Skocz do zawartości

Twój styl a opinia ludzi: ubierasz się "normalnie"?


zaki

Rekomendowane odpowiedzi

Zającu Poziomko, problem w tym, że ubiór to coś więcej niż "dobra materialne" i takie tam "głupoty". Ubiór można postawić na tym samym poziomie co wychowanie, kultura osobista, odpowiednie wyrażanie się (ubiór też może być wulgarny, niestosowny). Ubiór jest elementem savoir-vivre'u czy tego chcemy, czy nie (można obrazić się na rzeczywistość, ale to niewiele zmieni). Nie można powiedzieć, że "takie tam głupstwa" mnie nie interesują, bo jestem sobie informatyk i mnie to nie dotyczy.

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zajac ma dużo racji - można wiedzieć (tzn. my możemy), że to coś więcej niż dobra materialne, że to kultura itd. Ale też nie ma co ukrywać - i nie wiem, co tu jest takie dziwne - że są środowiska traktujące anty-elegancję równie pryncypialnie co użytkownicy tego forum elegancję. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że w środowisku, w którym wykładowcy ubierają się niechlujnie, to właśnie super-ekstra-odstawiony student byłby postrzegany jako ten pozbawiony szacunku - chociażby przez bycie "overdressed", ale nie tylko, także jako ktoś sprzeciwiający się, by tak rzec, jasno określonym zasadom identyfikacji plemiennej. I jasne, może to sobie oceniać, jak się chce. I jasne, egzamin to egzamin i też nie patrzę przychylnie na ludzi, którzy nie wyczuwają powagi sytuacji. Ale ostatecznie najbardziej liczy się to, jak taki osobnik będzie postrzegany w swojej grupie odniesienia. Więc tak, pewnie fajnie by było, gdyby więcej osób ubierało się stosownie do okoliczności, gdzie "stosownie" użyte jest w znaczeniu, jakie przypisuje mu marcin_old (aczkolwiek daleki jestem od tak kategorycznego projektowania własnych pragnień na wszystkich ludzi). Lecz nie oznacza to, że można tak szafować terminami "brak szacunku" czy "lenistwo".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...] są środowiska traktujące anty-elegancję równie pryncypialnie co użytkownicy tego forum elegancję. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że w środowisku, w którym wykładowcy ubierają się niechlujnie, to właśnie super-ekstra-odstawiony student byłby postrzegany jako ten pozbawiony szacunku - chociażby przez bycie "overdressed", ale nie tylko, także jako ktoś sprzeciwiający się, by tak rzec, jasno określonym zasadom identyfikacji plemiennej [...]

 

są środowiska traktujące przeklinanie równie pryncypialnie co użytkownicy tego forum piękną polszczyznę. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że w środowisku, w którym różne osoby przeklinają, to właśnie super-ekstra-kulturalny student byłby postrzegany jako ten pozbawiony szacunku - chociażby przez bycie "over-well-bred", ale nie tylko, także jako ktoś sprzeciwiający się, by tak rzec, jasno określonym zasadom identyfikacji plemiennej

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

są środowiska traktujące przeklinanie równie pryncypialnie co użytkownicy tego forum piękną polszczyznę. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że w środowisku, w którym różne osoby przeklinają, to właśnie super-ekstra-kulturalny student byłby postrzegany jako ten pozbawiony szacunku - chociażby przez bycie "over-well-bred", ale nie tylko, także jako ktoś sprzeciwiający się, by tak rzec, jasno określonym zasadom identyfikacji plemiennej

 

Oczywiście. I co konkretnie z tego wynika? Bo ja nie mówiłem o tym, czy to dobrze, czy źle, a tylko o tym, że kategorie takie jak lenistwo i brak szacunku niekoniecznie, a przynajmniej nie w każdej sytuacji znajdują tu zastosowanie. I Twoja krotochwilna parafraza tego nie podważa. Nagminne mieszanie argumentów normatywnych z deskryptywnymi we wszystkich tego typu dyskusjach zawsze mnie zastanawia.

 

Poza tym - o lenistwie i "tłumaczeniu się" można mówić tylko wtedy, gdy tłumaczący się leniwy osobnik zdaje sobie sprawę z tego, że nie dorasta do jakiegoś standardu i że jest to jakaś wada. A przecież o tym właśnie mówię (i, mam wrażenie, Zajac też), że ten warunek czasami (często?) nie zachodzi - i wtedy uwaga Velharna jest po prostu bezzasadna.

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zającu Poziomko, problem w tym, że ubiór to coś więcej niż "dobra materialne" i takie tam "głupoty". Ubiór można postawić na tym samym poziomie co wychowanie, kultura osobista, odpowiednie wyrażanie się (ubiór też może być wulgarny, niestosowny). Ubiór jest elementem savoir-vivre'u czy tego chcemy, czy nie (można obrazić się na rzeczywistość, ale to niewiele zmieni). Nie można powiedzieć, że "takie tam głupstwa" mnie nie interesują, bo jestem sobie informatyk i mnie to nie dotyczy.

A owszem - można. Oni tak właśnie robią czy nam się to podoba czy nie. I, powtarzając za Tobą można się obrazić na rzeczywistość, ale niewiele to zmieni. Ja tam lubię chodzić w garniturach i ubierać się "stosownie do okoliczności" i życzyłbym sobie by inni podzielali mój pogląd. Ale mam świadomość, że to tylko myślenie życzeniowe i nie patrzę z wyższością na kolegę zza biurka, który do pracy przychodzi w t-shircie. Jak już pisałem, trochę tolerancji - tak samo jak my nie chcemy by nazywano nas snobami dlatego że kupujemy buty za kilka tysięcy, tak samo nazywanie innych ludzi źle wychowanymi i leniwymi, bo się w naszym mniemaniu źle ubrali to chyba trochę przesada.

A co do przywoływanego przez Was savoir vivre'u i dobrego wychowania - nie jest chyba kanonem dobrych obyczajów obgadywanie innych za plecami (czy też na internetowym forum) - Marcinie, czy zdobyłeś się na zwrócenie "w realu" uwagi krytykowanym Ciebie niestosownie ubranym studentom, czy jedynie opisałeś ich na forum, którego oni nawet nie czytają i gdzie nie mają szansy się bronić?

  • Like 1
  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem wykładowca na wyższej uczelni zdecydowanie powinien być elegancko ubrany i jednocześnie powinno się tego samego wymagać od studentów.

Oczywiście rzeczywistość pokazuje nam co innego, można by się rozpisywać dlaczego wygląda to tak, a nie inaczej, wpływ na ubiór dzisiejszych "elit" miało kilka czynników, a zaczęło się to kilkadziesiąt lat temu.

Po pierwsze, "za komuny" elegancki ubiór był często kojarzony z przynależnością do Partii, szczególnie pod koniec gdy ludzie z Solidarności ostentacyjnie chodzili ubrani w sweterki i koszule robocze. Oczywiście członkowie partii ubierali się beznadziejnie (chociaż było kilka wyjątków), ale garnitury i krawaty nosili.

Po drugie, na zachodzie odbywała się rewolucja obyczajowa, tam również zerwano z powszechnym noszeniem eleganckiego ubioru na co dzień. Nasza młodzież zapatrzona w zachodnie społeczeństwo, pragnęła chodzić w modnych jeansach, a nie garniturze od krawca.

Po trzecie, tępiono ludzi chcących wyróżnić się ubiorem, bikiniarzy itp., komuniści nie lubili wyróżniających się jednostek.

Po czwarte, często sami profesorowie zaczęli propagować hasła typu "umysł nad materią" i nie zwracali uwagi na swój strój.

 

Teraz natomiast niektórzy uważają, że garnitury są zarezerwowane dla biznesmenów i polityków.

Zmysł estetyczny przeciętnego zjadacza chleba jest obecnie na fatalnym poziomie i bardzo ciężko będzie to zmienić. 

Piętno komunizmu będzie widocznie jeszcze przez setki lat, na uroczystościach w Pałacu Prezydenckim widziałem ludzi ubranych tak, że przed wojną nie wpuściliby ich nawet do podrzędnych knajp.

A nasi "profesorowie" wyższych uczelni, których ojcowie jeszcze pracowali pługami na polu, a władza ludowa umożliwiła im wykształcenie dając punkty za pochodzenie, niech się ubierają jak chcą, ja i tak mam świadomość, że żadne z nich elity, a przedwojennym profesorom nie dorastają do pięt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmysł estetyczny przeciętnego zjadacza chleba jest obecnie na fatalnym poziomie i bardzo ciężko będzie to zmienić.

Trzeba pamiętać, że teraz na studia idzie (prawie) każdy człowiek z maturą (a da się pójść i bez). Studia nie są już elitarne - więc odwołując się do tego co napisał Marcines, większość studentów prezentuje relatywnie niski poziom estetyki. Nie ma się więc co dziwić, że polski student wygląda niechlujnie - swój wizerunek ma po prostu w głębokim poważaniu.

Z własnego doświadczenia wiem, że ubranie choćby casualowej marynarki na zajęcia powoduje niezrozumiałe poruszenie i lawinę pytań "co tak elegancko?"

Wysłane z iPad za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat z tymi studentami nauk ścisłych technicznych i potem młodymi pracownikami to raczej nie kwestia ideologiczna (chociaż nawet niektórzy tak to sobie tłumacza rzeczywiście, ale w tych środowiskach jest większy monolit myślowy i mniejsza tolerancja na inne poglądy) tylko fakt, że statystycznie więcej ludzi z politechnik nie pochodzi z rodzin inteligenckich i post-szlacheckich. A to głównie w tych warstwach zakorzeniony był ubiór elegancki w każdym momencie, czy to praca czy wolny czas. Dziecko jak całe życie widzi rodziców zawsze przykladajacych się do ubioru, to nawet jak na studiach się buntuje, to jednak potem chętniej sięga po marynarki itp.

Z moich obserwacji wynika, że ludzie z takich rodzin raczej preferują jednak nauki uniwersyteckie typu prawo, medycynę itp. Przy czym oczywiście większość to nie wszyscy.

30 lat temu ten podział był bardziej widoczny, stąd aktualne kadry na politechnikach tez w większości do grona dyktatorow elegancji nie należą. Teraz wśród młodych wykładowców, którzy oczywiście robią coś poza karierą naukowa, jest znacząco lepiej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze studentami jest tak, że im mniej wymagający wydział, tym większa liczba poszet i poszetek (rekordy biją pod tym względem studenci prywatnych uczelni oraz studenci prawa).

 

Co do egzaminów, ubiór jest niestety najmniej ważnym problemem polskiego studenta. Problemy polskiego studenta to roszczeniowość, ignorancja i półanalfabetyzm. Nie można się zatem dziwić, że egzaminatorów poszetki mało obchodzą - dobrze ubrany debil to zawsze debil.

  • Oceniam pozytywnie 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@R50 - to nie problem studenta, że jest debilem. To wina systemu, który uparcie lansuje przekonanie, że posiadanie wyższego wykształcenia jest przepustką do lepszego świata. Natomiast klasyczna elegancja była zawsze zarezerwowana dla "elit"*. 

 

* licząc od klasy średniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcinie, czy zdobyłeś się na zwrócenie "w realu" uwagi krytykowanym Ciebie niestosownie ubranym studentom, czy jedynie opisałeś ich na forum, którego oni nawet nie czytają i gdzie nie mają szansy się bronić?

Będzie zaskoczenie- tak! Ten temat się przewijał dosyć często, gdy rozmawiałem z ludźmi. Pózniej nawet siebie pytali, co warto włożyć do teatru. W sesji zwracałem znajomemu uwagę.

Tolerancja? Co innego ona, co innego własna opinia. Da się to oddzielić.

Odnosząc się do opinii innych codziennie. Często chodzę w broguesach i marynarce, z poszetką. Pierwsze dni- kilka słów, że elegancko itd. W tej chwili to mój znak rozpoznawczy. Opinie pozytywne od mężczyzn i kobiet są bardzo miłe i to mnie utwierdza, że warto mieć wypastowanej buty i kolorową poszetkę. Opinie negatywne omijam, bo wiem co robię i że dobrze to robię.

Co do badań szlachty, to nie mówię nic, bo się na tym zwyczajnie nie znam. Nie moja bajka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hargin niestety oba twoje twierdzenia są nieprawdziwe, a w każdym razie mocno przesadzone.

 

Nie to Twoje twierdzenie jest nieprawdziwe i mocno przesadzone :)

 

Dyskutujemy, czy nabijamy licznik postów?

 

EDIT: piszę to z perspektywy biznesu, widząc jak młodzi ludzie "po studiach" wchodzą na rynek pracy - nic nie umieją, mają często porobione doktoraty i dwie lewe ręce do roboty. Oczywiście oczekiwania płacowe na poziomie zapewniającym kilka kaw ze Starbucksa dziennie. Są ofiarami swojej naiwności i systemu edukacji. 

 

EDIT2: pamiętaj, że w czasach do których lubimy się odwoływać tj. II Rzeczpospolita, istniały totalne podziały klasowe - piękne zdjęcia z NAC pokazują elegancję tych, których było stać na fotografa, a za garniturami z ulicy stała często bieda i jedna sztuka odzieży kupowana raz na kilkanaście lat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postawiłeś niczym nie popartą tezę, na którą odpowiedziałem podobnie, jeżeli nabijamy, to obaj :)
Nie wiem czy jesteś wykładowcą akademickim, ale z opinii np. własnej żony i przyjaciół wykładających na kilku polskich uczelniach jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że półanalfabetyzm i roszczeniowość studentów to nie wina systemu.

 

EDIT: generalnie zazwyczaj sie z tobą zgadzam :) Faktem jest, że doktorat jest obecnie po prostu w modzie. Są uczelnie, które "produkują" doktorów łatając w ten sposób dziury budżetowe oraz rekompensując niedomogi intelektualne, które dziwnym trafem wcale nie stają sie od tego mniej bolesne :) 

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nasi "profesorowie" wyższych uczelni, których ojcowie jeszcze pracowali pługami na polu, a władza ludowa umożliwiła im wykształcenie dając punkty za pochodzenie, niech się ubierają jak chcą, ja i tak mam świadomość, że żadne z nich elity, a przedwojennym profesorom nie dorastają do pięt.

 

Fakt, że czyjś ojciec pracował pługiem na polu nie sprawia, że ten jest gorszym człowiekiem, a na tego "profesora", którym tak pogardzasz składa się trochę więcej treści niż t-shirt i wyciągnięty sweter. Wiem, że to forum tyczy się klasycznej elegancji, ale nie możemy oceniać ludzi tylko poprzez pryzmat tego co noszą. W tym momencie prezentujesz najgorszy typ przedwojennego myślenia. Dostali punkty za pochodzenie, ale te punkty nie były wystarczające żeby z idioty zrobić profesora, teraz Ty odwracasz ten sam mechanizm - ujmujesz im wartości z powodu pochodzenia.

 

...

Też nie obraziłbym się gdybyś rozwinął tę tezę, podał jakieś źródło, bo to bardzo interesujący temat ;)

  • Oceniam pozytywnie 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat z tymi studentami nauk ścisłych technicznych i potem młodymi pracownikami to raczej nie kwestia ideologiczna (chociaż nawet niektórzy tak to sobie tłumacza rzeczywiście, ale w tych środowiskach jest większy monolit myślowy i mniejsza tolerancja na inne poglądy) tylko fakt, że statystycznie więcej ludzi z politechnik nie pochodzi z rodzin inteligenckich i post-szlacheckich. A to głównie w tych warstwach zakorzeniony był ubiór elegancki w każdym momencie, czy to praca czy wolny czas. Dziecko jak całe życie widzi rodziców zawsze przykladajacych się do ubioru, to nawet jak na studiach się buntuje, to jednak potem chętniej sięga po marynarki itp.

Z moich obserwacji wynika, że ludzie z takich rodzin raczej preferują jednak nauki uniwersyteckie typu prawo, medycynę itp. Przy czym oczywiście większość to nie wszyscy.

30 lat temu ten podział był bardziej widoczny, stąd aktualne kadry na politechnikach tez w większości do grona dyktatorow elegancji nie należą. Teraz wśród młodych wykładowców, którzy oczywiście robią coś poza karierą naukowa, jest znacząco lepiej

Ciekawa obserwacja. Rozumiem że w USA również na kierunki ścisłe w większości idą ludzie z gminu, a na prawo szlachta. Bo zachodzi tam takie samo zjawisko jak u nas - studenci kierunków ścisłych na MIT, Caltech, czy Stanford wcale nie ubierają się lepiej od tych w Polsce.

 

marcin_old: To chwała Ci za to. Faktycznie zaskoczyłeś mnie, bardzo pozytywnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, że czyjś ojciec pracował pługiem na polu nie sprawia, że ten jest gorszym człowiekiem, a na tego "profesora", którym tak pogardzasz składa się trochę więcej treści niż t-shirt i wyciągnięty sweter. Wiem, że to forum tyczy się klasycznej elegancji, ale nie możemy oceniać ludzi tylko poprzez pryzmat tego co noszą. 

Oczywiście że nie znaczy to że jest gorszy. Ba, w swojej dziedzinie może być fantastycznym specjalistą. Ale jak sam kolega zauważył na "profesora" składa się również coś więcej niż t-shirt. Chodzi o pewien styl bycia, zachowanie, klasę człowieka(w tym także dbanie o schludny wygląd). Tego właśnie może brakować osobie pochodzącej "ze wsi"(czy też ogólnie środowiska robotniczego) choćby była osobą o ogromnej wiedzy w swojej specjalizacji i chyba o to koledze Marcines chodziło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znałem profesorów także z tzw. "Tych" rodzin i jakiejś ogromnej różnicy w ubiorze czy stylu wobec "profesorów z ludu" jakoś nie widziałem.

 

Oczywiście, byłoby wspaniale, gdyby szeroko rozumiana kadra naukowa edukowała, choćby mimowolnie, grono studenckie także w tematyce poruszanej na tym forum, ale nie to jest chyba najważniejsze. 

Dla mnie bardzej liczy się wiedza, intelekt i zdolność dzielenia się tą wiedzą, nauczania, motywowania do własnych badań etc. 

Coż mi po eleganckim profesorze który nie ma ni wiedzy ni zdolności do angażowania studentów? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coż mi po eleganckim profesorze który nie ma ni wiedzy ni zdolności do angażowania studentów? 

Na szczęście jedno nie wyklucza drugiego :).

 

A studia wyższe to moim zdaniem coś więcej niż "wiedza" i "intelekt". W zamyśle to kształcenie elitly narodu (a elita nie ma być tylko i wyłącznie inteligentna i znać matematykę czy fizykę), chociaż przy obecnej masowości ten cel się zatracił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postawiłeś niczym nie popartą tezę, na którą odpowiedziałem podobnie, jeżeli nabijamy, to obaj :)

Nie wiem czy jesteś wykładowcą akademickim, ale z opinii np. własnej żony i przyjaciół wykładających na kilku polskich uczelniach jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że półanalfabetyzm i roszczeniowość studentów to nie wina systemu.

 

EDIT: generalnie zazwyczaj sie z tobą zgadzam :) Faktem jest, że doktorat jest obecnie po prostu w modzie. Są uczelnie, które "produkują" doktorów łatając w ten sposób dziury budżetowe oraz rekompensując niedomogi intelektualne, które dziwnym trafem wcale nie stają sie od tego mniej bolesne :)

 

Już wcześniej pisałem - nie mam nić wspólnego z systemem edukacji :) Natomiast nie dziwi mnie opinia osób, które w tym "systemie" są. Trudno stanąć przed lustrem i stwierdzić, że uczestniczymy w czymś źle zorganizowanym i zarządzanym. Roszczeniowi półanalfabeci nie powinni trafiać na uczelnie, a tym bardziej ich kończyć, a za to odpowiada "system", nie studenci (to jak znieść ograniczenie wiekowe np. dla filmów porno - kto będzie odpowiedzialny za wzrost ich oglądalności wśród np. 10 latków? Brak ograniczenia, czy 10 latkowie?).

 

Dziś edukacja to biznes, później długo - długo nic... i na końcu kształcenie społeczeństwa. Przy tak dużej ilości prywatnych szkół wyższych, które powstały prawie w każdym powiecie, istnieje olbrzymie zapotrzebowanie na kadrę "naukową", przez co jej poziom nie jest wiele wyższy od studentów. Natomiast Ci, którzy dysponują wiedzą i tytułami, dzielą swoją aktywność pomiędzy wiele różnych placówek, aby umożliwić im utrzymanie akredytacji. Olbrzymi popyt na trzy i dwie literki (mgr, inż, dr) powoduje, że dyplomy stają całkowicie nieprzydatne dla potencjalnych pracodawców. Istna kwadratura koła. 

 

Natomiast wracając do tematu elegancji w społeczeństwie - to szkoda dziś wracać do pochodzenia, bo ma ono małe znaczenie. Jeśli w procesie rozwoju dana jednostka trafi na właściwe wzorce, to ze stylowego pariasa może stać się przykładem do naśladowania. Tylko u nas te wzorce dopiero się odbudowują w naszym i następnym pokoleniu. Obserwuję pod tym względem biznes i widzę tą zmianę, nawet wśród osób schodzących powoli ze sceny zawodowej. Wykładowcy w szkołach średnich i wyższych mogliby wyłącznie przyspieszyć ten proces i pomóc młodym ludziom wejść na właściwe tory.  Jednak nie obciążajmy winą tych, którym nie chce się wchodzić do świata BwB, których nigdy nie interesował kawałek materiału wkładany do kieszonki w niewygodnej marynarce. Ich trzeba inspirować, a nie ganić. 

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, że czyjś ojciec pracował pługiem na polu nie sprawia, że ten jest gorszym człowiekiem, a na tego "profesora", którym tak pogardzasz składa się trochę więcej treści niż t-shirt i wyciągnięty sweter. Wiem, że to forum tyczy się klasycznej elegancji, ale nie możemy oceniać ludzi tylko poprzez pryzmat tego co noszą. W tym momencie prezentujesz najgorszy typ przedwojennego myślenia. Dostali punkty za pochodzenie, ale te punkty nie były wystarczające żeby z idioty zrobić profesora, teraz Ty odwracasz ten sam mechanizm - ujmujesz im wartości z powodu pochodzenia.

 

Otóż były, przejdź się do Poznania na Uniwersytet Ekonomiczny, zobaczysz tam właśnie takich profesorów, ich język do teraz ma pewne naleciałości ze wsi, a wewnętrzne prostactwo nie raz się przebija. I nie, nie studiowałem na tej uczelni, ale niestety poprzez rodzinę często miałem okazje widzieć takich ludzi w sytuacjach prywatnych. Miałem również styczność z przypadkami z innych szkoł wyższych, ale akurat Ekonomiczny jest tutaj przykładem flagowym.

Oczywiście na pewno zdarzały się przypadki, gdy ludzie pochodzący ze wsi dawali sobie rade lepiej, niż tacy pochodzący z rodzin o wspaniałych tradycjach, ale były to przypadki pojedyncze. Nie uważam, że ujmuje im wartości z powodu pochodzenia, po prostu nie każdy się do wszystkiego nadaje. Polak nigdy nie będzie tak dobrym sprinterem jak Jamajczyk, choćby trenował najciężej jak się da. Ma po prostu mniejsze predyspozycje do tego. Tak samo tutaj, człowiek ze wsi ma mniejsze podstawy, niż dzieciak, który od małego zwiedzał świat, był zabierany do teatru, muzeów, widział jak rodzice czytają klasyczną literaturę.

Moje teorie nie odnoszą się do wszystkich, ale taki profesor z "punktami za pochodzenie" o wiele rzadziej dostrzega zalety eleganckiego ubioru, zwraca mniejsza uwagę na język wypowiedzi, często nie dostrzega walorów, które wynikają z poznawania obcych języków (sam nie zna żadnego, ewentualnie rosyjski), za granicę nie wyjeżdża, do tego każe studentom cytować swoje książki słowo w słowo, ma poczucie, że do wszystkiego co mu się udało doszedł własną pracą, więc teraz niech inni też harują, nawet jeśli ta praca to tylko zmarnowany czas. Władza ludowa ceniła sobie pracę dla samej pracy, więc dlaczego nie? 

 

Jan_Z, dokładnie o to mi chodziło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.