Skocz do zawartości

Bespoke - wyższa cena, to wyższa jakość?


Üxküll

Rekomendowane odpowiedzi

Panie Piotrze,

Może Pan wskazać jakieś użytkowe zalety szycia w 100% ręcznego czy chodzi raczej o chęć posiadania rzeczy zupełnie wyjątkowej?

Tak oczywiście szwy są bardziej elastyczne i przez to bardziej wytrzymałe. Dla potrzeb konfekcji stosuje się tzw. szew maszynowy łańcuszkowy który jest elastyczny, ale czasem wysunięcie jednej nitki powoduje ,że całe zszycie rozchodzi się. Można powiedzieć, że niektóre prace ręczne można zastąpić maszyną i nie ma to większego znaczenia. Zaletą użytkową szycia ręcznego dla krawca może też być osobiste wyrabianie cierpliwości do klienta w pozytywnym znaczeniu tego słowa :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze,

 

a jaki % klientów wybiera szycie w ten sposób? I czy wówczas cena jest wyższa od standardowej usługi - +/- % o ile?

Wydaje mi się, że nie istnieje problem rozchodzących się szwów w spodniach i marynarkach bespoke od warszawskich krawców. Przynajmniej nie słyszałem, a idę o zakład, że 99,9% wytworzonych od początku tego tysiąclecia garniturów powstało z użyciem maszyny :)

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze,

 

a jaki % klientów wybiera szycie w ten sposób? I czy wówczas cena jest wyższa od standardowej usługi - +/- % o ile?

Wydaje mi się, że nie istnieje problem rozchodzących się szwów w spodniach i marynarkach bespoke od warszawskich krawców. Przynajmniej nie słyszałem, a idę o zakład, że 99,9% wytworzonych od początku tego tysiąclecia garniturów powstało z użyciem maszyny :)

Damianie,

Elastyczne szwy to jedna z kilku zalet ręcznego szycia.

Cennik podany jest na mojej stronie www. Moja usługa w tym zakresie oferowana jest od 3 lat i z tego co wiem to nikt nie robi tego w Polsce.Zapotrzebowanie jest dość małe, ale to klient ma wybór, a ja daję tą możliwość. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze się przyznam, że nie widzę różnicy użytkowej przy szyciu ręcznym, a maszynowym. W kwestii użytkowania garnituru nie zauważyłem żadnych plusów takiego a nie innego rozwiązania.

 

 Ma to dla mnie znaczenie, wybieram w miarę możliwości pracę ręczną, wybieram zawsze rozwiązana "mniej" standardowe, tworzenie takiego projektu sprawia mi ogromną frajdę - ale jest to jakaś tam moja fanaberia.

post-811-0-29857900-1393672932_thumb.jpg

post-811-0-59065400-1393672936_thumb.jpg

post-811-0-91790800-1393672940_thumb.jpg

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Piotrze,

 

Nie wydaje mi się, żeby w "konfekcji" stosowano wyłącznie ścieg maszynowy łańcuszkowy (chainstitch), a elastyczność była wyłączną domeną szycia ręcznego. Sam chainstitch jest raczej domeną konfekcji, ale niższej klasy (i ceny). Solidne ready-to-wear będzie stosować ściegi maszynowe, które wymagają nieco więcej czasu na uszycie (przeszycie danej powierzchni trwa dłużej), ale nie mają wad najprostszych ściegów maszynowych. Co więcej, część z nich ma za zadanie zapewniać te same zalety, co szycie ręczne. Technologia i specjalistyczne, także komputerowo sterowane i programowalne, maszyny do szycia zrobiły ogromny postęp w ciągu ostatnich kilku dekad. Wystarczy spojrzeć na kilka poniższych zdjęć.

 

 

BD-Shirt-7.jpg

 

Na powyższym przykładzie widzimy koszulę uszytą dwuigłowym maszynowym ściegiem łańcuszkowym (chain stitchem), który rzeczywiście ma tendencję do rozpruwania się/rozchodzenia, gdy wysunie się choć jedna nitka, tak jak ujął to Pan Piotr. Co więcej, w przypadku dwuigłowego ściegu koszulowego, jak powyżej, tkanina znajdująca się pomiędzy dwoma ściegami ma tendencję do brzydkiego marszczenia się, zwłaszcza po kilku praniach. Z kolei "łańcuszek", który widzimy od wewnątrz koszuli i który ociera się o skórę, jest dość gruby, chropowaty i nieprzyjemny w dotyku. Jednak żaden szanujący się producent koszul nie będzie ciął kosztów stosując ścieg łańcuszkowy, jeśli tylko zależy mu na tym, by wyróżnić się na tle taniej i bylejakiej "chińszczyzny" oraz zapewnić odpowiednią jakość produktu.

 

Dla porównania poniżej zdjęcie jednoigłowego ściegu stębnowego (single-needle lockstitch) przeplatający nitkę górną z dolną.

 

BD-Shirt-8.jpg

 

Taki lockstitch, dzięki wzajemnym przeplataniu się nici przy każdym wkłuciu igły nie rozpruwa się/rozchodzi w przypadku, gdy nitka w danym miejscu "puści". Co więcej, brak "łańcuszka" po wewnętrznej stronie i płaska struktura ściegu sprawia, że jest on mniej wyczuwalny i drażniący dla skóry. Niestety, sposób widoczny na zdjęciu nie pozwala na użycie maszyny dwuigłowej, lecz wymaga więcej nakładu pracy ręcznej (nie mówię o szyciu ręcznym!) przy podwójnym przeszyciu danej powierzchni (przeszycie, założenie materiału, ponowne przeszycie). Co więcej, lockstitch sam w sobie, ze względu na wzajemne przeplatanie się i "blokowanie" nici wymaga mniejszej prędkości szycia niż chainstitch i stąd masowy ready-to-wear z Chin czy Bangladeszu nie będzie go z zasady stosował. W końcu czas to pieniądz. Jednak przyglądając się koszuli od paryskiego Charvet (także bespoke!) z pewnością zauważycie na zewnętrznej stronie szwów elegancki pojedynczy ścieg, a rzut oka wewnątrz koszuli upewni w konkluzji, że jest to single-needle lockstitch.

 

 

Istnieją także inne rodzaje maszynowych szwów, które zapewniają te same zalety co szycie ręczne, dając często większą wytrzymałość szwu. Dobrze to obrazują zdjęcia rozprutej marynarki Kiton poniżej:

 

bottomseam8692fqu2.jpg

 

Ten typ szwu/ściegu maszynowego zapewnia elastyczność, która jest niezbędna w łączniu pewnych elementów wysokiej jakości marynarki, najczęściej stosuje się miejscu, gdzie dolna część podszewki marynarki jest przyszyta do właściwej tkaniny zewnętrznej. Pozwala to na większą swobodę ruchów, gdyż tkaniny nie są zszyte "na sztywno" i mogą "poruszać się" razem z noszącym.

 

Kiton_canvas_lapels.jpg

 

 

Tutaj z kolei widzimy klapy, które są pikowane specjalistyczną maszyną, co zapewnia odpowiedni "trójwymiarowy" kształt klap, tzw. "roll", czego nie znajdzie się w garniturze zrobionym całkowicie na klejonce (ale już half-canvas - prawidłowo wykonany - ten efekt zapewnia).

 

 

Jak widać nie jest tak, że szycie ręczne jest niezastąpione czy też szycie maszynowe koniecznie gorsze od ręcznego. Wszystko zależy od tego, czy dany zakład ma odpowiednie specjalistyczne maszyny do profesjonalnych zastosowań w produkcji męskich garniturów, marynarek, koszul etc. Nie jest to jednak inwestycja, na którą stać każdego. Para maszyn Strobel czy Maier, obsługiwanych naprzemiennie przez jednego operatora, do automatycznego pikowania kołnierzy koszuje kilkaset tysięcy złotych! Kiton w swoim zakładzie posiada cały niezbędny sprzęt, tak samo jak Zegna, Canali, Brioni czy pozostałe włoskie ekskluzywne marki. Drobniejszych krawców na te "fanaberie" nie stać i stąd zostaje igła z nitką lub, co gorsza, podstawowe modele zwykłych maszyn do szycia, która nie nadają się do specjalistycznych zastosowań. Widzę już jednak nadchodzący zarzut od wyznawców bespoke, że bredzę tu (lub "mądrzę" się) na temat ready to wear (przepraszam, "konfekcji"). Już ripostuję - jak wspomniałem, słynne zakłady krawieckie Henry Poole czy A. Caraceni także, jak się okazało, używają tych samych specjalistycznych maszyn do pikowania klap, kołnierza czy konstrukcji z płótna, włosianki i filcu. Nie zdziwiłbym się, gdyby rozpruć marynarkę od Liverano & Liverano, Ripense, Rubinacciego czy kilku innych znanych krawców, okazałoby się, że jest to szycie maszynowe. I nie ma w tym nic złego ani gorszego w stosunku do ręcznego szycia!

  • Oceniam pozytywnie 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Istnieją także inne rodzaje maszynowych szwów, które zapewniają te same zalety co szycie ręczne, dając często większą wytrzymałość szwu. Dobrze to obrazują zdjęcia rozprutej marynarki Kiton poniżej"

Spotkałem się już z opinią kilku Włochów,którzy stwierdzili ,że sławne włoskie marki koszulowe z Neapolu chwalące się wszyciem kuli rękawa ręcznie w koszulach Rtw ,mijają się mówiąc delikatnie z prawdą.Stosują tylko właśnie ten typ maszyn,którego ścieg dla większości osób kojarzy się pracą ręczną. Trudmi mi sobie nawet  wyobrazić aby firmy te byłyby w stanie sobie pozwolić ze względów ekonomicznych na wszywanie ręczne rękawów jednej koszuli przez kilkaniaście minut.

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nie zdecydowałbym się na całkowicie ręcznie szyte garnitury czy koszule, ponieważ uważam, że cała zabawa w bespoke polega na tym, aby umiejętnie połączyć szycie maszynowe z ręcznym.

 

Przykład osobliwy pt. cudze chwalicie swego nie znacie.

 

Habit vert, projektu Jacques'a-Louisa Davida, a zakładany przez członków Akademii Francuskiej. Habit vert Andrzeja Wajdy, skroił ręcznie, a uszył maszynowo krakowski mistrz krawiecki Józef Turbasa. Natomiast szamerunek wyhaftowała w ciągu dwóch miesięcy Elżbieta Drzewiecka z Pracowni Konserwacji Tkanin Muzuem Narodowego w Krakowie. Z kolei drugie zdjęcie ukazuje stosowany dziś powszechnie haft komputerowy. Oczywiście haft ręczny jest dzisiaj zbyt drogi nawet dla członków Akademii Francuskiej, ponieważ przeważająca ilość habitów jest szyta w paryskich pracowniach krawieckich.

 

post-202-0-02413500-1393678886_thumb.jpg

 

post-202-0-91853900-1393678899_thumb.jpg

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zerth, dnia 01 Marz 2014 - 12:45, napisał:Zerth, dnia 01 Marz 2014 - 12:45, napisał:

 

Jak widać nie jest tak, że szycie ręczne jest niezastąpione czy też szycie maszynowe koniecznie gorsze od ręcznego. Wszystko zależy od tego, czy dany zakład ma odpowiednie specjalistyczne maszyny do profesjonalnych zastosowań w produkcji męskich garniturów, marynarek, koszul etc. Nie jest to jednak inwestycja, na którą stać każdego. Para maszyn Strobel czy Maier, obsługiwanych naprzemiennie przez jednego operatora, do automatycznego pikowania kołnierzy koszuje kilkaset tysięcy złotych! Kiton w swoim zakładzie posiada cały niezbędny sprzęt, tak samo jak Zegna, Canali, Brioni czy pozostałe włoskie ekskluzywne marki. Drobniejszych krawców na te "fanaberie" nie stać i stąd zostaje igła z nitką lub, co gorsza, podstawowe modele zwykłych maszyn do szycia, która nie nadają się do specjalistycznych zastosowań. Widzę już jednak nadchodzący zarzut od wyznawców bespoke, że bredzę tu (lub "mądrzę" się) na temat ready to wear (przepraszam, "konfekcji"). Już ripostuję - jak wspomniałem, słynne zakłady krawieckie Henry Poole czy A. Caraceni także, jak się okazało, używają tych samych specjalistycznych maszyn do pikowania klap, kołnierza czy konstrukcji z płótna, włosianki i filcu. Nie zdziwiłbym się, gdyby rozpruć marynarkę od Liverano & Liverano, Ripense, Rubinacciego czy kilku innych znanych krawców, okazałoby się, że jest to szycie maszynowe. I nie ma w tym nic złego ani gorszego w stosunku do ręcznego szycia!

 

 

Do wyznawców bespoke się nie zaliczam, bo ubranie to nie religia. Strobla od dawna ma Turbasa w Krakowie, więc te przykłady z zagranicznymi pracowniami dla bogatych, które mają rzekomą techniczną przewagę nad naszym krajowym padołem nie są całkiem trafione. Po co to dmuchanie balonów? Może w początkach istnienia tego forum Twoja wiedza byłaby inaczej oceniana, ale nie wiem co chcesz i komu obecnie udowodnić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do wyznawców bespoke się nie zaliczam, bo ubranie to nie religia. Strobla od dawna ma Turbasa w Krakowie, więc te przykłady z zagranicznymi pracowniami dla bogatych, które mają rzekomą techniczną przewagę nad naszym krajowym padołem nie są całkiem trafione. Po co to dmuchanie balonów? Może w początkach istnienia tego forum Twoja wiedza byłaby inaczej oceniana, ale nie wiem co chcesz i komu obecnie udowodnić?

 

Zaremba i Turbasa to właśnie "pracownie dla bogatych". Wystarczy spojrzeć na ceny, które dorównują dobrym zakładom krawieckim z Rzymu. Tym samym nie wątpię, że stać ich na odpowiednie maszyny, co zresztą potwierdziło zdjęcie maszynowo obszytego kołnierza marynarki od Zaremby. Inna kwestia, że przytłaczająca większość forumowiczów nie odwiedza krawców, u których uszycie garnituru kosztuje 8000 zł, a raczej tych, którzy żądają 2000 zł. Tak samo jak nie każdy (powiedziałbym wręcz, że bardzo drobna mniejszość) ma tę wiedzę, którą masz Ty czy "weterani tego forum". Nie przyjmuję na siebie roli kapłana czegokolwiek, nikomu nic nie chcę udowadniać ani narzucać konkluzji. Wskazuję na pewne kwestie w nadziei, że czytający zastanowi się i na przyszłość będzie ostrożniejszy w sytuacjach, gdy ktoś będzie próbował mamić go historiami o "fatto a mano", "handmade" czy "całkowicie ręcznym szyciu", które bardzo często "rozmijają" się z prawdą. Nie lubię mitów i właśnie "dmuchania balonów" cudowności rzekomo "fully handmade" bespoke, MTM lub RTW. Natomiast do złośliwostek którymi mnie sowicie obdarzyłeś, nie odniosę się. Nie widzę sensu w tym, by miała tu miejsce kolejna bispołkowa wojenka.

  • Oceniam pozytywnie 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zerth

 

Rozumiem Twoje dobre intencje i chęci dzielenia się wiedzą teoretyczną. To na pewno dobry wstęp, ale i tak żaden praktyk nie uniknie poważnych wtop.

 

Dmuchanie balonów odbywa się w kraju i za granicą właśnie dzięki blogerom i forom tematycznym. Jak cena jest niska to żadne przestrogi nie powstrzymają efektu stadnego pędu zakupowego. Przykład z tego forum, to np. marka Nunes Correa. Starsi stażem na tym forum pamietają jeszcze aferę wokół Petera Potkansky'ego, polskiego krawca z Savile Row, i usuwaniem przez Macaroniego i Szarmanta materiałów promocyjnych z forum i blogów.

 

Przy okazji przypomnę starego Macaroniego sprzed transformacji biznesowej, który podzielił polskich krawców na cztery kategorie w sumie ze słuszną konkluzją: "Jeśli masz 3500 plus i żyłkę hazadzisty próbuj znaleźć coś w punkcie 2".

 

http://macaronitomato.blogspot.com/2011/04/wyznanie-nie-wiary.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Üxküll, zapewniam Cię, że nie jest to tylko wiedza teoretyczna. Jednak w temacie praktycznych i namacalnych rezultatów mojej pracy będę miał więcej do powiedzenia, zaprezentowania i zaoferowania w ciągu najbliższych miesięcy. A kuriozalną w epoce Google Street View aferę z nieistniejącym zakładem krawieckim "Petera P." z *Savile Row* pamiętam całkiem dobrze.

 

Zgadzam się z kwestią owczego pędu, choć ten efekt stadny będący wynikiem "pompowania balonów" działa też w drugą stronę, w przeciwnym przedziale cenowym,  gdzie budowanie legendy bardzo drogich marek utrwala różne mity, jak pokazuje przykład 'rozpruty' powyżej, i wiąze się z często przesadzoną aurą niesamowitości, która otacza niektóre marki/nazwiska/pracownie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaremba i Turbasa to właśnie "pracownie dla bogatych". Wystarczy spojrzeć na ceny, które dorównują dobrym zakładom krawieckim z Rzymu. Tym samym nie wątpię, że stać ich na odpowiednie maszyny, co zresztą potwierdziło zdjęcie maszynowo obszytego kołnierza marynarki od Zaremby. Inna kwestia, że przytłaczająca większość forumowiczów nie odwiedza krawców, u których uszycie garnituru kosztuje 8000 zł, a raczej tych, którzy żądają 2000 zł.

 

Szczerze wątpię żeby Zaremba czy Turbasa posiadali jakieś maszyny warte (co podkreśliłeś) kilkaset tysięcy złotych. To są duże pracownie jak na rynek polski, ale w porównanie do pracowni zachodnich - malutkie. Dla nich taki wydatek mógłby być nie do udźwignięcia...

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdopodobnie nie mają maszyny o której wspomniałem, która pracuje w tandemie i posiada sensory, by właściwie pozycjonować ("widzieć") płótno, którego przeszywanie dokonuje się automatycznie. Zakłady krawieckie korzystają raczej z pojedynczej i prostszej maszyny Strobel/Maier, gdzie tkaninę na zamontowanej podstawie (metalowej lub drewnianej, o odpowiedniej krzywiźnie) przesuwa się ręcznie (czyżbyśmy odkryli reklamowane "szycie ręczne"?). To z kolei wydatek "jedynie" kilkudziesięciu tysięcy złotych i o takiej maszynie znajdującej się u Turbasy prawdopodobnie wspomniał Üxküll. Zawsze można też nabyć maszynę używaną: jest przynajmniej kilka dość popularnych włoskich firm reklamujących się online i sprzedających używane specjalistyczne maszyny do szycia. Większość pewnie pochodzi z zamykanych warsztatów we Włoszech, a tymczasem produkcja jest przenoszona do Chin (czy teraz już Bangladeszu, z powodu rosnących kosztów pracy w Chinach?).

.

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

[ciach]

Nie jest to jednak inwestycja, na którą stać każdego. Para maszyn Strobel czy Maier, obsługiwanych naprzemiennie przez jednego operatora, do automatycznego pikowania kołnierzy kosztuje kilkaset tysięcy złotych!

[ciach]

Panowie!

 Bez przesady - bardzo porządna, fabrycznie nowa (co nie znaczy, że bardzo dobra) podszywarka to wydatek nieco poniżej 10 000 zł - z wyjątkiem automatów do szlufek kosztujących nieco poniżej 50 000zł (tyle, że takie automaty, to dla dużej szwalni, a nie dla zakładu krawieckiego, a i tak, jak pisałam, to do szlufek, a nie do podszywania kołnierzy). A i tak najlepsze podszywarki produkowała firma Juki - produkowała, bo niestety już nie produkuje od dawna.

Zapewniam też Panów, że stwierdzenie, iż podszywarkę ma tylko Turbasa i Zaręba jest bardzo dalekie od prawdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie!

 Bez przesady - bardzo porządna, fabrycznie nowa (co nie znaczy, że bardzo dobra) podszywarka to wydatek nieco poniżej 10 000 zł - z wyjątkiem automatów do szlufek kosztujących nieco poniżej 50 000zł (tyle, że takie automaty, to dla dużej szwalni, a nie dla zakładu krawieckiego, a i tak, jak pisałam, to do szlufek, a nie do podszywania kołnierzy). A i tak najlepsze podszywarki produkowała firma Juki - produkowała, bo niestety już nie produkuje od dawna.

Zapewniam też Panów, że stwierdzenie, iż podszywarkę ma tylko Turbasa i Zaręba jest bardzo dalekie od prawdy.

Pani Jolu,

 

Nie mówię tu o prostej podszywarce Juki. Mówię o tandemie takich cudeniek zajmujących się klapami:

 

(uwaga na tragiczną muzykę w tle)

 

Moje obawy związane z podstawowymi, prostymi podszywarkami jest taka, że nie zawierają one specjalnej podstawy do "roll-paddingu" konstrukcji piersiowej czy klap (Maier/Strobel oferują zwykłe, tańsze podszywarki do ogólnych zastosowań jak i specjalistyczne do pikowania klap i płótna na piersi). Słyszałem i czytałem opinie krawców, że przeszywanie tych elementów "na prosto" powoduje, że tracimy główną zaletę płóciennej konstrukcji, jaką jest nadawanie kształtu i tym samym równie dobrze możemy zastosować klejonkę - efekt będzie ten sam, ale taniej i szybciej. Natomiast rozpowszechnienie, jak Pani twierdzi, podszywarek w zakładach krawieckich tylko potwierdza, że "tutto fatto a mano" to po prostu marketing i próba wyróżnienia się na tle RTW.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Piotrze,

 

Nie wydaje mi się, żeby w "konfekcji" stosowano wyłącznie ścieg maszynowy łańcuszkowy (chainstitch), a elastyczność była wyłączną domeną szycia ręcznego. Sam chainstitch jest raczej domeną konfekcji, ale niższej klasy (i ceny). Solidne ready-to-wear będzie stosować ściegi maszynowe, które wymagają nieco więcej czasu na uszycie (przeszycie danej powierzchni trwa dłużej), ale nie mają wad najprostszych ściegów maszynowych. Co więcej, część z nich ma za zadanie zapewniać te same zalety, co szycie ręczne. Technologia i specjalistyczne, także komputerowo sterowane i programowalne, maszyny do szycia zrobiły ogromny postęp w ciągu ostatnich kilku dekad. Wystarczy spojrzeć na kilka poniższych zdjęć.

 

 Ja nie napisałem,że w konfekcji stosuje się wyłącznie ścieg łańcuszkowy.Jeśli chodzi o zdjęcia zamieszczone z pikowanymi klapami są to ściegi przyszywające luźno płótno z tkaniną co nie daje efektu zrolowania klapy jak w przypadku naddawania płôtna ręcznie. W przypadku pikowania klap potrzebny jest ścieg mocno ściągnięty z umiejętnym naddaniem płótna względem tkaniny. Prawidłowo wypikowana klapa powinna tworzyć wzór jodełki, rolować się i sprężynować podobnie jak lekko zwinięta kartka papieru. Z czasem zrobię jakieś fotki wnętrz marynarek robionych w moim Atelier i będę publikował na fb.Chciałbym też napisać, że każdy etap wykończenia marynarki jest ważny,ale nie pierwszorzędny bo to co wpływa na udane zamówienie bespoke to wyczucie smaku,umiejętność mierzenia (podejmowanie trafnych zmian w konstrukcji w celu wyeliminowania błędów)

Pozdrawiam

PK

BD-Shirt-7.jpg

 

Na powyższym przykładzie widzimy koszulę uszytą dwuigłowym maszynowym ściegiem łańcuszkowym (chain stitchem), który rzeczywiście ma tendencję do rozpruwania się/rozchodzenia, gdy wysunie się choć jedna nitka, tak jak ujął to Pan Piotr. Co więcej, w przypadku dwuigłowego ściegu koszulowego, jak powyżej, tkanina znajdująca się pomiędzy dwoma ściegami ma tendencję do brzydkiego marszczenia się, zwłaszcza po kilku praniach. Z kolei "łańcuszek", który widzimy od wewnątrz koszuli i który ociera się o skórę, jest dość gruby, chropowaty i nieprzyjemny w dotyku. Jednak żaden szanujący się producent koszul nie będzie ciął kosztów stosując ścieg łańcuszkowy, jeśli tylko zależy mu na tym, by wyróżnić się na tle taniej i bylejakiej "chińszczyzny" oraz zapewnić odpowiednią jakość produktu.

 

Dla porównania poniżej zdjęcie jednoigłowego ściegu stębnowego (single-needle lockstitch) przeplatający nitkę górną z dolną.

 

BD-Shirt-8.jpg

 

Taki lockstitch, dzięki wzajemnym przeplataniu się nici przy każdym wkłuciu igły nie rozpruwa się/rozchodzi w przypadku, gdy nitka w danym miejscu "puści". Co więcej, brak "łańcuszka" po wewnętrznej stronie i płaska struktura ściegu sprawia, że jest on mniej wyczuwalny i drażniący dla skóry. Niestety, sposób widoczny na zdjęciu nie pozwala na użycie maszyny dwuigłowej, lecz wymaga więcej nakładu pracy ręcznej (nie mówię o szyciu ręcznym!) przy podwójnym przeszyciu danej powierzchni (przeszycie, założenie materiału, ponowne przeszycie). Co więcej, lockstitch sam w sobie, ze względu na wzajemne przeplatanie się i "blokowanie" nici wymaga mniejszej prędkości szycia niż chainstitch i stąd masowy ready-to-wear z Chin czy Bangladeszu nie będzie go z zasady stosował. W końcu czas to pieniądz. Jednak przyglądając się koszuli od paryskiego Charvet (także bespoke!) z pewnością zauważycie na zewnętrznej stronie szwów elegancki pojedynczy ścieg, a rzut oka wewnątrz koszuli upewni w konkluzji, że jest to single-needle lockstitch.

 

 

Istnieją także inne rodzaje maszynowych szwów, które zapewniają te same zalety co szycie ręczne, dając często większą wytrzymałość szwu. Dobrze to obrazują zdjęcia rozprutej marynarki Kiton poniżej:

 

bottomseam8692fqu2.jpg

 

Ten typ szwu/ściegu maszynowego zapewnia elastyczność, która jest niezbędna w łączniu pewnych elementów wysokiej jakości marynarki, najczęściej stosuje się miejscu, gdzie dolna część podszewki marynarki jest przyszyta do właściwej tkaniny zewnętrznej. Pozwala to na większą swobodę ruchów, gdyż tkaniny nie są zszyte "na sztywno" i mogą "poruszać się" razem z noszącym.

 

Kiton_canvas_lapels.jpg

 

 

Tutaj z kolei widzimy klapy, które są pikowane specjalistyczną maszyną, co zapewnia odpowiedni "trójwymiarowy" kształt klap, tzw. "roll", czego nie znajdzie się w garniturze zrobionym całkowicie na klejonce (ale już half-canvas - prawidłowo wykonany - ten efekt zapewnia).

 

 

Jak widać nie jest tak, że szycie ręczne jest niezastąpione czy też szycie maszynowe koniecznie gorsze od ręcznego. Wszystko zależy od tego, czy dany zakład ma odpowiednie specjalistyczne maszyny do profesjonalnych zastosowań w produkcji męskich garniturów, marynarek, koszul etc. Nie jest to jednak inwestycja, na którą stać każdego. Para maszyn Strobel czy Maier, obsługiwanych naprzemiennie przez jednego operatora, do automatycznego pikowania kołnierzy koszuje kilkaset tysięcy złotych! Kiton w swoim zakładzie posiada cały niezbędny sprzęt, tak samo jak Zegna, Canali, Brioni czy pozostałe włoskie ekskluzywne marki. Drobniejszych krawców na te "fanaberie" nie stać i stąd zostaje igła z nitką lub, co gorsza, podstawowe modele zwykłych maszyn do szycia, która nie nadają się do specjalistycznych zastosowań. Widzę już jednak nadchodzący zarzut od wyznawców bespoke, że bredzę tu (lub "mądrzę" się) na temat ready to wear (przepraszam, "konfekcji"). Już ripostuję - jak wspomniałem, słynne zakłady krawieckie Henry Poole czy A. Caraceni także, jak się okazało, używają tych samych specjalistycznych maszyn do pikowania klap, kołnierza czy konstrukcji z płótna, włosianki i filcu. Nie zdziwiłbym się, gdyby rozpruć marynarkę od Liverano & Liverano, Ripense, Rubinacciego czy kilku innych znanych krawców, okazałoby się, że jest to szycie maszynowe. I nie ma w tym nic złego ani gorszego w stosunku do ręcznego szycia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani Jolu,

 

Ma Pani rację, że mało która pracownia będzie rozważała nawet zakup takiej maszyny. Dla mniejszych operacji rozsądniej cenowo kształtuje się taka specjalistyczna podszywarka:

 

230.jpg

 

 

Jeśli chodzi o zdjęcia zamieszczone z pikowanymi klapami są to ściegi przyszywające luźno płótno z tkaniną co nie daje efektu zrolowania klapy jak w przypadku naddawania płôtna ręcznie. W przypadku pikowania klap potrzebny jest ścieg mocno ściągnięty z umiejętnym naddaniem płótna względem tkaniny. Prawidłowo wypikowana klapa powinna tworzyć wzór jodełki, rolować się i sprężynować podobnie jak lekko zwinięta kartka papieru. Z czasem zrobię jakieś fotki wnętrz marynarek robionych w moim Atelier i będę publikował na fb.

 

Panie Piotrze, dziękuję za komentarz. Czekam z niecierpliwością na fotografie konstrukcji marynarek z Pańskiej pracowni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orientuje się Pan czy w Polsce znajduję się szwalnia ,w której  znajdują się tak nowoczesne i drogie zarazem maszyny do produkcji wysokiej jakości marynarek?

Gdyby nowoczesne i drogie maszyny były jedynym problemem przy uszyciu dobrych jakościowo marynarek to Chińczycy już dawno zalaliby rynek takim produktem bo posiadają najnowocześniejszy park maszynowy jednak maszyny to tylko jedno z ważnych ogniw w całym tym procesie ale jednak nie najważniejszy.Proszę zauważyć ,że pomimo ciągłych pielgrzymek wynajętych krawców z Europy do największych szwalni chińskich i stałego podnoszenia kwalifikacji przez tamtejszych pracowników nikt nie decyduje się na produkcję w tych zakładach najbardziej wymagających linii produktów.Pomimo olbrzymiej różnicy w cenach nadal firmy z czołówki światowej wolą produkować we Włoszech i zapewne nie zmieni się to szybko.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo cenne zdjęcie wewnętrznej konstrukcji garniturów Zaremby. Nie spotkałem się z innym zdjęciem, który ujawniałoby co "dzieje" się w środku marynarek szytych w pracowni Zaremby. W Polsce jeszcze nie znalazł się szaleniec, który rozprułby marynarkę za 6000 zł od Zaremby, by pokazać szycie płótna na piersi, w klapach czy kołnierza. 

 

Jeffrey Diduch, prowadzący blog http://tuttofattoamano.blogspot.com/, rozpruł już niejedną ekstremalnie drogą marynarkę, by pokazać jej konstrukcję. Rezultatem tej destrukcji najczęściej było zdepytanie marzeń i mitów o garniturach "szytych ręcznie", ponieważ konstrukcja marynarek była najczęściej szyta maszynowo. Nawet najbardziej ekskluzywni krawcy z Savile Row i Włoch, np. Henry Poole czy A. Caraceni z Mediolanu używali maszyn do wykonania tzw. pad-stitching płótna w klapach i we froncie marynarki. Brioni też zawierał ten sam maszynowy pad-stitch. Nie ma w tym nic zdrożnego, jeśli używane są do tego specjalistyczne maszyny marek Maier lub Strobel, które produkują całą gamę maszyn, "blind-stitch" i innych, do poszczególnych elementów marynarki, w tym kołnierza.

 

Prawdopodobnie kołnierz marynarki od Zaremby widoczny na zdjęciu powyżej był wykonany z użyciem takiej właśnie maszyny. Należy pamiętać, że są różne stopnie zautomatyzowania produkcji i z jednej strony mamy garnitury fully-fused (na klejonce), gdzie nie ma nawet kawałka tkaniny przeszytej pad-stitch'em, a linia produkcyjna jest w ogromnym stopniu zautomatyzowana, a z drugiej stroy mamy garnitury szyte na płótnie (full canvas), gdzie nie ma grama klejonki/kleju/chemii, lecz przeszywanie warstw płótna jest dokonywane odpowiednią maszyną blind-stitch przez szwaczkę, która nadaje konstrukcji kształt szyjąc na odpowiednio wybrzuszonej podstawie maszyny. Jeffrey napisał bardzo interesujący post podsumowujący wiedzę, którą zdobył od wielu krawców (sam zresztą też jest krawcem i konsultantem dla przemysłu odzieżowego). Stwierdził w nim, że ręczny pad-stitch nie ma żadnej przewagi nad maszynowym pad-stich'em w formie blind-stitch'a, z możliwym wyjątkiem w przypadku klap marynarki, gdzie jednak różnica na korzyść szycia ręcznego jest drobna, a nakład pracy nieproporcjonalnie większy do korzyści. Garnitur z prestiżowej pracowni St. Andrews  (Sartoria Santandrea) nie miał nawet tego specjalistycznego przeszycia blind-stitchem i warstwy płótna były przeszyte zwykłym, najprostszym maszynowym zygzakiem. W tym momencie konstrukcja na płótnie zaczyna tracić sens, ponieważ nie nadaje się w takiej sytuacji odpowiedniego kształtu wewnętrznej konstrukcji i tym samym half-canvass z dobrą klejonką da zbliżony efekt.

 

Co jeszcze ciekawsze, i raczej nie do końca zgłębione (a przynajmniej jest to wiedza niedostępna dla niewtajemniczonych), jest wynalazek ostatnich dekad/lat - skin fusing. Coraz popularniejsze staje się w garniturach określanych jako "full canvas" używanie bardzo lekkiej (cienkiej) klejonki w marynarce obok płótna (nie zamiast, jak ma to miejsce przy marynarkach fully fused). Współczesne lekkie tkaniny, które wyparły bardzo ciężkie wełny z dawnych lat źle znoszą tradycyjną konstrukcję wyłącznie na płótnie, ponieważ bardzo nieestetycznie się marszczą i garnitur z takiej wełny np. 260, 280g może wyglądać bardzo nieelegancko. Dodatek "skin fusing", tej lekkiej klejonki w całej długości przodu marynarki, stabilizuje tkaninę i przeciwdziała marszczeniu się czy innym nieestetycznym defektom wynikających np. ze zruszonej konstrukcji płóciennej.

 

PS. Przypomniałem sobie jeszcze zdjęcia z rozprucia marynarki marki Kiton, której ceny są absurdalnie wysokie, a same garnitury reklamowane jako "całkowicie ręcznie robione/szyte" czy też "fatto a mano". Krawiec, który dokonywał i dokumentował całą operację był ogromnie ubawiony tym, że ten "handmade product" miał płótno we froncie marynarki przeszywane zwykłym maszynowym zygzakiem, a kołnierz i klapy maszynowym blind-stitchem. Takim właśnie jak widzicie na zdjęciu kołnierza marynarki od Zaremby. Czy więc rzeczywiście ta histeria na punkcie "ręcznej roboty" ma jakiekolwiek racjonalne podstawy?

 

Inna kwestia czy pracownia pana Macieja Zaremby nie wprowadza klientów w błąd reklamując swoje produkty jako ręcznie uszyte (i wszywając metki o takiej treści)? Kiton w swoich garniturach oferuje przynajmniej ręcznie obszyte dziurki od guzików. Czy garnitury od Zaremby mają maszynowo obszywane dziurki czy też są obszywane ręcznie (z użyciem igły w dłoni szwaczki, a nie maszyny...) jedwabną nicią, tak jak to robi Kiton, Brioni etc.?

Panowie,

 

 

 

Parę słów tytułem wyjaśnienia.

 

Widoczny na zdjęciu kołnierz jest pikowany maszynowo, ale nie oznacza to,  że marynarka nie jest szyta ręcznie. Na zamieszczonym zdjęciu widzimy marynarkę bespoke, przygotowaną od razu do przymiarki z rękawami. Od grudnia stosujemy takie przymiarki tylko dla naszych stałych klientów, korzystamy wówczas z indywidualnego, sprawdzonego szablonu klienta, który powstaje przy okazji poprzednich zamówień. Przy takim rozwiązaniu kołnierz może być wypikowany maszynowo do miary, a i to nie zawsze, po przymiarce czasami decydujemy się na zrobienie nowego, wtedy pikowany jest on ręcznie.

 

Staram się cały czas rozwijać naszą technologię, dlatego korzystamy/uczymy się w zakresie konstrukcji w od najlepszych krawców we Włoszech. Tak wypikowany kołnierz czy płótno absolutnie nigdzie na świecie nie przekreśla marynarki w kategorii „bespoke”, nie obniża też w żaden sposób wartości produktów, nie przesądza o kunszcie lub jego braku u krawca. Najbardziej uznane pracownie na świecie stosują takie właśnie rozwiązanie bez żadnych obaw. Dla uściślenia - oczywiście nie używamy klejonek, cała reszta wykończeń jest robiona w ręku.

 

Najdroższe ręcznie szyte koszule z Neapolu również mają  szwy proste szyte maszynowo, przewinięte na bok i wykańczane ręcznie. Proste szwy w ubraniach szyje się na maszynie i robiono tak jeszcze przed II Wojną Światową. Z tego co się orientuję i co potwierdzają  w rozmowach włoscy czołowi krawcy, w branży szycie wszystkich szwów ręcznie nie jest praktykowane.  Ponieważ nie znajduję uzasadnienia dla zastosowania takiej techniki,(może poza wywindowaniem ceny), takiego rozwiązania w istocie nie stosujemy.

 

Co do dziurek, oczywiście dziurki obszywamy prawdziwym jedwabiem na tzw. pręciku, podczas gdy z tego co się orientuję dziurki w Polsce, ręcznie robione zazwyczaj wykańczane są tzw. „sztucznym jedwabiem” marki Gutermann (de facto poliester), dlatego co do najwyższej jakości wykonywanych u nas dziurek jestem spokojny i szczerze przekonany, z resztą akurat ten element naszych wykończeń spotyka się z prawdziwym uznaniem ze strony moich zagranicznych znajomych.

 

 

Zdjęcia naszych dziurek znajdziecie na tumblr http://zarembabespoke.tumblr.com/post/77065075003/hand-made-button-holes-zaremba-bespoke-warsaw

 

Ponizej zdjęcia kołnierzy pikowanych maszynowo i recznie oraz wnetrze marynarki.

 

Pozdrawiam!

post-31-0-42652900-1393844153_thumb.jpeg

post-31-0-03574700-1393844179_thumb.jpg

  • Oceniam pozytywnie 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.