Skocz do zawartości

Ubiór a wykonywany zawód


proceleusmatyk

Rekomendowane odpowiedzi

A to mnie pytali czy wybieram się gdzieś na rozmowę w sprawie pracy, albo pytali dlaczego się tak wystroiłem, albo mówili, że teraz oni przy mnie wyglądają jak obdartusy :)

:lol: ja jak tylko widzę kogoś nadzwyczajnie elegancko ubranego (czyt. zawsze dżinsy, a tu nagle garnitur i biała koszula) to się zaczepnie pytam "czy na rozmowę kwalifikacyjną dzisiaj idziesz?". Zadziwiające w jak wielu przypadkach ludzie się gubią i zaczynają plątać w zeznaniach

dlatego też warto chodzić codziennie elegancko ubranym, bo i wtedy podejrzane spotkania przejdą niezauważone :D

u mnie się mówiło "idę dzisiaj do teatru"

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 108
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Dress code dress codem, ale japonki czy szorty wg mnie do żadnej pracy "wśród ludzi" się nie kwalifikują (wyjątkiem może być np. sprzedawca lodów na plaży). Dla każdego dorosłego faceta powinno to być oczywiste. Również kobiety powinny ubierać się skromnie, bo w pracy jednak chodzi o to, żeby coś zrobić, a nie o erekcję u współpracowników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dress code dress codem, ale japonki czy szorty wg mnie do żadnej pracy "wśród ludzi" się nie kwalifikują (wyjątkiem może być np. sprzedawca lodów na plaży). Dla każdego dorosłego faceta powinno to być oczywiste. Również kobiety powinny ubierać się skromnie, bo w pracy jednak chodzi o to, żeby coś zrobić, a nie o erekcję u współpracowników.

Hmm, po pierwsze istnieją takie zawody, w których 'dress code' to właśnie szorty (tak, istnieją na przykład zawodowi kolarze), po drugie dorosły facet powinien być w stanie opanować się na tyle, by nie prezentować erekcji na widok współpracowniczki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam, hamując takie podstawowe odruchy odrzucamy częściowo naszą ludzką naturę i nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że za takimi odruchami nie idą jakieś dziwne zachowania. Jak facet się po chamsku cały czas gapi w dekolt czy na odkryte uda, to nie jest to zbytnio eleganckie zachowanie, ale właściwie to po to się kobiety tak odsłaniają, żeby na nie patrzeć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie prowokacyjnie kusy ubiór to prymitywna prowokacja, bazująca na prymitywnych instynktach. Pod tym względem najbardziej atrakcyjna jest dla mnie kobieta najładniej ubrana, nie najbardziej goła.

Inna sprawa, że to niezgodne z DC oraz przyzwoitością.

I że to raczej offtop.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

U mnie w kancelarii oficjalnego dress code nie ma. Skutek jest raczej taki sobie.... Ja i mecenas jeszcze jakiś poziom trzymamy - chociaż biorąc pod uwagę standardy forumowe to co najwyżej casual (marynarka, którą na czas pobytu w biurze odstawia się na kołek, rozpięta koszula - oczywiście bez krawata i kontrastowe chinosy/odd tr. + w miarę klasyczne buty). Reszta (głównie kobieca) to totalny miszmasz - nie znam się na kobiecej garderobie i nie podejmuje się nazwać poszczególnych części tych ubiorów, ale wygląda to "trochę" mało profesjonalnie. Oczywiście ta swoboda ma i swoje plusy. Ja osobiście czuje się w swoich zestawach naprawdę dobrze i do tego swobodnie, już nie pamiętam kiedy miałem na sobie jeansy. Patrząc na całe zagadnienie od drugiej strony, muszę stwierdzić że krawatów nigdy nie lubiłem (kojarzą mi się nieodparcie i niezbyt przyjemnie z egzaminami na studiach), a jednolity kolorystycznie garnitur jest moim zdaniem zwyczajnie nudny. O poszetkach i innych dodatkach nawet nie wspominam - mieszkam w takiej okolicy, że ubranie się całkowicie wedle forumowych kanonów równałoby się przyczepieniu sobie na plecach karteczki z napisem - "zaj***** mi jestem pedałem" i mogłoby się skończyć dla mojej skromnej osoby średnio ciekawie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O poszetkach i innych dodatkach nawet nie wspominam - mieszkam w takiej okolicy, że ubranie się całkowicie wedle forumowych kanonów równałoby się przyczepieniu sobie na plecach karteczki z napisem - "zaj***** mi jestem pedałem" i mogłoby się skończyć dla mojej skromnej osoby średnio ciekawie.

Przeczytałem to z przykrością :( Być może ja się już przyzwyczaiłem do poszetek, może kwestia mieszkania w Warszawie ma znaczenie i nie czuję aż takiego karcącego oka społeczeństwa patrzącego się na moje prezentacje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O poszetkach i innych dodatkach nawet nie wspominam - mieszkam w takiej okolicy, że ubranie się całkowicie wedle forumowych kanonów równałoby się przyczepieniu sobie na plecach karteczki z napisem - "zaj***** mi jestem pedałem" i mogłoby się skończyć dla mojej skromnej osoby średnio ciekawie.

Przeczytałem to z przykrością :( Być może ja się już przyzwyczaiłem do poszetek, może kwestia mieszkania w Warszawie ma znaczenie i nie czuję aż takiego karcącego oka społeczeństwa patrzącego się na moje prezentacje.

Rozumiem Kolegę. Jestem na to już uodporniony. Zresztą byłem (jestem?) chyba ekscentrykiem. M. in. nosiłem kolczyk w uchu, kiedy w Warszawie razem ze mną było pewnie tylko kilku mężczyzn. Jeszcze w latach 90. atakowano mnie na ulicy za kolorowe marynarki i kapelusze. Rozumiem, ale mimo wszystko uważam, że trzeba nosić to co się lubi. Bo ubranie jest jedynie zewnętrzną emanacją naszych potrzeb... Otoczenie to prędzej czy później zaakceptuje. Tak uważam, choć rozumiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pytanie, co robicie w tej kancelarii. wszyscy jestescie prawnikami, czy tylko ten mecenas?

Zależy co rozumiesz przez prawników - generalnie jest jeden "pełnoprawny" radca, a reszta włącznie ze mną to aplikanci.

Generalnie Warszawa to to zdecydowanie nie jest, a jedynie małe miasto (niespełna 100-tysięczne). Zresztą bardziej niż o samo miasto chodziło mi o okolice mojego osiedla, które do bezpiecznych i chronionych zdecydowanie nie należy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja w takim razie następującą historię przytoczę. Jakiś czas temu mój znajomy, zajmujący się doradztwem finasowym, pojechał do jednego ze swoich starych klientów do Wałbrzycha. Auto było w naprawie, więc skorzystał z usług pkp, a następnie zrobił sobie długaśny spacer po mieście, kierując się w stronę kamienicy, w której mieszkał klient. Będąc już niedaleko zauważył, że całkiem sporo mniej lub bardziej muskularnych kolesi, głównie z ubytkiem owłosienia na głowie, przygląda się jemu z nieukrywaną agresją. Kilku z nich zaczęło w dodatku za nim podążać. Na szczęście był już obok właściwej bramy, a klient mieszkał na parterze. Kiedy opowiedział o tym zajwisku swojemu gospodarzowi, usłyszal od niego następującą informację. Otóż niedawno w okolicy, zamieszkiwanej m. innymi przez mniej zamożne rodziny, pojawiali się panowie w garniturach i błyszczących butach, celem wyegzekwowania "długów". Gospodarz nie wiedział, czy były to czynności wykonywane w majestacie prawa przez komornika, czy też może jakaś dziarska firma windykacyjna posłała swoich mołojców w teren.... Tak czy inaczej na usilną prośbę klienta, pozwolił się w drodze powrotnej odwieźć na dworzec. Ciężko jest zweryfikować ile w tym było prawdy, natomiast poraża sam fakt, że dobry ubiór może wywoływać u kogoś tak wiele agresji :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli pracujemy w zespole, to sposób w jaki postrzegają nas współpracownicy jest bardzo istotny.

Dotyczy to zarówno bycia under- jak i over-dressed. W jednej z firm, w której pracowałem - branża IT, na początku dosyć często przychodziłem w garniturze/marynarce i to zdecydowanie tworzyło dystans między mną a resztą zespołu. Gdy obniżyłem formalność stroju do połączenia koszula + chinos kontakty w zespole zdecydowanie się poprawiły, chociaż większość pracowników uwielbia połączenie jeansów z t-shirtami.

W takiej sytuacji, do pewnego stopnia, warto zrezygnować ze swoich upodobań, które zawsze możemy pokazywać poza miejscem pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze (co najmniej 2 lata) do pracy chodzę w garniturze. do tego nawet w "casual friday" w marynarce i pod krawatem... I w ostatni czwartek usłyszałem od kolegi z piętra "co ty dziś taki elegancki?". a byłem ubrany "normalnie", nawet bez dwurzędówki... Dodam, że widuję tego kolesia każdego dnia co najmniej kilka razy... Przyznam się, ze zgłupiałem i nie wiem o co chodzi... Czy może inaczej się uczesałem? Sadziłem bardziej dostojne kroki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze (co najmniej 2 lata) do pracy chodzę w garniturze. do tego nawet w "casual friday" w marynarce i pod krawatem... I w ostatni czwartek usłyszałem od kolegi z piętra "co ty dziś taki elegancki?". a byłem ubrany "normalnie", nawet bez dwurzędówki... Dodam, że widuję tego kolesia każdego dnia co najmniej kilka razy... Przyznam się, ze zgłupiałem i nie wiem o co chodzi... Czy może inaczej się uczesałem? Sadziłem bardziej dostojne kroki?

Nie przejmuj się może mu po prostu wpadłeś w oko.

(PS. Proszę mojej wypowiedzi nie traktować homofobicznie, uważam orientalne seksualne za równoprawne)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(PS. Proszę mojej wypowiedzi nie traktować homofobicznie, uważam orientalne seksualne za równoprawne)

A ja natomiast nie :D. Ale to nie jest miejsce na taką debatę.

Tak ubrany polityk nie budzi mojego zaufania... Polityk powinien trochę jak ksiądz - skromnie, niemal ascetycznie. Żebym nie myślał, że podatki idą na ubrania. Ale ubiory ładne.

Tak się wypowiedział @saint benji w innym temacie. Skoro mowa o wykonywanym zawodzie (politykiem też można być zawodowo, gdy się nic innego nie robi), to jak Waszym zdaniem powinien ubierać się polityk? Skromnie i ascetycznie (jak, np. J. Kaczyński w czerni i D. Tusk w swoich zestawieniach), czy może bardziej ekstrawagancko, jak Nigel Farage?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak ubrany polityk nie budzi mojego zaufania... Polityk powinien trochę jak ksiądz - skromnie, niemal ascetycznie. Żebym nie myślał, że podatki idą na ubrania. Ale ubiory ładne.

Tak się wypowiedział @saint benji w innym temacie. Skoro mowa o wykonywanym zawodzie (politykiem też można być zawodowo, gdy się nic innego nie robi), to jak Waszym zdaniem powinien ubierać się polityk? Skromnie i ascetycznie (jak, np. J. Kaczyński w czerni i D. Tusk w swoich zestawieniach), czy może bardziej ekstrawagancko, jak Nigel Farage?

Nie rozumiem tego, wydaje mi się typowo polskiego, podejścia do polityków. Moim zdaniem po polityku powinno być widać, że mu niczego nie brakuje. Politykiem, na szczeblu krajowym, nie powinna zostawać osoba, która ledwo wiąże koniec z końcem, bo jeśli sobie w życiu nie radzi, to jak na sprawnie zarządzać całym krajem?

Moim zdaniem, za politykę powinny się brać osoby pokroju Janusza Palikota, który w życiu dużo osiągną i wiadomo, że nie zostaje posłem po to, żeby się dorobić. Przez co podatki nie idą na jego ubiór, bo dieta to minimalna część jego dochodów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imho polityk powinien być jak najbardziej szczery, ergo - powinien ubierać się tak jak mu się podoba w danej sytuacji i okoliczności.

Co do moich osobistych preferencji to wygląda na to że podzielam zdanie kolegi djdomin.

Polityk? Pasująco. Nie epatować metkami, nie dać się wciągać dziennikarzom w dyskusje o ubiorze. Ale zgodnie z zasadami SV i reguł dyplomatycznych - z niewielkim swoim dodatkiem, aby się umiejętnie różnić od kolegi.

Uważam że Nigel Farage to ciekawa osobistość i tak samo się ubiera, Jarosław Kaczyński i Donald Tusk są wystarczająco przyzwoici pod względem ubioru - czego często nie można powiedzieć o wielu innych politykach w naszym kraju. Ale ten problem dotyczy raczej wielu grup zawodowych w Polsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem tego, wydaje mi się typowo polskiego, podejścia do polityków. Moim zdaniem po polityku powinno być widać, że mu niczego nie brakuje. Politykiem, na szczeblu krajowym, nie powinna zostawać osoba, która ledwo wiąże koniec z końcem, bo jeśli sobie w życiu nie radzi, to jak na sprawnie zarządzać całym krajem?

Moim zdaniem, za politykę powinny się brać osoby pokroju Janusza Palikota, który w życiu dużo osiągną i wiadomo, że nie zostaje posłem po to, żeby się dorobić. Przez co podatki nie idą na jego ubiór, bo dieta to minimalna część jego dochodów.

Zgadzam się, że byłoby świetnie, gdyby wszyscy politycy byli solidnymi fachowcami i biznesmenami, którzy już udowodnili sobie i światu, że potrafią osiągnąć wiele w życiu (i w sferze wartości, przekonań, i finansów) a przez to byli uodpornieni na wszelkie pokusy i działali tylko pro publico bono.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem, za politykę powinny się brać osoby pokroju Janusza Palikota, który w życiu dużo osiągną i wiadomo, że nie zostaje posłem po to, żeby się dorobić. Przez co podatki nie idą na jego ubiór, bo dieta to minimalna część jego dochodów.

Podejrzewam raczej, że tacy ludzie jak Palikot uciekają w politykę przed biznesem. W końcu taką ścieżkę przemierzyli też Gawronik, Stokłosa, Lepper...

Powiedz to Włochom

i nie tylko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.