Skocz do zawartości

Jak wpłynie ACTA na forum, blogi i na rynek mody


Tabletka

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 110
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

... to nie sa teorie spiskowe, ukradniesz cos korporacji bedziesz scigany z urzedu! korporacja ukradnie cos tobie musisz sam z tym isc do sadu! ale sad bedzie zajety sciganiem tych co ukradli korporacji a twoja sprawa bedzie czekac jeszcze dluzej niz to jest obecnie.

Przede wszystkim, największym kłamstwem, jakie próbują nam wmówić korporacje, jest to, że takie linkowanie to "kradzież".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim ACTA zakłada, że będzie można "zamknąć cały serwis za jedno zdjęcie" na dobrze uzasadniony wniosek, jeżeli zwłoka mogłaby spowodować nieodwracalne straty. Szczerze mówiąc nie wierzę, aby sąd na wniosek firmy zamknął stronę za rzeczową, nieprzychylną recenzję wyrobu okraszoną zdjęciem tegoż wyrobu. Zastanawiam się ile osób krytykujących ACTA rzeczywiście ją przeczytało, ale sądząc po tym, co dzieje się w wielu miastach Polski, to raczej mało kto...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy jestem w jakim serwisie była założona strona TVShack, czy czasami nie USA? I zakładając stronę coś tam podpisał/zasygnował.....

Tak przy okazji WP zamieszcza wiele materiałów anty-ACTA, w związku z tym warto dokładnie przeczytać http://onas.wp.pl/zasady.html :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy jestem w jakim serwisie była założona strona TVShack, czy czasami nie USA? I zakładając stronę coś tam podpisał/zasygnował.....

Tak przy okazji WP zamieszcza wiele materiałów anty-ACTA, w związku z tym warto dokładnie przeczytać http://onas.wp.pl/zasady.html :D

Jest tak, jak przypuszczałem. W polskim tekście pominięto kilka istotnych elementów:

http://nakedsecurity.sophos.com/2012/01/19/extradition-of-tvshack-richard-odywer-right/[/url]" data-cite="\"http://nakedsecurity.sophos.com/2012/01/19/extradition-of-tvshack-richard-odywer-right/">

Before the site domain was seized in 2010, it is reported that O'Dwyer made about £15,000 per month in advertising revenues. If you visit the site at the time of posting this article, you will see this image shown below.

****

TVShack.net was an ICE target but was not hosted on servers inside the US. The .net gTLD suffix is managed by US registry operator Verisign and ICE used this link as a basis for asserting jurisdiction to prosecute TVShack.net.

Tak się właśnie u nas manipuluje informacją

pozdr.Vslv

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[W polskim tekście pominięto kilka istotnych elementów:

jeżeli coś będzie pominięte w oficjalnej publikacji, to nie będzie u nas obowiązującym prawem

z ACTA czytałem inkryminowane fragmenty (dotyczące obowiązków providerów) i nie jetem nimi zachwycony delikatnie mówiąc. Na którymś portalu widziałem przytaczany wyrok ETS, który może wszakże położyć kres ACTA w zarodku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, nie do końca jestem w stanie stwierdzić, czy piszecie na poważnie, czy też nie poznałem się jeszcze na forumowym sarkaźmie, ale strasznie mnie śmieszą niektóre wypowiedzi. Pragnę zauważyć, że w ACTA jest wyraźnie napisane, że przepisy wprowadzane na podstawie umowy nie mogą naruszyć prawa wewnętrznego państwa, prawa do prywatności, chronienia informacji poufnych, wolności słowa, czy prawa do sprawiedliwego procesu. Po drugie, pomijając fakt, że ACTA jako umowa międzynarodowa ma charakter ogólny i to od władz ustawodawczych zależy jej interpretacja, tak naprawdę wszystkie (z bardzo nieznacznymi wyjątkami) przepisy w niej ujęte już od dawna obowiązują na mocy porozumienia WTO TRIPS z 1994 r. lub w Kodeksie Prawa Cywilnego. W tym drugim przypadku zdarzają się być nawet dużo bardziej restrykcyjne. Kolega saint benji chlubnie obnosi się z faktem przeczytania ACTA, ale jak widać bez znajomości kpc niewiele z tego wynika. Nawiązując do podanego przykładu - jeżeli tylko część zasobów łamie prawo autorskie (link, zdjęcie, film) to decyzja należy do sądu, który w takim wypadku nakazuje usunięcie wybranych treści. "Zamknięcie" przez sąd całego serwisu w takim wypadku nie jest stosowane (ew. bardzo rzadko), choć jest możliwe i bez ACTA na mocy ustawy prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994r.

EDIT: Zastosowanie wspomnianych środków tymczasowych w postaci odcięcia od internetu przez providera również jest już możliwe na mocy kodeksu postępowania cywilnego (art. 730 i kolejne).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) naprawdę wszystkie (z bardzo nieznacznymi wyjątkami) przepisy w niej ujęte już od dawna obowiązują na mocy porozumienia WTO TRIPS z 1994 r. lub w Kodeksie Prawa Cywilnego. W tym drugim przypadku zdarzają się być nawet dużo bardziej restrykcyjne. Kolega saint benji chlubnie obnosi się z faktem przeczytania ACTA, ale jak widać bez znajomości kpc niewiele z tego wynika. (...)

Kolega Rogalskii natomiast chlubnie obnosi się ze swoją wiedzą, ale jak widać bez znajomości polskiego prawa na poziomie choćby miernym. Otóż, kolego Rogalskii, w polskim prawie nie ma Kodeksu Prawa Cywilnego, a skrót "kpc", którym kolega się posłużył, używany jest zwyczajowo w odniesieniu do Kodeksu postępowania cywilnego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) naprawdę wszystkie (z bardzo nieznacznymi wyjątkami) przepisy w niej ujęte już od dawna obowiązują na mocy porozumienia WTO TRIPS z 1994 r. lub w Kodeksie Prawa Cywilnego. W tym drugim przypadku zdarzają się być nawet dużo bardziej restrykcyjne. Kolega saint benji chlubnie obnosi się z faktem przeczytania ACTA, ale jak widać bez znajomości kpc niewiele z tego wynika. (...)

Kolega Rogalskii natomiast chlubnie obnosi się ze swoją wiedzą, ale jak widać bez znajomości polskiego prawa na poziomie choćby miernym. Otóż, kolego Rogalskii, w polskim prawie nie ma Kodeksu Prawa Cywilnego, a skrót "kpc", którym kolega się posłużył, używany jest zwyczajowo w odniesieniu do Kodeksu postępowania cywilnego.
Witam,

można się spierać o słowa i słówka, lub o to kto wie lepiej.

Warto jednak wrócić do liczenia baranów, czyli na nasze podwórko. Wejście w obszar i ratyfikacja postanowień ACTA może stanowić poważny problem dla wielu blogerów w dziedzinie mody i ubioru. Szczególnie, gdy działają w oparciu o serwisy internetowe krajów postępujących wyjątkowo restrykcyjnie (casus TVShack).

Sytuacja jest podobna, czyli zamieszczanie materiałów z delikatnie mówiąc pominięciem praw autorskich. Jednocześnie blogi te działają na zasadach komercyjnych zarabiając na zamieszczanych reklamach. Wpływy zależą od atrakcyjności zamieszczanych materiałów przekładających się na liczbę odwiedzin.

Linkowanie witryn, jako takie nie jest wykroczeniem, o ile ich zawartość nie narusza prawa. Problemem może być tzw. głębokie linkowanie, czyli odwoływanie się do podstron z pominięciem strony głównej. Im głębsze (np.bezpośrednie do fotek) tym gorzej.

Nawiasem mówiąc ja sam już na własnej skórze odczułem działania restrykcyjne. Dotyczyło to wykorzystania fragmentu mapy z programu komputerowego, jako podkład do pokazania trasy prywatnej wyprawy sprzed ładnych kilku lat. Opis wyprawy z mapką zamieściłem na swojej stronie założonej na Operze. Były to jeszcze czasy sprzed Google Earth.

Mniej więcej dwa lata temu otrzymałem wezwanie na policję celem złożenia wyjaśnień w sprawie naruszenia praw autorskich. Polska firma - właściciel programu złożyła na mnie doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.

Na policji złożyłem wyjaśnienia zgodne z prawdą:

- niezbyt dokładnie pamiętam skąd wziąłem podkład,

- nikt nie zgłosił się do mnie z informacją/wezwaniem o usunięcie kwestionowanych materiałów; mimo, że miał taką możliwość

- zamieszczone materiały nie mają związku z jakąkolwiek działalnością komercyjną i stanowią tylko mały fragment opisu całkowicie prywatnego przedsięwzięcia

- zdeklarowałem, że natychmiast usuwam kwestionowane materiały.

Sprawa została zamknięta bez żadnych dla mnie konsekwencji.

W aktualnie prowadzonym blogu (bez śladu działalności komercyjnej) absolutnie unikam zamieszczania materiałów do których nie posiadam praw autorskich. Nie stosuję głębokiego linkowania. Przy cytowaniu innych tekstów używam tylko fragmentu odsyłając czytelnika do całości we właściwym miejscu.

Nie jestem przeciwnikiem ACTA - mając jednocześnie świadomość, że niektóre fragmenty tego porozumienia powinny być i zostaną zmodyfikowane w przyszłości, m.in w procesach ratyfikacyjnych. Sam kierunek działań uznaję za słuszny.

pozdr.Vslv

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam widząc ilu ludzi i w jaki sposób nie zgadza się z ACTA miałem wrażenie, że powinienem być za.

Jednak, prawo, które sprawia, że wikipedia staje się przestępstwem, prawo w myśl którego podlinkowanie pliku staje si przestępstwem sciganym z urzędu, a ścigający są w myśl tej samej ACTA'y nietykalni, nawet gdyby "scignęli" niewinnego jest nieeleganckie jest troszkę NKWD'owskie.

Niejasność czego dowodzi chociażby powyższa rozmowa sprawia, że posiadacze choćby tumblrów, nie wiedza, o tym, że ich tumblry są podstawą do ścigania. Z urzędu. nie znaczy to, że właściciele zdjęć tam zamieszczonych dostana z pieniędzy jakie zapłacimy choć złotówkę. Nie, jak cos chcą to niech se idą z procesem cywilnym.

To ma być straszak.

***

No i na koniec świeża historia. Miałem ostatnio spotkanie z przedstawicielem banku. Negocjujemy sobie warianty rat dostępnych dla moich klientów, pytam o wykorzystanie loga w materiałach marketingowych i słyszę: No na razie tak, ale potem, to raczej nie, bo zarząd nie będzie wystawiał notarialnego zezwolenia każdemu z naszych klientów. Fajnie, nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda akcja rodzi reakcję. Nadmierne i nieuzasadnione ściganie "niewinnych" spowoduje dużą ilość roszczeń ze strony pokrzywdzonych - również roszczeń materialnych.

Natomiast punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Dużo piszę, fotografuję i zamieszczam na swoim blogu. Nawet, gdy nie robię tego dla korzyści materialnych - nie życzę sobie wykorzystywania moich materiałów w jakichkolwiek celach bez mojej zgody i pozwolenia. To jest moja własność intelektualna.

Mimo istniejącego prawa, mam mało możliwości egzekwowania swoich praw. Istniejące narzędzia prawne są kłopotliwe w zastosowaniu. Wszelkie regulacje zmierzające do uporządkowania tego zakresu uważam za korzystne.

Największe protesty wobec nowych regulacji są ze strony pasywnych konsumentów dóbr wszelakich, najlepiej cudzych.

pozdr.Vslv

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwolennikom ACTA polecam kolejny wpis z blogu Gwiazdowskiego (http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.ph ... =1&id=1091):

W szkole na języku polskim irytowały mnie pytania nauczycielki przy okazji interpretacji jakiegoś utworu „co autor chciał przez to powiedzieć”. Jak zwykle bywa dopiero po latach doceniamy mądrość starszych, przeciwko której buntowaliśmy się za młodu. Nauczyłem się bowiem czytać całość utworu, żeby próbować go interpretować.

Pan Redaktor Zaremba w czwartkowym felietonie w Rzepie, (http://www.blog.rp.pl/zaremba/2012/01/2 ... ia-dziwne/) podobnie jak wielu internautów komentujących mój środowy felieton (http://www.rp.pl/artykul/9158,797332-AC ... owski.html), miał chyba mniej wymagających polonistów, bo w swojej interpretacji tego „co chciałem powiedzieć” na temat umowy ACTA, doszedł do całkiem fałszywych wniosków. Co więcej – skoncentrował się na moim krótkim „bryku” nie znając, zdaje się, utworu zasadniczego – czyli umowy ACTA. Na szczęście, w odróżnieniu od Adama Mickiewicza, jeszcze żyję więc mogę od razu napisać „co chciałem powiedzieć” i czego na pewno nie powiedziałem.

Nie powiedziałem, że nie ma czegoś takiego jak „prawo własności intelektualnej”, ani że jestem przeciwny takiemu prawu. Powiedziałem, że „prawo własności intelektualnej” nie jest ważniejsze od „prawa własności” i nie ma powodu by to pierwsze chronić bardziej od drugiego, jak onegdaj bardziej chroniono „własność społeczną” niż „własność”. Bo niestety argumenty obrońców „własności intelektualnej” przypominają argumenty obrońców „własności społecznej” w najgorszym wydaniu. W imię jej ochrony chcą oni poświęcić inne prawa materialne i procesowe z prawem wolności, równości wobec prawa i domniemaniem niewinności na czele.

Kilka lat temu, gdy kupowałem nowego laptopa znany koncern wprowadził właśnie na rynek nową wersję swojego oprogramowania! A ja wolałem zostać przy starej – bo się przyzwyczaiłem i uważałem, że była lepsza. Więc ją sobie zainstalowałem na nowym. Zgodnie z ACTA, na wniosek koncernu produkującego ten program, bez wysłuchania mnie, sąd ma mieć możliwość nakazania zabranie mi laptopa! Sąd przecież nie wie, że starego już nie używam, a z treści licencji nie wynika bynajmniej, że jest ona ważna tylko i wyłącznie na czas jego funkcjonowania, więc skoro „funkcjonować” przestał to sąd powinien wysłuchać mojej argumentacji, że mogę software używać na innym hardware. Co więcej – sąd powinien przyjąć moje oświadczenie w tej sprawie, a skazać mnie jedynie wówczas, gdy druga strona wykaże, że jednak używam tego samego oprogramowania na obu laptopach.

Całkowicie legalnie kupuję płyty CD – i te nagrane i „nośniki”. Kupując jedne i drugie płacę tantiemy dla twórców. Tak, tak! Nawet kupując nośniki płacę twórcom tantiemy i to także wówczas, gdy wykorzystuję je do nagrania na nich tego co sam napisałem, a nie tego co stworzyli twórcy! Nie śmieszne? Z płyty artysty, za którą zapłaciłem, jedne utwory podobają mi się bardziej, inne mniej, a niektóre w ogóle. Więc chcę sobie zrobić składankę. Żeby ją zrobić muszę utwór z płyty CD nagrać na laptopa. Niestety na płycie CD jest napisane „kopiowanie zabronione”! Na wszelki wypadek jest nawet na niej oprogramowanie „antypirackie”, które nie pozwala mi skopiować muzyki z płyty na laptopa, żeby potem znowu skopiować na inną płytę razem z innymi utworami i słuchać ich wszystkich w takiej kolejności jaka mi się podoba. Po wejściu w życie zmian prawodawczych zapowiadanych w ACTA, posiadanie przeze mnie takowej płyty stanowić będzie podstawę domniemania, że jestem piratem. I sąd, nie mając obowiązku wysłuchania moich racji, na wniosek koncernu, będzie musiał pozwolić mu wtargnąć do mojej chałupy, żeby zarekwirować komputer!

Widzieliście Państwo około roku temu reklamówki w TV i Internecie wymierzone w piratów, na których jakiś agent, z sylwetki i zachowania bardzo nawet podobny do słynnego „Agenta Tomka”, wparowywał do prywatnych mieszkań i porywał do aresztu ludzi, którym nawet do głowy nie przyszło, że mają na laptopie jakieś „pirackie” oprogramowanie? Tak właśnie ma być na podstawie ACTA! Bez udowodnienia winy! Na podstawie jej domniemania! Jak za czasów inkwizycji! Już nawet nie na wniosek oskarżyciela publicznego – tylko na wniosek drugiej strony sporu cywilnego!

Nie sprzeczamy się o prawo własności, sprzeczamy się o umowę ACTA i szczególne zasady ochrony „prawa własności intelektualnej”.

I na koniec: zastanawiałem się, czy propozycję Pana Redaktora Zaremby rezygnacji z honorarium za felietony w Rzepie mogę rozważyć, bo nie mam żadnej z Rzepą umowy, więc nawet nie wiem ile mi się należy i czy w ogóle cokolwiek. Może dlatego z przyjemnością, bo Pan Redaktor Zaremba na ten pstryczek w nos swoimi zaczepkami sobie zasłużył, napiszę tak: Panie Redaktorze Wróblewski może mi Pan nie wypłacać honorarium za moje felietony. Tylko bardzo proszę o nie zamieszczanie żadnych moich artykułów w serwisach płatnych. Dawno już przecież zadeklarowałem, że to co piszę na moim własnym blogu każdy może przedrukowywać gdzie chce ZA DARMO. Pod jednym tylko warunkiem: że poda źródło!

Obrońców bolszewickich regulacji zawartych w ACTA podzieliłbym na trzy kategorie. Według określenie Lenina – „pożytecznych idiotów” – którzy bronią idei nie zdając sobie sprawy z praktycznych konsekwencji, „głupich kapitalistów”, którzy – znowu zgodnie z innym określeniem Lenina – z chęci szybkiego zysku sprzedadzą bolszewikom sznur, na którym sami w końcu zawisną bo ograniczanie wolności to – zgodnie z przesłaniem Hayeka – „droga do niewolnictwa” i wreszcie samych „bolszewików”, którzy pierwszych i drugich chętnie wykorzystają do wali z wolnością. Są jakieś inne ewentualności?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vslv, sam fotografuję. Czasem na tym zarabiam. Mam legalny aparat, legalne obiektywy, ba nawet legalny program do obróbki!(I nawet nie kupiłem tego za zrabowane ogółowi przez Unię Europejska pieniądze. 8-) ) Fotografuje dość niepowtarzalne-opuszczone obiekty. Zdaża się, że jakaś moja fotografia, zostanie wykorzystana, wbrew mojej woli i wiesz co? Nic mi się nie stało nigdy z powodu czegoś takiego, zazwyczaj wystarcza jeden mail i po problemie, który swoją drogą jest dyskusyjny.

Największe protesty wobec nowych regulacji są ze strony pasywnych konsumentów dóbr wszelakich, najlepiej cudzych.

Brawo. Jesteś socjologiem i psychologiem dodatkowo i przebadałeś WSZYSTKICH protestujących, wprowadziłeś skalę i wiesz jaki protest cechuje jakich ludzi.

Ba nawet wiesz kto z nich jest złodziejem bo o to Ci chyba chodziło, tak?

Co co popierają są zazwyczaj biednymi okradanymi wyrobnikami, aktywnie wypracowującymi swoje miejsce w świecie, vide politycy:)

Właśnie przez zawiść i wybacz małostkowość ACTA może przejść.

EDIT.

Btw.:

http://di.com.pl/news/43112,2.html?utm_ ... =tematdnia

Przez zawiść i małostkowość socjalizmy i inne totalitaryzmy zawsze się umacniały, by odcisnąć swój złowrogi kształt na obrazie świata jaki znamy.

A przecież, nikt nie kradnie niczyich zdjęć i nie sprzedaje je zarabiając grube miliony.

A skoro tak, to dlaczego mam oddawać moją intymność?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakże złudną rzeczą jest wolność jednostki. :shock:

Pokazały to zderegulowane rynki finansowe, pokaże też w swoim czasie dżungla Internetu.

Bardzo mało osób zdaje sobie sprawę z faktu, iż obecnie na własne życzenie poddają się inwigilacji przez te jakże przez wszystkich uwielbiane korporacje. Wyszukiwarki, aplikacje mobilne, portale społecznościowe, przeglądarki, wtyczki, i inne narzędzia już teraz w dużej mierze pozwalają na tworzenie baz danych, których utilizacji nie regulują praktycznie żadne przepisy prawne. Ludzie boją się urzeczywistnienia orwellowskiego scenariusza i kontroli ze strony organów ścigania na zlecenie światowej "finansjery", a tak naprawdę z własnej nieprzymuszonej woli i w myśl zasady, że Internet to najwyższe stadium ewolucji wolności słowa i jednostki, już dzisiaj rezygnują ze swojej prywatności.

Internet i intymność to terminy tak odległe jak pustynia i ocean. Internet to ekshibicjonizm, chaos i gwar. Wszystko co leży u podstaw jego funkcjonowania to idea dzielenia się i ciągłego, organicznego wzrostu - wchłaniania nowych informacji i pożerania danych. Nie było chyba w historii ludzkiej cywilizacji sfery do tego stopnia zderegulowanej w kontekście społeczno-prawnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załączam tekst Żakowskiego z GW. Tego pana zwyczajnie nie lubię - ale napisał naprawdę znakomity artykuł.

Żakowski min. podaje przykład darmowego korzystaniem z biblioteki i porównuje to do korzystania z internetu. Mówi o finansjalizacji naszego życia... bardzo to ciekawe.

http://wyborcza.pl/1,86116,11012642,ACTA_ad_acta__Co_ma_wspolnego_internet_z_biblioteka.html

Żakowski mówi również o tym że ACTA spowodują wzmożony, jeszcze większy transfer środków od tych biedniejszych do tych bogatszych. Właśnie dlatego USA jest tak bardzo zainteresowane wprowadzeniem ACTA min w Polsce. A jak bardzo to można się przekonać z tego krótkiego filmiku:

http://www.youtube.com/watch?v=g32zLT2nJxo&feature=player_embedded

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakże złudną rzeczą jest wolność jednostki. :shock:

Pokazały to zderegulowane rynki finansowe, pokaże też w swoim czasie dżungla Internetu.

Rynki finansowe były ostatnio zderegulowane, i to też nie wszędzie, na początku XX wieku. Zaprzeczeniem deregulacji jest istnienie banków centralnych z ciągle rosnącym zakresem uprawnień, takich jak: 1) emisja waluty, kiedyś kruszcowej, a obecnie fiducacjarnej; 2) arbitralne ustalanie stóp procentowych (decydowanie o koszcie kredytu); 3) permanentne prowadzenie operacji otwartego rynku (skup i sprzedaż papierów wartościowych, żeby osiągnąć pożądany przez Bank Centralny poziom 'płynności' na rynku); [zauważmy, że działania 1)-3) to w szczególności centralne planowanie i zarządzania inflacją] 4) ratowanie prywatnych spółek, jakimi są banki komercyjne (bailouts), za które ostatecznie zapłaci podatnik, albo w formie jawnie wyższych podatków, albo przez wyższą inflację.

Dodajmy szczytowe osiągnięcia administracji Roosevelta, czyli Fannie oraz Freddie - państwowe molochy manipulujące kosztem kredytu hipotecznego, w imię fałszywej obietnicy, że każdy może zrealizować 'American dream'.

Dodajmy instytucje 'gwarantujące' bezpieczeństwo depozytów.

Dodajmy istnienie państwowych instytucji nadzoru finansowego o ogromnych uprawnieniach, z których aktywnie korzystają.

Dodajmy powszechnie występujący w przepisach prawa oszukańczy system rezerwy cząstowej, pozwalający bankom dosłownie 'wypłukiwac pieniądze z powietrza' (w XIX w. banki, które to robiły na zbyt dużą skalę, były przywoływane do dyscypliny przez rynek - najpierw ich banknoty traciły na wartości (10 dolarów banku X było traktowane jak np. 7 dolarów bardziej wstrzemięźliwego banku Y), a jeśli nie następował powrót do dyscypliny, to bank kończył żywot wskutek runu.

Rynki finansowe są od dziesięcioleci jedną z najbardziej przeregulowanych branż, a do tego tak wpływową, że najczęściej zyski zostają prywatne (w kieszeniach właścicieli), ale straty - 'uspołecznione' (wciśnięte w gardło podatnika). Jest to całkowite zaprzeczenie deregulacji, wolności gospodarczej i - ogólnie - kapitalizmu. A kolejne konwulsje na 'rynkach finansowych' są dobrą ilustracją aforyzmu Kisiela: "To nie kryzys, to rezultat".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Keynes byłby zadowolony widząc rynki finansowe.

Co do intymności +Immune+ to się z Toba zgadzam, z jednym wyjątkiem. Jeżeli nie podoba mi się fakt, przechowywania moich danych wysyłanych i odbieranych ze smartfona, kupuję nokie 3310, jeżeli na fb nie podoba mi się fakt bycia podsłuchiwanym, opuszczam fb(swoją drogą znajomemu jego kumpel napisał w prywatnej wiadomości fb, że podrobił sobie legitymacje szkolną-konkretnie pieczęć i następnego dnia pukała do niego policja, fajnie, nie?:) ) Jeżeli z kolei maile na wszystkich platformach, wszystkie komunikatory, rozmowy telefoniczne w większości cywilizowanych państw świata są na podglądzie, to co mam zrobić?

Zgodnie z teoriami M Vebera, przepraszam Durkheim'a wylogować się, ale z życia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można się spierać, czy system rezerwy cząstkowej to regulacja czy raczej zapis rozregulowujący rynek.

Podobnie jest z działalnością inwestycyjną funduszy i banków oraz lewarowanie prowadzonych przez nich inwestycji. Moim zdaniem wszystkie ww. struktury to w istocie wolna amerykanka. Wystarczy sprawdzić dane na temat sekundowych obrotów na parkietach największych giełd finansowych i towarowych na świecie. Jeżeli można obracać większą ilością pieniędzy niż ich globalna podaż to chyba mamy jednak do czynienia z rynkiem, w którym reguły są tylko drogowskazem i jest możliwy spory zakres ich interpretacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wejście w obszar i ratyfikacja postanowień ACTA może stanowić poważny problem dla wielu blogerów w dziedzinie mody i ubioru. Szczególnie, gdy działają w oparciu o serwisy internetowe krajów postępujących wyjątkowo restrykcyjnie (casus TVShack).

ACTA nie ma tutaj nic do rzeczy. W USA (blogger i wiele serwisów hostingowych) zasady korzystania z utworów określa DCMA, a wkrótce jakaś mutacja SOPA/PIPA. W UE kilka dyrektyw już wdrożonych również w Polsce, z zakresie samej egzekucji głównie IPRED.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kamil

;) zapomniales dodac ze obrot instrumentami pochodnymi byl bardzo uregulowany... :/

Jest tak uregulowany, że gdy duży gracz z branży (LTCM), zatrudniający noblistów od wyceny opcji jest na granicy bankructwa, to pojawia się rycerz na białym koniu w postaci FEDu, który organizuje pomoc dla niefortunnej firmy.

Pirat, tu problemem nie jest brak regulacji, tylko wynaturzenia, takie, jak dostępny niemal w nieograniczonych ilościach pieniądz fiducjarny i nienormalnie tani kredyt, co prowadzi do baniek, również w instrumentach pochodnych. Jednocześnie najwięksi gracze czują się bezkarni, bo wiedzą, że sią ZDUBU (zbyt duzi, by upaść), przez co decydują się na transakcje tak ryzykowne, że w normalnych warunkach by w nie nie weszli, a jednocześnie są zalewarowani na niebotycznym poziomie, bo nie wisi nad nimi rynkowy bat. Demoralizująca świadomość bezkarności (moral hazard) i wynikająca z niej nienormalna skłonność do podejmowania ryzykownych decyzji to w stu procentach 'zasługa' państwowych urzędników, którzy próbują 'uregulować' ten rynek.

Rynek instrumentów pochodnych w USA powstał ponad 150 lat temu i przez długi czas jakoś nie sprawiał problemów. Dziwnym trafem, liczba i skala problemów zaczęły się zwiększać w miarę wzrostu kontroli państwa nad systemem finansowym (łącznie z powstawniem FED, odejściem od standardu złota w USA, opuszczenie przez Stany układu z Bretton Woods).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.