Skocz do zawartości

Marynarka jednorzędowa z zamkniętymi klapami


Üxküll

Rekomendowane odpowiedzi

W jaki sposób kształtowały się normy stylistyczne, „architektura” klasycznego męskiego ubioru w ubiegłym stuleciu?

Ogromne rzesze ówczesnych krawców szyjących bespoke posiadała wiedzę fachową zdobytą wyłącznie na rzemieślniczej ścieżce kształcenia, w odróżnieniu np. od architektów, którzy - wykształceni akademicko – posiadali wiedzę o estetyce, historii architektury, proporcjach, porządkach architektonicznych itd.

Dlaczego zatem w ubiegłym stuleciu, złotej epoce klasycznej męskiej elegancji, ubiory były tak harmonijne, miały takie proporcje, „porządek architektoniczny ubioru” itd., że do dziś wiele osób pasjonuje się ich pięknem, choć szyte były przez nieuczonych akademicko rzemieślników?

Otóż w owym czasie WSZYSCY ubierali się elegancko. Tworzył się w ten sposób mainstream, będący wypadkową indywidualnych decyzji klientów, wszelkie wybryki stylistyczne były na dłuższą metę eliminowane. Można to porównać ze strumieniem: przy brzegach tworzą się wiry, część cząsteczek wody płynie w odwrotnym kierunku, ale nie ma to wpływu na główny nurt. Przeciętny krawiec nie musiał znać semiotyki poszczególnych elementów ubioru, tylko szył np. dwurzędówkę z ostrymi klapami, a nie z notch lapel, bo tak życzył sobie klient.

Obecnie sytuacja jest zupełnie inna. Mężczyźni mający ambicję ubierać się stylowo, a nie modnie, stanowią mniejszość. Męski mainstream wygląda zupełnie inaczej (proszę wyjrzeć przez okno) i w związku z tym to nie on definiuje standardy eleganckiego ubioru. Na forum pojawiają się co chwilę zapytania młodych dżentelmenów, którzy chcą być eleganccy na studniówce czy na ślubie i instynktownie czują, że to, co podpowiada współczesny mainstream i oferują tzw. „styliści”, niewiele ma wspólnego z prawdziwą elegancją.

W jaki sposób im odpowiadamy?

Pierwszy forumowicz pisze, że np. klapy od fraka powinny być ostre, ale za chwilę drugi forumowicz wrzuca na forum jakąś ilustrację sprzed osiemdziesięciu lat pokazującą frak z szalowymi klapami, a trzeci wygrzebuje skądś zdjęcie jakiegoś celebryty z frakiem z notch lapel.

Jak wyglądałaby prowadzona tą metodą dyskusja wśród architektów? Pierwszy architekt powiedziałby, że projekt rezydencji jest fatalny, bo występują w nim jońskie kolumny i jednocześnie gotyckie łuki okien, a zatem jest niespójny stylistycznie. Na to drugi wyciągnąłby fotografię jakiegoś pałacyku-gargamela spod Warszawy na dowód, że te elementy można jednak ze sobą łączyć. Koniec dyskusji.

Wracając do krawiectwa: tak, na przestrzeni lat pojawiały się w mainstreamie te różne „wiry”, czyli wybryki stylistyczne. To nie one jednak wyznaczały wektory głównego nurtu.

Ponadto proszę pamiętać o pewnym „złudzeniu optycznym”. Otóż ilustracje modowe z dawnych lat pochodzą przeważnie z krawieckich żurnali. Wszelkie nietypowe rozwiązania są w nich nadreprezentowane, gdyż to one były ciekawe dla krawców, a nie główny nurt, siłą rzeczy dość opatrzony. To tak, jakby ktoś za kilkadziesiąt lat starał się wyobrazić sobie, jak się ubierali mężczyźni w drugiej dekadzie XXI wieku na podstawie zdjęć różnych „jacykowów” w magazynach modowych.

Druga metoda rozstrzygania dylematów stylistycznych na forum, to pokorne kierowanie się opiniami krawców.

Nasuwa się tu szersza refleksja o różnicy pomiędzy modą a stylem.

Krawcy w stolicach mody określają, jakie kolory, fasony i długości będą obowiązywać w nadchodzącym sezonie, a ci, którzy chcą być na bieżąco (głównie panie, ale i modni panowie), skwapliwie te wytyczne realizują, obawiając się najgorszego: przyłapania w stroju, który był modny w poprzednim sezonie, a nie w aktualnym „must have”. Słuchanie krawców, posłuszne podporządkowywanie się ich aktualnym wytycznym, to inaczej mówiąc „damskie” podejście do ubioru.

Inaczej to wygląda, jeśli ignorujemy mody i ubieramy się stylowo. Wówczas dyktatorem nie jest krawiec, tylko klient. To on wyznacza swój własny styl.

Stąd trochę mnie śmieszy taki nabożny stosunek do krawców i ich wizji stylu, owo wchodzenie na miękkich nogach na first fitting opisywane na różnych blogach, choć zdaję sobie sprawę, że sporo w tym licentia poetica. Nie zawsze uświadamiamy sobie, że przecież kilkadziesiąt lat temu większość mężczyzn ubierała się „bespoke” i nie czynili z tego powodu jakiś ceregieli. Janusz Głowacki w książce „Z głowy” wspomina znanego spodniarza, pana Zenka z Brzeskiej, u którego szyła spodnie ówczesna towarzyska śmietanka.

Pomiędzy Henry Poolem z Savile Row, a panem Zenkiem z Brzeskiej nie ma fundamentalnej różnicy. Obaj starają się na miarę swoich możliwości rozwiązać trudne problemy dopasowania kroju do często bardzo nietypowych sylwetek klientów. Tylko tyle? Aż tyle.

Nie zamierzam tu deprecjonować zawodu krawca, który Hardy Amies określał jako „impar arte negotio superior” (mniej niż sztuka, więcej niż rzemiosło). Krzywdę wyrządzają mu ci, którzy nieustannie podbijają bębenek krawcom, skłaniając ich do tego, aby wypowiadali się w sprawach, w których nie są kompetentni, zamiast brać wzór z szewców („pilnuj szewcze kopyta”).

Skoro ani metoda „obrazków ze starego żurnala”, ani wypowiedzi „ałtorytetów” modowych nie mogą być drogowskazami stylu, to czym się kierować?

Ubiór jest dziełem sztuki użytkowej i w związku z tym można go analizować stylistycznie przy wykorzystaniu narzędzi podobnych do tych, które używamy przy analizie np. dzieł architektury.

Architekt, oceniając poprawność stylistyczną projektu, korzysta z reguł harmonii, opracowanych już przez Witruwiusza, z wyniesionej ze studiów znajomości porządków architektonicznych itd.

Taką metodę można też stosować w odniesieniu do ubiorów. Podstawowe reguły pozwalające ocenić poprawność stylistyczną stroju są proste, co jest wielką zaletą tej metody. Pamiętajmy, że w klasycznej męskiej elegancji to klient odpowiada za stylistyczną poprawność, a przecież mężczyzna należący do fashionable class nie ma obowiązku bycia ekspertem stylu.

Taką historyczno-semiotyczną analizę ubioru przedstawiłem w książce „Gentleman. Mam zasady” (archetypy marynarek, semiotyka elementów obuwia). Dlatego – w odróżnieniu od poradników modowych – znajdą tam Państwo nie tylko odpowiedzi na pytanie „Co jest poprawne?”, ale i „Dlaczego?”. Zdaję sobie sprawę, że jest to ujęcie pionierskie, fashion semiotics jest dopiero w powijakach. Dlatego - ponieważ jestem Misiem o Bardzo Małym Rozumku - będę wdzięczny Czytelnikom za wszelkie krytyczne uwagi. Tylko proszę bez bombardowania ilustracjami ze starych żurnali i bez „damskiego” sposobu argumentowania.

A wszystkich forumowiczów zachęcam do powstania z kolan, niepatrzenia na męski styl z żabiej perspektywy krawca. Jesteście awangardą fashionable class!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź. Zgadzam się z większością rzeczy, które napisałeś powyżej, jednak w dalszym ciągu nie jestem przekonany czy gdybyśmy dzisiaj udali się do grupy rzeczoznawców składającej się ze specjalisty od wizerunku, stylisty, wykształconego architekta ubioru oraz kilku innych antropologów kultury i socjologów, którzy nigdy w swoim życiu nie widzieli marynarki jednorzędowej z klapami w szpic, to czy przez aklamację uznaliby ją za produkt niespójny stylistycznie właśnie z powodu klap. Zakładam oczywiście, że klapy, podobnie jak wszystko w życiu, byłyby zaprojektowane umiejętnie i z umiarem oraz proporcjonalnie do kroju marynarki (szerokość, stopień rolowania, ostrość szpicy, itp.).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dyskusji pokazywano wiele zdjęć żakietów. Miały one ostre klapy i jednocześnie jednorzędowe zapięcie. Czyżby zaprzeczało to regule, że ostre klapy występują w parze z dwurzędówką?

Przeanalizujmy to.

Żakiet to obok fraka najwyższy rangą strój męski (white tie).

Zobaczmy jak wygląda (wieczorowy) white tie w damskim wydaniu: długa suknia, obnażone ramiona, oślepiająca blaskiem diamentowa biżuteria. Wyzywająca ekspresja kobiecości. Ta sama kobieta, jeśli hołduje wymogom elegancji, na co dzień ubiera się niewyzywająco.

Męski white tie musi być także wyzywający, musi sygnalizować: „jestem samcem alfa”.

Jakimi środkami się to osiąga?

Pierwszym takim znakiem jest obfitość użytego na strój materiału („nie muszę oszczędzać na materiale”). Proszę obejrzeć choćby stroje koronacyjne. W przypadku damskiego white tie obfitość materiału sygnalizuje długa suknia (niekiedy nawet tren).

W przypadku męskiej marynarki frakowej wrażenie braku ograniczeń w zużyciu materiału uzyskiwane jest poprzez długość (frak sięga do kolan) oraz poprzez dwurzędowe zapięcie („stać mnie na tyle materiału, że mogę się w niego zawinąć”) . WSZYSTKIE marynarki frakowe to dwurzędówki! Sygnalizują to ostre klapy i dwa rzędy guzików.

Wiemy jednak, że sama potęga ekonomiczna, bez możliwości dysponowania siłą, to za mało.

Jak zademonstrować tę siłę za pomocą ubioru?

Samce małp człekokształtnych stają na tylnych nogach i wypinają pierś, przeraźliwie rycząc. Przekonują w ten sposób innych samców, że mają nad nimi przewagę.

Podobny gest występuje wśród ludzi. Co robi piłkarz po strzeleniu gola, uszczęśliwiony, że okazał się w ten sposób samcem alfa?

W przypadku marynarki frakowej to wypięcie piersi sygnalizowane jest przez rozpięcie marynarki, jej maksymalne otwarcie. Marynarki frakowej nie można zapiąć! Wrażenie to potęguje jeszcze biała kamizelka zlewająca się optycznie z białą koszulą. Gdyby była czarna, to ten efekt przepadłby. Dlatego czarne kamizelki do fraka (obok czarnych muszek) noszą kelnerzy i służba, dla zaznaczenia, że nie aspirują do bycia samcami alfa.

A teraz zaprojektujmy marynarkę żakietową. Ma ona rangę taką jak frak, ale przeznaczona jest na uroczystości w ciągu dnia. Dajemy zatem długość też do kolan i zapięcie dwurzędowe, co sygnalizują ostre klapy i dwa rzędy guzików.

W dzień nie można jednak tak szaleć, trzeba być trochę skromniejszym. Dlatego nie paradujemy w rozpiętym żakiecie. Gdybyśmy go jednak zapięli, tak jak zwykłą marynarkę dwurzędową, wyglądalibyśmy zbyt skromnie. Zapinanie guzików wymaga skulenia się, niewiele ma to wspólnego z gestem samca alfa. Nie chcemy zatem zapinać, chodzi nam tylko o lekkie „przymknięcie” żakietu. Osiąga się to przez zapięcie na jeden tylko guzik.

Ten pojedynczy guzik kłóciłby się jednak z „dwurzędowością” marynarki żakietowej. Dlatego nie przyszywamy guzików od dwurzędówki, są one niejako „wirtualne”, a „dwurzędowość” zaznaczają tylko ostre klapy.

Pomimo tego, żakiet z ostrymi klapami zapinany na jeden guzik jest nadal pewnym dysonansem stylistycznym.

Udałoby się go uniknąć poprzez zastosowanie zapięcia (w sensie połączenia razem dwóch brzegów materiału), które nie będzie zapięciem.

Takie rozwiązanie istnieje. Jest to tzw. zapięcie bord-á-bord, w którym brzegi materiału stykają się, ale nie zachodzą na siebie. Uzyskuje się je za pomocą tzw. link-button, czyli dwóch guzików połączonych łańcuszkiem lub tasiemką. Klasyczny link-button wymaga dwóch dziurek, w które wpina się te połączone ze sobą guziki.

Krawcy często realizują to nieco inaczej: wykonują zwykłe zapięcie na jeden guzik, a do guzika od wewnętrznej strony przyszywają drugi guzik na długiej stopce. Taki żakiet można zapinać na dwa sposoby: albo standardowo na guzik zewnętrzny, albo na guzik wewnętrzny. W tym drugim przypadku zapięcie wygląda na oryginalny link-button.

Żakiet z ostrymi klapami i z zapięciem na link-button jest stylistycznie bez zarzutu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Tez od razu zauważyłem tego ap :-) świetny!

Proc- dla mnie rewelacja! To jest wg. Mnie jedynie dopuszczalny zestaw z marynarka z klapami ostro w szpic - garnitur 3 częściowy z krawatem i innymi dodatkami. Ma być elegancko. Wyzej niz normalny garnitur. Nawet jesli wg AG jest to niespojne.

Nawet zastanawiałem sie nad takim zamówieniem.

Natomiast wysyp, szczególnie od pierwszej połowy zeszłego roku przeróżnych marynarek z zamkniętymi waskimi i zaokraglonymi klapami, noszonych do dżinsow, rozpietych koszul, itd. Przez wszelakich sportowcow, celebrytow, itd. mocno mnie do tego zamówienia zniechęcił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

miałkość? wydaje mi się, że w takich korporacjach Panują dość rygorystyczne zasady co do ubierania i kolorystyki... Na pewno Ernst & Young ma podręcznik który dość zwięźle określa na co można sobie pozwolić (nie jest tego zbyt wiele) a na co nie... Podejrzewam że w Pearson and Hardman (z serialu) może obowiązywać podobny dresscode który uniemożliwia noszenie fantazyjnych krawatów/poszetek/skarpetek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miałkość? wydaje mi się, że w takich korporacjach Panują dość rygorystyczne zasady co do ubierania i kolorystyki... Na pewno Ernst & Young ma podręcznik który dość zwięźle określa na co można sobie pozwolić (nie jest tego zbyt wiele) a na co nie... Podejrzewam że w Pearson and Hardman (z serialu) może obowiązywać podobny dresscode który uniemożliwia noszenie fantazyjnych krawatów/poszetek/skarpetek...

Znasz konkrety, czy bezkrytycznie powtarzasz nieaktualne od wielu lat urban legends?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.