Skocz do zawartości

Produkty Miler Menswear - opinie i dyskusje forumowiczów


Friq

Rekomendowane odpowiedzi

Nie znam sie na polskim prawie procesowym, a polskie prawo umów znam jako-tako, więc może się mylę, ale:

-kiedyś były przepisy wymagające formy pisemnej dla umowy sprzedaży ruchomości o znacznej wartości (nie pamiętam już, ile to było - 2000? 5000?) ale chyba zostały zlikwidowane. Poza tym nie wydaje mi się, żeby garnitur za te 1500 PLN się w tej kategorii łapał.

-jeśli forma pisemna nie jest wymagana (a raczej na pewno nie jest?), to umowa może zostać zawarta ustnie, także inter absentes (np. przez Skype), tym bardziej, że przyjęcie oferty zostało zakomunikowane oferentowi (chyba nadal w kc jest dość archaiczny przepis o tym, że w przypadku ofert ad incertas personas, umowa inter absentes może być zawarta tylko, jeśli przyjęcie oferty jest zakomunikowane oferentowi -- to znaczy, o zgrozo, że jeśli ktoś z Polski chce zmodyfikować coś na Wikipedii, albo po prostu skopiować artykuł z Wiki, czyli zaakceptować warunki licencji CC BY-SA, na której jest Wikipedia, to musi *teoretycznie* wysłać maila do Wikimedia foundation (!) z wiadomością, że zaakceptował licencję!).

-w grę wchodzą ewentualne trudności dowodowe (no bo co komu o ważnej umowie, jak nie można jej treści udowodnić), ale tych być nie powinno, bo wygląda na to, że obie strony są zgodne co do faktu, że umowa o danej treści została w danym dniu zawarta (Bacio tak to przedstawia, a firma nie neguje).

-zastanawiam się jeszcze, czy prawo o ochronie konsumentów się w tym kontekście stosuje (tam mogłyby być dodatkowe obostrzenia dla przedsiębiorcy, w stylu np. że nawet jeśli forma jest wymagana, to przedsiębiorca nie może się powołać na braki formalne w sporze z konsumentem), bo Bacio mógł kupować jako osoba prywatna, a mógł "dla firmy" (to bądź co bądź strój często używany w kontekście profesjonalnym).

Gdyby coś było do poprawki w tej mojej analizie ad hoc, to proszę się nie krępować.

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zapominajcie jednak, że sklep cały czas oferował zwrot gotówki, a nieporozumienie w przypadku tego kto zawinił (czy sklep pomylił rozmiar czy zamawiający źle go dobrał) wynikło pewnie z tego, że podczas przyjmowania zwrotu nie zostało to nigdzie zanotowane i potem inny pracownik, który się zajmował tą sprawą uznał, że jest to zmiana rozmiaru z uwagi na to, że klient źle go dobrał. Oczywiście jest to dalej dosyć słaba sytuacja, ale pamiętajcie też, że był to okres świąteczny i chyba pierwsze takie zawalenie robotą zespołu Tomka Milera, który sam wspominał, że pracownicy w tym okresie pracowali nawet na nocne zmiany. No a model prowadzenia działalności prawdopodobnie nie umożliwia uszycie jednej marynarki z marszu, dlatego sklep zaproponował zwrot gotówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oferował X albo Y. Klient wybrał Y i kropka, do X nie ma co wracać. Jak będziesz potrzebował kupić mleko, pójdziesz do sklepu z mlekiem, tam wezmą od Ciebie pieniądze i przez pół roku będą zwodzić: już za chwileczkę, już za momencik, a po pół roku powiedzą: no dobra, nie ma mleka, masz tu pieniądze z powrotem - to sam zwrot pieniędzy Cię usatysfakcjonuje? Chyba nie. I też przepisy w takich okolicznościach przewidują *odszkodowanie*, czyli rekompensatę poniesionych strat. A te, w zależności od kontekstu, mogą być spore. Mój przykład z pilnym zakupem innego garnituru o podobnej wartości nie jest wcale, moim zdaniem, przesadzony.

W ogóle to jak się teraz zastanowić, to ta druga umowa ("garnitur będzie za trzy miesiące") została zawarta jako aneks do poprzedniej (albo nowa umowa, implikując zrzeczenie się roszczeń z tytułu poprzedniej umowy...?). Bacio mógł w ogóle nie zawierać tej drugiej, "aneksowanej" umowy, tylko domagać się odszkodowania za niespełnienia świadczenia wynikającego z poprzedniej umowy (czyli sam zwrot pieniędzy lub przesunięcie spełnienia świadczenia w czasie nie musiały go wcale satysfakcjonować, mógł się domagać więcej, i już na tym etapie zrobił firmie niezasłużony prezent).

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, swordfishtrombone napisał:

 

Nie ma czegoś takiego jak "nieostry termin" ("no, gdzieś tak w grudniu po południu"). Jeśli nie zna się dokładnego terminu, w którym możliwe będzie spełnienie świadczenia, to się nie oferuje zawarcia umowy, to oczywiste.

Oj, kolega podchodzi do sprawy jak luminarz nauki ;-) a tymczasem praktyka (prawodawcza, nie obrót) ma w tej kwestii inny pogląd - pożyczki podporządkowane, obligacje wieczyste, skrypty dłużne... To wszystko rzecz jasna raczej B2B, ale chodzi o zasadę.

Odpowiadając na pytanie @Caporegime w prosty sposób - jak nie ma przepisu ze umowa ma być pisemnie, notraialnie lub inaczej (albo strony same tego nie zastrzegły), to telefoniczne uzgodnienie jest prawnie wiążące, a to, źe byłaby trudność w udowodnieniu, nie wpływa na to. Moc to kwestia prawa, a udowodnienie - faktów.  Bo to raz w życiu stosowanie prawa ma się nijak do faktów (bo są niezupełnie znane), np. skazuje się niewinnych albo uniewinnia sprawców?

Notabene nie wiemy, czy nie padły magiczne słowa "około" lub podobne, co oznaczałoby, że kiedy nadchodziłyby te 3 miesiące, to powinno nastąpić jakieś dookreślenie, staranność kupiecka nakazywałaby szukać tutaj konieczności inicjatywy raczej sprzedawcy (bo to on ma wiedzę, jak przebiega proces produkcyjny), choć oczywiście klient też może a nawet powinien interesować się swoimi prawami (np. wyznaczyć jakiś konkretny termin, do którego jest zainteresowany wykonamiem umowy). Jest mnóstwo sytuacji, które nie mają prostego odzwierciedlenia w przepisach, ale na takie okazje przepisy odwołują się właśnie do takich określeń jak zwyczaj, należyta staranność, zasady współżycia społeczne, względy słuszności czy wnioskowania z analogii odwołujące się do podobnych przepisów normujących innego rodzaju stosunki prawne.

 

 

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Kyle napisał:

Notabene nie wiemy, czy nie padły magiczne słowa "około" lub podobne, co oznaczałoby, że kiedy nadchodziłyby te 3 miesiące

Na razie nie będę publicznie konkretnie komentować wypowiedzi 4inHand, bo moja zbyt szybka reakcja mogłaby być niepotrzebnie nacechowana zbytnimi emocjami. Otrzymaną odpowiedź uważam w dużej części jako żenującą z co najmniej dwóch powodów. Moje początkowe odczucie lekkiego zawodu na obsłudze klienta zostało właśnie potwierdzone, że taka  a nie inna obsługa jest po prostu w tej firmie modelem biznesowym. 

 

Chciałbym jednak przypomnieć fragment mojego wpisu wczorajszego tj. 14.04.2017 godz. 15:09, gdzie napisałem "zasugerowany przez p. Elizę z Pana firmy (w dniu 05.11.2016) termin skorygowania Państwa błędu (tj ok. 3 miesiące)". Uczciwość nakazuje mi zwrócić Państwa uwagę na użyte przeze mnie "ok. 3 miesiące", aby nikt nie podejrzewał, że zataiłem jakąkolwiek informację mającą wpływ na ocenę zamieszania. Tam było użyte sformułowanie "około". Tylko, że ja się nie czepiam, że czekam na właściwą marynarkę ponad 16 tygodni. Liczę, że uważny czytelnik dostrzega o co mi chodzi. 

  • Oceniam pozytywnie 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Kyle napisał:

Oj, kolega podchodzi do sprawy jak luminarz nauki ;-) a tymczasem praktyka (prawodawcza, nie obrót) ma w tej kwestii inny pogląd - pożyczki podporządkowane, obligacje wieczyste, skrypty dłużne... To wszystko rzecz jasna raczej B2B, ale chodzi o zasadę.

Oczywiście, umówić się można na wszystko i na poziomie prawa prywatnego tak długo, jak obie strony są z układu zadowolone, problemu nie ma. Tutaj jedna strona nie jest zadowolona.

Przypuszczam, że polski kodeks handlowy (którego w życiu na oczy nie widziałem, wstyd się przyznać, udało mi się skończyć studia bez tego przedmiotu...), tak jak francuski (który trochę znam), zawiera całą masę liberalnych przepisów (zwolnienie z obowiązków dotyczących formy, terminów itd.), ale nie widzę, jak one mogą się tutaj stosować. Poza tym z oczywistych przyczyn w mojej analizie jestem przychylny klientowi (fajnie by było, gdyby firma przedstawiła swoją analizę prawną sytuacji, ale to nie to forum).

No i nigdy się nie kryłem z tym, że jestem bardziej teoretykiem prawa, niż praktykiem :). W tym kontekście uwagę przyjmuję jako komplement - tak właśnie chcę na prawo patrzeć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bacio napisał:

 

Chciałbym jednak przypomnieć fragment mojego wpisu wczorajszego tj. 14.04.2017 godz. 15:09, gdzie napisałem "zasugerowany przez p. Elizę z Pana firmy (w dniu 05.11.2016) termin skorygowania Państwa błędu (tj ok. 3 miesiące)". Uczciwość nakazuje mi zwrócić Państwa uwagę na użyte przeze mnie "ok. 3 miesiące", aby nikt nie podejrzewał, że zataiłem jakąkolwiek informację mającą wpływ na ocenę zamieszania. Tam było użyte sformułowanie "około". Tylko, że ja się nie czepiam, że czekam na właściwą marynarkę ponad 16 tygodni. Liczę, że uważny czytelnik dostrzega o co mi chodzi. 

Moje niedopatrzenie, ale po prostu dyskusja potoczyła się w trochę innym kierunku, jak to bywa :-). W takim razie moje stanowisko jest powyżej, natomiast co do innych kwestii wydajesz się mieć oczywistą rację, za co Tomasz zresztą wyraźnie osobiście przeprosił. Zaproponował też rozsądne wyjścia. Może po prostu sukces firmy odrobinę przerasta możliwości organizacyjne, bo np. zarzut, że obiecywano telefon zwrotny, a tego nie robiono, powatarza się co najmniej kilkukrotnie w wypowiedziach różnych osób.

  • Oceniam pozytywnie 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, bodzixon napisał:

@swordfishtrombone

Od 2000 r. w Polsce nie obowiazuje kodeks handlowy. Zastapil go kodeks spolek handlowych, ktory i tak nie ma zastosowania w zadnym aspekcie opisywanego tutaj problemu.

Dzięki za info. Tak mi się wydawało (że się nie stosuje w żadnym aspekcie). Napisałem sobie "kodeks handlowy" jako tłumaczenie francuskiego "Code de commerce", chodziło mi ogólnie o szczególne zasady stosujące się między przedsiębiorcami (już w samym kc pewnie jakieś są). W tym francuskim kodeksie jest np. piękny przepis, ze między przedsiębiorcami nie stosują się przepisy o formie czynności prawnych (także tych dotyczących np. praw na dobrach niematerialnych), co mi parę razy mocno pomogło.

Bottom line debaty pozostaje taki, że kolega Bacio ma prawo domagać się w obecnej sytuacji więcej niż tylko garnituru.

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce to reguluje przede wszystkim kodeks cywilny, plus np ustawa o terminach w transakcjach handlowych.

W Kc tez jest ten przepis, z glowy - art. 75. EDIT Jest to art. 74 § 4 kc, ale dotyczy tylko formy ad probationem. We Francji dotyczy też formy ad solemnitatem? Tak dla ciekawostki, nie wiem czy jesteś na bieżąco, ale od ostatniej nowelizacji mamy formę pisemną i .... formę dokumentową :)

25 minut temu, swordfishtrombone napisał:

Bottom line debaty pozostaje taki, że kolega Bacio ma prawo domagać się w obecnej sytuacji więcej niż tylko garnituru.

Jeżeli poniósł szkodę to tak. Trzeba pamiętać, że szkoda to nie tylko strata majątkowa, ale również niemajątkowa - krzywda. Niemniej, według mnie to krzywdy w cywilistycznym słowa tego znaczeniu bacio nie doznał - nadal, o dziwo, ze stoickim spokojem podchodzi do sprawy ;) 

 

 

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, bodzixon napisał:

W Kc tez jest ten przepis, z glowy - art. 75. EDIT Jest to art. 74 § 4 kc, ale dotyczy tylko formy ad probationem. We Francji dotyczy też formy ad solemnitatem?

Trochę się zapędziłem w tłumaczeniu, przepis mówi, że między przedsiębiorcami "dowód jest wolny" (la preuve est libre), czyli tylko o formie ad probationem (przynajmniej z grubsza -- nie jestem tłumaczem przysięgłym, a czasem między podobnymi pojęciami w różnych systemach są delikatne różnice, jak dobrze wiesz).

25 minut temu, bodzixon napisał:

Tak dla ciekawostki, nie wiem czy jesteś na bieżąco, ale od ostatniej nowelizacji mamy formę pisemną i .... formę dokumentową :)

Nie jestem na bieżąco nic a nic, ale się dokształcę z Internetu. To bubel legislacyjny czy faktycznie jakieś istotne rozróżnienie? We Francji w 2016 też wyszedł mega bubel do kodeksu własności intelektualnej (krótko mówiąc: wyjątek od reguły, której nie ma). Zeszliśmy z tematu i zaraz nas moderator pogoni, ale zanim to zrobi, to dzięki za rozmowę ;).

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, swordfishtrombone napisał:

Trochę się zapędziłem w tłumaczeniu, przepis mówi, że między przedsiębiorcami "dowód jest wolny" (la preuve est libre), czyli tylko o formie ad probationem (przynajmniej z grubsza -- nie jestem tłumaczem przysięgłym, a czasem między podobnymi pojęciami w różnych systemach są delikatne różnice, jak dobrze wiesz).

Nie jestem na bieżąco nic a nic, ale się dokształcę z Internetu. To bubel legislacyjny czy faktycznie jakieś istotne rozróżnienie? We Francji w 2016 też wyszedł mega bubel do kodeksu własności intelektualnej (krótko mówiąc: wyjątek od reguły, której nie ma). Zeszliśmy z tematu i zaraz nas moderator pogoni, ale zanim to zrobi, to dzięki za rozmowę ;).

Nie napisałeś, że dla wszystkich rygorów zachowania formy. Domyślałem się, że chodzi tylko ad probationem, a chciałem się upewnić. W sumie, to chyba polskie prawodawstwo cywilne jest mocno zbliżone do francuskiego, bo w końcu mają wspólne źródło - Kodeks Napoleona :) 

Co do formy dokumentowej - to nie jest to chyba bubel, bo sankcjonuje to co od dawna było w praktyce dopuszczane w dowodzeniu w procesie, czyli np. smsy, maile. Nazwa jest tylko wg mnie głupia :) 

Również dziękuje za rozmowę. Moderatorzy to co najwyżej "przerzucą" naszą rozmowę do innego, odpowiedniejszego tematu :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, bodzixon napisał:

Nie napisałeś, że dla wszystkich rygorów zachowania formy. Domyślałem się, że chodzi tylko ad probationem, a chciałem się upewnić. W sumie, to chyba polskie prawodawstwo cywilne jest mocno zbliżone do francuskiego, bo w końcu mają wspólne źródło - Kodeks Napoleona :) 

Nie jestem tytanem cywila (najlepiej znam się na prawie autorskim i prawach pokrewnych, a mniej dobrze na szerzej pojętym prawie IT - ochronie danych osobowych, trochę na handlu elektronicznym), ale jednak wydaje mi się, że kc jest bliższy BGB (niemieckie prawo z zakresu mojej specjalizacji też znam); świadczy o tym głównie konsensualny charakter umowy sprzedaży (samo zobowiązanie do przeniesienia własności - w prawie FR sprzedaż to czynność realna, sama umowa przenosi własność) i brak (formalny) kauzy. Chociaż Kodeks Napoleona też na pewno miał wpływ na kc, temat jest głęboki i kiedyś w nim chętnie pogrzebię. Polskie prawo autorskie (zwłaszcza z okresu sprzed UE) też jest oryginalną hybrydą rozwiązań niemieckich i francuskich.

46 minut temu, bodzixon napisał:

Co do formy dokumentowej - to nie jest to chyba bubel, bo sankcjonuje to co od dawna było w praktyce dopuszczane w dowodzeniu w procesie, czyli np. smsy, maile. Nazwa jest tylko wg mnie głupia :)

 We FR na początku wieku też była duża nowela tego dotycząca, która poszerzyła definicję formy pisemnej, tak, żeby forma elektroniczna była dopuszczalna. Uderzyło mnie, kiedy studiowałem francuskiego cywila, jak dokładnie w porównaniu z kc uregulowana jest forma czynności prawnych.

Edit: Nie wiem, czy ta polska nowela nie jest zainspirowana (z niejakim opóźnieniem) BGB, który zna formę pisemną (podpisaną własnoręcznie), elektroniczną (z kwalifikowanym podpisem elektronicznym) i "tekstową" (o pewnej i niezmienialnej treści, ale nie wymaga podpisu - więc SMSy, maile itd.).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia ‎2017‎-‎04‎-‎14 o 23:23, 4inHand napisał:

Przeanalizowałem te sytuację i udzieliłem reprymendy osobom, które zawiniły w tej sprawie. Jak wiem wynikało to z faktu, że próbowaliśmy kontaktować się z Panem telefonicznie co zakończyło się niepowodzeniem. Nie uważam tego jednak za wytłumaczenie i wprowadziłem specjalną procedurę na przyszłośc dot. takich przypadków. Według moich informacji zadzwonił dzisiaj do Pana pracownik odpowiedzialny za tę sytuację i wyjasnił ją z Panem po prostu przepraszając zamiast mydląc oczy oraz poinformował o fakcie, że prawdopodobnie problem z Pana spodniami ma korzenie produkcyjne i zdecydowaliśmy się na wymianę spodni. Jak rozumiem na ten moment sprawa nie jest jeszcze zamknięta, ale jest na takm etapie, w którym obie strony mają pełną jasność sytuacji oraz następnych kroków jakie będa podjęte żeby rozwiązać problem. 

Panie Tomku, faktycznie Pan Krzysztof zadzwonił w piątek, wyjaśnił że ze spodniami są problemy. Dostałem też przeprosiny za zaistniałą sytuację gdyż jak tłumaczył Pan Krzysztof dostał informację od krawca, że wszystko jest poprawione i dlatego wprowadził mnie w błąd przy czym wysyłając okazało się że poprawki nie są zrobione i stąd opóźnienie. Ok przyjmuje przeprosiny. Niemniej garnitur dziś przyszedł bez rzeczonych poprawek ... chyba ilość pomyłek wyczerpała się w tym zamówieniu. Mam nadzieję że wyjaśni Pan to ostatecznie bo nie chcę już słuchać kolejnych wyjaśnień i przeprosin a cieszyć się w końcu z dokonanych zakupów. 

  • Oceniam pozytywnie 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia ‎2017‎-‎04‎-‎13 o 22:49, bodzixon napisał:

Dobrze kalkuluję, że łącznie od 2 miesięcy czekasz na garnitur?

Łącznie to od 10.09.2016 (data zamówienia) :) Garnitur przyszedł do mnie 1 dzień przed ważną imprezą (28.10.2016) na której musiałem go mieć (mimo niedokładnego dopasowania musiałem go użyć bo już nie było czasu na poprawki wtedy). Tak więc użyłem go raz i poszedł do poprawek. Niemniej trwa to tyle także z mojej winy bo długo nie miałem czasu go odesłać a innym razem chciałem zawieźć go osobiście a nie było mi jakoś po drodze do Poznania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, FONos said:

Śmiech na sali. Wybaczcie ... straciłem cierpliwość i naprawdę nie umiem już tego ani wytłumaczyć ani zrozumieć. Co dostałem ... stare spodnie nie poprawione

Wyobrazam sobie, jak zakladasz kontrvloga zwanego nomen omen "Piekne do widzenia" na ktorym to bedziesz prezentowal swiatowa jakosc produktow przyslanych z Poznania. 

Niniejszy watek i opis realizacji koszul Olga zafrapowal mnie bardzo i sklonil sie do skupienia na RTW. Nie jestem w stanie znosic chimer producentow i rzemieslnikow z podejsciem " se pan zareklamujesz i odeslesz najwyzej"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale o co cho? My tu przecież (niemal?) wyłącznie o RTW rozmawiamy; to, że jest z preorderu, nie czyni z niego MTM.

Edit: Trudno mi też dostrzec związek między nieudanymi zamówieniami online MTM (niezadowolonych z efektu zamówienia w Oldze było kilka osób na jakieś 60 biorących udział w zamówieniu), a preorderem RTW (w tym wyjściowym, dotyczącym poszetek, niezadowoleni byli wszyscy uczestnicy).

  • Oceniam pozytywnie 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.