Jump to content

Bespoke - wyższa cena, to wyższa jakość?


Üxküll
 Share

Recommended Posts

Trudno porównywać ceny z SR z polskimi dlatego, że u nas w ogóle nie ma odpowiedników dla takich firm jak A&S czy Huntsman. To wyższa półka, niż nasi rodzimi krawcy, plus nieporównywalnie większy prestiż. Dlatego ceny nawet proporcjonalnie do zarobków są tam wyższe, niż tu.

Nie ulegajmy złudzeniom. SR to czysty biznes, jeżeli Tomas Mahon, jeden z lepszych krawców w firmie Anderson & Sheppard, po przejściu na własny rachunek miał ceny -30% niższe. Do pewnych klientów przywiązuje się większą wagę niż do nowobogackich ze Wschodu. Kiepską jakość canvasu i ogólnie wykończenia dwurzędówki z A&S ujawniła wiwisekcja Jeffery'ego Diducha na blogu:

http://tuttofattoamano.blogspot.com/sea ... 20Sheppard

Przecież nikt nie będzie rozpruwał marynarki, aby sprawdzić czy wszystko zostało ręcznie wykonane. :)

Link to comment
Share on other sites

Czy realnie wyższa półka? Poza ogólnikami, pięknym marketingiem i obsługą klienta, jakoś nie spotkałem się ze zbyt wieloma źródłami (typu artykuł z Made by Hand) na podstawie których można by wreszcie krytycznym, technicznym okiem ocenić jakość tych garniturów. Ba, w większości nawet same zdjęcia pokazywały produkty, które jednak jeszcze nie są czymś w postaci: http://www.berlin-bespoke-suits.com/highrise.html

W większości raczej same mity (typu "jak mamy oceniać dopasowanie"), które wynikają głównie z małej wiedzy technicznej klientów i stereotypowe myślenie drożej = wykwintniej = lepiej. Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że żaden garnitur (cena za samą robociznę) nie jest wart więcej niż 5000zł, a i tak w przypadku zbliżania się do tej kwoty, należy oczekiwać owej niemieckiej super-dokładności i stosowania najlepszych rozwiązań.

Link to comment
Share on other sites

W kwestii cen - w mojej branży specjalista na wyspach zarabia jakieś 3x więcej, niż w Polsce. Londyn jest pewnie szczególnie drogi, no ale Paryż Północy też swoje kosztuje :) Załóżmy współczynnik zarobków 3.0. 4500 funtów za gajer na SR (o takiej kwocie wspomina Roman) to 1500 f w Warszawie, czyli ok. 7500 zł. To chyba poziom cenowy najdroższych stołecznych pracowni?

Link to comment
Share on other sites

No tak, ale nie chodzi o zabawę "kto drożej" tylko ile to jest realnie warte. Pomijam oczywiście tutaj aspekt prestiżowy, że klient jest skory dopłacić ekstra za metkę np. "Zaremba" - gdzie jest granica godzin spędzonych nad misternością wykonania i wynagrodzenia najlepszych fachowców, a zaczyna się po prostu metka. Oraz na ile też najlepsze pracownie są zbliżone do granicy doskonałości.

Enigmatyczność i mitologizacja krawiectwa nie sprzyja suchej, technicznej ocenie produktów. Pozostają tylko zapaleńcy, krawieccy kiperzy co jeżdżą po świecie i oceniają pod lupą, ale to i tak jest tylko parę osób.

Link to comment
Share on other sites

Jedna sprawa to kwestia cen - ceny z SR podawane są w atmosferze sensacji ("wow! how expensive"), a jeśli zgodzić się z moimi szacunkami, to poziom cen w Warszawie jest już podobny. Uwzgledniając różnicę zarobków pomiędzy krajami, oczywiście.

A ile to jest realnie warte? Generalnie: tyle, ile ktoś chce zapłacić. Jak rozumiem, chciałbyś policzyć koszt poszczególnych elementów, zsumować i ocenić "narzut metkowo-prestiżowy". Prawdopodobnie z pomocą kogoś doświadczonego dałoby się takie oszacowanie przeprowadzić, choć założenia istotnie wpłyną na wynik (np. pracownia ma biuro w centrum Warszawy, ale dziurki wykańcza ręcznie krawcowa z Pipidówki Małej). Lepiej już chyba porównywać poszczególne pracownie - co i za ile można dostać.

Jeśli na Allegro trafię na marynarkę z którejś z warszawskich pracowni w sensownej cenie, kupię i wyślę facetowi do wiwiseksji. Jedyny problem jest taki, że powinna być w miarę nowa - krawcy warszawscy wskutek wysiłków Macaroniego podnieśli i jakość i ceny. SR jest tutaj bardziej stabilne (jak rozumiem), choć pewnie też jakieś odstępstwa w czasach kryzysu były.

Link to comment
Share on other sites

No tak, ale nie chodzi o zabawę "kto drożej" tylko ile to jest realnie warte. Pomijam oczywiście tutaj aspekt prestiżowy, że klient jest skory dopłacić ekstra za metkę np. "Zaremba" - gdzie jest granica godzin spędzonych nad misternością wykonania i wynagrodzenia najlepszych fachowców, a zaczyna się po prostu metka. Oraz na ile też najlepsze pracownie są zbliżone do granicy doskonałości.

Enigmatyczność i mitologizacja krawiectwa nie sprzyja suchej, technicznej ocenie produktów. Pozostają tylko zapaleńcy, krawieccy kiperzy co jeżdżą po świecie i oceniają pod lupą, ale to i tak jest tylko parę osób.

Sorry, ale skoro kancelaria adwokacka potrafi brać za godzinę pracy aplikanta 100 euro [cena jednej z kancelarii w warszawie, inna sprawa ile on ma z tego] to dlaczego pracownia krawiecka nie może za godzinę pracy mistrza krawieckiego brać 500 zł?

Link to comment
Share on other sites

Może tyle brać, ale to nie znaczy, że trzeba korzystać z jej usług, jeżeli się nie chce dopłacać do pensji całego sztabu asystentek i dyrektorów oraz tego, że jestem przyjmowany w biurze znajdującym się w ekskluzywnej lokalizacji. W przypadku usługi prawnej realnie ciężko jest zdefiniować to co kupujemy. W przypadku krawca mamy materialny, konsumencki produkt, który można zbadać. Jako konsument chcę nabyć produkt jak najwyższej jakości, jak najtaniej i w tej gierce ekonomicznej, to jest mój główny cel.

Czy tylko mi usprawiedliwianie wysokich cen u krawców, szczególnie będąc na pozycji nabywcy tej usługi, wydaje się dziwne? Chciałbym tylko się dowiedzieć, czy korzystając z topowych zakładów krawieckich, rzeczywiście otrzymamy produkt wyższej jakości i jeśli tak, to w czym objawia się ta wyższa jakość i ile każdy z tych dodatkowych "ficzerów" jest realnie wart.

Mogę się mylić i rzeczywiście usługa jest tyle warta. Ale to też trzeba udowodnić, zanim się zacznie powtarzać puste frazesy.

Link to comment
Share on other sites

Nie mówię teraz o ficzerach. Mówię o doświadczeniu. O tym, że te 500 zł za godzinę pracy krawca to nie tylko koszt jego pracy, ale też opłata za czas który poświęcił, żeby zdobyć doświadczenie i wiedzę, za to, że był w jakimś technikum czy innej szkole zawodowej, za to, że się gdzieś tam doskonalił itd.

Link to comment
Share on other sites

A to krawcy nie rosną na drzewach, zbiera się ich, wsadza do zakładu i tam szyją, nic nie jedząc i pijąc całe dnie? Awangardowe potraktowanie ich jak zwykłych ludzi to teoria, która zrewolucjonizuje całą ekonomię! Zawsze wydawało mi się, że tylko inne zawody rządzą się prawami ekonomii o inwestycji w kształcenie.

Link to comment
Share on other sites

Kiepską jakość canvasu i ogólnie wykończenia dwurzędówki z A&S ujawniła wiwisekcja Jeffery'ego Diducha na blogu:

http://tuttofattoamano.blogspot.com/sea ... 20Sheppard

Przecież nikt nie będzie rozpruwał marynarki, aby sprawdzić czy wszystko zostało ręcznie wykonane. :)

Wiwisekcja, którą wskazałeś, wytyka też niedopasowanie wzorów na marynarce - tymczasem w sieci jest też wiele zdjęć marynarek z A&S, gdzie wzory są dopasowane, a na swojej stronie podkreślają (w jednym z filmów), że dużą rolę do tego przywiązują. Więc trudno powiedzieć, czy rzeczywiście otrzymasz od nich tak dziadowsko wykończony produkt, jak owa zwiwisekcjowana marynarka.

Prestiżowo firmy z SR stoją znacznie wyżej od polskich pracowni, bo zna je cały świat, na co głównie wpływa to, jak długo działają (za sprawą umiejętnego kształcenia następców). W Warszawie żeby było śmieszniej najdroższe pracownie krawieckie są chyba jednocześnie tymi najkrócej działającymi (uwzględniając ciągłość działania i kadry).

Link to comment
Share on other sites

  • 1 year later...

Pierwotnie myślałem, że prezentowana marynarka jest z oferowanej linii MTM, ale jeśli dobrze zrozumiałem, jest ona z linii "bespoke". Czy w takim razie, konstrukcja marynarek z linii "bespoke" jest szyta maszynowo?

44d4a5f7-bce7-4370-b923-4db1bd9465c3_zps

 

 

Bardzo cenne zdjęcie wewnętrznej konstrukcji garniturów Zaremby. Nie spotkałem się z innym zdjęciem, który ujawniałoby co "dzieje" się w środku marynarek szytych w pracowni Zaremby. W Polsce jeszcze nie znalazł się szaleniec, który rozprułby marynarkę za 6000 zł od Zaremby, by pokazać szycie płótna na piersi, w klapach czy kołnierza. 

 

Jeffrey Diduch, prowadzący blog http://tuttofattoamano.blogspot.com/, rozpruł już niejedną ekstremalnie drogą marynarkę, by pokazać jej konstrukcję. Rezultatem tej destrukcji najczęściej było zdepytanie marzeń i mitów o garniturach "szytych ręcznie", ponieważ konstrukcja marynarek była najczęściej szyta maszynowo. Nawet najbardziej ekskluzywni krawcy z Savile Row i Włoch, np. Henry Poole czy A. Caraceni z Mediolanu używali maszyn do wykonania tzw. pad-stitching płótna w klapach i we froncie marynarki. Brioni też zawierał ten sam maszynowy pad-stitch. Nie ma w tym nic zdrożnego, jeśli używane są do tego specjalistyczne maszyny marek Maier lub Strobel, które produkują całą gamę maszyn, "blind-stitch" i innych, do poszczególnych elementów marynarki, w tym kołnierza.

 

Prawdopodobnie kołnierz marynarki od Zaremby widoczny na zdjęciu powyżej był wykonany z użyciem takiej właśnie maszyny. Należy pamiętać, że są różne stopnie zautomatyzowania produkcji i z jednej strony mamy garnitury fully-fused (na klejonce), gdzie nie ma nawet kawałka tkaniny przeszytej pad-stitch'em, a linia produkcyjna jest w ogromnym stopniu zautomatyzowana, a z drugiej stroy mamy garnitury szyte na płótnie (full canvas), gdzie nie ma grama klejonki/kleju/chemii, lecz przeszywanie warstw płótna jest dokonywane odpowiednią maszyną blind-stitch przez szwaczkę, która nadaje konstrukcji kształt szyjąc na odpowiednio wybrzuszonej podstawie maszyny. Jeffrey napisał bardzo interesujący post podsumowujący wiedzę, którą zdobył od wielu krawców (sam zresztą też jest krawcem i konsultantem dla przemysłu odzieżowego). Stwierdził w nim, że ręczny pad-stitch nie ma żadnej przewagi nad maszynowym pad-stich'em w formie blind-stitch'a, z możliwym wyjątkiem w przypadku klap marynarki, gdzie jednak różnica na korzyść szycia ręcznego jest drobna, a nakład pracy nieproporcjonalnie większy do korzyści. Garnitur z prestiżowej pracowni St. Andrews  (Sartoria Santandrea) nie miał nawet tego specjalistycznego przeszycia blind-stitchem i warstwy płótna były przeszyte zwykłym, najprostszym maszynowym zygzakiem. W tym momencie konstrukcja na płótnie zaczyna tracić sens, ponieważ nie nadaje się w takiej sytuacji odpowiedniego kształtu wewnętrznej konstrukcji i tym samym half-canvass z dobrą klejonką da zbliżony efekt.

 

Co jeszcze ciekawsze, i raczej nie do końca zgłębione (a przynajmniej jest to wiedza niedostępna dla niewtajemniczonych), jest wynalazek ostatnich dekad/lat - skin fusing. Coraz popularniejsze staje się w garniturach określanych jako "full canvas" używanie bardzo lekkiej (cienkiej) klejonki w marynarce obok płótna (nie zamiast, jak ma to miejsce przy marynarkach fully fused). Współczesne lekkie tkaniny, które wyparły bardzo ciężkie wełny z dawnych lat źle znoszą tradycyjną konstrukcję wyłącznie na płótnie, ponieważ bardzo nieestetycznie się marszczą i garnitur z takiej wełny np. 260, 280g może wyglądać bardzo nieelegancko. Dodatek "skin fusing", tej lekkiej klejonki w całej długości przodu marynarki, stabilizuje tkaninę i przeciwdziała marszczeniu się czy innym nieestetycznym defektom wynikających np. ze zruszonej konstrukcji płóciennej.

 

PS. Przypomniałem sobie jeszcze zdjęcia z rozprucia marynarki marki Kiton, której ceny są absurdalnie wysokie, a same garnitury reklamowane jako "całkowicie ręcznie robione/szyte" czy też "fatto a mano". Krawiec, który dokonywał i dokumentował całą operację był ogromnie ubawiony tym, że ten "handmade product" miał płótno we froncie marynarki przeszywane zwykłym maszynowym zygzakiem, a kołnierz i klapy maszynowym blind-stitchem. Takim właśnie jak widzicie na zdjęciu kołnierza marynarki od Zaremby. Czy więc rzeczywiście ta histeria na punkcie "ręcznej roboty" ma jakiekolwiek racjonalne podstawy?

 

Inna kwestia czy pracownia pana Macieja Zaremby nie wprowadza klientów w błąd reklamując swoje produkty jako ręcznie uszyte (i wszywając metki o takiej treści)? Kiton w swoich garniturach oferuje przynajmniej ręcznie obszyte dziurki od guzików. Czy garnitury od Zaremby mają maszynowo obszywane dziurki czy też są obszywane ręcznie (z użyciem igły w dłoni szwaczki, a nie maszyny...) jedwabną nicią, tak jak to robi Kiton, Brioni etc.?

  • Upvote 8
Link to comment
Share on other sites

jeżeli mogę zauważyć to Kolega nie odkrył Ameryki powyższym wpisem bo to już było dyskutowane na forum daaawno temu - wpis Diducha jest dość archiwalny.

 

 

Terminu "garnitur ręcznie szyty" nie należy brać dosłownie bo nikt na świecie jeszcze nie porwał się z takim biznesem aby igłą z nitką dziergać ubranie - wyłączając japońskie kimona i swetry na drutach ;)

 

A co do ręcznie wykańczanych dziurek to sprawny krawiec robi to bardzo dokładnie i zwinnie, więc oszczędzanie na tym etapie produkcji kosztownych ubrań na miarę jest bez sensu - a odróżnić szycie maszynowe od ręcznego jest łatwo. ...

 

I też nie jest tak, że jeżeli garnitur jest na płótnie mamy pewność, że pewne elementy nie są jednak wzmacniane klejonką -

Link to comment
Share on other sites

Damiance, nie obrałem sobie za cel odkrywania nowych kontynentów, a raczej odniesienie się do szoku forumowiczów/(-a?) na widok maszynowo przeszytego kołnierza w sposób merytoryczny. Większość osób, jak widać, nie posiada Twojej wiedzy w materii istnienia pewnych kontynentów.

 

Nikogo nie zachęcam do luddyzmu, porzucania i niszczenia maszyn i robienia wszystkiego ręcznie. Jednak wbrew temu co mówisz wciąż są krawcy, którzy na szumne zapewnienia o wykonaniu "hand made" ich garniturów ciężko pracują gęsto wyszywając płótno ich garniturów, nie wyłączając klap czy kołnierza. Gdy kluczowe elementy konstrukcji marynarki przeszywane są maszynowo - czy taki produkt wciąż zasługuje na wszywkę/krajkę (nie lubię tego pojęcia) z dumnym "uszyto ręcznie"? Czy nie jest to nadużycie? Sądzę, że niepotrzebnie podtrzymuje to mity o cudownej i magicznej jakości ręcznego szycia, które bardzo często ma niższą trwałość niż maszynowe i praktycznie zawsze znacznie niższą regularność, co wielu rozumie jako problem estetyczny. Dochodzi do tego, że ten mit utrzymywany przez takie działania/akcje marketingowe sławiące "szycie ręczne" powoduje, że ludzie kupują ręcznie szyte neapolitańskie koszule za niebotyczne pieniądze, by potem wyjmująć je z pralki odkryć ku swemu przerażeniu, że szwy się rozeszły i koszula jest w kawałkach. Albo popadają już w totalny absurd i kupując ręcznie szyte koszule nalegają, że każdy szanujący siebie i swą koszulę gentleman pierze je wyłącznie ręcznie w chłodnej wodzie...

 

Zaciekawiłeś mnie jednak tą dyskusją, którą ponoć odbywaliście już na forum. Bardzo chętnie bym się z nią zapoznał, ale nie udało mi się jej znaleźć. Czy mógłbyś mi ją wskazać? Bardzo chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej na temat "skin fusing" i tego jakie marki je stosują w ich garniturach/marynarkach "full canvas".

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Bardzo cenne zdjęcie wewnętrznej konstrukcji garniturów Zaremby. Nie spotkałem się z innym zdjęciem, który ujawniałoby co "dzieje" się w środku marynarek szytych w pracowni Zaremby. W Polsce jeszcze nie znalazł się szaleniec, który rozprułby marynarkę za 6000 zł od Zaremby, by pokazać szycie płótna na piersi, w klapach czy kołnierza. 

 

Jeffrey Diduch, prowadzący blog http://tuttofattoamano.blogspot.com/, rozpruł już niejedną ekstremalnie drogą marynarkę, by pokazać jej konstrukcję. Rezultatem tej destrukcji najczęściej było zdepytanie marzeń i mitów o garniturach "szytych ręcznie", ponieważ konstrukcja marynarek była najczęściej szyta maszynowo. Nawet najbardziej ekskluzywni krawcy z Savile Row i Włoch, np. Henry Poole czy A. Caraceni z Mediolanu używali maszyn do wykonania tzw. pad-stitching płótna w klapach i we froncie marynarki. Brioni też zawierał ten sam maszynowy pad-stitch. Nie ma w tym nic zdrożnego, jeśli używane są do tego specjalistyczne maszyny marek Maier lub Strobel, które produkują całą gamę maszyn, "blind-stitch" i innych, do poszczególnych elementów marynarki, w Co jeszcze ciekawsze, i raczej nie do końca zgłębione (a przynajmniej jest to wiedza niedostępna dla niewtajemniczonych), jest wynalazek ostatnich dekad/lat - skin fusing. Coraz popularniejsze staje się w garniturach określanych jako "full canvas" używanie bardzo lekkiej (cienkiej) klejonki w marynarce obok płótna (nie zamiast, jak ma to miejsce przy marynarkach fully fused). Współczesne lekkie tkaniny, które wyparły bardzo ciężkie wełny z dawnych lat źle znoszą tradycyjną konstrukcję wyłącznie na płótnie, ponieważ bardzo nieestetycznie się marszczą i garnitur z takiej wełny np. 260, 280g może wyglądać bardzo nieelegancko. Dodatek "skin fusing", tej lekkiej klejonki w całej długości przodu marynarki, stabilizuje tkaninę i przeciwdziała marszczeniu się czy innym nieestetycznym defektom wynikających np. ze zruszonej konstrukcji płóciennej.

I też nie jest tak, że jeżeli garnitur jest na płótnie mamy pewność, że pewne elementy nie są jednak wzmacniane klejonką -

Zerth, skin fusing był też w Warszawie... daaawno temu - znam krawca, który jest... no w wieku emerytalnym, który to stosuje od dawna (zresztą ze znanych na forum to jako jedną z opcji konstrukcji stosuje to chyba p. Błoński, jak pamiętam. Przy czym pytanie czy do skin fusing sam fusible musi być ultracienki.

 

Damian, ale to jedno potwierdza drugie. Kiedyś usłyszałem w rozmowie off the record od jednego z krawców, że tak, żeby "nic nie wzmacniać klejonką to tylko on, bo reszta to zawsze coś wzmocni", ale to dotyczyło też np. wzmocnień mankietów i spodów w marynarkach.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Zerth, zaciekawiła mnie informacja o marnej jakości ręcznie szytych koszul z Neapolu. Czy mógłbyś podać źródło?

 

Dochodzi do tego, że ten mit utrzymywany przez takie działania/akcje marketingowe sławiące "szycie ręczne" powoduje, że ludzie kupują ręcznie szyte neapolitańskie koszule za niebotyczne pieniądze, by potem wyjmująć je z pralki odkryć ku swemu przerażeniu, że szwy się rozeszły i koszula jest w kawałkach. Albo popadają już w totalny absurd i kupując ręcznie szyte koszule nalegają, że każdy szanujący siebie i swą koszulę gentleman pierze je wyłącznie ręcznie w chłodnej wodzie...

 

Link to comment
Share on other sites

Kamil, nie powiedziałem, że są marnej jakości. Są wspaniałe, z przepięknymi, grubymi guzikami z autentycznej, australijskiej masy perłowej (a nie tzw. 'trocas' z muszli pośledniej jakości reklamowanych przez producentów jako masa perłowa), wysokiej jakości tkaninami oraz pięknie wykrojonymi kołnierzami. Problem jest tylko z mocno reklamowanymi ręcznymi szwami, które "rozłażą się" łatwiej niż gęsty, mocny, regularny i dokładny szew maszynowy (choć w tym zakresie też producent może zaoszczędzić i koszula nam się "rozleci"). Styleforum czy AskAndyAboutClothes były świadkiem niejednej historii o rozsypujących się koszulach drogich neapolitańskich producentów, Oczywiście takie historie spotykały się czasem z atakami fanatyków "fatto a mano", którzy nakazywali szanować delikatny produkt wysokiej klasy "artystów-rzemieślników" piorąc ręcznie w chłodnej wodzie, używając delikatnych, naturalnych detergentów. Jednak częściej spotykało się to z ironicznymi komentarzami na temat szału "fatto a mano" i tegoż rezultatami. Tymczasem Charvet szyje swoje oburzająco drogie (i niezwkle pożądane przez koneserów!) koszule maszynowo nic sobie nie robiąc z neapolitańskich mód na eksploatowanie szwaczek i ich ręcznej roboty.

Niestety nie kolekcjonowałem tych wątków z takimi historiami w zakładkach, a uznawałem je jedynie za przykład owczego pędu, zachowując w pamięci na przyszłość. Polecam wyszukać wg haseł "seams", "napoli", "handmade", "mild soap", "hand washing" :).

 

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Bardzo cenne zdjęcie wewnętrznej konstrukcji garniturów Zaremby. Nie spotkałem się z innym zdjęciem, który ujawniałoby co "dzieje" się w środku marynarek szytych w pracowni Zaremby. 

 

Inna kwestia czy pracownia pana Macieja Zaremby nie wprowadza klientów w błąd reklamując swoje produkty jako ręcznie uszyte (i wszywając metki o takiej treści)? Kiton w swoich garniturach oferuje przynajmniej ręcznie obszyte dziurki od guzików. Czy garnitury od Zaremby mają maszynowo obszywane dziurki czy też są obszywane ręcznie (z użyciem igły w dłoni szwaczki, a nie maszyny...) jedwabną nicią, tak jak to robi Kiton, Brioni etc.?

 

Zdjęcia konstrukcji marynarki możesz z łatwością znaleźć na profilu FB Zaremby. Dziurki są widoczne chyba na połowie ich zdjęć więc nie wiem po co pytasz o nie tutaj zamiast sprawdzić samemu. Chyba nie masz problemu z odróżnieniem ręcznego obszycia dziurek od maszynowego?

 

Maszynowo pikowane kołnierze są widoczne od kiedy Zaremba wprowadził linię MTM i wydaje mi się że są szyte w zewnętrznej szwalni.

Link to comment
Share on other sites

@Zerth

 

pamiętam, że już w 2011 r. wyrażałeś ohy i ahy nad makaronowym gajerem od Zaremby, stylizowanym na włoszczyznę.

 

http://macaronitomato.blogspot.com/2011/06/zaremba-fina.html

 

Jako weteran tego forum mogę napisać, że wiedzę zassaną z Internetu najlepiej przetestować na własnych zamówieniach i można się mądrzyć, gdzieś tak po przynajmniej kilku bispołkach u różnych krawców. W końcu praktyka, a nie teoria czyni mistrza. ;)

  • Upvote 4
Link to comment
Share on other sites

Üxküll, swoją opinię o doskonałym stylu i wspaniałych kolorach i wzorach stosowanych przez Zarembę podtrzymuję. Tylko moje wątpliwości nie odnosiły się do stylu, a kwestii technicznych wykonania. A tymczasem uchylam kapelusza weteranowi tego forum. Zawsze przyjemnie mi się czytało "wymądrzanie się" (posłużę się tu pojęciem przez Ciebie użytym) eksperta-weterana bespoke. Nawiasem mówiąc, kwestie konstrukcji to nie jest domena bespoke, stąd nie zgodzę się, że szafa pełna garniturów wyłącznie od (najlepszych) krawców jest niezbędna do tego, by w ogóle zabrać głos.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

@Zerth

 

piszesz ładnie i zbornie, ale dyskutujemy w temacie bespoke. Nie jestem konstruktorem, więc nie będę się wymądrzał jak krawiec to robi (każdy ma jakieś swoje patenty). Mojej ocenie jako klienta podlegają: dogadywanie się z krawcem, wybór tkaniny, efekty przymiarek (krawcy nie mający nic do ukrycia zostawiają do wglądu ręcznie pikowane, formujące wkłady piersiowe), czy garnitur dobrze się nosi i w końcu serwis (prasowanie, przeróbki itp.).

 

O konfekcji i MTM-ach nie będę dyskutował.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

 Share

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.