Skocz do zawartości

Współpraca marek odzieżowych z blogerami


Hargin

Rekomendowane odpowiedzi

Nie mam niestety na kom. możliwości cytowania ale z ostatnim akapitem masz sporo racji Marcin!

W dzisiejszych czasach z ładnymi zdjęciami można sprzedać największą kupę. Sam nad tym ubolewam. Ale po to są właśnie profesjonalni blogerzy żeby uświadomić to odbiorcom. Że znowu posłużę się ludową mądrością "nie wszystko zloto co się świeci"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padło to dużo już dużo wyrazistych opinii i sądów nad współpracą blogerów z producentami. Część zasłużonych, ale niektóre, mam wrażenie, zbyt daleko idące. 

 

Owszem, pokusa zarobienia na blogu może u co niektórych wystąpić (choć w tym przypadku wykluczyłbym uznanie takiej osoby profesjonalnym blogerem), ale, przynajmniej z mojej perspektywy, wsparcie sponsorów jest przede wszystkim szansą na rozbudowanie bloga i dostarczenie wysokiej jakości treści. Nie oszukujmy się - prowadzenie profesjonalnego bloga kosztuje dużo- kosztowne jest testowanie produktów, podróżowanie, profesjonalne sesje zdjęciowe, utrzymanie witryny, ew. wsparcie informatyka. Mało, który bloger może sobie pozwolić na pokrywanie wszystkich kosztów z własnej kieszeni i działać tak długoterminowo. 

 

Pytanie zatem - kim jest bloger? Producentem oferującym swój towar, czy pasjonatą dzielącym się swoją pasją? Nie zapominajmy, że blogowanie to nie tylko ciągnięcie "inspiracji" od sponsorów, ale także rynek reklam/kliknięć. Jeśli bloger ma dużo wejść, to nie musi obowiązkowo kalać się pisanymi na zamówienie tekstami. Myślę, że ten problem dotyka nie tylko "naszego" kawałka stylu/mody, ale raczej nasz zaczyna być jedzony przez chorobę, która strawiła blogosferę kobieca.

 

Uzasadnianie patologii,  że profesjonalny blog wymaga pieniędzy, też nie jest do końca poważne, bo np. pisanie o podróżach też jest kosztowne.

 

Czy znajdzie uzasadnienie tekst z bloga, odnoszący się do zafundowanej przez biuro podróży wycieczki do zapyziałego hotelu, jako rajskiego miejsca na ziemi? W imię tego, aby mógł w ogóle wyjechać? Komu tacy blogerzy są potrzebni, oprócz sobie samym i producentom szukającym nowych kanałów dotarcia do klienta? Najmniej korzysta klient (którego per saldo traktuje się jak totalnego idiotę, w imię szczytnych celów). 

 

 

"a i tak uważam, że pokusa zarabiania na blogu jest wielka i przetrwają tylko solidni, ale uczciwi. Resztę zeżre chciwość, brak standardów i brak kompetencji."

Hargin, nie sądzę. Przetrwają Ci którzy na blogach mają najładniejsze zdjęcia i opisy i którzy umieją to sprawnie puszczać w eter". Oczywiście nie oznacza to, że będą to Ci, którzy są najlepsi i najsolidniejsi. Ale tak działa świat.

 

Sekret, każdy z nas ma pewnie inne doświadczenia i inaczej patrzy na temat - i fajnie, że możemy wymienić się poglądami. Oczywiście pisząc swoje opinie nie zawsze mam czas/możliwość rozwinąć się w pełni i dokładnie uzasadnić (komu by się chciało czytać?). Uważam, że mimo wszystko mam rację i nie odmawiam jej Tobie (win-win) :) Zwróć uwagę, że tych "nowo-blogerów" juz kilku "zdechło" w ostatnich miesiącach. Dlaczego? najnormalniej kończą się im tematy. Obskoczone zostały marki współpracujące, popełnione zostały sztampowe teksty, pokazane zostały już nieudolnie zawiązane krawaty, fotografowie hobbyści znudzili się robić sesje for free... i koniec. Brak pomysłu, brak treści = brak czytelników. Nowi też nie przyjdą, bo trudno jest pisać po dwa razy o tym samym. Dlatego też uważam, że swojej marki dorobią się tylko Ci, którzy mają coś do powiedzenia, dzielą się doświadczeniami i pasją - tego się nie da zrobić za parę fantów lub PLN od sponsorów. 

  • Oceniam pozytywnie 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój były już post pokrywa się w zasadzie we wszystkim z wpisem Hargina, dlatego dla całości dodam jeszcze wypowiedź Franka Underwooda, który mi tutaj wybitnie pasuje: "Prawda to potężne narzędzie". Nie pomogą śliczne zdjęcia, mimo czasów komunikowania się za pomocą piktogramów (powrót do odległej przeszłości?), skoro treść tych pięknych obrazków będzie tylko atrapą, makietą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszula w kratę założona do płaszcza dwurzędowego pochodzi od polskiego producenta – marki James Button. Wykonana z bawełny two-ply, z włoskim kołnierzykiem i dzielonym karczkiem wyróżnia się spośród innych producentów na rynku. Wyjątkową cechą jest bardzo mała odległość szwu od krawędzi kołnierzyka, wynosząca 3 mm! Konkurencja ma 5-7 mm odległości, co świadczy o jakości koszul James Button i wymaga umiejętności przy produkcji.

 

Cytat z http://pangrono.pl/dwurzedowy-plaszcz-prochnik-idealny-na-sezon-jesienzima/. Wpis nie jest oznaczony jako sponsorowany.

 

James Button używa bawełny o podwójnym splocie two-ply, oraz tkanin typu Twill, Popelin, Royal Oxford i Herringbone. Cenną właściwością opisywanych powyżej tkanin jest ich unikalny komfort użytkowana, który osobiście sprawdziłem.  (...)Następny ważny czynnik to rozcięty karczek, czyli dodatkowy pionowy szew wzdłuż linii kręgosłupa, dzięki któremu koszula lepiej dopasowuje się do sylwetki i nie odstaje na ramionach. Guziki, marginalizowany detal, w tym przypadku wykonywane są z wysokojakościowych żywic z dodatkiem masy perłowej! Kształt stworzony na frezarkach firmy Bonetti jest zawsze identyczny. Myślę, że personalizacja koszuli z pewnością zainteresuje mężczyzn kompleksowo dbających o wyrazistość swej garderoby.
 
Reasumując, produkty JB plasując się na średniej półce cenowej oferują znacznie wyższą jakość, w związku z czym są  zdecydowanie godne polecenia.
 
Cytat z http://wdobrymstylu.eu/?p=772 Wpis nie jest oznaczony jako sponsorowany.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, a takich PEREŁEK można znaleźć jeszcze wiele, np.:

 

 

 

Od pewnego czasu na rynku można znaleźć firmy proponujące koszule z wieszaka, z możliwością dodania inicjałów w wybranym przez Ciebie miejscu. Spowodowało to zdecydowane zwiększenie zainteresowania takim produktami. W Polsce najbardziej znaną i jednocześnie najlepiej prezentującą się pod tym względem jest firma James Button (angielska nazwa może zmylić, jest to firma w całości polska), która od kilku lat proponuje nam personalizowanie ich koszul i dostosowywanie ich do osobistych wymagań każdego kupującego

 

cytat z http://blog.dandyourself.com/trendy-w-meskiej-elegancji/- brak info o sponsorowanym charakterze tekstu

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hargin, ten blog to już w ogóle jest mistrzostwo świata. Z wpisu http://blog.dandyourself.com/projekt-krawat-jeze/

 

"Mając to wszystko w głowie, zadaję sobie pytanie w trochę innej formie: czy wyróżniać się dzisiaj z tłumu bardzo wyraźnie, czy tylko bardzo? Tym razem postawiłem na zdecydowany kamuflaż i wtopienie się w otoczenie, ale efekty nie były zadowalające – przechadzając się Krakowskim Przedmieściem ludzie zatrzymywali na mnie wzrok czasem z pogardą, czasem ze strachem i zaciekawieniem a czasem z przyjemnością. Nie żeby mi to przeszkadzało…"

 

"Zegarek to wszystkim już znana klasyka od Daniela Wellingtona. Ciężko go pominąć przy kompletowaniu męskiej garderoby, nie dlatego, że wszyscy go mają, ale z powodu, dla którego wszyscy go mają. Bo jest zwyczajnie piękny, prosty i elegancki – idealnie pasuje do takich stylizacji jak moja dzisiejsza. Jeśli chcesz zaopatrzyć się w swój pierwszy, albo kolejny (tak, wiem… ), zgarniesz 15% zniżki na hasło DANDYOURSELF"

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie zatem - kim jest bloger? Producentem oferującym swój towar, czy pasjonatą dzielącym się swoją pasją? 

Mam nadzieję, że to pytanie retoryczne. Nawet jeśli nie to wierzę, że odpowiedź na to pytanie wszyscy mamy już z góry ustaloną i się ona mniej więcej pokrywa. :) 

 

 

Nie zapominajmy, że blogowanie to nie tylko ciągnięcie "inspiracji" od sponsorów, ale także rynek reklam/kliknięć. Jeśli bloger ma dużo wejść, to nie musi obowiązkowo kalać się pisanymi na zamówienie tekstami. Myślę, że ten problem dotyka nie tylko "naszego" kawałka stylu/mody, ale raczej nasz zaczyna być jedzony przez chorobę, która strawiła blogosferę kobieca.

Z całym szacunkiem Hargin, ale jakich znowu "inspiracji"? Mam wrażenie, że troszkę się nie zrozumieliśmy. Poprzez wsparcie nie miałem absolutnie na myśli oddawanie swojego towaru do sponsorowanych recenzji, aby to one były tą "wysokiej jakości treścią". Bloger zarabiający na wpisie sponsorowanym, może przeznaczyć zdobyte w ten sposób środki na zrealizowanie projektu, który nie będzie miał nic wspólnego ze sponsorem. Może przeznaczyć je na zorganizowanie sesji do nowych wpisów, zlecenie zmodernizowania oprawy graficznej strony etc. zamiast chować zarobione środki "do kieszeni", dając czytelnikom jedynie sponsorowany wpis. I w takim przypadku widzę pożyteczność współpracy ze sponsorami (o ile nie idzie to w parze z nieuczciwymi praktykami). Nie muszą być to akurat wpisy sponsorowane. Mogą to być np. same banery. 

 

 

Uzasadnianie patologii,  że profesjonalny blog wymaga pieniędzy, też nie jest do końca poważne, bo np. pisanie o podróżach też jest kosztowne.

 

Czy znajdzie uzasadnienie tekst z bloga, odnoszący się do zafundowanej przez biuro podróży wycieczki do zapyziałego hotelu, jako rajskiego miejsca na ziemi? W imię tego, aby mógł w ogóle wyjechać? Komu tacy blogerzy są potrzebni, oprócz sobie samym i producentom szukającym nowych kanałów dotarcia do klienta? Najmniej korzysta klient (którego per saldo traktuje się jak totalnego idiotę, w imię szczytnych celów). 

Nie uzasadniam takich praktyk. Patologią w podanym przez Ciebie przykładzie nie jest to, że blog wymaga pieniędzy (mogą, ale nie muszą być to przecież pieniądze uzyskane od sponsora), tylko że pracuje wyłącznie na korzyść takiego sponsora i jest od niego uzależniony. Dobry bloger rozegra współpracę ze sponsorem umiejętnie (jako przykład podałbym właśnie pomysł Szymona), tak aby sponsor był zadowolony, bloger zyskał środki na rozwój przedsięwzięcia, a czytelnicy dostali rzeczową, niezakłamaną treść. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że to pytanie retoryczne. Nawet jeśli nie to wierzę, że odpowiedź na to pytanie wszyscy mamy już z góry ustaloną i się ona mniej więcej pokrywa. :)

 

 

Z całym szacunkiem Hargin, ale jakich znowu "inspiracji"? Mam wrażenie, że troszkę się nie zrozumieliśmy. Poprzez wsparcie nie miałem absolutnie na myśli oddawanie swojego towaru do sponsorowanych recenzji, aby to one były tą "wysokiej jakości treścią". Bloger zarabiający na wpisie sponsorowanym, może przeznaczyć zdobyte w ten sposób środki na zrealizowanie projektu, który nie będzie miał nic wspólnego ze sponsorem. Może przeznaczyć je na zorganizowanie sesji do nowych wpisów, zlecenie zmodernizowania oprawy graficznej strony etc. zamiast chować zarobione środki "do kieszeni", dając czytelnikom jedynie sponsorowany wpis. I w takim przypadku widzę pożyteczność współpracy ze sponsorami (o ile nie idzie to w parze z nieuczciwymi praktykami). Nie muszą być to akurat wpisy sponsorowane. Mogą to być np. same banery. 

 

 

Nie uzasadniam takich praktyk. Patologią w podanym przez Ciebie przykładzie nie jest to, że blog wymaga pieniędzy (mogą, ale nie muszą być to przecież pieniądze uzyskane od sponsora), tylko że pracuje wyłącznie na korzyść takiego sponsora i jest od niego uzależniony. Dobry bloger rozegra współpracę ze sponsorem umiejętnie (jako przykład podałbym właśnie pomysł Szymona), tak aby sponsor był zadowolony, bloger zyskał środki na rozwój przedsięwzięcia, a czytelnicy dostali rzeczową, niezakłamaną treść. 

Zaczynam nie rozumieć całej dyskusji…

Podsumowując:

a) Masz bloga.

B) Tłumaczysz na forum, że jestś pasjonatem, który przy sprzyjających wiatrach chciałby z tego żyć.

c) Za zarobione pieniądze będziesz prowadził stałą profesjonalizację treści. 

d) Zapewniasz, że masz dobre intencje i jesteś szczery w swoich zapewnieniach.

 

Super - życzę powodzenia :)

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie - pozwólmy budować własną markę każdemu blogerowi po swojemu. Niech każdy ma prawo do popełniania swoich błędów. 

A czy ktoś z nas zakazuje im budować własną markę? Nawet gdyby ktoś z nas chciał, to takiej możliwości przecież nie ma. A o takich sponsorowanych artykułach warto pisać i je piętnować, bo na błędach tych "blogerów" tracić mogą nieświadomi i ufni czytelnicy.

  • Oceniam pozytywnie 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Machiavelli - czy jest jakiś przymus, aby bloger pozyskiwał środki od sponsorów produktów? Nie ma takiego jak mi się wydaje. Swoja pasje może finansować np. grając na gitarze na rynku (dowolnym), pracując w McDonaldzie czy skręcając długopisy. Ten model współpracy doprowadził do patologii, której jest dziś więcej, niż mniej - to nie są jednostkowe przypadki (co pokazują dzisiejsze cytaty). Jakbyśmy zaczęli analizować głębiej wpisy J.Adamskiego, to by się dopiero trup sypnął gęsto. 

 

Tak jak wcześniej pisałem, szanuję wielu blogerów za ciekawe projekty realizowane wspólnie ze sponsorami (np. MrV i jego podróże Skodą czy koszule z Osovskim) czy przejście z fazy blog do fazy biznes (T.Miler, MT, Szarmant). Podoba mi się obiektywizm Szymona J., a także pasja Szymona K. (italianman.pl). Oczywiście nie zapominam o człowieku-instytucji Stylemanie. I na jego przykładzie chciałbym pokazać, że "warto być przyzwoitym" - na blogu Stylemana jest tylko jeden, jedyny wpis o Shoepassion w formie sesji, bez komentarzy. Można? Można. 

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczynam nie rozumieć całej dyskusji…

Podsumowując:

a) Masz bloga.

B) Tłumaczysz na forum, że jestś pasjonatem, który przy sprzyjających wiatrach chciałby z tego żyć.

c) Za zarobione pieniądze będziesz prowadził stałą profesjonalizację treści. 

d) Zapewniasz, że masz dobre intencje i jesteś szczery w swoich zapewnieniach.

 

Super - życzę powodzenia :)

a) Owszem, mam.

b ) Nigdzie nie napisałem natomiast, że chciałbym z tego żyć... 

c) Jeśli zacznę na blogu zarabiać, owszem, taki mam zamiar. 

d) Nie rozumiem, czemu wszystko co napisałem zostało odniesione akurat do mojego bloga, ale skoro już tak zostało to odebrane... Mam dobre intencje, a cała ta moja niezrozumiała dyskusja była szczera. :) 

 

Dla podsumowania: Uważam, że współpraca blogerów ze sponsorami może przynieść pozytywne skutki (również dla czytelników).

 

Dziękuję, również życzę powodzenia i wszystkiego dobrego w życiu. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy ktoś z nas zakazuje im budować własną markę? Nawet gdyby ktoś z nas chciał, to takiej możliwości przecież nie ma. A o takich sponsorowanych artykułach warto pisać i je piętnować, bo na błędach tych "blogerów" tracić mogą nieświadomi i ufni czytelnicy.

Zapewniam że nie mam takich intencji:) IMO cały wątek zmierza w kierunku nieco innego tematu...

Zastanawia mnie po co "piętnować" te artykuły? To rodzaj krucjaty, walki o dobre imię elegancji czy może zwykła próba wytykania błędów...? Serio, nie rozumiem, bo wg. mnie robi się z tego powoli festiwal hejtu na forum. Sam wolę wspierać rzeczy/osoby dobre i ignorować to, co mi nie odpowiada, szkoda czasu i energii.

Swoją drogą za rok pewne blogi mogą nie istnieć, inne trwać na tym samym poziomie, a kolejne (kto wie - może i te, z których teraz jest darcie łacha) mogą odnieść sukces. Czemu nie napisać prywatnej wiadomości lub napisać notki na takim blogu, że artykuł jest słaby zamiast wycinać całe akapity i wklejać tutaj? To ma służyć robieniu sobie z kogoś polewki? Przecież to dziecinada...

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) skąd bloger, który czyni z bloga "sposób na życie", ma czerpać stałe środki na jego prowadzenie, jeśli nie ze sponsoringu? Inna sprawa, że powinien robić to z głową i umiarem. 

W zamierzchłym czasach ludzie zaczynali pisać blogi najczęściej z pasji i chęci dzielenia się nią.

Z czasem przy odrobienie szczęścia i nakładzie pracy udawało się na tym zarobić. Ale nie to było celem blogowania. Ot, taki bonus i nagroda.

Często wtedy taki bloger decydował się na rzucenie pracy i zarobkowanie tylko z blogowania.

Teraz ludzie naczytali się na onetach, że Kasia Tusk na strzelaniu fotek zarabia x tysięcy i marzy im się to samo.

Niestety nowa fala blogerów zaczyna od, za przeproszeniem, d**py strony i ich blog jest tylko produktem nastawionym na "łatwe" zarobkowanie, a nie wynikiem pasji.

  • Oceniam pozytywnie 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Klasyczna elegancja męska ma aktualnie dwa oblicza. Pierwszym z nich jest prezentowany tak często w sezonie letnim “polski styl weselny”. Panowie w za dużych garniturach po starszym rodzeństwie. Mężczyźni w “modnych” marynarkach z kolorowymi wstawkami, kontrastowymi obszyciami, krzykliwymi guzikami. Drugim, są bardzo zamknięte i niedostępne grupy otaczające polskich blogerów, które w swoim założeniu muszą stawiać na przejaskrawione zestawienia i połączenia wychodzące poza schemat, aby przyciągnąć uwagę większej liczby odbiorców."

http://blog.dandyourself.com/trendy-w-meskiej-elegancji/

Cholera, nie będę mógł zasnąć zastanawiając się, które oblicze reprezentuję? Jutro robimy ankietę na forum :-)

Oczywiście i w tym wpisie pieśń pochwalna o JB...

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I specjalnie dla Xkozła, znanego wielbiciela bransoletek:

'Do standardowego wyposażenia mężczyzny w garniturze zaczynają również wchodzić bransoletki. Za wzorzec należy brać mężczyzn z Włoch, którzy w tym względzie wiodą prym – wystarczy zapoznać się ze zdjęciami takich postaci jak Lino Ieluzzi czy Mariano di Vaio. Bransoletki obniżają formalność garniturów, ale moim zdaniem to dobra cecha i kierunek. Dzięki nim można podkreślić indywidualność swojego ubioru, przy okazji dopełniając swoją stylizację kolorystycznie.'

Cytat z http://blog.dandyourself.com/trendy-w-meskiej-elegancji/

Panowie - dzięki wam odkryłem zupełnie nowy świat...

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie,ze czasy pionierskiej blogosfery mamy już za sobą.W tej chwili zauważalna jest coraz silniejsza komercjalizacja a to zapewne przełoży się na postrzeganie osób,które są w to zaangażowane.Konsekwencją takiego stanu rzeczy będzię  postrzeganie blogesfery jako następnego narzędzia marketingowego a to przełoży się z czasem na traktwanie go z duża ostrożnością przez bardziej świadomych czytelników.

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dzisiejszych czasach szybkiego dostępu do informacji blogi komercyjne, nastawione na zysk, zakłamujące rzeczywistość, szybko zostaną "przyłapane". Forum, takie jak to choćby, to potężne narzędzie komunikacji i wymiany informacji. Tutaj bloger ze swoją "ukrytą" reklamą wygląda jak plama na białej koszuli - jego wpis obok postów zwykłych użytkowników bardzo łatwo wyłapać. W odwrotnej sytuacji jest już inaczej - na "podwórku" blogera, jakim jest jego blog, ciężko prowadzić krucjatę i nawracać tych nieświadomych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zostałem przynajmniej parokrotnie (choć niebezpośrednio) wywołany do tablicy, więc i ja dołożę swoją opinię.

Zaczynając od końca, jak sugerował któryś z kolegów, poruszę temat współpracy. Właściwie to, jak jest ona rozgrywana na blogach, które czytuję, nie jest dla mnie zbyt istotne. Jeśli jest to podane w ciekawej formie, np. jak u Mr. Vintage'a, to nawet cieszy, że dzięki jakiejś współpracy powstał dobry materiał. Jeśli jednak widzę jakieś zgrzyty, w trójkącie bloger-marka-czytelnicy, to albo przestaję zwracać uwagę na sponsoring, albo całkiem porzucam lekturę bloga. Wolny wybór i wolna wola. Kluczem jest tu faktycznie pewna świadomość czytelnika.

Jeśli chodzi o mój blog, trudno tutaj o jakąś pionierskość, szczególnie w kwestii współpracy. Niewiele by zmieniło, czy w nagłówku znalazłaby się odpowiednia zakładka, czy by jej zabrakło (a jej treść została tutaj zacytowana). Ot, sprawia ona odrobinę lepsze wrażenie, gdy faktycznie jakaś marka byłaby zainteresowana kontaktem. Ja staram się uczciwie podchodzić do tego co robię i dawać sygnał czytelnikowi, który wpis był sponsorowany, a który nie (dotychczas takie wpisy pojawiały się jedynie na facebooku). Jeśli jednak posiadam produkt jakiejś marki, który otrzymałem wcześniej, np. w ramach testów, to przecież nie ma sensu bym już do końca działalności pisał, że pochodzi on od sponsora. Ot, jest, korzystam, a to znaczy, że według mnie jest tego wart.

Przytoczony tutaj opis jednego z zestawów to po prostu wyjście naprzeciw czytelnika, który może być zainteresowany, gdzie udało mi się coś wyszukać i kupić. Często pojawiają się takie pytania, można je wiec uprzedzić. Marki z jakich korzystam nawet nie zbliżają się do segmentu premium, ale i nie do takiego użytkownika jest kierowany blog. To, że staram się promować ubiór nieco bardziej elegancki, ciążący gdzieś w stronę klasyki, nie oznacza, że stać mnie na marki, które taki styl reprezentują najlepiej. Jest wiele osób, które swoją przygodę zaczynają z substytutami pewnych klasyków, ja do takich należę, dzielę się więc informacją gdzie pewne elementy można dostać.

Sam fakt współpracy z BwB nie wynika z mojego doświadczenia z eleganckim ubiorem, czy tego, że otaczam się dobrym jakościowo produktem. Chodzi po prostu o wspieranie idei Stowarzyszenia, promowanie klasycznych rozwiązań, czy w ogóle zwrócenie uwagi na istotę ubioru i tego, że warto o niego dbać. 
Odnoszę natomiast wrażenie, że niektórzy z Was postrzegają taką współpracę jedynie na linii faktycznie leżącej u podstaw forum - szycie miarowe, buty wysokiej jakości, czy dobry zegarek na nadgarstku, nieco wyolbrzymiając. Trudno w ten sposób dotrzeć do "masowego odbiorcy", czy osoby spoza kręgu pasjonatów. Wydaje mi się, że lepiej gdy ktoś zainteresuje się tym co ja mogę pokazać, a później trafi na forum i tutaj rozwinie swoją wiedzę, niż jeśliby to nie miało miejsca. 

A propos prawdomówności blogerów. Jeśli ktoś jest zainteresowany, na moim fb, można znaleźć choćby recenzję koszul JB, którą napisałem po trzech miesiącach ich użytkowania. Nie ukrywałem, że jest to wpis sponsorowany, że koszule otrzymałem w zamian za napisanie recenzji, bo nie taki był sens całej akcji. Po prostu miała powstać moja ocena koszul marki, przy czym to ja wybrałem zdecydowałem, że na test będę potrzebował przynajmniej 2-3 miesięcy i tekst był pisany zupełnie niezależnie. Nie stawiam tam JB na równi z segmentem premium, gdyż marce ewidentnie brakuje wiele do koszul z wyższej polskiej półki. Nie uważam natomiast, by były to koszule złej jakości, szczególnie w cenie multibuy i to też sugeruję czytelnikom. Dla niektórych z nich, to może być pierwsza "lepsza" koszula. Wolę by kupili ją JB, a potem zaczęli szukać ciekawszych marek, niż swoje zakupy zakończyli w Kastorze, czy Giacomo Conti pośród różnych koszmarków (często w podobnych cenach).

Ogólnie wydaje mi się, że podchodzicie Panowie do pewnych rzeczy zbyt sztywno i mocno z perspektywy forum, które jednak stanowi dość hermetyczną społeczność. Bardzo cieszy to, że otwarcie krytykujecie pewne postawy, czy kwestie, bo to cenne, acz rzadkie w dzisiejszych czasach. Czasem jednak jest to robione w niezbyt przyjemny sposób i może tylko zrazić potencjalnego użytkownika. Niektórzy z nas (blogerów), a przynajmniej ja, naprawdę nie mają planu podbić swoim blogiem świata, ani nie są demonami czekającymi tylko na łupy sponsorskie. Jest to forma hobby, która chciałem by przybrała możliwie profesjonalną formę od samego początku. W miarę moich skromnych możliwości. A jeśli te możliwości można czasem rozbudować, to dlaczego chociaż nie rozważyć propozycji?

Podsumowując, zgodzę się z @Vit'em, że warto dać każdemu robić coś tak, jak chciałby to robić. Myślę, że krucjaty nie są tutaj bardzo potrzebne, bo nawet jeśli ktoś trafi na bloga o wątpliwej (z perspektywy forumowiczów) jakości, to możliwe, że złapie przysłowiowego bakcyla i trafi dzięki temu tutaj lub zacznie pracować nad ubiorem - chyba o to w tym wszystkim chodzi, prawda? ;)

  • Oceniam pozytywnie 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A propos prawdomówności blogerów. Jeśli ktoś jest zainteresowany, na moim fb, można znaleźć choćby recenzję koszul JB, którą napisałem po trzech miesiącach ich użytkowania. Nie ukrywałem, że jest to wpis sponsorowany, że koszule otrzymałem w zamian za napisanie recenzji, bo nie taki był sens całej akcji. Po prostu miała powstać moja ocena koszul marki, przy czym to ja wybrałem zdecydowałem, że na test będę potrzebował przynajmniej 2-3 miesięcy i tekst był pisany zupełnie niezależnie. Nie stawiam tam JB na równi z segmentem premium, gdyż marce ewidentnie brakuje wiele do koszul z wyższej polskiej półki. Nie uważam natomiast, by były to koszule złej jakości, szczególnie w cenie multibuy i to też sugeruję czytelnikom. Dla niektórych z nich, to może być pierwsza "lepsza" koszula. Wolę by kupili ją JB, a potem zaczęli szukać ciekawszych marek, niż swoje zakupy zakończyli w Kastorze, czy Giacomo Conti pośród różnych koszmarków (często w podobnych cenach).

Pięknie piszesz, ale pozwolę sobie zacytować kawałek Twojej recenzji tych koszul:

 

"Podsumowując, koszule od James Button, mogę z czystym sercem polecić. Zdecydowanie wyróżniają się na tle zwykłej konfekcji jakością wykonania. Modele twillowe stanowią mocny punkt w mojej szafie ze wzgledu na uniwersalność, ale i przyjemność użytkowania. Dla niektórych barierą może być cena. Trzysta, czy czterysta złotych wydane na pojedynczą koszulę to dość duża kwota. Najczęściej za jakość musimy jednak zapłacić, a czasem warto zainwestować w rzecz, która dłużej nam posłuży."

 

Tu na forum piszesz, że według Ciebie koszulom JB brakuje dużo do polskiego segmentu premium, tymczasem na swoim facebooku napisałeś, że na koszulę James Button warto wydać 300-400 złotych. A to są już ceny koszul premium. Może nie absolutnego topu, jak Charvet, ale koszule E. Berg kosztują 459 złotych ( 2x w roku jest przecena, kiedy bardzo wiele koszul jest przecenione na 230 złotych), wiele koszul van Laack można na Zalando dostać za 250-350 złotych. Ba, dwa razy w roku za około 400-500 złotych (zależnie od kursu funta) można dostać przecenione koszule Turnbull&Asser... Dostrzegam pewną niespójność w tym co piszesz o swojej recenzji w poście na forum, a tym co faktycznie przeczytałem na facebooku.

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Meander - nikt tu krucjaty nie uskutecznia, a blogować każdemu wolno, co przykłady udowadniają. Rolą forum jest natomiast obnażanie m. in. nierzetelności rynkowej, w tym uprawianej przez blogerów, skoro własną decyzjąstają się częścią rynku jako tuby marketingowe. Im bardziej nierzetelność oczywista, tym mocniejsza krytyka, to oczywiste. Ot, następny przykład, jak to jakoby Próchnik uratował golfy dla mody męskiej, zresztą przy pomocy produktu w połowie z akrylu, co autor wpisu przypadkiem przemilcza:

http://4gentleman.pl/moda-na-meskie-golfy-pitti-uomo-89/

Jakoś tak się składa, że choćby Bytom ma w ofercie golfy w palelcie kolorów i na ogół z naturalnych materiałów, od kilku sezonów. Rozumiem, że wyjazd autora na PU sponsorowany przez Próchnika, ale teza, że Próchnik uratował golfy przy pomocy akrylu jest dla nas zabawna, ale dla mniej obeznanych osób po prostu myląca i niekompletna. Strach się bać dalej czytać te blogi, których powstanie zaczęło się od utworzenia zakładki "współpraca", bo co tam się jeszcze człowiek dowie... A być na Pitti odzianym w akryl - bezcenne (ale sponsorowane).

Podsumowując - kiedyś blog był z pasji, która rozwijana mogła przejść w biznes. Teraz jest od razu lans i biznes, czasem przy wykorzystaniu wątpliwych etycznie manewrów. Oczywiście dotyczy to niektórych przypadków.

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Niektórzy z nas (blogerów), a przynajmniej ja, naprawdę nie mają planu podbić swoim blogiem świata, ani nie są demonami czekającymi tylko na łupy sponsorskie. Jest to forma hobby, która chciałem by przybrała możliwie profesjonalną formę od samego początku. 

Załóżmy, że nie jesteś nie jesteś początkującym blogerem, ale np. skrzypkiem. Żeby dojść do pewnego poziomu w grze na skrzypcach trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, nawet jeśli to tylko "forma hobby", więc chęć "by przybrała możliwie profesjonalną formę od samego początku" może skierować z kapeluszem na ulicę, gdzie uda się zebrać parę groszy, ale pierwsza próba gry w filharmonii, wśród nieco bardziej osłuchanego audytorium, obnaży wszelkie niedoskonałości i fałszywe tony...

  • Oceniam pozytywnie 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.