Jump to content

Nieuczciwy szewc/keletnik - co robić, gdzie i jak pisać skargę?


MH_fan
 Share

Recommended Posts

Witajcie Panowie,

 

Parę dni temu kupiłem piękny juchtowy portfel. Po jednym dniu używania w wewnętrznej kieszonce na drobe puściła trochę napa (ta z wystającą główką).

Udałem się do szewca, celem nabicia nowej, tudzież dobicia tej, jednak mój szewc nie mając narzędzi (aby przypić starą lub wymienić na nową) stwierdził, iż się tego nie podejmie. Będąc na mieście wszedłem do zakładu oznaczonego jako szewc/drobne usługi kaletnicze. Pan po wstępnym oglądzie, wydawałoby się, że znalazł odpowiednią końcówkę i przystapił do naprawy.

 

Po przybiciu i pospiesznym oddaniu mi portfela, gdzie po moim pytani ile płacę usłyszałem, że nic, Pan zakończył rozmowę ze mną. Po paru metrach gdy odszedłem od punktu, okazało się, że stara napa nie dość, że nie jest przybita to jeszcze 'naprawa' została wykonana niepodpowiednimi narzędziami (końcówką do nabijania nap około dwa razy szerszych) i na skórze powstały przecięcia. Po powrocie do Pana szewca usłyszałem, że chciał on zrobić dobry uczynek, na co na odparłem, że przyszedłem do niego nie po koleżeśki dobry uczynek a po usługe, za którą chciałem zapłacić.

 

Pan szewc polecił portfel zostawić (mówiąć, przybije napę małą) i wrócić następnego dnia - tak też zrobiłem. Pan szewc uszkodzenia których dokonał starał się zakryć napą dwa razy większą na średnicy (analogicznie tą z góry także nabił większą - zdjęcia poniżej), jednak nie za bardzo mu to wyszło i niektóre przecięcia są wciąż widoczne mimo przybicia napy dwa razy większej. Na moje argumenty, że nie powinien się za to zabierać i odmówic naprawy skoro nie miał odpowiednich narzędzi pozostał niewzruszony.

 

Również argumenty, iż powinien mi oddać pieniądze, za coś co uszkodził/zniszczył poprzez swoje działania, pozostały bez echa i że skoro wiem gdzie powinienem pisać, to mam to zrobić.

 

W moim przekonaniu, jeżeli coś się zapsuło, to trzeba mieć honor aby ponieśc za to konsekwencje.

I tak mam nowy portfel, który wcale już nie jest nowy - jest pocięty i ma różnej wielkości napy, a przecież to z czym do niego przyszedłem na początku było jedynie kosmetyczną naprawą.

 

W całej sytuacji nie chodzi już nawet o pieniądze, bo nie kosztował on majątku, ale o to, że trzeba ponosić konsekwencje swoich działań. I nie zamierzam mu odpuścić - będę pisał do skutku.

 

Panowie - czy ktoś z was miał podobą sytuację? Gdzie i jak pisać? Federacje Konsumenta? Cech Rzemieślniczy? Jakie szanse, żeby ukrać niehonorowo zachowującego się rzemieślnika?

 

Poniżej wklejam zdjęcia.

 

Z góry dziękuję za wszystkie sugestie i pozdrawiam

 

Wojtek

 

20150904_114336.jpg

 

 

20150904_114414.jpg

Link to comment
Share on other sites

Odpowiedzialność na zasadach ogólnych Kodeksu Cywilnego. Przyjęcie do wykonania naprawy ma charakter umowy zlecenia, a brak wynagrodzenia nie jest warunkiem koniecznym do jej zaistnienia. 

 

Obawiam się, że organizacje konsumenckie i branżowe mogą jedynie pomóc w mediacji z nieuczciwym szewcem. Tak również wydaje mi się, że skuteczne działanie w innym trybie niż "polubowny", może zapewnić jedynie rozstrzygnięcie sądowe. 

Link to comment
Share on other sites

Wezwij go (najlepiej pisemnie) do usunięcia wady/wykonania poprawionej usługi w terminie powiedzmy 7 dni. Jeżeli tego nie zrobi, to wtedy masz podstawę do dalszego działania. Musisz mieć stalowe nerwy do tego. bo w tym przypadku (pomimo, że masz 100 % swoich racji) to będzie próba sił - Ty albo On.

Link to comment
Share on other sites

Tu należy mówić o szkodzie w związku z wykonaniem umowy, a nie wadzie jako takiej.

 

Można też założyć, że formułując wezwanie z użyciem języka prawniczego i z powołaniem się na stosowne przepisy KC, rzeczony szewc uzna, że lepiej naprawić szkodę, niż iść na udry (warto poprosić o pomoc znajomego prawnika). 

Link to comment
Share on other sites

Byłem dzisiaj w Wojewódzkiej Izbie Rzemieślniczej. Miałem nadzieję, że poprzez nich jako instytucję sprawującą powiedzmy pieczę m.in. nad szewcami i kaletnikami uda się coś wskórać, ale niestety owy fachowiec nie jest zrzeszony.

 

Pozostaje jedynie Federacja Konsumenta. Siądę do tego na dniach, będe pisał do skutku. Chociaż mam obawę, że w ich przekonaniu skoro portfel dalej nadaje się do użytku to nie będą widzieć w całej sytuacji problemu.

Link to comment
Share on other sites

@MH_fan: tak jak Ci radziłem skonsultuj się z prawnikiem - nawet w ramach nieodpłatnej pomocy prawnej. Twój przypadek po głębszym zastanowieniu jest dość nietypowy. Umowa (ustna), którą zawarłeś z szewcem dotyczyła naprawy portfela - czyli była umową rezultatu - umową o dzieło. Jednak warunkiem umowy o dzieło jest zobowiązanie do zapłaty wynagrodzenia, którego w tym przypadku nie było. Przywołana przeze mnie wcześniej umowa zlecenie jest umową starannego działania i w tym przypadku, gdy byliście umówieni na określony rezultat nie znajduje chyba zastosowania. Jest to ważne dla ustalenia zasad odpowiedzialności kontraktowej (o deliktowej nie ma mowy). 

 

Mój prawnik się urlopuje i nie mam jako podpytać. Jednakże mamy na forum reprezentantów tego zawodu, może ktoś podpowie. Przypadek jest w moim odczuciu ciekawy. 

Link to comment
Share on other sites

Harginie - z tym, żę muszę zwrócić uwagę na to, żę ja przyszedłem do niego po usługę za którą chciałem zapłacić, a to on widząc szkodę, która wynikła z jego nieudolnych i idiotycznych działań, stwierdził żę nic nie płacę. Póżniejsze działania, wynikłe ze szkody mające na celu 'naprawę' zaistniałej szkody, fakt - były bezpłatne. Mam jednak na nie kwit od niego (na reperację wyrządzonych szkód).

 

Czy już sam fakt tego, że pryszedłem po usługę chcąc za nią zapłacić nie kwalifikuje tego jako umowy o dzieło? A sam fakt, żę szewc za spapraną robotę nie chciał pieniędzy mając nadzieję, żę klient nie zorientuje się w zaistniałem szkodzie, nie jest rzeczą osobną?

 

Ponawiam prośbę o wszelkie sugestie - zwłaszcza kolegów prawników z forum. Jednak pragnę zaznaczyć, że oczywiście każda opinia wnosząca coś do sprawy jest mile widziana. :)

 

Na dniach postaram się skontaktować ze znajomym prawnikiem, a jeżeli się to nie uda, być może skorzystam z bezpłatnej pomocy prawnej w moim mieście.

 

Jedno wiem napewno - sprawy nie odpuszczę.

Link to comment
Share on other sites

Hargin słusznie wskazał, że normalnie mielibyśmy do czynienia z umową o dzieło, jednak z uwagi na brak wynagrodzenia będzie to tzw. umowa nienazwana. W wielkim skrócie, w takich przypadkach stosujemy w drodze analogii przepisy regulujące umowę nazwaną, do której umowa nienazwana jest najbardziej zbliżona charakterem prawnym. Czyli patrzymy na przepisy dotyczące umowy o dzieło a konkretniej na art. 636 kc. i dalsze.

MH_fan, jeśli bardzo chcesz dalej ciągnąc tę sprawę to najlepiej by było gdyby jakiś prawnik napisał Tobie odpowiednie wezwanie i wysłał je do nieuczciwego rzemieślnika listem poleconym z potwierdzeniem odbioru. Po odebraniu takiego listu, ta osoba czułaby pewne zagrożenie i niepewność, a co za tym idzie, dostałaby już nauczkę. Ale na tym bym zakończył bo ciąganie się po Sądach jest czasochłonne, kosztuje, i co najważniejsze, stresuje. Nawet, gdy racja jest po Twojej stronie.

A kto wie, może samo wezwanie skłoniłoby tego rzemieślnika do jakiejś rekompensaty ;)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Panowie - konsultacja z prawnikiem konsultacją. Do sądu oczywiście nie bedę szedł, bo gra nie jest warta świeczki.

 

A co z Federacją Konsumenta? Może jestem trochę naiwny (pewnie ze względu na wiek ;) ), ale czy oni jako organ nadzorujący nie mają za zadanie znaleźć paragrafów i rozpatrzyć sprawy pod względem prawnym?

Link to comment
Share on other sites

A niby dlaczego nie jest to umowa o dzieło? Ocena czynnosci prawnej dokonywana jest na moment jej dokonania, nie później. Klient przychodzi do kaletnika, zamawia wykonanie usługi. Jeżeli powstaną watpliwości interpretacyjne co do treści zawartej umowy (złożonych oświadczeń woli), powinnismy oceniać je tak, jak zrozumiałaby to postronna osoba działająca racjonalnie. Chyba nikt nie spodziewa sie, ze taka usługa miałaby z góry byc wykonana nieodpłatnie. Za każdym razem jak szedłem do szewca/krawca/kogokolwiek i zamawiałem u niego po raz pierwszy jakaś drobna usługę, to musiałem potem zapłacić, nawet jeśli uprzednio nie pytałem o cenę. (Inaczej sprawa sie ma Gdy np jest to Twój stały partner handlowy - np dajesz krawcowi do odpracowania uszyta przez niego marynarkę, ale pomińmy to tutaj). Zawarliscie umowę o dzieło i tyle. Jedyną kwestią wątpliwą jest możliwość udowodnienia tego, ale i z tym związane ryzyko oceniłbym na niewielkie (który sędzia uzna, ze kaletnik siedzi w swoim zakładzie, żeby charytatywnie świadczyć usługi pchany ku temu chęcią niesienia pomocy ludności?)

Link to comment
Share on other sites

@Whitesnake - zupełnie nie rozumiem. Rzemieślnik, który zawodowo zajmuje się wykonywaniem napraw, po podjęciu się "zlecenia" partaczy i niszczy rzecz. Dobrą wiarę zostawmy sacrum, a koncentrujmy się na profanum. Dla jednego to drobiazg, niewarty zachodu, dla innego konkretna wartość materialna lub sentymentalna. Nie zmierzysz wszystkiego jedną miarą. 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

@Whitesnake - po złym wykonaniu usługi, zleceniobiorca powinien uczciwie powiedzieć o tym klientowi i poszukać razem z nim jakiegoś rozwiązania. W tym wypadku była próba zbagatelizowania powstałego problemu (przy pełnej jego świadomości). Nie można pobierać wynagrodzenia tylko za te naprawy, które uda się dokonać, a za inne, które poszły coś nie tak, traktować jako doświadczenia. Rzeczywiście jest to przykry temat, ale z drugiej strony, przy biernej postawie osoby wykonującej zlecenie trzeba szukać możliwości wyegzekwowania naprawienia (rekompensaty) szkody. Pismo w ostrzejszym tonie, to jednak nie straszenie kolegami z podwórka.

Omijanie, lub nie polecanie znajomym, może nastąpić w przypadku usługi, która została wykonana, ale daleko jej do ideału, przy zachowaniu/przywróceniu funkcjonalności danej naprawianej rzeczy. W tym przypadku wykonanie poprawnej naprawy (nawet przy lekkiej zmianie wyglądu wizualnego) jak najbardziej wskazana.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

To ja Wam opowiem moją historię.

Kupiłem trencz Burberry vintage (Burberrys' Made in England, już od dekady się ich nie robi), w idealnym stanie. Już po paru założeniach trochę się przykurzył, więc postanowiłem oddać do czyszczenia chemicznego (a przy okazji odświeżyć, bo to vintage). Oddając do zaufanej pralni (czyścili mi z dobrym skutkiem dużo bardziej delikatne rzeczy niż trencz) zrobiłem im wykład, że to jest płaszcz luksusowy, a przy tym o wartości niemal kolekcjonerskiej (Burberry zmieniło nazwę, logo, design i przeniosło produkcję do Chin). Poinstruowałem, żeby przed czyszczeniem założyli osłonki na skórzane klamry i guziki (między nami mówiąc nie wiem, czy są rogowe, czy plastikowe, ale wiem, że jeden kosztuje na ebayu 10 USD). Powiedziałem, że jak zgubią któryś z pasków, to będę bardzo niepocieszony, dlatego zaoferowałem, że mogę te paski wyjąć i zabrać do domu (przy okazji odpada problem z klamrami). Odpowiedzieli oczywiście, że nie ma potrzeby, że zajmą się najlepiej jak potrafią. Zapłaciłem za usługę w wersji 'luxe' (najdroższa w cenniku) i do tego dałem im 50% napiwek, żeby szczególnie uważali. W sumie 40 EUR.

 

Co się stało? Trencz czyściutki, odprasowany jak ta lala, pachnie nowością - ale nie ma jednego z pasków. Spokojnie mówię: poszukajcie, wrócę za tydzień. Wracam za tydzień - nadal nie ma. Mówię: pokombinujcie - zadzwońcie do Burberry, poszukajcie po lumpeksach, wyjmijcie z innego płaszcza Burberry - wymyślcie coś, ja wrócę za tydzień. Wracam za tydzień - paska jak nie było, tak nie ma (słabo się postarali, bo Burberry w Paryżu sprzedaje takie paski po kilkadziesiąt EUR, tylko z innymi już sprzączkami).

 

Najgorsze jest to, że utrzymują, że paska najprawdopodobniej nie było w chwili, gdy płaszcz oddałem. To oczywiście żałosna próba, bo mam kwit, a na kwicie nie ma zastrzeżeń co do stanu płaszcza (więc kwestie dowodowe są rozwiązane).

 

Jestem prawnikiem, rzecz dzieje się w mojej jurysdykcji (we Francji), jest tutaj orzecznictwo o podobnych przypadkach (stanowiące o tym, że w tej sytuacji zawarta jest nie jedna, ale dwie umowy rozpatrywane oddzielnie: przechowanie rzeczy (umowa rezultatu) i świadczenie usług pralniczych (starannego działania)). Wiem, że ich ubezpieczenie zwraca tylko do określonej kwoty (151 EUR za płaszcz), ale wiem też, że postanowienie umowne ograniczające odpowiedzialność przedsiębiorcy w stosunku do konsumenta jest nieważna, więc muszą mi zwrócić do wysokości wartości rzeczy + wszystkie inne straty możliwe do określenia w pieniądzu.

 

I teraz mam etyczno-praktyczny dylemat, co robić. Kupić na własną rękę inny trencz tej marki z tej epoki w dowolnym stanie i rozmiarze (koszt 100-300 EUR) i zmienić paski (rozwiązanie tanie), a od nich domagać się zwrotu kosztu tej operacji, czy może pójść na całość i domagać się np. 2000 EUR (koszt nowego podobnego płaszcza - 1695 EUR + inne koszty). Oczywiście jak przyjdzie co do czego, do rzeczoznawca oszacuje realną wartość płaszcza na ok. 300 EUR, ale postraszyć zawsze można... Tym bardziej, że ten pasek gdzieś jest, nie rozpłynął się, i jak dobrze poszukają, to znajdą.

 

Jak myślicie?

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem zgodnie z duchem prawa możesz liczyć na pasek o identycznej lub wyższej wartości funkcjonalnej, estetycznej i kolekcjonerskiej pozyskany w najprostszy możliwy sposób, natomiast zgodnie z literą prawa to już sam wiesz najlepiej.

Drugie rozwiązanie to coś w stylu "jak nam ukradną furę, to muszą nam oddać samolot i furę też, taka ekstradycja". No ale jeśli potrafisz za zgubiony paseczek bawełniany dochodzić 2K euro, to daj mi proszę swój numer telefonu...;-)

  • Upvote 4
Link to comment
Share on other sites

Myślę, że rozwiązanie już masz poniekąd gotowe. Wg mnie, to co napisałeś powyżej, przelałbym na papier w formie żądania pisemnego. Tak naprawdę wszystko już zostało napisane. Opisałeś stan oddanej rzeczy, wykazałeś, że przywiązywałeś wagę do detali (wspomniany napiwek), wytłumaczyłeś jaki jest stan prawny na chwilę obecną, a także jaki rodzaj rekompensaty Cię interesuje.

 

Na Twoim miejscu udałbym się jeszcze raz osobiście do tej firmy, nie wdawał już w jakieś polemiki, powiedziałbym, że z całym szacunkiem dla nich, ale wyczerpałeś polubowne i grzeczne formy wywalczenia zwrotu paska i teraz będziesz podejmował już kroki prawne. Wg mnie osobiste złożenie im takiego pisma powinno zadziałać lepiej niż wysłanie od razu pozwu. Nie jest to wystąpienie na drogę sądową, a z drugiej strony takie pismo to najlepszy sygnał w którą stronę będą zmierzały Twoje działania. Papier to papier i ma większą moc oddziaływania, niż klient, który dopomina się tylko słownie.

Link to comment
Share on other sites

Odkupiono (na amerykańskim ebayu za 25 USD + 15 wysyłka) i zapewniono, że jak będzie zbyt duża różnica w kolorze (mają przyjść między 20 a 26), to na ich koszt uszyte zostaną nowe (a płaszcz skrócony, co mi się średnio uśmiecha). Dorzucili jedno darmowe czyszczenie. Zrobili, co mogli. Pasek pewnie komuś przez pomyłkę dali. Więcej raczej nie mogłem wymagać.

 

W pierwszym odruchu zaproponowali, że zadzwonią do Burberry Paris i odkupią, ale tych nowych nie chcę (a starych już nie mają, wiem, bo pytałem). Poza tym spora różnica w kolorze byłaby gwarantowana.

 

Sam zdziwiłem się, jak słowo pisane podziałało na zmianę ich nastawienia.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Witajcie Panowie,

 

Parę dni temu kupiłem piękny juchtowy portfel. Po jednym dniu używania w wewnętrznej kieszonce na drobe puściła trochę napa (ta z wystającą główką).

Udałem się do szewca, celem nabicia nowej, tudzież dobicia tej, jednak mój szewc nie mając narzędzi (aby przypić starą lub wymienić na nową) stwierdził, iż się tego nie podejmie. Będąc na mieście wszedłem do zakładu oznaczonego jako szewc/drobne usługi kaletnicze. Pan po wstępnym oglądzie, wydawałoby się, że znalazł odpowiednią końcówkę i przystapił do naprawy.

Dlaczego portfel nie został wymieniony lub zwrócony tam gdzie został zakupiony? 

Link to comment
Share on other sites

Bardzo ciekawa sytuacja z tym płaszczem. Dobrze, że się zmobilizowali do naprawienia szkody.A co z portfelem?

 

Koniec sagi jest taki, że paski pasują idealnie kolorystycznie, mają też oryginalne sprzączki skórzane w bardzo dobrym stanie (te sprzączki się dość szybko zużywają), natomiast kolor tych sprzączek nie pasuje idealnie do koloru sprzączki od paska głównego (tego w talii), która jest o ton jaśniejsza. Ale machnąłem ręką - pasek główny i tak wiążę na węzeł z tyłu, poza tym... bez przesady, dość mnie już nerwów ta sprawa kosztowała.

 

Ale gdyby ktoś wiedział, gdzie kupić taką wąską skórzaną sprzączkę od trencza (szerokość paska 55 mm), to ja bardzo chętnie :).

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

 Share

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.