Skocz do zawartości

Sprzęt audio


Yukon

Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 16.04.2017 o 20:44, abnegat napisał:

Panowie, uprzejma prośba o pomoc totalnemu laikowi. Szukam 'miniwieży' na której chcę odtwarzać muzykę ze spotify przez podłączony telefon/tablet + gramofon. Na tego typu zestaw chciałbym wydać około 3 tys. W grę wchodzą sprzęty używane. 

Podpowiecie czego szukać?

Z góry dziękuję!

Yamaha PianoCraft z serii MCR. Świetny, wszystkomający i dobrze grający sprzęt.

  • Oceniam pozytywnie 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Whitesnake napisał:

Yamaha PianoCraft z serii MCR. Świetny, wszystkomający i dobrze grający sprzęt.

Mniej więcej rok temu za radą @Whitesnake kupiłem Yamaha PianoCraft MCR-N670 i mogę potwierdzić - świetny sprzęt. Co do Spotify, to miłe jest, że telefon/komputer/tablet bezproblemowo współpracują z tą wieżą przez WiFi, nie trzeba się bawić w żadne Chromecasty i tym podobne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, lubo69 napisał:

Oczywiście można, ale wtedy nie będzie wiadomo co wybrać i skończy się jak zawsze, czyli Alfred Sargent dwa razy drożej :-)

PianoCraft to dobrze skonfigurowany zestaw z bogatą funkcjonalnością. Ewidentnie lepiej będzie dopiero jak się wyda z 8KPLN na same kolumny. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale trzeba też pamiętać, że nie wypełni muzyką salonu o powierzchni 40 m2, co wynika z praw fizyki.

Kiedyś czytałem historię pewnego pana, który wydał kilkaset tysięcy złotych na sprzęt, kable i adaptację akustyczną pomieszczenia, po czym odtwarzał na tym sprzęcie w kółko pięć płyt, bo tylko te płyty jego zdaniem miały odpowiednią jakość nagrania.

Pianocraft jak Suit Supply zaspokoi potrzeby co najmniej 80% konsumentów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, lubo69 napisał:

Kiedyś czytałem historię pewnego pana, który wydał kilkaset tysięcy złotych na sprzęt, kable i adaptację akustyczną pomieszczenia, po czym odtwarzał na tym sprzęcie w kółko pięć płyt, bo tylko te płyty jego zdaniem miały odpowiednią jakość nagrania.

To miał słabo dobrany sprzęt, albo tzw. akustykę estetyczną ;). Od wielu lat nie ma czegoś takiego jak słabe nagrania. W ustach audiofila to taka racjonalizacja porażki, kiedy się wydało ogromne pieniądze, a nadal nie gra :)

Tak na marginesie... 

W nowym mieszkaniu jestem właśnie na etapie konfigurowania systemu opartego na rozwiązaniach z rynku Pro (LabGruppen, Dynaudio, itd) z pomocą profesjonalnego akustyka i inżyniera dźwięku. Wyczynowym miłośnikom muzyki, zamiast ślepego błądzenia po audiofilskich mieliznach, gorąco polecam tą drogę. Zaangażowanie profesjonalisty nie jest tanie, ale jak się spojrzy na ceny sprzętu i kosmiczny brak kompetencji ludzi z branży audio, w sumie i tak pozwala zaoszczędzić ogromne kwoty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posiadam MCR-N670 i faktycznie jestem z niego zadowolony, ma fajną aplikację na iOSa (lepszą niż Denon, który mamy w biurze). Niestety zdarza mu się raz na kilka tygodni wyłączyć (tak po prostu). Może to drobiazg ale zapomnij o strumieniowaniu czegoś przez AirPlay (np. audio do filmu) z laptopa - ale to raczej problem MacOSa (albo kombinacji Yamaha-Mac), z komórki działa ładnie.

P.S.: Skoro już się tutaj wyżywaliście na kablach audiofilskich i tophifi - chcieli mi sprzedać do niego kabel cinch za 400zł w promocji :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Whitesnake napisał:

Od wielu lat nie ma czegoś takiego jak słabe nagrania.

Hmm, a loudness war? Nie prowokuję, pytam dlaczego niektóre współczesne nagrania z Tidal HiFi/Master na B&W P9 Signature brzmią mocno przeciętnie, a inne znakomicie? To oczywiście nie ta liga co sprzęt za 500K, ale na zdrowy rozsądek sprzęt za 500K powinien te same wady nagrania, o ile istnieją, uwidaczniać daleko wyraźniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, lubo69 napisał:

Hmm, a loudness war? Nie prowokuję, pytam dlaczego niektóre współczesne nagrania z Tidal HiFi/Master na B&W P9 Signature brzmią mocno przeciętnie, a inne znakomicie? To oczywiście nie ta liga co sprzęt za 500K, ale na zdrowy rozsądek sprzęt za 500K powinien te same wady nagrania, o ile istnieją, uwidaczniać daleko wyraźniej.

Loudness war, czyli wykorzystanie kompresji obniża wartość nagrania w kategoriach audiofilskich, ale jest to mocno dokuczliwe głównie przy źle skonfigurowanym sprzęcie. W normalnych warunkach kompresja nie boli (np. najbardziej kompresowane są nagrania z których tłoczy się płyty analogowe, którymi dla odmiany audiofile się zachwycają) . Kiedyś istniały standardy np. napięć pomiedzy źródłem a odbiornikiem 2,8V. Dzisiaj każdy producent zaczął stosować swoje standardy, żeby utrudnić zestawianie klocków z różnych stajni i uzasadnić zakup całych kompletów pod swoim brandem. Jaki ma to związek z kompresją?

Otóż, jeśli puścisz ze źródła za mocny sygnał to w momentach szczytowych (w peakach) doprowadzisz do słyszalnego przesterowania odbiornika. Problem z kompresją polega na tym, że materiał kompresowany cały jest podgłośniony i bywa jednym wielkim "momentem szczytowym", cały czas powodującym przesterowanie. Ot i cała tajemnica "źle zrealizowanych" płyt ;). Z tego samego powodu na większości sprzętów najlepiej grają nagrania o najmniejszej rozpiętości dynamicznej, czyt. płyty analogowe - i to tylko dlatego, że są najmniej doskonałe - paradoks audiofila. 

EDIT: To zdanie świetnie opisuje problem kompresji, który jak widać nie jest problemem tylko lekiem dla mniej doskonałych systemów:

"The dynamic range of digital audio systems can exceed that of analog audio systems. Typically, a 16 bit analog-to-digital converter may have a dynamic range of between 90 and 95 dB,[26]:132whereas the signal-to-noise ratio (roughly the equivalent of dynamic range, noting the absence of quantization noise but presence of tape hiss) of a professional reel-to-reel 1/4 inch tape recorder would be between 60 and 70 dB at the recorder's rated output.[26]:111

The benefits of using digital recorders with greater than 16 bit accuracy can be applied to the 16 bits of audio CD. Stuart stresses that with the correct dither, the resolution of a digital system is theoretically infinite, and that it is possible, for example, to resolve sounds at -110 dB (below digital full-scale) in a well-designed 16 bit channel."

Cała zabawa polega na nie na tym, żeby wrócić do 60cio dB-owego  średniowiecza bez kompresji, tylko żeby złożyć system pozwalający wykorzystać przewagę PCM. Później, kiedy kompresja stanie się już niepotrzebna bo system będzie wstanie przetworzyć całą dynamikę, można zacząć się nią martwić i przejść np. na pliki 24 bit o rozpiętości 144dB. W praktyce niestety niewiele osób podchodzi w ten sposób do tematu i błądzi szukająć św. Grala po omacku.

...

W Tidal HIFI materiał jest niby bezstratny, ale zachowany w maksymalnie odchudzonej formie ( nawet standard FLAC może być zachowany w różnych poziomach jakości) - tam jakości nie obniża kompresja, tylko brak danych ułatwiający transfer. Różne wytwórnie w różny sposób podchodzą do streamingu, niektóre chyba nadal widzą w nim zagrożenie, bo prezentują swoje nagrania w wyjątkowo podłej jakości.

...

W audio zawsze wszystko można zepsuć. Wydane pięniądze, nawet 500K, nie zawsze przekładają się na poprawę grania. Mój problem jako wieloletniego audiofila polegał na tym, że korygowałem takie rzeczy na ślepo. Jak mi przesterowywało peaki, to stosowałem za grube pieniądze kable elminujące górę. Jak mi nie pasowało żródło wydawałem więcej na "lepsze". Dopiero zabawa sprzętem profesjonalnym pokazała mi jak bardzo jest to bezsensowne. Np. od czasu stosowania źródła z regulacją napięcia wyjściowego, DSP w domenie cyfrowej i pojedyńczej konwersji D/A , mogłem wywalić wszystkie drogie kable, które już niczego nie musiały maskować. Wstyd dzisiaj przyznać, ale odzyskałem w ten sposób jakieś 40KPLN (po cenach z rynku wtórnego) uzyskując ewidentną poprawę jakości odtwarzanej muzyki. Do reszty grzechów się nie przyznam ;) ale tanie nie były...

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Whitesnake napisał:

Loudness war, czyli wykorzystanie kompresji obniża wartość nagrania w kategoriach audiofilskich, ale jest to mocno dokuczliwe głównie przy źle skonfigurowanym sprzęcie. W normalnych warunkach kompresja nie boli (np. najbardziej kompresowane są nagrania z których tłoczy się płyty analogowe, którymi dla odmiany audiofile się zachwycają) .

Nieporozumienie. Może być kompresja dynamiki, którą stosuje się często przy nagraniach pop lub rockowych (żeby subiektywnie zwiększyć ich efektowność przy słabym sprzęcie odtwarzającym), ale jest też kompresja stosowana w stacjach radiowych (i wtedy nie ma ona nic wspólnego z samym nagraniem). Tutaj kompresja dynamiki jest często niezbędna (we wszystkich radiach słuchanych przez kierowców), a czasem szkodliwa (w stacjach słuchanych najczęściej stacjonarnie, typu np Dwójka lub BBC3). Niezbędna jest dlatego, że przy wysokim szumie w tle fragmenty ciche nie byłyby słyszalne w ogóle, dlatego tzreba zbliżyć ich natężenie do fragmentów głośniejszych. Natomiast co do kompresji stosowanej w nagraniach analogowych to jest to zupełnie co innego. Tam nie stosuje się kompresji w tym rozumieniu, tylko equalizację niskich tonów, które następnie są de-equalizowane w przedwzmacniaczu gramofonowych (zwanym wskutek tego niekiedy wzmacniaczem korekcyjnym). Niskie tony są ograniczane do celów nagrania zgodnie z konkretną krzywą korekcyjną (najczęściej RIAA), bo standard LP nie ma możliwości zapisu i odtworzenia niskich tonów o odpowiednim natężeniu metodą "na wprost". Dlatego się je najpierw ogranicza, a następnie rekonstruuje.

Natomiast kompresja cyfrowa jako zmniejszenie częstotliwości próbkowania to jeszcze inna para kaloszy. W praktyce oznacza zwężenie pasma przenoszenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Whitesnake napisał:

Poza tym sprawa LP nie różni się aż tak bardzo jak w 60', 70' i 80' - matryce do tłoczenia płyt wycina się dziś bazując na źródle cyfrowym.

Też nie zawsze, w tej chwili sporo niszowych firm dokonuje nagrań analogowych. Poza tym zapis cyfrowy o szerokim pasmie przenoszenia może zostać przeniesiony na płytę winylową w większym stopniu niż na płytę CD, która ma natywne obcięcie pasma. Zapis na płycie winylowej przy igłach shibata i wyższych może przenieść gdzieś do 40 kHz. Wkładki ze szlifami np. Micro Line przenoszą i do 100 kHz, ale już ze spadkiem, natomiast podawane w specyfikacjach 20 kHz odnosi się do spadku 1 dB.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Clovis napisał:

Też nie zawsze, w tej chwili sporo niszowych firm dokonuje nagrań analogowych. Poza tym zapis cyfrowy o szerokim pasmie przenoszenia może zostać przeniesiony na płytę winylową w większym stopniu niż na płytę CD, która ma natywne obcięcie pasma. Zapis na płycie winylowej przy igłach shibata i wyższych może przenieść gdzieś do 40 kHz. Wkładki ze szlifami np. Micro Line przenoszą i do 100 kHz, ale już ze spadkiem, natomiast podawane w specyfikacjach 20 kHz odnosi się do spadku 1 dB.

Zapis analogowy to max 10bit a CD 16 - nie rozumiem jak miałoby się tam mieścić cokolwiek więcej. Po przeleceniu całej oferty SME z wkładkami i ramionami za 20 tyś i braku olśniewających wrażeń, nie podejmuje polemiki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Średnica końca igły rzędu 5 i mniej um daje dużo wyższy zakres częstotliwości. Np. szlif Shibata opracowano do celów kwadrofonii CD4, gdzie konieczne było pasmo przenoszenia powyżej 40 kHz, a od tego czasu opracowano jeszcze bardziej precyzyjne szlify. Pasmo przenoszenia to nie dynamika, która w zapisie na płycie analogowej jest rzeczywiście niższa, niż w nieskompresowanym zapisie cyfrowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Clovis napisał:

Średnica końca igły rzędu 5 i mniej um daje dużo wyższy zakres częstotliwości. Np. szlif Shibata opracowano do celów kwadrofonii CD4, gdzie konieczne było pasmo przenoszenia powyżej 40 kHz, a od tego czasu opracowano jeszcze bardziej precyzyjne szlify. Pasmo przenoszenia to nie dynamika, która w zapisie na płycie analogowej jest rzeczywiście niższa, niż w nieskompresowanym zapisie cyfrowym.

Nie zgadza się to z moją intuicją. Rozumiem, że pasmo powyżej 40 czy nawet 80 kHz może być istotne pomimo ograniczenia ludzkiego słuchu, ale nie rozumiem dlaczego format 16/44 miałby tego nie pomieścić skoro niby może to analog - a raczej analogowe ekstremum, pomimo swojej ułomności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Whitesnake napisał:

Zapis analogowy to max 10bit a CD 16 - nie rozumiem jak miałoby się tam mieścić cokolwiek więcej. Po przeleceniu całej oferty SME z wkładkami i ramionami za 20 tyś i braku olśniewających wrażeń, nie podejmuje polemiki. 

Zapis analogowy to zapis ciągły, a on nie ma jakiejkolwiek granulacji... Mówienie o bitach to zapis dyskretny (spróbkowany ciągły).

Przypominam też, że próbkowanie sygnały, wedle twierdzenia Shannona to dwukrotność oryginalnego sygnału 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Format 16/44 nie może, bo ma takie ograniczenie zaszyte w specyfikacji. Zapis o częstotliwości próbkowania 44,1 (właściwej dla CD) przenosi sygnał o częstotliwości do 22 kHz i cześć. Tak zadecydowano przy tworzeniu tego standardu. Typowy studyjny 48 kHz przenosi do 24 kHz i tak dalej. Pliki o wyższych częstotliwościach próbkowania są znacznie "cięższe" i nie mieściłyby się na płycie którą opracowano dla tego standardu. Pliki zapisane z wyższą częstotliwością próbkowania mieszczą się dopiero na płytach współczesnych standardów DVD, DVD-A oraz Blu-ray. Specyfika technologii cyfrowej. Analog i cyfra mają swoje ograniczenia, każde specyficzne dla formatu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Caporegime napisał:

Zapis analogowy to zapis ciągły, a on nie ma jakiejkolwiek granulacji... Mówienie o bitach to zapis dyskretny (spróbkowany ciągły)

Tak było do czasu kiedy materiał był analogowy od początku do końca. Dzisiaj matryce wycina się z materiału cyfrowego (poza nieliczną niszą zapaleńców).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Clovis napisał:

Format 16/44 nie może, bo ma takie ograniczenie zaszyte w specyfikacji. Zapis o częstotliwości próbkowania 44,1 (właściwej dla CD) przenosi sygnał o częstotliwości do 22 kHz i cześć. Tak zadecydowano przy tworzeniu tego standardu. Typowy studyjny 48 kHz przenosi do 24 kHz i tak dalej. Pliki o wyższych częstotliwościach próbowania są znacznie "cięższe" i nie mieściłyby się na płycie którą opracowano dla tego standardu. Pliki zapisane z wyższą częstotliwością próbkowania mieszczą się dopiero na płytach współczesnych standardów DVD, DVD-A oraz Blu-ray. Specyfika technologii cyfrowej. Analog i cyfra mają swoje ograniczenia, każde specyficzne dla formatu.

No ok, ale większość materiału źródłowego to 24/96 i tego nie przeskoczysz. 

EDIT: mówiąc o materiale cyfrowym od dawna nie mam w głowie płyty. Od lat kupuje tylko pliki, które nie mają ograniczeń CD.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak było, jest i będzie. Nie znam się tak dobrze jak Ty na kwestii sprzętu audio, szczerze to ja osobiście nie słyszę za bardzo różnicy między high-end sprzętem, a słuchawkami. Ale chcąc nie chcąc robiłem parę przedmiotów na studiach (jako inżynier elektronik) o przetwarzaniu sygnałów i próbuję tylko zwrócić na pewne aspekty, które wydaje mi się, może mylnie, ale zawsze jak mam przeczucie z tyłu głowy to się sprawdza, że pewne rzeczy powtarzamy bez znajomości podstaw elektroniki. A tutaj trochę widzę powtarzanie pewnych sloganów bez wiedzy, jak to działa.

Pewnie pod kątem audiofilskim wiesz więcej ode mnie "co jak z czym połączyć by grało lepiej", ja to jednak widzę pod kątem "jak to jest zrobione" i czepiam się z zawodowej przenikliwości, nie jakiejś złośliwości :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Caporegime napisał:

Tak było, jest i będzie. Nie znam się tak dobrze jak Ty na kwestii sprzętu audio, szczerze to ja osobiście nie słyszę za bardzo różnicy między high-end sprzętem, a słuchawkami. Ale chcąc nie chcąc robiłem parę przedmiotów na studiach (jako inżynier elektronik) o przetwarzaniu sygnałów i próbuję tylko zwrócić na pewne aspekty, które wydaje mi się, może mylnie, ale zawsze jak mam przeczucie z tyłu głowy to się sprawdza, że pewne rzeczy powtarzamy bez znajomości podstaw elektroniki. A tutaj trochę widzę powtarzanie pewnych sloganów bez wiedzy, jak to działa 

Rozumiem kwestie fizycznych ograniczeń, a raczej ich braku w tym przypadku. Ale po co mi doskonałość analogowego "próbkowania" skoro na wczesnym etapie materiał został zgranulowany do wersji podlejszej od CD.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Whitesnake napisał:

W nowym mieszkaniu jestem właśnie na etapie konfigurowania systemu opartego na rozwiązaniach z rynku Pro (LabGruppen, Dynaudio, itd)

Miałem w domu LabGruppena i oddałem. Trochę mu brak wypełnienia, aczkolwiek wiem że można go docieplić procesorami. Aczkolwiek po tym wzmacniaczu świat jest inny. Mój Caspian M2 brzmi przy nim jak wieża :( Gładkość i ilość informacji którą LG przekazuje jest niesamowita, niestety, przy okazji, zabiera trochę z tego co powinien dać, za chudy tu i tam, aczkolwiek rozumiem że komuś taka prezentacja może odpowiadać. Ale gratuluję odwagi, czyżbyś był jednym z tych 8 audiofili z Warszawy którzy się przesiedli na LG za namową jednego człowieka z AS? :)

 

Przy okazji, ciekawą dyskusję macie o formatach. Ale  to nich. Aktualnie niektózy piszą że sprzęty które nie obsługują DSD 384 czy nawet 512 (! :O) to nie warto ich kupować. Straszne jest to że ludzie słuchają muzyki cyframi, dyskutują że im wyżej tym lepiej, a jakbym im puścić jedno i drugie to by różnicy nie usłyszeli w ślepym teście nawet na topowych monitorach Neumanna...

dyskutują o prawdziwości, realności, transparentności, a ja się pytam, kiedy kto ostatni raz słyszał akustyczny instrument na żywo...? jak więc można mówić o wiernym odtwarzaniu, skoro, nawet nie wie się jak prawda brzmi...

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, mrkaramba napisał:

Miałem w domu LabGruppena i oddałem. Trochę mu brak wypełnienia, aczkolwiek wiem że można go docieplić procesorami. Aczkolwiek po tym wzmacniaczu świat jest inny. 

LabGruppen to nie jest wzmacniacz w znaczeniu audiofilskim. On nie kreuje barwy (zniekształceń), przestrzeni (opóźnień), itp... To drut ze wzmocnieniem. Świetny drut, ale nie wystarczy go wpiąć żeby zagrał.

Mój system składa się ze źródła cyfrowego, które podaje sygnał po AES/EBU do trzech końcówek LG 1200 i kolumn Dynaudio z usuniętymi zwrotnicami pasywnymi. Wzmacniacze mają w sobie DAC, więc jedyna konwersja D/A odbywa się tuż przed wzmocnieniem co pozwala uniknąć przesyłania kablami dźwięku w postaci analogowej. Kolumny są trójdrożne, wiec każda droga dostaje swoje wzmocnienie z niezależną regulacją DSP. Dzięki temu każdy zakres częstotliwości ma oddzielnie regulowane nie tylko parametry odcięcia i ostrości zbocza, ale też opóźnienie i wzmocnienie względem pozostałych dróg z uwzględnieniem akustyki pomieszczenia. To trochę jak strojenie akustyki w filharmonii.

Wymaga wiedzy, doświadczenia, bazowania na pomiarach akustyki wnętrza i trwa kilka tygodni. Dlatego, wiele osób podchodzących do LabGruppena poddaje się na starcie, bo takiego systemu nie da się ustawić na słuch i audiofilską intuicję, która każde zmieniać brzmienie "korektorami pasywnymi" czyt. kablami.

Trud się opłaci, bo w efekcie dostajesz naturalne brzmienie, pełne różnicowanie barw i efektów dynamicznych - dokładnie tak, jak ktoś to zmiksował po nagraniu. Lepiej już się nie da.

7 godzin temu, mrkaramba napisał:

 Ale gratuluję odwagi, czyżbyś był jednym z tych 8 audiofili z Warszawy którzy się przesiedli na LG za namową jednego człowieka z AS? :)

To nie była namowa, Marek po prostu wytrzymał na AS najdłużej z nas wszystkich. To wspólne, kilkuletnie eksperymentowanie i poszukiwanie fachowców, które poskutkowało  zmianą nastawienia. Niektórzy pozbyli się sprzętu o wartości domu pod Warszawą, inni byli recenzentami w prasie audio lub pracownikami naukowymi katedry akustyki na Politechnice, więc trochę emocji w branży to faktycznie wywołuje. 

7 godzin temu, mrkaramba napisał:

...dyskutują o prawdziwości, realności, transparentności, a ja się pytam, kiedy kto ostatni raz słyszał akustyczny instrument na żywo...? jak więc można mówić o wiernym odtwarzaniu, skoro, nawet nie wie się jak prawda brzmi...

Nie wolno uogólniać. Jest też wielu innych, którzy są akustykami, inżynierami dźwieku, muzykami, którzy doskonale wiedzą jak brzmi prawda. Wystarczy ich odnaleźć i nie tracić czasu na dyskusję z pozostałymi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Whitesnake napisał:

LabGruppen to nie jest wzmacniacz w znaczeniu audiofilskim. On nie kreuje barwy (zniekształceń), przestrzeni (opóźnień), itp... To drut ze wzmocnieniem. Świetny drut, ale nie wystarczy go wpiąć żeby zagrał.

Mój system składa się ze źródła cyfrowego, które podaje sygnał po AES/EBU do trzech końcówek LG 1200 i kolumn Dynaudio z usuniętymi zwrotnicami pasywnymi. Wzmacniacze mają w sobie DAC, więc jedyna konwersja D/A odbywa się tuż przed wzmocnieniem co pozwala uniknąć przesyłania kablami dźwięku w postaci analogowej. Kolumny są trójdrożne, wiec każda droga dostaje swoje wzmocnienie z niezależną regulacją DSP. Dzięki temu każdy zakres częstotliwości ma oddzielnie regulowane nie tylko parametry odcięcia i ostrości zbocza, ale też opóźnienie i wzmocnienie względem pozostałych dróg z uwzględnieniem akustyki pomieszczenia. To trochę jak strojenie akustyki w filharmonii.

Wymaga wiedzy, doświadczenia, bazowania na pomiarach akustyki wnętrza i trwa kilka tygodni. Dlatego, wiele osób podchodzących do LabGruppena poddaje się na starcie, bo takiego systemu nie da się ustawić na słuch i audiofilską intuicję, która każde zmieniać brzmienie "korektorami pasywnymi" czyt. kablami.

Trud się opłaci, bo w efekcie dostajesz naturalne brzmienie, pełne różnicowanie barw i efektów dynamicznych - dokładnie tak, jak ktoś to zmiksował po nagraniu. Lepiej już się nie da.

To nie była namowa, Marek po prostu wytrzymał na AS najdłużej z nas wszystkich. To wspólne, kilkuletnie eksperymentowanie i poszukiwanie fachowców, które poskutkowało  zmianą nastawienia. Niektórzy pozbyli się sprzętu o wartości domu pod Warszawą, inni byli recenzentami w prasie audio lub pracownikami naukowymi katedry akustyki na Politechnice, więc trochę emocji w branży to faktycznie wywołuje. 

Nie wolno uogólniać. Jest też wielu innych, którzy są akustykami, inżynierami dźwieku, muzykami, którzy doskonale wiedzą jak brzmi prawda. Wystarczy ich odnaleźć i nie tracić czasu na dyskusję z pozostałymi.

Ja miałem jednego, a tutaj widzę masakra LG :o Szacun za odwagę i zdecydowanie. Powiem szczerze, jak to przeczytałem, to mnie zszokowało lekko. Tak pozytywnie :)

Co do ludzi - niestety jest bardzo wielu sprzedawców, kolegów sprzedawców, ludzi słyszących czy w kablu sieciowym mają wtyki rodowane czy złocone, ale jednocześnie z definicji odrzucających nawet najmniejsze prawa psychoakustyki. Miałem okazję poznać kilku normalnych, jak i takich, którzy jak zaczynali mówić (z czego jeden z nich to człowiek który swego czasu miał jeden z lepszych systemów w tym kraju) to mieli oczy i styl mówienia jakby się czegoś mocnego nawciągali. Czasem ciężko odróżnić ziarno od plew, mimo że na AS mógłbym (za staż) dostać medal weterana, aczkolwiek poznałem tam osoby z którymi się zwyczanie zaprzyjaźniłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.