religijna z nakazem wymarszu. W każdą niedzielę, w każde święto, w każdy dzień ja sam decyduję, czy idę na piwo, na mszę czy pograć w bilard.

Do galerii,teatrów i na koncerty też nikt nie każe chodzić, a jednak je pozamykali.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stormont Dopóki nie zamkną kościołów, to kwestia (nie)obecności na niedzielnej mszy pozostanie w gestii ludzi. Każdy jakoś sobie to ryzyko zważy i zadecyduje. Argument "bo galerie" nie wydaje mi się znowu taki bezsensowny. Ciężko wyjaśnić człowiekowi dlaczego zamknięto mu kościół parafialny kiedy wciąż działają galerie, puby i dyskoteki (szczególnie te ostatnie, miałem nieprzyjemność wpadnięcia na nagranie ze studentami wesoło śpiewającymi na imprezie "Korona tu. Korona tam. Korona ***** zrobi nam!"). Sam na jakiś czas odpuszczę sobie obecność na mszy - istnieje szansa, że zaraziłem się na studiach i powinienem przesiedzieć w domu następne dwa tygodnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wracając do wątku ekonomicznego w kontekście panującej sytuacji: zawsze w sytuacjach kryzysowych (a ta jest dla mnie wręcz dramatyczna - wczoraj podjąłem decyzję o zawieszeniu wszyskich, nawet indywidualnych zajęć w mojej prywatnej szkole mimo, że nie podlegam żadnemu kuratorium i to mimo, że nikt nikomu do niej nie każe chodzić- po prostu z poczucia odpowiedzialności) przypominają mi się słowa niejakiego pułkownika, do którego nie miał kto pisać z opowiadania przywołanego w innym wątku G. G. Marqueza, który to pułkownik zapytany przez zrozpaczoną żonę „i co my będziemy teraz jedli?” odpowiedział bez namysłu: „ GÓWNO!”

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z miejsc, w których bywam, największe zagęszczenie ludzi było w komunikacji publicznej w godzinach szczytu (metro i kolej dojazdowa). Teraz może się coś rozluźniło, ale w czasach przed zarazą ludzie stali praktycznie twarzą w twarz. Nie wiem, czy coś z tym można zrobić, zamknięcie to paraliż miasta. Może powsadzać wszystkich w celofan? 

Co do ekonomii - współczuję ludziom, w kilku branżach wygląda na to, że ludzie przez przynajmniej miesiąc nic nie zarobią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z miejsc, w których bywam, największe zagęszczenie ludzi było w komunikacji publicznej w godzinach szczytu (metro i kolej dojazdowa). Teraz może się coś rozluźniło, ale w czasach przed zarazą ludzie stali praktycznie twarzą w twarz. Nie wiem, czy coś z tym można zrobić, zamknięcie to paraliż miasta. Może powsadzać wszystkich w celofan? 
Co do ekonomii - współczuję ludziom, w kilku branżach wygląda na to, że ludzie przez przynajmniej miesiąc nic nie zarobią.

Owszem nie można się/kogoś odzarazić, ale można powstrzymać dalsze zarażanie zwłaszcza, że nie jest za późno. Zalecenia lekarzy i epidemiologów nie wzięły się z sufitu i nie sprowadzałbym dyskusji do poziomu dyskusji o futbolu, na którym wszyscy znają się najlepiej. Skoro lekarz mi mówi: jeśli możesz, to zostań w domu, to chowam swoje teorie do kieszeni i siedzę w domu. Lepszy paraliż miasta, niż kolejki do respiratorów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stormont Dopóki nie zamkną kościołów, to kwestia (nie)obecności na niedzielnej mszy pozostanie w gestii ludzi. Każdy jakoś sobie to ryzyko zważy i zadecyduje. Argument "bo galerie" nie wydaje mi się znowu taki bezsensowny. Ciężko wyjaśnić człowiekowi dlaczego zamknięto mu kościół parafialny kiedy wciąż działają galerie, puby i dyskoteki (szczególnie te ostatnie, miałem nieprzyjemność wpadnięcia na nagranie ze studentami wesoło śpiewającymi na imprezie "Korona tu. Korona tam. Korona ***** zrobi nam!"). Sam na jakiś czas odpuszczę sobie obecność na mszy - istnieje szansa, że zaraziłem się na studiach i powinienem przesiedzieć w domu następne dwa tygodnie.
Dopóki ktoś sobie zarządza ryzykiem, które dotyczy tylko jego samego, to może i sobie uprawiać żonglerke nożami, w przypadku chorob zakaźnych, sytuacja jest zupełnie inna. Zwłaszcza że większość ludzi chodzących do kościoła kwalifikuję się do grupy, na którą wirus oddziałuje dość złośliwie. Co nie przeszkadza niektórym z nich myśleć, że matka boska ma ich w opiece, a woda święcona ma właściwości antyseptyczne. Zresztą, to tutaj ktoś parę postów wcześniej przypominał "żart" o rozbitku, który odmawiał pomocy bo bóg mu pomoże? ;)
  • Like 1
  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, mosze napisał:

Co do ekonomii - współczuję ludziom, w kilku branżach wygląda na to, że ludzie przez przynajmniej miesiąc nic nie zarobią.

To jest bardzo ciekawe spostrzeżenie i w dodatku w temacie wątku. Nie kupię godziny lekcji fortepianu u @pablocito, ale 10 kilo mąki i 100 rolek papieru toaletowego - czy per saldo dla ekonomii będzie to to samo? Nie polecę samolotem na wakacje na Florydę, ale kasa zostaje na koncie na inne wydatki - może paradoksalnie właśnie bardziej lokalne, jedzenie z dostawą, gry komputerowe, sklepy internetowe. Ktoś może powiedzieć, że zamiast wydawać na to co chcę, muszę okresowo wydawać na to co muszę, ale czy gospodarka w ogóle zna takie rozgraniczenia? Wydaje mi się, że dopóki nie ginie jakaś znacząca część populacji świata, gdzie faktycznie baza konsumentów ogółem się zmniejsza mamy tylko do czynienia z przesunięciem funduszy w inne miejsca.

Jak to Waszym zdaniem jest?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Decyzja odnośnie kościoła wydaje się irracjonalna w obliczu pozostałych. Oprócz tego że są tam osoby kwalifikujące się do grupy narażonej na większe ryzyko to nie należy zapominać, że te osoby również chodzą do sklepów itd., gdzie potencjalnie mogą zarazić inne osoby, tym bardziej że w kościele raczej nie ma zalecanych odstępów pomiędzy ludźmi. Dziwi mnie fakt, że w stanie ogłoszonego stanu epidemiologicznego zostały wycofane wszystkie imprezy masowe powyżej 50 osób, sklepy pozamykane, siłownie, baseny, szkoły, uczelnie, a kościół jako jedyny ma 'zalecenie' by podczas jednej mszy nie było więcej niż 50 osób (a jakoś nie widzę żeby do kościoła ustawiała się kolejka i było odliczane 50 osób a reszta wypraszana). Tym bardziej, że nie jest to coś czego nie można 'ominąć', gdzie z szacunku do tradycji naszego narodu nie widzę przeciwwskazań do tego, aby msze były transmitowane np. dwukrotnie w niedzielę w telewizji publicznej. Nie zapominajmy, ze mamy styczność z różnymi osobami i nawet jeśli my, jako jednostka, dbamy o to, by się nie zarazić i nie rozprzestrzeniać to szlag to wszystko trafia, gdy znajdzie się choć mała grupa osób, którzy nie będą tak ostrożni.

 

Edit:

@Żorż Ponimirski według mnie tak by było tylko w sytuacji, gdzie to przenoszenie konsumpcji byłoby na tym samym poziomie i to pod warunkiem tego, że każde przedsiębiorstwo dysponuje takimi środkami by być w stanie pokryć koszty stałe, które ponoszą w tym okresie, a dużo przedsiębiorstw żyje 'na bieżąco' i przy zatrzymaniu wpływów przez dłuższy okres niestety zbankrutuje. Dodatkowo, gdy ktoś ma UOP to dla niego jest obojętnym to czy będzie musiał iść do pracy, czy nie z finansowego punktu widzenia, bo pensję dostanie. Ale takie osoby, które wykonują pracę na zlecenie/freelancing nie zarobią pewnie za wiele w tym okresie, nie wspominając że produkcja stoi w miejscu itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ŻorżPonimirski, do pewnego stopnia oczywiście. Wszystko się trochę rozejdzie po kościach, ale to zależy jak długo to potrwa. Ale tak patrząc nie z lotu ptaka, a z pozycji Kalego:

-nikt nie kupi przez miesiąc pół tony cukru,

- pracownicy których zatrudniam na zlecenie będą musieli posłuchać rady marquezowskiego pulkownika,

- w budynku, gdzie wynajmuję lokal są jeszcze: salon fryzjerski, salon kosmetyczny, klinika stomatologiczna, dwie kancelarie prawne. Wczoraj wszystko było zamknięte na trzy spusty, na parkingu pod budyniem puściuteńko. Jak nie będziemy wszyscy mieli z czego zapłacić czynszu, to właścicielka budynku nie zapłaci raty kredytu i tak dalej i tak dalej.

I tak wzbijając się z poziomu Kalego coraz wyżej w zależności od tego jak długo potrwa stagnacja, tym gorsze będą straty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak płynności w przypadku wielu firm zagraża bankructwem. Brak spłaty kredytu będzie rozkładać banki, a ci akurat zarabiający przecież więcej kredytu nie spłacą. Bankructwa zwiększają bezrobocie, zmniejszają podatki itd. Dlatego ekonomii to nie równoważy. Ciekaw jestem, czy nie będzie też wielu przejęć. Mnóstwo spółek giełdowych jest wycenianych kilka razy poniżej wartości księgowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@pablocito @Blondas

Rozumiem co piszecie, ale wygląda mi to trochę na jechanie na szczęściu i koniunkturze. Czy tzw. finansowa poduszka bezpieczeństwa (Michał Szafrański) nie dotyczy firm, freelancerów itp.? Są przecież fundusze/ubezpieczenia na wypadek uszkodzenia jakiejś ważnej maszyny, w takiej sytuacji szef firmy nie rozkłada przecież rąk i nie zwalnia załogi bo są jakiejś przestoje w produkcji. Nawet przy braniu kredytu hipotecznego często wymagają ubezpieczenia na wypadek utraty pracy, więc mechanizmy zabezpieczające na pewno istnieją. Pytanie czy odpowiedzialni przedsiębiorcy z nich korzystają?

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ZorżPonimirski, w wypadku maszyny może tak, ale nikt Cię nie ubezpieczy od tego że odwołają Ci 10 zaplanowanych koncertów, na które zwykle nie masz jeszcze podpisanej umowy, ani od tego, że Ci klienci nie zapłacili, bo im znowu ktoś nie zapłacił itd. Poza tym tak , jak mówiłem: to będzie zależało od tego jak długo to potrwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedsiebiorcy mali zyja z miesiaca na miesiac. Taka sytuacja ze ktos jest zabezpieczony praktycznie nie wystepuje. A przynajmniej ja nie znam nikogo kto bylby gotowy na np. 5 miesieczny kryzys. Rzeczywistosc przedsiebiorcow jest raczej tragiczna, jest to walka o przetrwanie a nie walka o to kto bedzie jezdzil ferrari a kto tylko skodą :) Dysputy szafranskiego i teoretyzowanie o tym jak wyglada rzeczywistosc przedsiebiorcow i "co powinni" mozna sobie wlozyc w bajki, jak ktos zaklada biznes to musi miec plynnosc jak jej nie ma to wszystkie "powinnosci teoretyczne" schodza na dalszy plan jako ze za cos trzeba jeszcze zyc :) Nie ma plynnosci wszystko pada. Pada bo gospodarka ktora obserwujesz jest gospodarka na dzwigni ;) Cale nasze zycie jest zyciem na dzwigni, wystarczy wachanie w dol zbyt mocne i wszystkim sie 'STOP LOSSY' odpalaja ;)) co juz daje efekt domina w calej gospodarce.

Mozna tez na tym zarobic oczywiscie, bedzie odplyw i sie okaze kto plywa bez majtek jak to ktos gdzies pisal ;)

 

  • Like 1
  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz, a sprawdz wsrod znajomych prowadzacych restauracje/puby knajpy, kazdy biznes dziala inaczej. Nie da sie wrzucic wszystkich do jednego worka, jesli uwazasz ze wszystkie biznesy a przynajmniej w wiekszosci dzialaja tak jak opisales ze sobie spokojnie pol roku poradza bez zamowien to gratuluje optymizmu :) Czesc sobie poradzi kosztem kogos, a czesc nie, nie ma reguly, ale raczej standardem nie jest sytuacja ktora opisujesz :)

 

PS. niek nie mowi o przejadaniu zysku, zysk jest po to by go re-inwestowac, znaczy ze nie re-inwestujesz i nie rozwijasz firmy jesli siedzisz na gotowce , albo masz jakas specyficzna branze ktorej nie skalujesz celowo, nie chce zgadywac, poprostu kazda branza i podejscie jest inne.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajomy ma problemy z dwoma mieszkaniami w Krakowie które wynajmuje turystą, rezerwacje po odwoływane. Gdy nie było koronawirusa wszystko ładnie działało, były pieniądze na raty za te dwa mieszkania na kredyt, na samochód, podróże itd. Czas pokaże jak z tego wyjdzie.

Druga firma spod Krakowa w której kolega pracuje. Trzy autokary w tym dwa w leasingu, zajmują się głównie wożeniem turystów do Oświęcimia, Wieliczki i jakieś tam parafialne pielgrzymki do Kalwarii czy też Częstochowy, w krótkim czasie niemal żadnych zleceń. Dwa Suv-y w leasingu aby on i żona sobie jeździli a teraz nie ma z czego płacić rat.

Ostatni przykład. Znajomy który handluje klimatyzacją w tym momencie niemal zerowy obrót bo problemy z towarem z Chin, ratuje się serwisem klimatyzacji. Przetrwa bo nie ma żadnych kredytów, kilka starych samochodów kupionych za gotówkę. Firmy zbytnio nie rozwija aby mieć wszystko pod kontrolą i mieć wolny czas.

Gdy jest koniunktura mało kto myśli o ciężkich czasach a potem płacz i wyciągnie ręki po państwowe pieniądze. Zobaczymy jak to wszystko się rozwinie. 

 

 

 

  • Like 1
  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, nets napisał:

Firmy zbytnio nie rozwija aby mieć wszystko pod kontrolą i mieć wolny czas

Otoz to :) Albo rozwoj i ryzyko albo pelna kontrola nad sytuacja, ale juz sie nie udzielam, to tylko moje zdanie, kazdy ma swoje zdanie i swoje przekonania. Racja jest zawsze gdzies po srodku, a kazda sytuacja jest inna :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to powinniśmy się, w takim razie, poznać.
Prowadzę małą (mikro) firmę już dobrych parę lat i nie wyobrażam sobie, aby przejadać zysk. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć - u mnie w firmie możemy spokojnie pół roku nie dostać ani jednego zamówienia, a nie zmieni to wynagrodzeń, liczby zatrudnionych i nie wprowadzi nas to w jakikolwiek negatywny stan ekonomiczny, a może jedynie gorszy humor.
No, ale przez lata siedzieliśmy na starych, drewnianych krzesłach, aby nie kupować wypasionych na kredyt. Nie korzystaliśmy z nowoczesnych salonów klimatyzowanych tylko biuro jest w 50-letnim budynku. Nie organizowaliśmy libacji noworocznych i wyjazdów incentive. Itd.
Gdybym nie miał takiego wypracowanego zabezpieczenia to bym raczej nie uznawał się za przedsiębiorcę tylko za trybik w systemie kredytowym banku. 
 
P.S. Po prostu: Księga Przysłów 22, 7.

Ja mam ponad setkę uczniów i nie da się z nimi robić zajęć prowadzonych jednocześnie przez kilku nauczycieli w małym biurze na starych krzesłach, a za większy lokal (urządzony nie na kredyt, tylko dosłownie własnoręcznie) trzeba niemało płacić.
Wyjazdy? Noworoczne libacje? Chyba żyjemy w innej rzeczywistości. I owszem ja też JAKOŚ przetrwam, bo dodatkowo pracuję w państwowej placówce.
A co powie dentysta, który ma w leasingu 4 fotele dentystyczne każdy wart po ok. 100 tys. i nie bardzo może leczyć pacjentów na strych krzesłach? Nie wiem. Nie mierz każdej branży własną miarą, bo każda ma inną specyfikę. Jeden przetrwa pół roku, inny 2 miesiące inny nie przetrwa.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.03.2020 o 00:59, Szary Człowiek napisał:

Gdzie w ogóle leży granica między spekulantem i inwestorem? 

Wysłałem PW z krótką częścią mojej pracy magisterskiej pt. "Istota spekulacji finansowej i jej wpływ na pojawianie się kryzysów finansowych", pozdrawiam. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.