Skocz do zawartości

Z mediów - co powiedziano w tematach nas interesujących


damiance

Rekomendowane odpowiedzi

Księgowy naszego Stowarzyszenia wypatrzył nas na łamach tygodnika Przekrój ...

 

http://www.przekroj.pl/artykul/1008040-Krawaciarze-vintage.html

 

Dostęp za free tylko do zajawki. Mam mieć oryginalny tygodnik ...

 

Mieliście okazję przeczytać ten artykuł ?

 

 

 

pozdrawiam
Damian

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę bardzo:

 

Po siermiężnym okresie PRL-u i pierwszych latach transformacji spod znaku T-shirtów i rozciągniętych dżinsów polscy mężczyźni zmieniają podejście do wyglądu. Dla dzisiejszych dwudziesto- i trzydziestolatków wzorcem męskości i klasycznej elegancji stają się przedwojenni dżentelmeni.

To nieprawda, że faceci nie gadają o ciuchach. Potrafią godzinami, tylko robią to po swojemu. Podglądając forum poświęcone męskiej elegancji, zanurkowałam w wątek dotyczący obuwia i wyłowiłam prawdziwy skarb – szczegółową debatę na temat odmian butów typu monk – z klamrą czy bez, z dziurkowanym czy gładkim czubkiem – czyli klasycznych męskich pantofli szytych metodą „Goodyear welted" wynalezioną w XIX w. przez Charlesa Goodyeara.

Męska elegancja to system złożony z żelaznych zasad. Dlatego wielu mężczyzn do mody podchodzi jak do samochodu – rozebrać na części, zrozumieć, jak działa, poskładać do kupy i gotowe. Przebieg, rocznik, osiągi, przyspieszenie do setki – wszystko da się zmierzyć i przeliczyć. Będą dyskutować o tym, w jakim stopniu liczba dziurek od sznurowadeł wpływa na elegancję buta oraz ile centymetrów powinna wystawać koszula spod rękawa marynarki. Mężczyźni w rozmowach o modzie są też bardziej praktyczni niż kobiety. Przekazują sobie konkretne informacje – detale techniczne, przydatne adresy, rady – co, gdzie i za ile. Poruszanie się w świecie męskiej elegancji przypomina schemat londyńskiego metra – sieć skomplikowana, ale logiczna. Ten świat odkrywa coraz więcej mężczyzn. Młodzi budują na nim swój męski wizerunek i szukają wzorów.

Nic dziwnego, że wydany w ubiegłym roku poradnik Krzysztofa Łoszewskiego „Dress Code. Tajemnice męskiej elegancji" sprzedał się w prawie 8 tys. egzemplarzy. W księgarniach znalazł się już trzeci dodruk. Rekordy popularności biją też blogi poświęcone klasycznej elegancji prowadzone przez 30-latków. Wśród nich jest Mr. Vintage Michała Kędziory, który odwiedza ponad 50 tys. czytelników, głównie mężczyzn w wieku 19–32 lata.

Z kolei Macaroni Tomato to już nie tylko kultowy blog stworzony przez Wojciecha Szarskiego cztery lata temu, lecz także marka odzieżowa. Autor kilka miesięcy temu otworzył własny butik na warszawskim Powiślu. Szczepan Twardoch, laureat ostatniego Paszportu Polityki w dziedzinie literatury, napisał z przyjacielem Przemysławem Bociągą poradnik „Sztuka życia dla mężczyzn", w którym pół żartem, pół serio przekonują, że mężczyzna staje się naprawdę dorosły wtedy, gdy zaczyna nosić marynarkę. T-shirt i dżinsy są dla chłopców z piaskownicy.

 

Czas dżentelmenów

 

– Mężczyznom potrzebne są nowe wzorce męskości. Modele z lat 80. i 90. już nam nie pasują. Tym bardziej te z czasów PRL-u – mówi Łukasz Kielban (29 l.), historyk męskości, wykładowca historii gender na studiach podyplomowych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jego zdaniem wzrost zainteresowania polskich mężczyzn klasyczną elegancją, a zwłaszcza stylem retro, to objaw poszukiwania tożsamości, która została podkopana przez znaczące przemiany społeczne, takie jak poprawa pozycji kobiet (efekt emancypacji i feminizmu) czy pojawienie się metroseksualizmu promowanego przez mass media. Mężczyźni, definiując się na nowo, chętnie odwołują się do wizerunku przedwojennych dżentelmenów. Również Kielban, który od dwóch i pół roku prowadzi blog „Czas gentlemanów". Założył go, by dzielić się wiedzą zdobytą podczas badań naukowych nad tożsamością oficerów II RP. Obecnie jednak pisze więcej o praktycznym stosowaniu zasad dżentelmenów dziś niż o ich historii. – Nie zdawałem sobie sprawy, ile zasad, które wyznaję na co dzień, wywodzi się z kodeksu dżentelmenów. Empatia, unikanie konfliktów, wierność własnym wartościom były niegdyś znacznie ważniejsze od nienagannego stroju czy manier. Jest tyle możliwości adaptowania przedwojennych zasad do naszych warunków! – tłumaczy Kielban.

Oprócz zasad mężczyźni chętnie zapożyczają elementy dawnego stylu życia. Palą fajkę, próbują się golić brzytwą, zamawiają garnitur szyty na miarę. – Dojrzewanie stylu może być jednoznaczne ze stawaniem się mężczyzną. Czymś w rodzaju inicjacji, zerwania z chłopięcością.

 

Inicjacja i tango

 

Do niedawna noszenie garnituru – jeśli nie było wymuszone przez pracodawcę – było zarezerwowane dla mężczyzn w średnim wieku i starszych. Wśród młodych krawat uchodził za szczyt obciachu. Co się zmieniło? Zapytany o to Przemek Bociąga (31 l.) odsyła mnie do „Tanga" Sławomira Mrożka. To sztuka, w której bohater buntuje się przeciwko pokoleniu rodziców, ale jego bunt nie polega na obaleniu starego porządku – to właśnie zrobili kiedyś rodzice – tylko na jego przywróceniu. „Czy wujcio nie widzi, że już nic nie jest możliwe, ponieważ wszystko jest możliwe?" – złości się Artur w pierwszym akcie. Podobnie Przemek myśli o garderobie współczesnego mężczyzny. – Kiedy takie ikony stylu jak Marlon Brando i James Dean nosiły T-shirt do dżinsów – spodni dla robotników – to rzeczywiście była rewolucja w wizerunku ówczesnego mężczyzny. Ale dziś?

Według Przemka klasyczna moda wpisana jest w męskość. W garniturze chłopiec przystępuje do komunii, młodzieniec – do matury, mężczyzna – do ślubu. Coraz więcej mężczyzn szyje garnitur ślubny u krawca. Wśród młodych zwolenników szycia na miarę panuje przekonanie, że kto raz tego zakosztował, nie zadowoli się marynarką z wieszaka z sieciówki. Garnitur ślubny dla wielu staje się początkiem przygody z męską elegancją. Potwierdza to tezę Łukasza Kielbana o potrzebie rytuałów inicjacyjnych. Wśród tych, którzy taką inicjację przeszli, są również członkowie stowarzyszenia But w Butonierce – Bespoke Social Club, do którego należy Przemek.

 

Slow food, slow fashion

 

Stowarzyszenie skupia miłośników klasycznej elegancji. Angielskie słowo „bespoke" oznacza rzecz wykonaną na miarę, w przypadku mody – ubranie uszyte u krawca na zamówienie. Prawdziwe krawiectwo bespoke jest synonimem klasy. Ze względu na ceny bywa też synonimem luksusu. – Te ubrania są drogie, ale za to trwałe, na lata. Moda na szycie na miarę ma wiele wspólnego z modą na slow food i lokalne rzemiosło – mówi Bociąga. Obstalowanie garnituru czy butów oznacza ręczną robotę z naturalnych materiałów. Nic nie dzieje się z dnia na dzień. Terminy wykonania liczone są w tygodniach. Do tego dochodzą przymiarki i zupełnie inny kontakt z wytwórcą. Krawiectwo bespoke wpływa na świadomość własnego ciała. Wielu mężczyzn nie widzi zalet i wad sylwetki, zanim nie stanie do pierwszej przymiarki i nie zastanowi się nad swoimi proporcjami. Kosztowność tego hobby wymusza racjonalne planowanie. Podobno mądrze zaprojektowana męska garderoba składa się z niewielu elementów, które dają się łączyć niemal w dowolne kombinacje. Ale to tylko teoria. Wojciech Szarski, autor bloga Macaroni Tomato i twórca forum, z którego narodziło się stowarzyszenie But w Butonierce, na realizację niektórych swoich zamówień zaciągał kredyt.

 

Retro recykling

 

Nieortodoksom zostają lumpeksy. – Nie zamawiam sobie garniturów na miarę, tylko łączę ubrania z lumpeksów, sieciówek, sklepów internetowych. To w ogóle nie ta półka: ani finansowa, ani w sensie myślenia o elegancji. Zresztą wcale nie uważam się za człowieka eleganckiego, co najwyżej za dziwnie ubranego – mówi Jacek Dehnel (33 l.), pisarz, który słynie w równym stopniu ze swoich wierszy i prozy, jak i stylu ubierania. – To kwestia estetyki, poczucia odpowiedniości. Uważam, że nawet średnio zgrabny facet dobrze wygląda w surducie. Że nie ma co wysyłać meloników do lamusa, skoro są twarzowe. Że elementy dawnej mody ładnie wyglądają z nowymi rzeczami. Tymczasem ludzie niby już wiedzą, że do supernowoczesnego wnętrza pasuje niekiedy stary kredens czy fotel, ale przeniesienie tego zabiegu z wnętrz na styl ubierania jest już ponad ich możliwości percepcji i wyobraźni – tłumaczy Dehnel. Do stylu ma podejście eklektyczne. – Podobają mi się ludzie ubrani tak, że nikt na nich nie pozna rzeczy z sieciówek, bo zmienia je całkowicie kontekst: dodatki, zestawienie, sposób noszenia.

Jednak do takiej zabawy strojem potrzebny jest dobry smak. Dehnelowi go nie brakuje, ale większość mężczyzn kurczowo trzyma się zasad, bo nie mają odwagi na stylistyczną żonglerkę. Podobno prawdziwy dżentelmen zna wszystkie zasady i dlatego może je łamać.

 

Ubranie, nie przebranie

 

– Zabawne, ale często słyszę w kontekście mojego surduta pytania o Oscara Wilde'a. Najwyraźniej tak się ludziom kojarzy, tymczasem wówczas surdut był ubraniem statecznym i wtórnym, ubraniem lekarzy i adwokatów, kupców i polityków, nie artystów – opowiada Dehnel. – Wilde nienawidził surduta tak, jak dziś nienawidziłby korporacyjnych garniturków; nosił aksamitne marynarki, rozpięte futra, i tak dalej. Albo Proust. Czy ja się inspiruję Proustem? No skądże, przecież on się ubierał aż do przesady zachowawczo. Liczy się to, czy jakieś ubranie najzwyczajniej w świecie mi się podoba, a nie to, czy kojarzy się z jakimś z góry obranym stylem. Że dziś na Gandalfa, a jutro na Geneta, pojutrze na Gregory'ego Pecka – śmieje się Dehnel z pytania o wzorce. Własny styl to wypadkowa cech charakteru i gustu. Eklektyzm Dehnela jest tak samo organiczny jak stylizacje Wojciecha Szarskiego, który tak pisze o sposobie ubierania się w swoim blogu: „Dla mnie szycie na miarę nie jest sposobem na ożywianie historii. Szukam ubrań, w których będę wyglądał dobrze. Mają mieścić się w pewnym klasycznym kanonie, ale mają być nowoczesne i świeże. Styl też się zmienia. Nie jestem członkiem grupy odtworzeniowej wzorów z lat 30. Nie chcę szyć sobie kostiumów. Chcę się dobrze ubierać, a nie przebierać". Zresztą styl twórcy bloga Macaroni Tomato doczekał się naśladowców wśród innych blogerów, jednak brak im jego swobody i pewności siebie. Niektórym epigońskim stylizacjom bliżej do charakteryzacji. Nie każdy mężczyzna ubrany zgodnie z zasadami męskiej elegancji będzie miał dobry gust. O ile zasad można się nauczyć, o tyle poczucie smaku trzeba po prostu mieć.

 

Kaganek oświaty

 

Ogromny wpływ na kształtowanie męskich gustów modowych mają media społecznościowe i blogosfera. Krzysztof Łoszewski sam blogów nie śledzi, przyznaje jednak, że ma świadomość, że to m.in. one przyczyniają się do popularności jego książki.

W audycji Barbary Schabowskiej w radiowej Dwójce mówił o pokoleniowej zmianie w nastawieniu do wyglądu. Dzisiejsze 20-latki przywiązują dużą wagę do wizerunku. Wiedzą, że ubiór ma bezpośrednie przełożenie na sukces. Mężczyzna znający zasady męskiej elegancji osiąga go szybciej. Bez znajomości zasad może dojść tylko do pewnego poziomu, nigdy na sam szczyt. Podobne spostrzeżenia ma Michał Kędziora, autor bloga Mr. Vintage. – Coraz więcej mężczyzn dostrzega, że odpowiednio dobrany ubiór to także lepsze samopoczucie i większa pewność siebie w wielu sytuacjach życiowych. 75 proc. moich czytelników to grupa mężczyzn w wieku 19–32 lata. Większość mieszka w dużych miastach, z czego zdecydowanie najwięcej w Warszawie.

Miesięcznie Kędziora otrzymuje kilkadziesiąt pytań od czytelników. – Ich zakres jest bardzo szeroki, ale większość dotyczy czysto praktycznych porad: jak się ubrać na konkretną okazję, jaki kolor koszuli dobrać do danej stylizacji, jaki wybrać kolor butów czy poszetki. Jest też sporo pytań technicznych, dotyczących tkanin, krojów, jakości.

Internet jest więc głównym źródłem naszej modowej edukacji, bo wśród czytelników blogów poświęconych męskiej elegancji są także kobiety. Choć mówi się, że dobrze ubrany mężczyzna ubiera się sam, w Polsce wciąż obowiązuje model, w którym mężczyźni ubierani są przez partnerki. One też się uczą. Pod jednym z wpisów w blogu Mr. Vintage można przeczytać: „Blog jest bardzo ciekawy i na pewno będę tu zaglądać, bo mój facet kompletnie się modą nie interesuje. Wszystko spoczywa na moich barkach, a raczej pod moją igłą. Właśnie dzięki Panu będę na bieżąco". 

 

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pośrednio nas dotyczy - http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,13986515,Patrioto__pamietaj__Powinnismy_kupowac_tylko_polskie.html?as=1

 

Kupując ubranie, właśnie sobie uświadomiłem, że nigdy nie kierowałem się tym, czy coś jest polskie, czy niepolskie. Jakoś nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Zazwyczaj było tak, że jak już raz coś kupiłem i nie rozwaliło się po miesiącu czy dwóch, to powtarzałem zakup w tym samym sklepie tej samej marki. Tu jestem tradycjonalistą, nie w głowie mi eksperymenty. Spodnie? W większości niemieckie, z niemieckiej sieci. Oooo, mam też polską kurtkę Reserved, ale made in China. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wywiad z Heinrichem Deichmannem - może sprzedawane przez jego sieć obuwie nie należy do forumowej niszy ale... 
 

  • ...Jako największy handlarz obuwiem w Europie możemy zamawiać bardzo duże ilości za niską cenę. Są modele, z których bierzemy od razu 50 tysięcy par, a niekiedy nawet 70 tysięcy...
  • ... wielu bankowców z Frankfurtu ceni nasze szyte męskie obuwie za 59,90 euro...
  • ...Zalando na przykład (niemiecki wysyłkowy dom mody – przyp. Onet) zaczął z cenami tam, gdzie myśmy skończyli, to nie jest nasza bezpośrednia konkurencja. Nie można nie zauważyć faktu, że część obrotów osiąganych w internecie rekompensuje jedynie spadek, jaki nastąpił w tradycyjnym handlu wysyłkowym. Quelle, Eckermann – ich wszystkich już przecież nie ma...

http://biznes.onet.pl/baleriny-sprzedaja-sie-wszedzie,18572,5529902,1,prasa-detal

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszulkę v-neck i nie widzę w tym nic dziwnego. Czy też na forum są ludzie, ktorzy uważają klasyczną męską elegancję za jedyny słuszny styl? Jesli tak, to współczuję.

Ależ oczywiście, że nie!

 

Uważam na ten przykład, że w niektórych sytuacjach wskazany jest strój, nazwijmy go, sportowy tj. spodnie dresowe, poliestrowa koszulka i adidasy. Taką sytuacją jest na przykład bieganie. Kiedy idę kosić trawę czy majstrować przy samochodzie chętnie zrzucam marynarkę i krawat, zakładam brudne jeansy z połatanymi dziurami i podartą koszulę z plamami od smaru...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszulkę v-neck i nie widzę w tym nic dziwnego. Czy też na forum są ludzie, ktorzy uważają klasyczną męską elegancję za jedyny słuszny styl? Jesli tak, to współczuję.

Nie mam problemu z koszulka vneck z krótkim rękawem. Mam natomiast problem z taką koszulką i marynarką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.