Skocz do zawartości

Krótkie pytania - krótkie odpowiedzi


Gość Nereusz

Rekomendowane odpowiedzi

Z ciekawości poszedłbym do opery zobaczyć ile jest smokingów, a ile dżinsów i swetrów.

Chadzam czasami - nie tak znowu czesto, ale bywam - do Opery Narodowej w Warszawie. Standard to ciemny garnitur + krawat. Warszawiacy aż tak nisko nie upadli, by zakładać dżinsy do Opery :), a przynajmniej ja nie zauważyłem żadnych gdy byłem ostatnio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawości poszedłbym do opery zobaczyć ile jest smokingów, a ile dżinsów i swetrów.

Chadzam czasami - nie tak znowu czesto, ale bywam - do Opery Narodowej w Warszawie. Standard to ciemny garnitur + krawat. Warszawiacy aż tak nisko nie upadli, by zakładać dżinsy do Opery :), a przynajmniej ja nie zauważyłem żadnych gdy byłem ostatnio.
A jesteś pewien, że to Warszawiacy tłumnie odwiedzają Operę Narodową w Warszawie. Sądzę, że to raczej wycieczki z całej Polski - zgodnie z zasadą, że przynajmniej raz w życiu....

Jako mieszkaniec głębokiej prowincji też raz tam byłem i to nie w dżinsach :D

pozdr.Vslv

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawości poszedłbym do opery zobaczyć ile jest smokingów, a ile dżinsów i swetrów.

Chadzam czasami - nie tak znowu czesto, ale bywam - do Opery Narodowej w Warszawie. Standard to ciemny garnitur + krawat. Warszawiacy aż tak nisko nie upadli, by zakładać dżinsy do Opery :), a przynajmniej ja nie zauważyłem żadnych gdy byłem ostatnio.
A jesteś pewien, że to Warszawiacy tłumnie odwiedzają Operę Narodową w Warszawie. Sądzę, że to raczej wycieczki z całej Polski - zgodnie z zasadą, że przynajmniej raz w życiu....

Jako mieszkaniec głębokiej prowincji też raz tam byłem i to nie w dżinsach :D

pozdr.Vslv

Zgadzam się z Vislavem, spora część widowni to wycieczki. Stali bywalcy stanowią margines. Podobnie jest zresztą w innych największych teatrach w całej Europie. Ze swoich obserwacji, a chodzę do Opery Narodowej średnio 1-2 razy na kwartał, kwestia ubioru kształtuje się zgoła inaczej niż to przedstawił Sergiusz. Regularnie spotykam osoby w dżinsach, sporo osób pojawia się w zestawach spodnie garniturowe + sweter, a w późnym okresie wiosenno-letnim - w samej koszuli, bez krawata.

Dla mnie jednak coraz większym problemem, poważniejszym niż ubiór pozostałych gości, staje się nieznośna postmodernistyczna aranżacja klasyków w wykonaniu Pana Trelińskiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełna zgoda z Vislavem i Immune, ale dorzucę jeszcze kamyczek. Dwa, ciekawe jak sądzę, przykłady:

Mam koleżankę, lat dwadzieścia kilka, wiolonczelistka i muzykolożka, do tego jej rodzice prowadzą szkołę muzyczną. Słowem - od dziecka świat muzyki i muzyków jest jej naturalnym środowiskiem. Otóż do opery i filharmonii chodzi ona w strojach codziennych, nieformalnych, zaraz po pracy, zajęciach itd. Kiedyś ją o to zagadnąłem. Wyjaśniła, że bywa tam x razy w miesiącu i czuje się jak w domu. Uważa, że ludzie, którzy przychodzą najbardziej wystrojeni to na ogół ci, którzy są tam pierwszy i być może jedyny raz, dlatego traktują to jak wielkie święto. Pamiętam, że pokłóciłem się z nią wówczas, bo ja od dziecka uczony byłem, że do opery idzie się w stroju eleganckim

I przykład drugi, czyli przez kogo byłem tak uczony - moja babcia, 60 lat więcej, była śpiewaczka operowa, później nauczycielka śpiewu chórzystek TW. Nie opuszcza żadnej premiery, te same inscenizacje ogląda po kilka razy. Zawsze dba o swój ubiór do opery, nie skąpi też dobrych perfum przeznaczonych na te okazje. Podobnie jej znajomi z "branży", w podobnym wieku. Gdy kiedyś wybrałem się razem z babcią (hmm to akurat był Festiwal Beethovenowski, jeśli dobrze pamiętam, ale chodzi o rangę wydarzenia) i przyszedłem bez krawata, niemal się na mnie obraziła. Dopiero po koncercie, który wprawił ją w dobry nastrój, odzyskała humor ;).

Jednak z dzisiejszej perspektywy osoby zainteresowanej elegancją widzę, że tak naprawdę ani moja babcia, ani większość jej środowiska wcale nie jest ubrana formalnie, mimo że do ubioru na te okazje przywiązuje wagę. Babcia i jej koleżanki na ogół mają zestaw - pantofle, długa spódnica, biała koszula, na to rozpinany sweter przyozdobiony broszką. Z kolei koledzy muzycy owszem, mają marynarki i są zawsze pod krawatem/muszką, ale to na ogół zestawy koordynowane - królują kraty, tweedy i marynarki klubowe.

Oczywiście, nie można z tych przykładów czynić reguły, anegdota nie zastąpi dowodu... mimo to obecnie zaczynam się przychylać do tezy koleżanki, że w strojach najbardziej formalnych (choć niekoniecznie najlepiej dopasowanych) najczęściej występują na widowni opery osoby najmniej zainteresowane tą sztuką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej chodzi o African-American. Zresztą lingwistycznie rzecz biorąc, sprawa nie jest tak prosta. Niger to po łacinie "czarny", więc etymologia jest w zasadzie logiczna. Z tym że po drodze były jeszcze m .in. takie określenia jak: negro, nigga, coloured man, man of colour, black, mulatto.

Polecam notkę:

http://en.wikipedia.org/wiki/African_Am ... merican.22

I na marginesie dodam, że Native Americans to nie tylko Indianie, ale również autochtoni z Alaski (gdzie jest ich proporcjonalnie najwięcej, bo aż 16%) oraz Hawajów.

EOT (przenieść do tematu o poprawności językowej?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, nie można z tych przykładów czynić reguły, anegdota nie zastąpi dowodu... mimo to obecnie zaczynam się przychylać do tezy koleżanki, że w strojach najbardziej formalnych (choć niekoniecznie najlepiej dopasowanych) najczęściej występują na widowni opery osoby najmniej zainteresowane tą sztuką.

Kiedyś chodziłem do opery wyłącznie w smokingu, natomiast przez ostatni rok zrezygnowałem z niego na rzecz ciemnogranatowego garnituru jak poradzili koledzy z forum. Zmiana wielka i mała zarazem, ale jednak uczucie niewygodne. Od ubiegłego miesiąca wróciłem do smokingu i zapewne w marcu po raz kolejny to właśnie ten strój wybiorę na wznowienie Tosci - nie ukrywam głównie dla komfortu psychicznego przed samym sobą. Garnitur poprzez niemal codzienne użytkowanie w pracy trochę się u mnie zdewaluował, a tak można choć kilka razy w roku "przebrać się" za dżentelmena minionych czasów i mieć ku temu dobre argumenty.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, nie można z tych przykładów czynić reguły, anegdota nie zastąpi dowodu... mimo to obecnie zaczynam się przychylać do tezy koleżanki, że w strojach najbardziej formalnych (choć niekoniecznie najlepiej dopasowanych) najczęściej występują na widowni opery osoby najmniej zainteresowane tą sztuką.

Kiedyś chodziłem do opery wyłącznie w smokingu, natomiast przez ostatni rok zrezygnowałem z niego na rzecz ciemnogranatowego garnituru jak poradzili koledzy z forum. Zmiana wielka i mała zarazem, ale jednak uczucie niewygodne. Od ubiegłego miesiąca wróciłem do smokingu i zapewne w marcu po raz kolejny to właśnie ten strój wybiorę na wznowienie Tosci - nie ukrywam głównie dla komfortu psychicznego przed samym sobą. Garnitur poprzez niemal codzienne użytkowanie w pracy trochę się u mnie zdewaluował, a tak można choć kilka razy w roku "przebrać się" za dżentelmena minionych czasów i mieć ku temu dobre argumenty.
++++++++ :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy któryś z Panów zamawiał buty ze strony,którą zalinkował Parmigiano http://www.rudys-chaussures.com/chaussu ... elieu.html ? Ceny bardzo niskie a kopyta ładne. Orientuje się ktoś nt. jakości powyższych butów?

Dziękuję

Cudów nie ma, a buty są produkowane poza UE. Ze zdjęć nigdy nie można dociec wszystkich szczegółów, ale szycie wygląda na bardzo płytkie - takie maszyny low-cost mają np. w Tunezji gdzie obecnie wiele mniejszych firm francuskich przenosi swoje główne linie produkcyjne. W środku wyglądają w miarę ok, do zewnętrznej estetyki szwów również przy tej cenie nie mam zastrzeżeń. Najgorzej wygląda podeszwa, moim zdaniem jest miękka i będzie się szybo ścierać. W dodatku przy tak kiepskim wszyciu cholewki, będzie olbrzymi problem z jej wymianą, bo szew jest skierowany za bardzo do środka rantu - tzn. zbyt duża powierzchnia cholewki jest wszyta we wkładkę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat już zdryfował, więc tylko szybko podziękuję niektórym kolegom za właściwe zrozumienie moich intencji co do krawata przemawiającego Mową Nienawiści (por. dwie strony temu, krawat kol. Adama Grainville'a bodajże). Dodam, że nie tylko samo słowo "Indian" na określenie Rdzennego Mieszkańca Ameryki budzi moje nostalgiczne uczucia, lecz także cała fraza "hand crafted by Indians" brzmi... cóż... mało fairtrade'owo. Chciałbym mieć kiedyś lolerskiego tiszerta z metką "cotton hand-picked by Nigger slaves of Texas". Let the flame begin!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy kupując 46 dobierałeś na szerokość, a nie długość buta? Oznaczenie literowe po rozmiarze numerycznym jest określeniem tęgości stopy. Więc przy wyborze UK10G (szerokie buty) możesz mieścić się na długość w EU44.

Obawiam się że w przypadku Clarks G to normalna tęgość, co nie znaczy że nie zgadzam się z powyższym zresztą może faktycznie chodzi o ukryte H.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.