Skocz do zawartości

Dysputy ekonomiczne


Gość Nereusz

Rekomendowane odpowiedzi

Zawsze mnie dziwiło że w szkole miałem więcej religii niż fizyki i historii (całościowo w całym technikum) oraz to że katechetka i ksiądz byli traktowani jak nad-ludzie (mieli po jednej swojej sali, podczas gdy do niektórych przedmiotów, w tym zawodowych, nie było oddzielnych sal), a niektórzy krzyczą że w Polsce się walczy z kościołem.

W podstawówkach jest aktualnie więcej godzin religii niż historii. Nie wiem jak fizyką.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że Ziemkiewicz musi powtarzać to co gołym okiem widać w naszym państwie duńskim ...

z wywiadu na Interia:

http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/new ... 32015,3439

Redaktor: W pańskich książkach publicystycznych, obecnie wznawianych przez wydawcę, takich jak "Michnikowszczyzna", "Polactwo" czy "Czas wrzeszczących staruszków", wciąż przewija się - archaicznie to brzmi w XXI wieku, w czasach zachłyśnięcia się europejskością - staromodnie brzmiąca "troska o losy kraju nad Wisłą i jego mieszkańców". Nie ma ciekawszych tematów dla pisarza i publicysty?

(...)

- Rozkład państwa polskiego zaszedł tak daleko, że stajemy się, jak to ujął minister Boni, "przestrzenią neokolonialną" dla zachodnich koncernów, którym, jak niegdyś kanonierki z dyplomatami i misjonarzami, tak dziś drogę torują "organa wspólnotowe", rządy i gromady różnych euro-farmazonów, pouczających nas mniej lub bardziej obłudnie o tolerancji, postępie i cywilizacyjnych standardach.

- Ale prawda jest brutalna: zachodnie rządy są uzależnione od swoich elit i od wyborców, a koncerny - od udziałowców. I wszyscy oni chcą zysków, podtrzymania poziomu życia, do jakiego przywykli, konsumpcji. Jeśli zarząd czy prezydent nie spełnia tych oczekiwań, to się go zmienia. A skąd Zachód, stojący w obliczu kryzysu, może wydusić zysk pozwalający utrzymać mu jeszcze przez jakiś czas konsumpcję na obecnym, wybujałym poziomie? Z takich leszczy jak my, skoro nie umiemy się bronić.

Redaktor: Większość Polaków jest jednak zadowolona z naszego otwarcia na świat, ma poczucie, że na tym dużo zyskaliśmy. Inwestycje zagraniczne widać przecież na każdym kroku.

- To jest tak jak z kredytem bankowym. Większość Polaków, niestety, wierzy, że bank im coś DAJE. Weź kredyt gotówkowy teraz, a dostaniesz od nas pięć tysięcy na dowolny cel! Sprowadzenie całej świadomości naszych stosunków z unią do dotacji, to bliźniaczo podobna sprawa.

- Unia nam nic nie DAJE, unia inwestuje, żeby mieć z nas zysk. I to samo w sobie może być OK. Czy ja mówię, żeby bojkotować banki? Sam mam kredyt, przecież to oczywiste, że lepiej wprowadzić się do mieszkania i dziesięć lat je spłacać, niż dziesięć lat mieszkać pod mostem, aż się zaoszczędzi na kupno. Ale, na litość Boską, jak się bierze kredyt, to trzeba czytać umowę, a najuważniej to, co jest najdrobniejszym drukiem! A Polacy w stosunkach z Zachodem nie potrafią czytać umów, które podpisują żeby "dostać" od Unii pieniądze, nie mają nikogo, kto by im te umowy przeczytał i objaśnił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam już.

Średnie wynagrodzenie miesięczne w 1989 roku to 206 758 zł.

Czyli za jedną pensję można było kupić ok. 11 garniturów Bytom.

W dzisiejszych czasach za średnią krajową można kupić 3 garnitury Bytom.

Edit:

źródło danych:

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomos ... 34441.html

Optymistycznie nastraja to do życia, szczególnie jak się zarabia ledwie połowę tej średniej ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam już.

Średnie wynagrodzenie miesięczne w 1989 roku to 206 758 zł.

Czyli za jedną pensję można było kupić ok. 11 garniturów Bytom.

W dzisiejszych czasach za średnią krajową można kupić 3 garnitury Bytom.

Edit:

źródło danych:

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomos ... 34441.html

Jakoś nie daję wiary tym wyliczeniom.

Naprawdę myślisz, że płace realne w Polsce spadły od 1989?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znacznie więcej, a nie nieco więcej.

Na prosty projektor "wideło" trzeba było pracować kilka pensji w PRLu.

11 garniturów Bytom w 1989, to albo błąd w statystyce (np. cena garnituru z początku roku, a płace z końca, pamiętajmy o kilkusetprocentowej hiperinflacji), albo jednostkowa chwilowa sprawa, albo jakieś wyjątkowo kiepskie garnitury. Jeśli powiedzmy w cenie garnituru materiał to jakaś 1/3 ceny, to oznacza, że za pensje można by kupić ze 100 metrów materiału.

Nie wierzę w trzykrotny spadek pensji realnych po 1989.

I nie wierzę, że pojechawszy do Londynu w tym czasie można było kupić za polską pensję więcej niż parę skrawków dobrego materiału.

Jak przyjeżdżał daleki kuzyn z USA do PRLu i rzucał 5 dolców, to był to prawie majątek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podstawowy błąd degaulle, który popełniasz to wysuwanie tezy o spadku siły nabywczej na podstawie ceny garniturów i możliwości prowadzenie aktywnej polityki cenowej przez markę Bytom. Nie jestem teraz w stanie wyszukać tej informacji, ale na przełomie lat 80-ch i 90-ch istniało jeszcze kilkaset niezależnych sieci sklepów z konfekcją męską. Dzisiaj ostało się może 10% tego. Wniosek - garnitury były relatywnie tańsze, bo do pracy nie chodziło się w trampkach i koszulce polo. Marże były również istotnie niższe, pomimo znacznie większej skali produkcji oraz jej niższych kosztów. Powód? Struktura własności zakładów i regulowany centralnie rynek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podstawowy błąd degaulle, który popełniasz to wysuwanie tezy o spadku siły nabywczej na podstawie ceny garniturów i możliwości prowadzenie aktywnej polityki cenowej przez markę Bytom. Nie jestem teraz w stanie wyszukać tej informacji, ale na przełomie lat 80-ch i 90-ch istniało jeszcze kilkaset niezależnych sieci sklepów z konfekcją męską. Dzisiaj ostało się może 10% tego. Wniosek - garnitury były relatywnie tańsze, bo do pracy nie chodziło się w trampkach i koszulce polo. Marże były również istotnie niższe, pomimo znacznie większej skali produkcji oraz jej niższych kosztów. Powód? Struktura własności zakładów i regulowany centralnie rynek.

Nie widzę, jak ilość sklepów miałaby tutaj cokolwiek zmienić. Koszulki polo i trampki są tańsze, bo są robione z gorszych materiałów i wymagają mniej specjalistycznej pracy (między innymi, wiem, że trochę obydwaj upraszczamy).

W PRL miesiącami pracowało się na suknię ślubną dla Panny Młodej. Rozumiem, że ten materiał miał być tak bardzo droższy od dobrego garniturowego?

Regulowany rynek, dotowanie produkcji, rzeczywiście mogą tłumaczyć trochę, dlaczego ceny za same garnitury mogły być trochę niższe. Ale trochę. Nie aż tyle.

Gdyby tak było, to Polska byłaby światową potęgą garniturową. Jeśli średnia pensja Polaka kupowała 11 garniturów ze stuprocentowej wełny, to dzięki ich eksportowi można by ściągnąć ogromne ilości innych zasobów. Zalalibyśmy cały świat sowiecki (a także miejscami światowy) garniturami. Nawet Wal-Mart by nacisnął na Reagana, żeby importować nasze garnitury, bo sprzedawałby taniej 100% wełny niż materiały sztuczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, ale to dalej są domysły. Skąd wniosek, że cena garnituru który wrzuciłem była standardem, może była zaniżona? Z doświadczenia wiem, że w przeszłości tak samo jak dzisiaj szyło się głównie z mieszanek, a więc były obecne zarówno elanowełny jak i mieszanki typu: wełna + wiskoza (na zewnętrzne pokrycie, nie podszewkę). Dlatego nie wzdychałbym nad jakością garniturów w w Polsce lat 80-ch. Poza tym tak dla Twojej wiadomości, ośrodki takie jak Łódź, Żyrardów lub Bielsko-Biała w istocie były potęgami jeżeli chodzi o produkcję i sprzedaż wyrobów garniturowych na rynki demoludów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podstawowy błąd degaulle, który popełniasz to wysuwanie tezy o spadku siły nabywczej na podstawie ceny garniturów i możliwości prowadzenie aktywnej polityki cenowej przez markę Bytom. Nie jestem teraz w stanie wyszukać tej informacji, ale na przełomie lat 80-ch i 90-ch istniało jeszcze kilkaset niezależnych sieci sklepów z konfekcją męską. Dzisiaj ostało się może 10% tego. Wniosek - garnitury były relatywnie tańsze, bo do pracy nie chodziło się w trampkach i koszulce polo. Marże były również istotnie niższe, pomimo znacznie większej skali produkcji oraz jej niższych kosztów. Powód? Struktura własności zakładów i regulowany centralnie rynek.

Garnitury był relatywnie tańsze przede wszystkim dlatego, że państwo dopłacało do ich produkcji (względem sprzedaży w kraju). Ciekaw jestem, czy zaprzyjaźnione państwa socjalistyczne, które je od nas kupowały (np. część eksportu szła na Kubę) również się do tego biznesu nie dołożyły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.