Skocz do zawartości

Dysputy ekonomiczne


Gość Nereusz

Rekomendowane odpowiedzi

EDIT: zapomniałem - państwo dostanie "dywidendę" w postaci podatku belki od dywidendy.

To tylko w przypadku osób fizycznych oraz bardzo nielicznych osób prawnych.

Czyli w praktyce nigdy :lol: .

A CIT?

poniższe z netu, pytanie czy aktualne .. BTW - a OFE są jakimś wyjątkiem?

Zgodnie z art. 22 ust. 1 ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2000 r. nr 54, poz. 654 z późn. zm.) podatek dochodowy od dochodów (przychodów) z dywidend oraz innych przychodów z tytułu udziału w zyskach osób prawnych mających siedzibę lub zarząd na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej ustala się w wysokości 19 proc. uzyskanego przychodu.

W myśl art. 22 ust. 4 ustawy o CIT zwalnia się od podatku dochodowego dochody (przychody) z dywidend oraz inne przychody z tytułu udziału w zyskach osób prawnych, jeżeli spełnione są łącznie następujące warunki:

1) wypłacającym dywidendę oraz inne przychody z tytułu udziału w zyskach osób prawnych jest spółka będąca podatnikiem podatku dochodowego, mająca siedzibę lub zarząd na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej;

2) uzyskującym dochody (przychody) z dywidend oraz inne przychody z tytułu udziału w zyskach osób prawnych, o których mowa w pkt 1, jest spółka podlegająca w Rzeczypospolitej Polskiej lub w innym niż Polska państwie członkowskim Unii Europejskiej lub w innym państwie Europejskiego Obszaru Gospodarczego opodatkowaniu podatkiem dochodowym od całości swoich dochodów, bez względu na miejsce ich osiągania;

3) spółka, o której mowa w pkt 2, posiada bezpośrednio nie mniej niż 15 proc. udziałów (akcji) w kapitale spółki, o której mowa w pkt 1;

4) odbiorcą dochodów (przychodów) z dywidend oraz innych przychodów z tytułu udziału w zyskach osób prawnych jest:

a) spółka, o której mowa w pkt 2, albo

B) zagraniczny zakład spółki, o której mowa w pkt 2.

Artykuł 22 ust. 4a ustawy o CIT wskazuje, że wskazane zwolnienie ma zastosowanie, gdy spółka uzyskująca dochody (przychody) z dywidend oraz inne przychody z tytułu udziału w zyskach osób prawnych mających siedzibę lub zarząd na terytorium Polski posiada udziały (akcje) w spółce wypłacającej te należności w wysokości, o której mowa w ust. 4 pkt 3, nieprzerwanie przez okres dwóch lat.

Zgodnie z art. 26 ust. 1c ustawy o CIT osoby prawne i jednostki organizacyjne niemające osobowości prawnej, które dokonują wypłat należności z tytułów wymienionych w art. 21 ust. 1 pkt 1 oraz art. 22 ust. 1, w związku ze zwolnieniem od podatku dochodowego na podstawie art. 21 ust. 3 oraz art. 22 ust. 4, stosują zwolnienia wynikające z tych przepisów wyłącznie pod warunkiem udokumentowania przez spółkę, o której mowa w art. 21 ust. 3 pkt 2, bądź spółkę, o której mowa w art. 22 ust. 4 pkt 2: jej miejsca siedziby dla celów podatkowych, uzyskanym od niej certyfikatem rezydencji lub istnienia zagranicznego zakładu - zaświadczeniem wydanym przez właściwy organ administracji podatkowej państwa, w którym znajduje się jej siedziba lub zarząd, albo przez właściwy organ podatkowy państwa, w którym ten zagraniczny zakład jest położony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A CIT?

poniższe z netu, pytanie czy aktualne .. BTW - a OFE są jakimś wyjątkiem?

Art. 22 ust. 4, który przytoczyłeś, podaje warunki zwolnienia - w praktyce korzysta z niego zdecydowana większość osób prawnych. Dywidendy są dochodami zwolnionymi z CIT i w tym przypadku nie ma różnicy pomiędzy OFE (podmiotowo zwolnionymi z CIT) i innymi podatnikami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A CIT?

poniższe z netu, pytanie czy aktualne .. BTW - a OFE są jakimś wyjątkiem?

Jak się wczytasz to wychodzi, że jeśli spółka akcjonariusz znajduje się np. na Cyprze, to podatek będzie zapłacony tam, a nie tutaj. Ponieważ podatek płaci zawsze ostatnia spółka w łańcuszku dywidend, a te rzadko kiedy są w Polsce, to i podatek rzadko kiedy płacony jest w Polsce. Inaczej rzecz ma się z FIZ, bo tam podatek płaci się, ale dopiero po rozwiązaniu FIZ, czyli wszystkie dochody uzyskiwane do tego czasu mogą być reinwestowane bez zapłacenia od nich podatku.

Z OFE nie wiem, jak to działa (czy mają zwolnienie). Nigdy mnie to nie interesowało, a teraz nie mam czasu sprawdzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A CIT?

poniższe z netu, pytanie czy aktualne .. BTW - a OFE są jakimś wyjątkiem?

Art. 22 ust. 4, który przytoczyłeś, podaje warunki zwolnienia - w praktyce korzysta z niego zdecydowana większość osób prawnych. Dywidendy są dochodami zwolnionymi z CIT i w tym przypadku nie ma różnicy pomiędzy OFE (podmiotowo zwolnionymi z CIT) i innymi podatnikami.

OK, czyli OFE płacą podatek od dywidendy? załóżmy, że OFE na 10% udziałów w xyz ..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Art. 22 ust. 4, który przytoczyłeś, podaje warunki zwolnienia - w praktyce korzysta z niego zdecydowana większość osób prawnych. Dywidendy są dochodami zwolnionymi z CIT i w tym przypadku nie ma różnicy pomiędzy OFE (podmiotowo zwolnionymi z CIT) i innymi podatnikami.

OK, czyli OFE płacą podatek od dywidendy? załóżmy, że OFE na 10% udziałów w xyz ..

Akurat 10% daje prawo do zwolnienia (15% było do końca 2009 r.). Natomiast gdy udziałowiec ma poniżej 10% udziałów/akcji, otrzymuje dywidendę pomniejszoną o 19% podatek (pobierany przez wypłacającego dywidendę, a nie samego udziałowca). I ten podatek idzie do budżetu.

W przypadku OFE czy też funduszy inwestycyjnych, podmioty te są zwolnione podmiotowo z opodatkowania CIT i wobec nich nie pobiera się zryczałtowanego podatku od dywidend, nawet gdy mają poniżej 10% udziałów.

EDIT: zmiana konkluzji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.ritholtz.com/blog/2011/09/wp ... ay-wealth/

Komentarz na zachętę:

They had already gutted the shareholders’ ability to oust management — now this. Charming. This fetish of the shareholders controlling the corporation — and therefore corporate capitalism being democratic in nature — is the fiction on which a lot of our system is based. It’s been nothing but a lie for quite some time now.

I just keep wondering what it’s going to take for most people to wake up and understand. And then I wonder what exactly, if anything, they will do. . . .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pirat - właśnie miałem dziś wrzucać, bo solidnie się uśmiałem przy lekturze i od razu pomyślałem o tym temacie na forum ;). Uprzedziłeś mnie. Natomiast książka dodana do dzisiejszego numeru Polityki - "Inne Stany", niestety mnie zawiodła. Autor niesamowicie upraszcza i przebija z treści dwuwymiarowe postrzeganie rzeczywistości ekonomicznej i gospodarczej USA. Peany na cześć "systemu europejskiego" i dążenia do ośmieszenia i skompromitowania rozwiązań liberalnych (w rozumieniu europejskim) są na poziomie przedszkola. Rzuciło mi się to od razu w oczy, choć jestem bardzo daleki od uwielbienia dla "neoliberalizmu" (a tym bardziej libertarianizmu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To faktycznie straszne, że niektórzy republikanie stanowczo odrzucają idee Keynesa i uzasadniane nimi instytucje i regulacje w USA. Ale wręcz potworne jest to, że wielu republikańskich prezydentów, począwszy od Hoovera, fałszywie przedstawianego w mainstreamie jako leseferysta (tradycyjnie radzę poczytać, wystarczy amerykańskie roczniki statystyczne - New Deal FDR-a to tylko kontynuacja polityk Hoovera), po GW Busha, było de facto zagorzałymi keynesistami, zarówno w czynach, jak i w słowach. Ten ostatni po zamachach 11 września zaapelował do Amerykanów, by byli patriotyczni i poszli na zakupy. (Potem zafundował Ameryce długie lata gigantycznych deficytów i ratowania nierentownych, uprzywilejowanych, przeregulowanych jeszcze od czasów FDR (Freddie, Fannie) działów gospodarki. Na koszt tyrającego podatnika, ale oczywiście w jego interesie).

Wiara w to, że wydatki napędzają gospodarkę i że popyt warunkuje podaż to kwintesencja gospodarczej dżumy umysłowej XX w., o pardon, chciałem powiedzieć, keynesismu. Wiara ta niestety jest prawie tak samo popularna u republikanów, jak u demokratów. Ci ostatni przynajmniej nie są takimi bezczelnymi hipokrytami i nie kryją się ze swoimi poglądami, a wielu republikanów łże w żywe oczy, a po wygranych wyborach zachowuje się jak podręcznikowi demokraci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo interesujący artykuł:

http://www.dbresearch.com/PROD/DBR_INTE ... v12-dbr-de

Po jego lekturze utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że ślepy doktrynizm i wiara w niezachwiane dogmaty keynesizmu, monetaryzmu, szkoły austriackiej czy wiara w nieomylną rękę wolnego rynku zubażają nasze postrzeganie rzeczywistości i prowadzą do absurdalnych przekonań/twierdzeń/decyzji. Odrobina zdrowego rozsądku, dystansu i zastosowania zdobyczy nauk społecznych do badania problemów ekonomicznych jest niezbędna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najciekawsze jest zrównoważone podejście autora do problemu. Gdy uważa, że przedstawiciele szkoły austriackiej mają rację - tam się z nimi zgadza. Gdy widzi, że się oni mylili - tam im te błędy wytyka. Gdy interwencje Roosevelta uważa za słuszne - nie boi się tego przyznać. Podejście zdecydowanie dalekie od doktrynerstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smakowity wpis a'propos ostatnich wydarzeń (http://blog.gwiazdowski.pl/index.php?su ... =1&id=1028)

Co prawda Warren Buffett apelował do Kongresu, żeby podwyższono mu podatki, ale na apel odpowiedział jak na razie Pan prezydent Obawma:

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... fetta_.htm

Utrwala to mnie w przekonaniu, że Buffett swój apel z Obamą wcześniej uzgodnił, dając mu oręż do populistycznej walki w podzięce za datki jakie otrzymały od rządu banki, w które zainwestował Buffett. Przecież Kongres, w którym w Izbie Reprezentantów przewagę mają Republikanie, podatków nie podniesie. Nawet gdyby podniósł – jak tego chce Obama – o 3 bln USD w ciągu 10 lat, to roczne wpływy wyniosą 300 mld USD. I toi pod warunkiem, że wszyscy podatnicy, którzy zarabiają ponad 1 mln USD rocznie będą potulnie płacić więcej. Taka kwota wystarczy Obamie na miesiąc wydawania. Więc cały ten plan ma wymiar tylko i wyłącznie polityczny.

Co ciekawe, Timothy Geithner – obecnie Sekretarz Skarbu USA – podczas spotkania ministrów finansów UE we Wrocławiu sprzeciwiał się europejskim pomysłom wprowadzenia podatku bankowego. Abstrahując od faktu, że podatek ten w planowanej postaci nie ma sensu, to ciekawe, że ludzie, którzy ciężko pracują prowadząc własny biznes, mają płacić wyższe podatki już od pierwszego zarobionego miliona, a banki, którym Geithner z Bernanke rozdają pieniądze na prawo i lewo, podatków płacić nie mają.

A tymczasem na Twitterze i Facebooku skrzykiwali się na 17 września na dolnym Manhattanie zwolennicy rewolucji: https://occupywallst.org/

Zgodnie z tradycją Ojców Założycieli, rewolucja miała się odbyć w imię wolności! Poza wolnością „to do what you will without the impositions of others” dołożono, zgodnie z duchem nowoczesności, wolność: „to be” i „to love”. Ale widocznie hasło „love without impositions” jakoś nie przypadło ludziom do gustu, bo z zapowiadanych „co najmniej 20 tys.” przyszło manifestować kilkaset osób. W każdym razie ciekawy rok wyborczy się w USA zapowiada.

Kiedyś polscy politycy uczyli się wyborczych sztuczek od Amerykanów dziś może być odwrotnie. Strategia straszenia realizowana skutecznie (aczkolwiek coraz mniej skutecznie) przez PO ma szansę stać się naszym hitem eksportowym za Ocean. Ameryka ma się zacząć bać „republikańskich wariatów”, którzy „nie wierzą w efekt cieplarniany, chcą likwidować system emerytalny, odżegnują się od ochrony środowiska”!

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... e_bac.html

Jak ktoś nie wierzył w socjalizm to był wariatem i zamykano go w „psychuszce”. Dziś tylko wariaci nie wierzą w Obamę i efekt cieplarniany! Jeszcze jednak kadencja Obamy i może zaczną ich zamykać? Chyba że wyborcy zdecydują, że jednak większym wariatem jest ten, kto wierzy, iż drukowanie pieniędzy i rozdawanie ich bankierom, a za to podwyższanie podatków dochodowych tym, którzy w pocie czoła starają się dopiero dorobić majątku, jaki ma już Buffett jest skutecznym sposobem zapewniania wszystkim „freedom to be and freedom to love”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najciekawsze jest zrównoważone podejście autora do problemu. Gdy uważa, że przedstawiciele szkoły austriackiej mają rację - tam się z nimi zgadza. Gdy widzi, że się oni mylili - tam im te błędy wytyka. Gdy interwencje Roosevelta uważa za słuszne - nie boi się tego przyznać. Podejście zdecydowanie dalekie od doktrynerstwa.

przeczytałem od deski do deski i...

myślę, że wywód nr 1. FAILURE of liquidationists w odniesieniu do teorii austriackiej jest błędnie ujęty.

Po pierwsze przed Roseveltem rządził Hoover i to on był pionierem New Deal, podejmując szerokie interwencje. stąd nie było mowy o możliwości zrealizowania się "likwidacji" błędnych decyzji ekonomicznych.

Autor chyba słabo zna historię, ponieważ Wielki Kryzys nie był pierwszym kryzysem, ale był na pewno najpoważniejszym. Poprzednie kryzysy ustępowały szybciej właśnie dzięki likwiidacji, bez tak szerokiej ingerencji.

Ponadto autor (wątpie czy jest rzeczywiście austriakiem) pisze o odbiciu w 1934 i otwarciu rynku kredytowego, plus dodaje że Rosevelt spowodował że ludzie przestali chomikowac kasę w materacach po tym jak wprowadzono ubezpieczenie depozytów. Jest to totalny Bulshit:

The liquidationist approach to economic policy in the aftermath of the 1929 stock market crash – for which Mellon became the symbol – accepted the downturn in the early 1930s as inevitable. What they missed was that extreme risk aversion can keep the market rate above the natural rate even after ―the rottenness‖ has been ―purged out of the system‖. Franklin D. Roosevelt, who beat Hoover in the 1932 presidential elections, seems to have intuitively understood this problem. Perhaps the most important action Roosevelt took shortly after his inauguration in early 1933 was to guarantee bank deposits. As a result, cash that people had hoarded under their mattresses came back to the banks and improved their liquidity situation. When the Roosevelt administration later in the year recapitalized banks, credit extension picked up again and the economy recovered. It is interesting that there was no big fiscal policy stimulus in 1933 – the famous New Deal was felt only later. Hence, contrary to conventional wisdom, the spark that ignited the recovery of 1934 was the turn in the credit cycle (see chart).

Super istotne dla zrozumienia tego co się działo później jest 1933 rok i podważenie standardu złota. warto również cofnąc się do okresu przed II wojną światową, dla lepszego ogarnięcia sytuacji.

Pierwsza Wojna Światowa położyła kres standardowi złota i stabilności, którą ze sobą niósł. Finansowanie wojny oznaczało deficyty i drukowanie pieniądza papierowego. Nadwerężone skarbce złota, skłoniły wiele państw do przyjęcia rozwiązania polegającego na uznaniu walut obcych za rezerwy pokrywające emisję pieniądza. Konferencja w Geniu (1922) sankcjonowała nowy porządek zwany systemem dewizowo-złotym. Klamrą spinająca ówczesny ład monetarny były dolary i funty, wymienialne na złoto. Warto dodać w tym miejscu, że z powodów ambicjonalnych Wielka Brytania powróciła do przedwojennego kursu funta do złota (który obowiązywał od 1816 roku i wynosił 7,99 grama 22 karatowego złota za 1 funta), zawyżając wartość waluty. Konsekwencją była stagnacja gospodarki. W 1931 roku, kiedy kryzys z USA dotarł już na kontynent, funt stracił 1/3 swojej wartości. Zrezygnowano z pokrycia w złocie. Generalnie system dewizowo-złoty miał tę wadę, że nie mógł powstrzymać rządów od drukowania banknotów, prowadzącego do bumu inflacyjnego lat 20-tych i wielkiego kryzysu. Świat oddalił się od idei wolnego handlu, normą stały się konkurujące deprecjacje walut i bariery celne.

Konferencja, która miała zmienić gospodarcze losy świata po zakończeniu II Wojny Światowej, odbyła się z w hotelu Mount Washington w Bretton Woods. Wbrew opisom niektórych źródeł Bretton Woods nie jest miejscowością, to po prostu nazwa geograficzna. Gwiazdą konferencji był sam John Maynard Keynes. Ponieważ USA po wojnie wyrosły na gospodarcze supermocarstwo z największym potencjałem gospodarczym (i militarnym też, co się przydało w późniejszych „negocjacjach”) nowy system postanowiono oprzeć na dolarze. Zasoby złota w posiadaniu USA stanowiły ponad 24 mld dolarów (czyli 2/3 światowych rezerw banków centralnych). Po zakończeniu poprzedniej wojny światowej zasoby złota w skarbcach USA wynosiły 2 mld dolarów (licząc po starym parytecie, o którym za chwilę). Stanowiło to około 40% światowych rezerw. I zasoby te rosły … Istotne w całej opowieści jest to, że w 1933 roku zdelegalizowano posiadanie złota przez obywateli USA. Państwo wycofało się z obowiązku spłaty długów złotem. Certyfikaty na zdeponowane złoto wymieniono na banknoty. Ta bezprecedensowa w demokracji konfiskata spowodowała przepływ złota z prywatnych kieszeni do Fort Knox i nowojorskiego skarbca przy Liberty Street 33 (budynek FED). Dolar zdewaluowano następnie (w 1934r.) o 40,94% względem starego parytetu wynoszącego około 1,5 grama złota za dolara (20,67 USD za uncję złota), ustalając nowy parytet wynoszący 35 dolarów za uncję złota (0,888 gram złota za dolara).

.. po 1971 artykuł robi się ciekawy.

generalnie warto poświecić czas na jego przeczytanie.

Pozdrawiam

d

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.