Skocz do zawartości

Ubiór a wykonywany zawód


proceleusmatyk

Rekomendowane odpowiedzi

Dziękuję za pewnego rodzaju wprowadzenie w realia studiów, wyrażałem przypuszczenia;).

Kierowałem się tym, że mój tata jest wykładowcą na tym uniwersytecie (nepotyzmu nie było, mogą mi Panowie wierzyć :D) i opowiadał o zwyczajach ubraniowych studentów (podobno coraz częściej pojawiają się właśnie sportowe garnitury; trudno w to oczywiście uwierzyć, a czy tak jest to się przekonam w październiku i chętnie opowiem).

a mógłbyś mi powiedzieć jakie buty wtedy zakładałeś?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie precyzyjnie, butów posiadam kilka par. Klasycznie, czarne albo brązowe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 108
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Kierowałem się tym, że mój tata jest wykładowcą na tym uniwersytecie (nepotyzmu nie było, mogą mi Panowie wierzyć :D) i opowiadał o zwyczajach ubraniowych studentów (podobno coraz częściej pojawiają się właśnie sportowe garnitury; trudno w to oczywiście uwierzyć, a czy tak jest to się przekonam w październiku i chętnie opowiem).

No cóż, jest spora różnica między kierunkami... zupełnie inaczej noszą się prawnicy, a inaczej geografowie (mowa o studentach, różnica między profesurą jest mniejsza).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam, że jak dwa lata wędruje po uniwersyteckich korytarzach trzech budynków wydziału prawa na UW to jeszcze nie widziałem człowieka w sportowym garniturze. Może to spowodowane tym, że ludzi na wszystkich latach jest nieprzebrane morze i wszystkich spotkać nie można. Jednak to nie zmienia faktu, że przynajmniej w W-wie poziom "klasycznej elegancji" jest raczej niski. Jeżeli już to królują zestawienia w duchu Rage Age (wliczając w to krój ubrań).

Jedyne garnitury jakie widuje to przyduże ubrania z wieszaka, które studenci zawieszają na sobie z okazji sesji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja, aby temat odświeżyć:

Pierwsza praca na etat.

Instytucja finansowa.

Kompletny back-office, sporadyczny kontakt z klientem, dla większości pierwsza praca, obowiązki proste i pensje na wiadomym poziomie.

Dyrektor przejął i wdrożył omawiane już kiedyś słynne zasady ubierania się w Ernst&Young.

W całości :)

W miarę na początku mojej "kariery" tamże.

Przychodzę do pracy: niebieska koszula, szary garnitur i czerwony/bordowy krawat (dokładny kolor krawata bez znaczenia).

Dywanik. Zarzut: "masz źle dobrany krawat." Zgodnie z zasadami "krawat ma być dobrany zawsze do koszuli".

Osłupiałem.

Próbuje tłumaczyć, że na krawacie jest element niebieski czy jakoś tak.

A chodziło o to, że zgodnie ze zwulgaryzowaną przez owego dyrektora wykładnią ....

.... krawat powinien być niebieski/granatowy ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nereusz

Wybacz śmiałość ale ten dyrektor musiał być jakimś kompletnym debilem :(

Czy ja wiem, po prostu nigdy widocznie nie interesował się tematem elegancji, tylko bezmyślnie powiela jakieś błędne schematy, które usłyszał od żony, czy od jakiejś koleżanki, a może przeczytał w jakimś wątpliwym periodyku. Przykładowo zauważyłem, że bardzo popularnym przekonaniem (i to również wśród kobiet !) jest to, że w czarnym będzie wszystkim dobrze, co jest totalną bzdurą. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja pracuję w takim dziwnym miejscu, że nie mam klientów w znaczeniu ścisłym, mam klientów "wewnętrznych" (przed którymi nie muszę się płaszczyć na szczęście), spotkania zewnętrzne z podmiotami na zasadzie równy z równym, sprawy w sądzie. Uwag od przełożonych nie mam (to fajni ludzie, chociaż nie noszą poszetek ;) ), od innych współpracowników odbieram pozytywne sygnały i widzę nieliczne próby naśladownictwa. Na spotkaniach zewnętrznych czuję się bardzo dobrze z detalami poszetka/coś w butonierce (najczęściej spinka-kłębuszek)/kolorowe skarpetki, uważam, że nie przynoszą szkody, a wręcz można być postrzeganym jako osoba bardziej, hm, niezależna/stanowcza/pewna siebie. Ciekawostką jest, że czasem z kolegą chodzimy do sądu we dwóch i zdarza się, że w ramach zmowy przychodzimy na ogłoszenie wyroku w muchach :) . Czasem można na twarzach sędziów odnotować lekkie zmieszanie połączone z zaciekawieniem (dodam, że na razie mucha przynosi mi szczęście, jeżeli chodzi o wyniki spraw :) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wariaci są wszędzie. Może chciał się wykazać.

W jednej z książek natrafiłem na taką historię: w okopach I wojny światowej, drzemał sobie amerykański żołnierz oparty o karabin. Przechodzący obok inny, nadepnął na niego. Śpiący nie do końca otwierając oczy zwyzywał go w żołnierskich i nie tylko słowach. Jak otworzył oczy szerzej, zobaczył że to generał Pershing. Wyprężył się na baczność mamrocząc jakieś przeprosiny... Generał powiedział: spocznij synu. Ciesz się że nie jestem porucznikiem.

W branży finansowej, w której już mi "nasty" rok idzie, prawidłowość jaką widzę jest taka iż DC coraz luźniejszy, nie dotyczy to "okienek". Taki styl napływa z zagranicy. Często interesy bazują na dłuższych relacjach, wtedy też jest luźniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem tłumaczem konferencyjnym i praktycznie wszystkie zestawy formalne jakie opublikowałem w CMDNS oparte były na zdjęciach zrobionych w pracy :)

Oprócz tego prowadzę degustacje whisky i często ubieram się na nie jeszcze bardziej fantazyjnie niż podczas konferencji. Z resztą tak naprawdę nie ma to dla mnie dużego znaczenia ponieważ noszę takie ubrania żeby wyrażać to co myślę o świecie, a nie po to żeby kreować to co świat myśli o mnie.

Poszetka, kaszkiet, coś w butonierce, kolorowe skarpety, zimą budrysówka, loafersy. Prawie codziennie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, w mojej obecnej instytucji finansowej na kilkunastu pracowników tylko 3 przychodzi w garniturach, w tym ja oraz dwóch menadżerów. Jak już napisałem wcześniej, mam samodzielne stanowisko i pełnię na tyle kluczową funkcję, że nie muszę martwić się opiniami innych. Dodatkowo, "pełna płyta" pełni również funkcję budowania wizerunku i ma budować respekt. Łączę więc przyjemne z pożyecznym :)

Na marginesie, w któryś nieformalny piątek pojawiłem się w mocno dopasowanym V-necku założonym na t-shirt i chinosach (wyjątkowo bez krawata) i tym ubiorem wzbudziłem na tyle zainteresowanie koleżanki, że prosiła bym przychodził jak najczęściej tak ubrany (natomiast z mojej sugestii, by ubierała się w ołówkowe spódnice nie chciała skorzystać :), a uwierzcie mi, ma mocne po temu argumenty).

Widocznie widok mnie w garniturze już się przejadł i nie wpisywał się w pracownicze DC :) czyli jeansy i koszula :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś jak miałem pogadankę z szefową (tak za całokształt) to oberwało mi się za noszenie boat shoes bez skarpetek :). Konstatacja była następująca: "Dopiero jak się sporo osiągnie, to można pozwolić sobie na ekstrawagancję w ubiorze" :)

W tej ludowej mądrości jest niestety sporo prawdy w polskich warunkach.

Chodzę regularnie na spotkania z klientami i niestety, dla mojego bezpieczeństwa, nie mogę pozwolić sobie na żadną ekstrawagancję od poszetki w górę. Wynika to głównie z mojego młodego wieku (młodego, czyli przed 30) i pracy w branży PR. Zazwyczaj osoby z którymi się spotykam są dużo starsze ode mnie i zajmują kierownicze stanowiska. Charakter naszej współpracy jest taki, że ja stanowię stronę doradczą, często dotyczącą materii w której mogę odwołać się wyłącznie do swojego doświadczenia. Więc z gruntu podchodzą do mnie nieufnie.

Jeżeli dodatkowo przyszedłbym w ubraniu, które w ich przekonaniu świadczyłoby o tym, że zbyt dużo uwagi przywiązuje do swojego ubioru zostałbym szybko zakwalifikowany jako "młody, któremu się w głowie przewróciło".

Oczywiście, smutna to konstatacja ale nie odczuwam tak silnej potrzeby edukacji żeby wyprowadzać z błędu ludzi z którymi się spotykam. Na okoliczności biznesowe mam więc spory zestaw marynarek w maksymalnie konserwatywne kraty, pepeitki, czasem wrzucę blezer. Ogólnie określiłbym to jako "wczesne Ivy" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ to norma w biznesie: trzeba wzbudzić zaufanie partnera, do tego służy klasyczny ubiór zgodny ze wszelkimi regułami. Elegancja, ale bez "wodotrysków".

Ja z kolei, z zawodowego punktu widzenia, jestem "zmuszony" wyzbyć się wszystkich kolorowych rzeczy i powoli zaczynam się kompletować w jedynym słusznym kolorze (czarnym). Ale nie narzekam, tak wybrałem, tak mam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nereusz

Ależ to norma w biznesie: trzeba wzbudzić zaufanie partnera, do tego służy klasyczny ubiór zgodny ze wszelkimi regułami. Elegancja, ale bez "wodotrysków".

Ja z kolei, z zawodowego punktu widzenia, jestem "zmuszony" wyzbyć się wszystkich kolorowych rzeczy i powoli zaczynam się kompletować w jedynym słusznym kolorze (czarnym). Ale nie narzekam, tak wybrałem, tak mam.

Mógłbyś zdradzić zawód, w którym jedynym słusznym kolorem jest czarny, a nie na przykład ciemny granat. Mi przychodzi na myśl jedynie grabarz? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ to norma w biznesie: trzeba wzbudzić zaufanie partnera, do tego służy klasyczny ubiór zgodny ze wszelkimi regułami. Elegancja, ale bez "wodotrysków".

Ja z kolei, z zawodowego punktu widzenia, jestem "zmuszony" wyzbyć się wszystkich kolorowych rzeczy i powoli zaczynam się kompletować w jedynym słusznym kolorze (czarnym). Ale nie narzekam, tak wybrałem, tak mam.

Mógłbyś zdradzić zawód, w którym jedynym słusznym kolorem jest czarny, a nie na przykład ciemny granat. Mi przychodzi na myśl jedynie grabarz? ;)

Ksiądz, chyba że nastąpi awans na kardynała to wtedy czerwony. Papież może być na biało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nereusz

Ależ to norma w biznesie: trzeba wzbudzić zaufanie partnera, do tego służy klasyczny ubiór zgodny ze wszelkimi regułami. Elegancja, ale bez "wodotrysków".

Ja z kolei, z zawodowego punktu widzenia, jestem "zmuszony" wyzbyć się wszystkich kolorowych rzeczy i powoli zaczynam się kompletować w jedynym słusznym kolorze (czarnym). Ale nie narzekam, tak wybrałem, tak mam.

Mógłbyś zdradzić zawód, w którym jedynym słusznym kolorem jest czarny, a nie na przykład ciemny granat. Mi przychodzi na myśl jedynie grabarz? ;)

Ksiądz, chyba że nastąpi awans na kardynała to wtedy czerwony. Papież może być na biało.

No księdza wykluczyłem :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ to norma w biznesie: trzeba wzbudzić zaufanie partnera, do tego służy klasyczny ubiór zgodny ze wszelkimi regułami. Elegancja, ale bez "wodotrysków".

Ja z kolei, z zawodowego punktu widzenia, jestem "zmuszony" wyzbyć się wszystkich kolorowych rzeczy i powoli zaczynam się kompletować w jedynym słusznym kolorze (czarnym). Ale nie narzekam, tak wybrałem, tak mam.

Mógłbyś zdradzić zawód, w którym jedynym słusznym kolorem jest czarny, a nie na przykład ciemny granat. Mi przychodzi na myśl jedynie grabarz? ;)

Ksiądz, chyba że nastąpi awans na kardynała to wtedy czerwony. Papież może być na biało.

Po drodze jest jeszcze biskup w amarancie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.