Skocz do zawartości

Żorż Ponimirski

Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, Zajac Poziomka napisał:

@Kamil1987 Pisałeś o kupowaniu garniturów za 1000+ dolarów. Ja wiem, że dobrze dopasowany, ładny garnitur warto mieć. Ale na rozmowę o pracę w 99,5% przypadków naprawdę starczy dopasowany garnitur (np. SS) za 300-400 dolarów. Dlatego pisałem, że kupowanie takiego za 1000 to żadna inwestycja (w sensie - nie przynosi wymiernych korzyści). A o branży naukowej w USA jakieś tam pojęcie mam (choć nie o biotechnologii) ;) 

Napisałem, że byłbym w stanie nagiąć moją zasadę <1000$, co nie znaczy że ją nagnę, ale że jestem to sobie w stanie wyobrazić i wewnętrznie zaakceptować. Pisałem to w odróżnieniu od zegarka, gdzie postawiłem wyraźną granicę.

To jest ciekawe na tym forum, że z jednego niedopowiedzianego zdania robi się twarde stanowisko i je dyskutuje na pół strony zapominając o meritum ;)

Nadal uważam, że dobrej jakości i dobrze dopasowany garnitur zwiększa moje szanse na rynku pracy (możecie się z tym nie zgadzać) pośrednio poprzez lepszy odbiór u innych ludzi. Jeśli moja sytuacja za kilka miesięcy się nie zmieni (nowy kontrakt na 5 lat) to prawdopodobnie będę się rozglądał za dobrym garniturem na nową drogę (naukowego) życia i może wydam na niego więcej niż muszę bo będę chciał sobie sprawić przyjemność na nowym stanowisku. 

W sumie to nie chciałem dyskutować czy warto wydać 1000$ na zegarek x lub garnitur y tylko o tym jak sobie racjonalizujecie takie decyzje. Przykład @lubo69 był dobry, zegarek drogi, ale w 8 lat wychodzi 4zl dziennie i czujesz się jak Bond ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Kamil1987 napisał:

Pracuję naukowo w USA, gdzie 90% ludzi z mojej branży ma w d**ie jakiekolwiek reguły i z racji tego, że są "szalonymi naukowcami z Harvardu" myślą że im wszystko wolno i potrafią przyjść na rozmowę kwalifikacyjną do firmy o wartości 20mld USD w firmowym polarze. Nie masz pojęcia co tu się wyprawia. 

 

Pracuję z uczelniami z USA, także z Harvardem i wiem doskonale jak to wygląda na miejscu. Ciekawe, bo jak przyjeżdżają do nas, to nawet największe gwiazdy czują potrzebę, żeby się lepiej ubrać. Kompleks starego kontynentu? ;) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Kamil1987 napisał:

... i może wydam na niego więcej niż muszę bo będę chciał sobie sprawić przyjemność na nowym stanowisku. 

 

I to chyba jest klucz to zrozumienia tego fenomenu :). Jeśli ktoś dzięki garniturowi za 1000USD będzie czuł się lepiej, pewniej i dzieki temu wypadnie korzystniej, to wszystko się zgadza. Jednak sam garnitur będzie miał największe znaczenie dla Ciebie, a nie dla kogoś z kim się spotkasz. W jego/jej oczach ważne będzie to, co dzięki temu garniturowi się z Tobą stało. 

Jednak kiedy weźmiemy przykład kogoś, kto w garniturze będzie czuł się skrempowany, nienaturalnie oficjalny i przez niego nie będzie sobą, albo będzie nerwowo śledził, czy coś mu się nie marszczy na klapie... to lepiej, żeby unikał takiej "inwestycji". 

Jak Cię widzą, tak Cię piszą... ale trzeba pamiętać czego szuka rekruter i co chce zobaczyć. Czy szuka kogoś, kto potrafi wybrać sobie garnitur, czy kogoś otwartego, inteligentnego, wykształconego, itp... W 99% przypadków stawiam na to drugie.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kamil1987 napisał:

W sumie to nie chciałem dyskutować czy warto wydać 1000$ na zegarek x lub garnitur y tylko o tym jak sobie racjonalizujecie takie decyzje. Przykład @lubo69 był dobry, zegarek drogi, ale w 8 lat wychodzi 4zl dziennie i czujesz się jak Bond ;)

Wydawało mi się, że z tego co napisałem jasno wynika, że według mnie nie ma co "racjonalizować" takich decyzji. Ja mam takie podejście, że jeżeli mi się jakieś ubranie podoba, stać mnie na nie i mam ochotę je kupić, to po prostu kupuję - bez dorabiania do tego ideologii i wmawiania sobie że to jest inwestycja i że na pewno mi się zwróci. Jedynym moim "zyskiem" jest przyjemność z noszenia takiego ubrania i jest to dla mnie wystarczające. Są też rzeczy które mi się bardzo podobają (np. drogie zegarki, czy buty John Lobb), ale nie na tyle żeby przyjemność z ich posiadania usprawiedliwiała dla mnie ich cenę - i takich rzeczy nie kupuję, bez dorabiania do tego historyjek.

Akurat tak się składa, że w najbliższym czasie będę potrzebował kilku garniturów... i pewnie przynajmniej część z nich to będzie bespoke. Ale nie zamierzam się oszukiwać, że to usprawiedliwiony wydatek, bo "bespoke robi różnicę". Robię to tylko dla siebie, do pracy nadałyby się równie dobrze garnitury Vistula czy Bytom. 

  • Like 4
  • Oceniam pozytywnie 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Zajac Poziomka napisał:

Wydawało mi się, że z tego co napisałem jasno wynika, że według mnie nie ma co "racjonalizować" takich decyzji. Ja mam takie podejście, że jeżeli mi się jakieś ubranie podoba, stać mnie na nie i mam ochotę je kupić, to po prostu kupuję - bez dorabiania do tego ideologii i wmawiania sobie że to jest inwestycja i że na pewno mi się zwróci.

To jest jasno postawiona sprawa i także swego rodzaju "ideologia" - szacunek za to. Chciałbym powiedzieć, że  u mnie wygląda to tak samo, ale mimo, że było mnie stać na więcej to czułem w sobie jakiś dziwny opór przed pójściem na całość i chciałem się dowiedzieć czy inni też tak mają.

41 minut temu, Zajac Poziomka napisał:

Jedynym moim "zyskiem" jest przyjemność z noszenia takiego ubrania i jest to dla mnie wystarczające. Są  też rzeczy które mi się bardzo podobają (np. drogie zegarki, czy buty John Lobb), ale nie na tyle żeby przyjemność z ich posiadania usprawiedliwiała dla mnie ich cenę - i takich rzeczy nie kupuję, bez dorabiania do tego historyjek.

Nie chce ciągnąć za język jeśli nie chcesz odpowiadać, ale własnie o ten moment w całej układance mi chodzi. Dlaczego przykładowy John Lobb już nie, a coś powiedzmy 500$ tańszego jeszcze tak ? Ja jestem umysłem ścisłym i zawsze szukam jakiegoś wzoru lub prawidłowości. Może nawet doszukuje się tam gdzie jej nie ma, albo jestem niespełnionym socjologiem, który wybrał biotechnologie ;)

 

Bardzo mi się podoba ta dyskusja swoją drogą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Kamil1987 napisał:

Nie chce ciągnąć za język jeśli nie chcesz odpowiadać, ale własnie o ten moment w całej układance mi chodzi. Dlaczego przykładowy John Lobb już nie, a coś powiedzmy 500$ tańszego jeszcze tak ? Ja jestem umysłem ścisłym i zawsze szukam jakiegoś wzoru lub prawidłowości. Może nawet doszukuje się tam gdzie jej nie ma, albo jestem niespełnionym socjologiem, który wybrał biotechnologie ;)

Nie sądzę, żeby istniała jedna prosta odpowiedź. Najogólniej "po prostu tak czuję". Myślę, że to wypadkowa wielu rzeczy,  żeby wymienić tylko kilka (na pewno nie wszystkie): mojego poczucia estetyki, wychowania, zarobków, środowiska w którym się obracam... Tego typu czynników jest bardzo dużo, trochę za dużo żeby nadać temu ścisłą formę funkcji, która w zależności od użytych argumentów zwróci maksymalną wartość jaką dana osoba jest w stanie wydać na daną rzecz. Chociaż w dzisiejszych czasach sieci neuronowych, logiki rozmytej i uczenia maszynowego...kto wie ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Zajac Poziomka napisał:

Tego typu czynników jest bardzo dużo, trochę za dużo żeby nadać temu ścisłą formę funkcji, która w zależności od użytych argumentów zwróci maksymalną wartość jaką dana osoba jest w stanie wydać na daną rzecz. Chociaż w dzisiejszych czasach sieci neuronowych, logiki rozmytej i uczenia maszynowego...kto wie ;) 

FB pewnie już to o Tobie wie na podstawie tego czy częściej lajkujesz zdjęcia małych kotków czy górskich widoków ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Velahrn Czy jesteś moim bratem bliźniakiem ?? ;)

Oprócz zdania...

36 minut temu, Velahrn napisał:

Mam już wszystko, co mi potrzeba. Chciałbym, aby było inaczej, ale taka jest prawda - nie mam wymówki na nowe ciuchy :).

.. bo jeszcze nie mam kilku rzeczy, zgadza się niemal wszystko.

Mam dokładnie ten sam system z rzeczami które kupię jeśli spadną poniżej określonej ceny. Wobec spokoju ducha i braku konieczności kupowania poluję na okazje lub dobre licytacje na eBayu. Dzięki temu stworzyłem kolekcję 12 perfum na wszystkie moje okazje za średnio 30% RRP.

Czasem mam nawet tak, że gdy widzę że na eBayu ktoś ma fajny przedmiot to mu go podprowadzam na jakieś wyższe poziomy i jeśli nikt nie przebije to ja mam szczęście a jeśli przebije to sprzedawca trochę więcej zarobi ;)

Największy udział oprócz eBaya ma u mnie w zakupach Marshalls i TjMaxx. Jeśli mogłem kupić przez ostatnie 3 lata Levisy po 25$ to trudno mi będzie zaakceptować wyższą cenę w sklepie firmowym. Ba, doszło do tego, że dla mnie w firmowych outletach jest za drogo ;)

Dodatkowo jest w tym wszystkim duża doza szczęścia. Nie można przyjść z założeniem że muszę kupić czarne Levisy 511 o rozmiarze 33x32 bo ich na 90% nie będzie. Tylko na spokojnie i bez ciśnienia można skupić się na łowach ;) Od stycznia do teraz na przykład kupiłem 8 kurtek Barboura za ceny typu 59, 69, 79$, które ludzie z pocałowaniem ręki brali ode mnie za 2, 3x tyle. Mi po prostu szkoda je było zostawić żeby się marnowały z tymi żółtymi metkami ;)

Najlepsza akcja z weekendu. Sklep sieci Macy's, który bardzo rzadko odwiedzam, ale usłyszałem że mają super wyprzedaże. Nie znalazłem nic ciekawego oprócz jednej kurtki niestety bez przeceny. Ale i tak poszedłem do kasy zapytać czy na pewno. Okazało się że zamiast 269$ kosztuje 161$. Dla mnie i tak był to mało ważny zakup, ale podobała się żonie, więc wróciłem do tego sklepu, zastałem inną kasjerkę i ona mi mówi, że od marca zaczyna się dodatkowa promocja -25% i jeśli zapłacę dziś a odbiorę po 1 marca to będzie 120$ !!! W życiu czegoś takiego nie widziałem, ale dostałem w sumie 55% rabatu bez żadnego wysiłku (wystarczyło zapytać).

Już nie wspominam o skórze Brunello Cucinelli za 100$, bo to było szczęście dekady ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Velahrn napisał:

Poruszono tu temat wyprzedaży, to dorzucę swoje przemyślenia.

Kupuje ubranie i obuwie tylko i wyłącznie na wyprzedażach. Dlaczego? Z trzech powodów:

[...]

Kieruję się bardzo podobnymi zasadami, chociaż nie powiem, że mam już wszystko. Poza tym - styl i sylwetka jednak się zmienia. Wolno, ale się zmienia; coś, co kiedyś często nosiłem, po wielu latach może być już za ciasne albo już nie spełniać kryteriów.

Natomiast dodam, że im bardziej nietypowy/ekstrawagancki element ubioru, tym mniej na niego warto wydać. Kiedyś miałem np. ciśnienie na buty dwukolorowe (caponki/correspondent shoes), ostatecznie ich nie kupiłem. Obecnie stwierdzam, że nie potrzebuję. Jeśli będzie bardzo dobra okazja, to być może kupię, ale ciśnienie mi kompletnie zeszło. Podobnie parcie na mocno wyróżniające się marynarki (odważne kraty w dość jasnych kolorach) - to jednak nie mój styl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, mosze napisał:

Natomiast dodam, że im bardziej nietypowy/ekstrawagancki element ubioru, tym mniej na niego warto wydać. 

I jednocześnie przeceny na tego typu ubrania są największe.

Znacie taką kurtkę ? (Barbour x White Mountaineering Wave Print Lapel)

white.thumb.jpg.509e14ffa47ece2bb237feaa90ca3f42.jpg

Cena oryginalna 699$, ale chyba nikt nie załapał, że jest spoko (moim zdaniem nie jest ;) ) i w TjMaxxach próbowali je sprzedać za 249$, później 139$, później 99$, a na końcu przybili żółte metki z 69$ a i tak wiszą :P  A sama kurtka jest bardzo ciekawie wykonana, ma fajny krój, dużo kieszonek i jej wersja jednolicie granatowa sprzedaje się bardzo dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Velahrn napisał:

2. Kupując w regularnej cenie, czuje się jak idiota, po prostu jak ostatni frajer. Mam trochę kolegów w branży, obserwuje, jak spadają ceny na wyprzedażach, i dlatego uważam, że żadna rzecz nie jest warta swojej regularnej ceny. 

3. Mam czas i lubię przeglądać oferty w Sieci. Zwyczajnie sprawia mi to przyjemność. Dużo czytam na forach, na reddicie, o tkaninach, jakości wykonania, recenzje z użytkowania, interesuję się historią mody. Tak naprawdę znajdowanie, porównywanie, wyszukiwanie sprawia mi większą frajdę niż kupowanie i użytkowanie. 

Moim zdaniem punkt drugi wynika w dużej części z trzeciego. Są też osoby, które nie mają dużo czasu wolnego i nie lubią przeglądać ofert w sieci i takie osoby często wolą kupić coś w cenie regularnej niż tracić czas na szukanie okazji. Bo stracony czas wolny może być dla nich więcej wart niż potencjalna oszczędność.  Przykład: załóżmy, że przykładowa osoba zarabia 20 dolarów na godzinę. Załóżmy, że szuka przykładowej rzeczy, która kosztuje 200 dolarów. Po przejrzeniu oferty kilkunastu sklepów internetowych i dajmy na to stacjonarnego TK Maxx może i znajdzie tę samą rzecz do kupienia za 100 dolarów... ale jeżeli poświęciła na to więcej niż 5 godzin to też ma prawo "czuć się jak idiota i po prostu ostatni frajer". Oczywiście inaczej sprawa ma się w Twoim przypadku, bo dla Ciebie takie "polowanie na okazje" to nie jest strata czasu, lubisz to i sprawia Ci to przyjemność.

Dodajmy do tego fakt, że nie wszystkie rzeczy bywają przeceniane, lub są już przeceniane w momencie kiedy zostają tylko bardzo duże i bardzo małe rozmiary. Jeżeli podoba mi się konkretny model butów C&J z nowej wiosennej kolekcji, to czekanie rok/dwa/trzy i liczenie na to, że MOŻE zostaną wtedy przecenione wydaje mi się też mocno dyskusyjnym postępowaniem. 

  • Like 1
  • Oceniam pozytywnie 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Zajac Poziomka napisał:

Przykład: załóżmy, że przykładowa osoba zarabia 20 dolarów na godzinę. Załóżmy, że szuka przykładowej rzeczy, która kosztuje 200 dolarów. Po przejrzeniu oferty kilkunastu sklepów internetowych i dajmy na to stacjonarnego TK Maxx może i znajdzie tę samą rzecz do kupienia za 100 dolarów... ale jeżeli poświęciła na to więcej niż 5 godzin to też ma prawo "czuć się jak idiota i po prostu ostatni frajer".

Ta zależność chyba nie jest taka prosta; przykład zakłada, że osoba może mieć tyle godzin pracy ile tylko chce (a nie na przykład maksymalnie 40 tygodniowo), oraz że poszukiwanie okazji nie jest rozrywką, tylko koniecznością. Nie przeliczałbym wszystkiego na godziny pracy; w każdym razie nie chcę dopuścić do siebie myśli, że gdybym 7 lat temu nie zarejestrował się na forum (wówczas) bespoke.pl, do dziś zarobiłbym na dom w Konstancinie, a może i w Londynie:-)

To powiedziawszy, zgadzam się z tezą jako taką; jeden wpadnie do Van Graafa po skarpetki w przerwie między seansem w multipleksie a wybieraniem gresu w hipermarkecie budowlanym i nawet paragonu nie odbierze, bo mu dokładnie obojętne, ile zapłacił za skarpetki; drugi będzie szukał skarpetek w sieci, wybierze wysyłkę paczkomatem, bo złotówkę tańsza, wykorzysta punkty lojalnościowe i rabat za newsletter (w tym przykładzie ja jestem tym drugim:-))

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, lubo69 napisał:

drugi będzie szukał skarpetek w sieci, wybierze wysyłkę paczkomatem, bo złotówkę tańsza, wykorzysta punkty lojalnościowe i rabat za newsletter (w tym przykładzie ja jestem tym drugim:-))

To ja jestem chyba gdzieś pomiędzy tym, a gościem co zarabia 20$ na godzinę ;) 

Tzn. wiedząc już mniej więcej co i gdzie kosztuje, nie będę czekał 7 miesięcy aż mi jeansy Selvedge z White Oak stanieją z 99$ na 79$, raczej skupiam swój czas na największych przecenach z dość dużych cen wyjściowych.

Po pierwsze, zakładam, ze jeśli coś wyjściowo kosztowało dużo, to kupując ze zniżką rzędu 50-70% podwójnie zyskuje (dobra jakość x dobra cena).

Po drugie, tak jak pisał @Zajac Poziomka szkoda mi czasu na szukanie niewielkich (kwotowo !!) rabatów. Wystarczy mi, ze raz w miesiącu kupie kurtkę/buty za 150$ przecenione z 499$ i czuje się "zaoszczędzony" ;)

Po trzecie, tańsze rzeczy zwykle traktuje mniej uważnie i o wiele łatwiej je zastąpić nowym przedmiotem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, lubo69 napisał:

Ta zależność chyba nie jest taka prosta; przykład zakłada, że osoba może mieć tyle godzin pracy ile tylko chce (a nie na przykład maksymalnie 40 tygodniowo), oraz że poszukiwanie okazji nie jest rozrywką, tylko koniecznością. Nie przeliczałbym wszystkiego na godziny pracy; w każdym razie nie chcę dopuścić do siebie myśli, że gdybym 7 lat temu nie zarejestrował się na forum (wówczas) bespoke.pl, do dziś zarobiłbym na dom w Konstancinie, a może i w Londynie:-)

Łukaszu, oczywiście ten przykład to tylko uproszczenie. Po prostu zwracam uwagę na to, ze czas wolny jest dla wielu osób ważniejszy niż potencjalne oszczędności kilkudziesięciu (czy nawet i kilkuset lub więcej dolarów). I to nie tylko wtedy kiedy możesz pracować tyle ile chcesz i potencjalnie zarobić w tym czasie więcej pieniędzy. Są też np. tacy którzy zarabiają na tyle dużo, żeby móc kupować w cenach regularnych i równocześnie mają na tyle mało czasu wolnego (np. pracują więcej niż 40 godzin tygodniowo), że wolą go spędzić z rodziną/zająć się hobby/pójść na spacer niż "polować na przeceny". 

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Zajac Poziomka napisał:

 Są też np. tacy którzy zarabiają na tyle dużo, żeby móc kupować w cenach regularnych i równocześnie mają na tyle mało czasu wolnego (np. pracują więcej niż 40 godzin tygodniowo), że wolą go spędzić z rodziną/zająć się hobby/pójść na spacer niż "polować na przeceny". 

Albo inne ekstremum: moja szefowa, prof. Harvardu, pracoholiczka, jej mąż chirurg ;) pracują około 80-100h tygodniowo, mają kilka consierge (zakupy, gotowanie, sprzątanie, wyprowadzanie psów). Ma bardzo wyklarowany styl od lat (moje koleżanki mówią że ubiera się świetnie i drogo) i właściwie zero czasu na wakacje, rodzinę etc. Od kiedy jestem tu 2.5 roku wzięła może 10 dni urlopu (głównie jakieś kryzysy w rodzinie) - można i tak ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można się bawić w łapanie wyprzedaży, ale wtedy raczej się kupuje rzeczy sezonowe, których cena pierwotna często ma niewiele wspólnego z jakością produktów, a bardziej z sezonowością i dążeniem branży do jak najszybszego rotowania towaru.

Dokładnie z tego samego powodu co powyżej - zamiast łapać okazję - skupiam się na kupowaniu w firmach, które generalnie wyprzedaży nigdy nie robią, ewentualnie ograniczają je do jednej na kilka lat z symbolicznymi -30% - być może wyłączając z tego sample sale.

Jest jakiś powód dla którego firmy takie jak Gaziano & Girling, Edward Green, czy Anderson & Shepard nie robią wyprzedaży. Nie mówiąc już o bespoke czy niszowych markach, które robią jeansy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, el-biczel napisał:

Jest jakiś powód dla którego firmy takie jak Gaziano & Girling, Edward Green, czy Anderson & Shepard nie robią wyprzedaży. Nie mówiąc już o bespoke czy niszowych markach, które robią jeansy. 

Po prostu marża nie jest tak wysoka jak u popularnych marek. Nie ma z czego zrobić tej przeceny. Nie jest żadną tajemnicą, że marki sieciowe nawet przy wyprzedażach na poziomie 50-60% jeszcze na tym całkiem nieźle zarabiają. U marek które wymieniłeś nie jest to możliwe.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, el-biczel napisał:

Jest jakiś powód dla którego firmy takie jak Gaziano & Girling, Edward Green, czy Anderson & Shepard nie robią wyprzedaży. Nie mówiąc już o bespoke czy niszowych markach, które robią jeansy. 

To tak samo Loake też nie robi oficjalnych wyprzedaży 8-) typu -30% na wszystko.

Edward Green robi jakąś tam wyprzedaż secondsów (ale nie tylko) raz do roku stacjonarnie.

Buty EG oraz G&G w internetowych butikach bywają przeceniane nawet do -60% (oczywiście ekstrawaganckie modele / nietypowe rozmiary).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, mr.vintage napisał:

Po prostu marża nie jest tak wysoka jak u popularnych marek. Nie ma z czego zrobić tej przeceny. Nie jest żadną tajemnicą, że marki sieciowe nawet przy wyprzedażach na poziomie 50-60% jeszcze na tym całkiem nieźle zarabiają. U marek które wymieniłeś nie jest to możliwe.

Można wiedzieć skąd masz te informacje? Jaką marżę według Ciebie ma EG? Z tego co ja wiem, te buty kosztują teraz około 30% więcej niż kilka lat temu, przy czym te podwyżki nie szły w parze z tak samo gwałtownym wzrostem kosztów. Wiele osób będących blisko przemysłu obuwniczego narzeka na to że EG kompletnie odjechało z cenami, ale jak rozumiem Ty masz inne informacje i wiesz że firma ta ma stosunkowo niskie marże... jeżeli mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy i podać jakieś szczegóły albo zdradzić skąd masz takie informacje, będę zobowiązany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Zajac Poziomka napisał:

Można wiedzieć skąd masz te informacje? Jaką marżę według Ciebie ma EG? Z tego co ja wiem, te buty kosztują teraz około 30% więcej niż kilka lat temu, przy czym te podwyżki nie szły w parze z tak samo gwałtownym wzrostem kosztów. Wiele osób będących blisko przemysłu obuwniczego narzeka na to że EG kompletnie odjechało z cenami, ale jak rozumiem Ty masz inne informacje i wiesz że firma ta ma stosunkowo niskie marże... jeżeli mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy i podać jakieś szczegóły albo zdradzić skąd masz takie informacje, będę zobowiązany.

Można wiedzieć skąd masz te informację? (ciach) jeżeli mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy i podać jakieś szczegóły albo zdradzić skąd masz takie informacje, będę zobowiązany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, bodzixon napisał:

Można wiedzieć skąd masz te informację? (ciach) jeżeli mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy i podać jakieś szczegóły albo zdradzić skąd masz takie informacje, będę zobowiązany.

Nie ma tu żadnej tajemnicy, to są publicznie dostępne informacje. Jeszcze kilka lat temu buty EG kosztowały mniej niż 1000 dolarów, teraz kosztują ponad 1200. Narzekania i dyskusje na ten temat możesz przeczytać w wielu miejscach w Internecie, chociażby na styleforum w wątku EG:

https://www.styleforum.net/threads/edward-green-appreciation-pictures-info-and-where-to-buy.291745/page-1901

Mówi też o tym wielu ich stałych klientów. Podwyżki wynikają między innymi z tego, że ich buty bardzo zyskały na popularności, między innymi dzięki modelom Dover i Galway, które w społeczności „klasycznej elegancji” stały się po prostu bardzo modne. Firma wielokrotnie w ostatnich latach podnosiła ceny, a popyt nie słabnie... to podnosi dalej. Ta sama historia przytrafiła się Saint Crispins, które podrożały kilkadziesiąt procent od kiedy stały się szerzej znane, podejrzewam że ich los podzieli wkrótce Meccariello.

Ironia była niepotrzebna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.02.2018 o 12:02, Velahrn napisał:

3. Mam czas i lubię przeglądać oferty w Sieci. Zwyczajnie sprawia mi to przyjemność. Dużo czytam na forach, na reddicie, o tkaninach, jakości wykonania, recenzje z użytkowania, interesuję się historią mody. Tak naprawdę znajdowanie, porównywanie, wyszukiwanie sprawia mi większą frajdę niż kupowanie i użytkowanie. 

Mógłbyś się może podzielić/polecić jakieś miejsca na sondowanie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.