Skocz do zawartości

Twój styl a opinia ludzi: ubierasz się "normalnie"?


zaki

Rekomendowane odpowiedzi

Wykładowca na uczelni wg mnie jak najbardziej może zażądać stosownego ubioru na egzamin (minimum w postaci pełnych butów, długich spodni, koszuli i marynarki), tylko najpierw sam musi dać przykład.

Rozumiem, że taki wykładowca wyłoży pieniądze na zakup odpowiedniego ubioru dla takiego studenta? :-D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...] to jak znieść ograniczenie wiekowe np. dla filmów porno - kto będzie odpowiedzialny za wzrost ich oglądalności wśród np. 10 latków? Brak ograniczenia, czy 10 latkowie? [...]

Mocno uprościłeś, choć rozumiem, do czego zmierzasz. W tym jednak wypadku to nie tajemniczy i anonimowy brak ograniczeń będzie sprawcą, ale brak lub patologia w obrębie opieki rodzicielskiej czyli szeroko pojęte warunki środowiskowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hargin, ja nie twierdzę, że byliśmy wtedy nowoczesnym krajem, twierdzę tylko, że mieliśmy właśnie elity na wyższym poziomie, w tym oczywiście profesorów.

Wiem, że moje stwierdzenia są dość ogólne i na pewno zaraz wielu uzna, że bardzo krzywdzące dla innych, ale moim zdaniem taka jest prawda. 

A bogaci rolnicy, czy badylarze niekoniecznie wysyłali swoje dzieci za granicę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że niektórym to się wydaje, że skoro piszą na tym forum oraz zakładają marynarkę na co dzień to Pana Boga za nogi złapali. 

 

Ze studentami jest tak, że im mniej wymagający wydział, tym większa liczba poszet i poszetek (rekordy biją pod tym względem studenci prywatnych uczelni oraz studenci prawa).

 

Co do egzaminów, ubiór jest niestety najmniej ważnym problemem polskiego studenta. Problemy polskiego studenta to roszczeniowość, ignorancja i półanalfabetyzm. Nie można się zatem dziwić, że egzaminatorów poszetki mało obchodzą - dobrze ubrany debil to zawsze debil.

R50 pomijając tę żenującą tyradę o debilach i spółce, to skąd Ty bierzesz te mądrości np. o prywatnych uczelniach!? Jeżeli idzie o ilość poszet i poszetek to prym wiodą wydziały prawa (UW, UJ), a na prywatnych rządzi "blichtr i splendor" - Armani, LV, Desquared etc. + siłownia, a nie marynarka i koszula… Na WPiA UW, już od 1szego roku jest na pęczki elegancików, którym się wydaje, że skoro dostali się na prawo to neseser + garnitur ze studniówki to najlepszy ubiór na co dzień i z tego powodu zadzierają nosa.

  • Oceniam pozytywnie 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mocno uprościłeś, choć rozumiem, do czego zmierzasz. W tym jednak wypadku to nie tajemniczy i anonimowy brak ograniczeń będzie sprawcą, ale brak lub patologia w obrębie opieki rodzicielskiej czyli szeroko pojęte warunki środowiskowe.

 

- chodzi o to, że najpierw trzeba stworzyć ramy. Brak regulacji, uwarunkowań taki jak mamy dziś powoduje, że młodzi ludzie po prostu żyją w niewiedzy, w braku świadomości. Jeśli student wychował się w domu, w którym "ojca gryzł krawat", to skąd może mu przyjść do głowy, że jest inaczej. Powolutku dochodzimy do sedna :)

 

Hargin, ja nie twierdzę, że byliśmy wtedy nowoczesnym krajem, twierdzę tylko, że mieliśmy właśnie elity na wyższym poziomie, w tym oczywiście profesorów.

Wiem, że moje stwierdzenia są dość ogólne i na pewno zaraz wielu uzna, że bardzo krzywdzące dla innych, ale moim zdaniem taka jest prawda. 

A bogaci rolnicy, czy badylarze niekoniecznie wysyłali swoje dzieci za granicę :)

 

Zdziwiłbyś się jeśli chodzi o te nasze "elity II RP" :) Nie napiszę tego złośliwie, ale warto poczytać życiorysy tych "mężów stanu" - w większości to byli "bojowcy" z czasów zaborów i to oni trafili na salony :) Oczywiście są wyjątki, ale to nie one stanowiły w tamtych czasach o całokształcie. Jednak z jednym się zgodzę, brak wychowania i kultury był piętnowany. Witosowi, który przecież był premierem, już współcześni zarzucali brak krawata i noszenie butów z cholewami.  Natomiast o jednym nie wspominaliśmy, a co jest dość ważne z punktu widzenia podejścia do uznania klasycznej elegancji. Mianowicie "służba wojskowa". Wojsko było jednym z największych pracodawców w tamtych czasach, a z drugiej strony istniał 2 letni pobór . Tam młodzi mężczyźni nabierali ogłady, uniformizowali się i wchodząc do cywila przenosili skłonność do unifikacji stroju (w jakimś stopniu). Poza tym w wielu szkołach i uniwersytetach istniał obowiązek noszenia z góry określonego ubioru. Dziś każdy chodzi jak chce, a studenci armię i inne zorganizowane jednostki oglądają z perspektywy wiadomości TV, youtube i filmów fabularnych. Takie czasy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@djmakus - A książki i ołówki studentowi wykładowca kupuje? Jak niektórzy słusznie mawiają "aby wyjąć, pierw trzeba wsadzić". 

książki wypożycza sie z biblioteki a ołówki to 2 zł za sztukę a nie 400zł za wyprzedażową marynarkę z Bytomia....znaj proporcje....

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

książki wypożycza sie z biblioteki a ołówki to 2 zł za sztukę a nie 400zł za wyprzedażową marynarkę z Bytomia....znaj proporcje....

 

+1 dla Ciebie za bibliotekę i ołówki,

 

ale 400zł za marynarkę z Bytomia to 80 godzin pracy dorywczej po 5zł netto np. w ochronie (dowolna firma, w dowolnej lokalizacji) (10% czasu, jakie człowiek ma w każdym miesiącu). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kompleksy na szczęście nie są dziedziczne. Stworzyć ramy, mówisz, Nie zakładasz chyba, że dziś władze jakiejkolwiek uczelni pozwolą sobie na zamykanie kierunków ze względu na mało rozgarniętych kandydatów a państwo spojrzy łaskawym okiem na spadające, sztucznie wykreowane, statystyki ilości "wykształconych" obywateli. Państwo tworzy takie ramy jakie mu w danym czasie pasują jednak to, co sie w obrębie tych ram dzieje może niejednokrotnie przykro zaskoczyć decydentów zmuszając do zastanowienia. Myślę, że w temacie jaki się w obrębie kilkunastu ostatnich postów zaognił, pewną formę nacisku na zbyt liberalne ramy mogłyby wykonać same uczelnie jednak konsekwencja równałaby sie prawdopodobnie natychmiastowemu brakowi wsparcia finansowego i spełzła na niczym. Niby każdy studiować może, choć nie każdy powinien, ale kilka bydgoskich uczelni świeci pustkami mimo licznych pokus wycelowanych w potencjalnych studentów, zdaje się, że ramy przekroczyły w tym momencie granicę absurdu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zdziwiłbyś się jeśli chodzi o te nasze "elity II RP" :) Nie napiszę tego złośliwie, ale warto poczytać życiorysy tych "mężów stanu" - w większości to byli "bojowcy" z czasów zaborów i to oni trafili na salony :) Oczywiście są wyjątki, ale to nie one stanowiły w tamtych czasach o całokształcie. Jednak z jednym się zgodzę, brak wychowania i kultury był piętnowany. Witosowi, który przecież był premierem, już współcześni zarzucali brak krawata i noszenie butów z cholewami.  Natomiast o jednym nie wspominaliśmy, a co jest dość ważne z punktu widzenia podejścia do uznania klasycznej elegancji. Mianowicie "służba wojskowa". Wojsko było jednym z największych pracodawców w tamtych czasach, a z drugiej strony istniał 2 letni pobór . Tam młodzi mężczyźni nabierali ogłady, uniformizowali się i wchodząc do cywila przenosili skłonność do unifikacji stroju (w jakimś stopniu). Poza tym w wielu szkołach i uniwersytetach istniał obowiązek noszenia z góry określonego ubioru. Dziś każdy chodzi jak chce, a studenci armię i inne zorganizowane jednostki oglądają z perspektywy wiadomości TV, youtube i filmów fabularnych. Takie czasy :)

 

Wiem jak ubierał się Witos albo w jaki sposób wypowiadał się Piłsudski, jestem daleki od jakiegoś skrajnego idealizowania tamtych czasów. 

Wojsko to również ciekawy temat, nasi żołnierze przed wojną, byli wspaniale ubrani, kolejna rzecz którą zniszczyła PRL.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znałem profesorów także z tzw. "Tych" rodzin i jakiejś ogromnej różnicy w ubiorze czy stylu wobec "profesorów z ludu" jakoś nie widziałem.

 

 

 

Znam Profesorów, którzy twierdzą że to system edukacji (na każdym poziomie) jest odpowiedzialny za upadek obyczajów. Twierdzą, że odkąd szkoła stała się miejscem swobodnej ekspresji emocji, zamiast miejscem wykuwania charakterów, straciła zdolność do kształtowania postaw. Tym samym, już nie kształci, a jedynie przekazuje wiedzę i testuje jej absorpcję. Widzą w tym nie tylko powód chamienia społeczeństwa, ale niektórzy - jak najbardziej radykalny Prof. Wolniewicz - zapowiedź nieuchronnego upadku cywilizacji zachodu.

 

Pewnie przesadzają, ale ja tam lubię posłuchać starszych ludzi, nawet jeśli bałbym się z nimi zgodzić.

  • Oceniam pozytywnie 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ uke - no to trochę zdryfowaliśmy za daleko :) "Ramy" użyłem w kontekście stworzenia warunków do poznania np. "klasycznej elegancji", a miejsce ganienia młodych, że ją lekceważą (a ignorują, bo jej nie znają i nie mają skąd poznać). 

 

- co do edukacji, to akurat uważam, że kapitan z okrętu powinien schodzić ostatni. Zatem kadra dydaktyczna powinna być ostatnią, która się może poddać, a mam wrażenie, że jako pierwsza wskoczyła do szalupy jakieś 20 lat temu. 

 

@Marcines - akurat wzory mundurowe nie zniszczył PRL, a masowa produkcja, obniżanie kosztów i cena ludzkiego życia (rozwój systemów maskowania) :) Porównaj zmiany jakie zachodziły w mundurze od początku I WŚ do końca II WŚ. Fakt, Rosja radziecka była chyba prekursorem zmian, już od wybuchu rewolucji październikowej :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdziwiłbyś się, jak niewiele dzisiaj kadra pedagogiczna ma do powiedzenia. Nauczyciel czy wykładowca nie jest już najważniejszym i niezastąpionym elementem szkoły czy uczelni. Liczą się inne "wartości". Żeby jednak nie ciągnąć jakże interesującego, ale jednak OT, należy też zauważyć, że w wielu przypadkach tzw. otoczenie reaguje na (mniej lub bardziej klasyczną elegancję) bardzo pozytywnie i okazuje się po krótkim czasie, że np. dla wielu osób z twojego miejsca pracy, twój strój stał się katalizatorem własnych zmian. Jakby czekali na przyzwolenie i nagle już nie jesteś jedynym dziwakiem w okolicy bo innym też się to spodobało :) Na przykład kolega informatyk, który przyznał, że jakiś czas temu kupił sobie kapelusz, ale dotąd wstydził się go nosić. Już się nie wstydzi a po początkowo kpiących, z czasem jednak pozytywnych opiniach kolegów a także entuzjastycznych reakcjach koleżanek, kupił drugi ))

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@uke - jak oglądam wiadomości w TV i słyszę, cóż ciekawego dzisiejsza kadra pedagogiczna mówi, to chyba nie odwiedziesz mnie od negatywnej opinii na jej temat. Począwszy od nauczycieli szkół powszechnych, przez wykładowców akademickich, a na uznanych "autorytetach" kończąc - oczywiście jako grupy, bo jednostki jak w każdej zbiorowości zdarzają się wybitne. Ciężko u nich znaleźć pasję  i zrozumienie misji wychowywania nowych pokoleń. Liczy się tu, teraz i pełna kieszeń. Jednak ok, każdy ma własne wnioski i doświadczenia :) 

 

Co do reszty zgoda - jesteśmy prometeuszami męskiej elegancji, w tym wyjałowionym stylowo kraju :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nie obraziłbym się gdybyś rozwinął tę tezę, podał jakieś źródło, bo to bardzo interesujący temat ;)

 

1. Wynika ona z moich, moim znajomych i starszego pokolenia (z którym ja prowadziłem dyskusję) obserwacji. To jest moje doświadczenie, może ktoś ma inne, jednak na politechnikę na trudniejsze kierunki najczęściej szły ze znanych mi osób głównie te, które miały trudniejszy "start naukowy" w życiu. Może to wynika z faktu, że ktoś kto nie ma wszystkiego podstawionego pod nos i nie jest skażony patrzeniem na życie przez pryzmat tego, jakby chciał widzieć świat, a nie jakim jest (co jest częste wśród "inteligencji"), znacząco lepiej sobie potem radzą z naukami ścisłymi? Ale przez to też trudniej im wykazać się finezją związaną ze strojem. Ja się tylko domyślam, że to ma ze sobą pewien związek, ale nie jest czynnikiem wystarczającym do bycia hiper inżynierem i nie chce mi się szukać, czy ktoś zrobił badania, które akurat powiedzą  moje obserwacje (i badania które im zaprzeczą - pamiętajmy, że w wyścigu o profity naukowe co chwila ktoś publikuje "rewolucyjne badania które zaprzeczają temu, co do tej pory wiedzieliśmy") 

2. 3/4 postów w tym temacie nie jest poparta żadnymi badanami (przypominam, że nie posiadając danych, nie można też zaprzeczyć postawionym tutaj tezom - jak i ich udowodnić z "zakończeniem dowodu"). To że pewne czcze stwierdzenia w tym temacie (swoje też za takie uważam, nie jestem górnikiem internetu by mi zależało by kogoś na siłę przekonać) są dla nas wygodne, nie znaczy, że są prawdziwe - jak, że na uczelniach ludzie ubierają się źle - ha, a my lepiej, więc jesteśmy pewnie fajniejsi! 

3. Nie wiem jak jest w Ameryce, bo nigdy tam nie byłem - domyślam się jednak, że przez fakt, że uczelnie są płatne i to słono płatne, sytuacja może tam wyglądać inaczej (i to wcale nie ciekawiej) 

4. Profesory na uczelniach żyją w swoim piekiełku (i z relacji znajomych doktorantów wynika, że to cyrk często gorszy niż w sejmie) - więc ich zostawmy w spokoju. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż były, przejdź się do Poznania na Uniwersytet Ekonomiczny, zobaczysz tam właśnie takich profesorów, ich język do teraz ma pewne naleciałości ze wsi, a wewnętrzne prostactwo nie raz się przebija. I nie, nie studiowałem na tej uczelni, ale niestety poprzez rodzinę często miałem okazje widzieć takich ludzi w sytuacjach prywatnych. Miałem również styczność z przypadkami z innych szkoł wyższych, ale akurat Ekonomiczny jest tutaj przykładem flagowym.

Oczywiście na pewno zdarzały się przypadki, gdy ludzie pochodzący ze wsi dawali sobie rade lepiej, niż tacy pochodzący z rodzin o wspaniałych tradycjach, ale były to przypadki pojedyncze. Nie uważam, że ujmuje im wartości z powodu pochodzenia, po prostu nie każdy się do wszystkiego nadaje. Polak nigdy nie będzie tak dobrym sprinterem jak Jamajczyk, choćby trenował najciężej jak się da. Ma po prostu mniejsze predyspozycje do tego. Tak samo tutaj, człowiek ze wsi ma mniejsze podstawy, niż dzieciak, który od małego zwiedzał świat, był zabierany do teatru, muzeów, widział jak rodzice czytają klasyczną literaturę.

Moje teorie nie odnoszą się do wszystkich, ale taki profesor z "punktami za pochodzenie" o wiele rzadziej dostrzega zalety eleganckiego ubioru, zwraca mniejsza uwagę na język wypowiedzi, często nie dostrzega walorów, które wynikają z poznawania obcych języków (sam nie zna żadnego, ewentualnie rosyjski), za granicę nie wyjeżdża, do tego każe studentom cytować swoje książki słowo w słowo, ma poczucie, że do wszystkiego co mu się udało doszedł własną pracą, więc teraz niech inni też harują, nawet jeśli ta praca to tylko zmarnowany czas. Władza ludowa ceniła sobie pracę dla samej pracy, więc dlaczego nie? 

 

Jan_Z, dokładnie o to mi chodziło :)

 

Sorry kolego, ale na prawdę wygadujesz straszne banialuki. Mam wrażenie, że ktoś Ci kiedyś podrzucił, że pochodzisz z rodziny o, jak to ująłeś, wspaniałych tradycjach, w związku z tym, Ty, jako ten uświadomiony, masz prawo do oceniania innych. 

Według mnie, nie masz żadnego, najmniejszego prawa do oceniania tego, czy ktoś zasługuje na tytuł profesora, czy doszedł do tego własną pracą, czy nie. Więcej pokory, "szlachcicu".

Pokolenie profesorów którzy uzyskali tytuły za PRL już odchodzi na emeryturę, bo są to ludzie z reguły urodzeni w latach 40,50, pomimo czasem "czerwonych" poglądów są to świetni dydaktycy, a czasami ludzie którzy otrząsnęli się z mentalności owych czasów.

Na prawdę, to że jakiś wykładowca założy za dużą marynarkę, czy założy buty z czubami - za cholerę nie umniejszy mojego szacunku do tego człowieka. 

Trochę rozwagi, mam wrażenie, że niektórzy tutaj elegancję stawiają jako najważniejszą wartość. Ja nadal popieram frazę "umysł nad materią", co nie zmienia faktu, że śmigać w dobrze skrojonych garniturach czy zestawach koordynowanych uwielbiam. Ale jeśli miałbym do wyboru zrezygnować albo z ubioru (rozumianego jako uosobienie klasycznej elegancji), albo z wiedzy - wybór byłby dosyć prosty.

  • Oceniam pozytywnie 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry kolego, ale na prawdę wygadujesz straszne banialuki. Mam wrażenie, że ktoś Ci kiedyś podrzucił, że pochodzisz z rodziny o, jak to ująłeś, wspaniałych tradycjach, w związku z tym, Ty, jako ten uświadomiony, masz prawo do oceniania innych. 

Według mnie, nie masz żadnego, najmniejszego prawa do oceniania tego, czy ktoś zasługuje na tytuł profesora, czy doszedł do tego własną pracą, czy nie. Więcej pokory, "szlachcicu".

Pokolenie profesorów którzy uzyskali tytuły za PRL już odchodzi na emeryturę, bo są to ludzie z reguły urodzeni w latach 40,50, pomimo czasem "czerwonych" poglądów są to świetni dydaktycy, a czasami ludzie którzy otrząsnęli się z mentalności owych czasów.

Na prawdę, to że jakiś wykładowca założy za dużą marynarkę, czy założy buty z czubami - za cholerę nie umniejszy mojego szacunku do tego człowieka. 

Trochę rozwagi, mam wrażenie, że niektórzy tutaj elegancję stawiają jako najważniejszą wartość. Ja nadal popieram frazę "umysł nad materią", co nie zmienia faktu, że śmigać w dobrze skrojonych garniturach czy zestawach koordynowanych uwielbiam. Ale jeśli miałbym do wyboru zrezygnować albo z ubioru (rozumianego jako uosobienie klasycznej elegancji), albo z wiedzy - wybór byłby dosyć prosty.

Nie, niestety,  nie pochodzę z rodziny o wspaniałych tradycjach, a jeśli już, to w tak dawnym pokoleniu, że nic mi o tym nie wiadomo :). Wśród wymienionych przeze mnie dwóch skrajnych grup uplasowałbym się mniej więcej po środku.

Widzę jak wygląda w Polsce edukacja na uczelniach wyższych, to nie jest przypadek, że najlepsze polskie uniwersytety są na świecie w czwartej setce.

Fakt, wielu profesorów odchodzi już na emerytury, ale to nie sprawia, że problem znika. Przecież to oni wykształcili swoich młodszych kolegów.

Może miałeś szczęście i trafiłeś na bardzo dobrych profesorów, jeśli tak to zazdroszczę, ja wielu "świetnych dydaktyków" nie spotkałem, chociaż oczywiście były wyjątki.

 

Gdy ktoś założy buty z czubami albo za dużą marynarkę to mój szacunek lekko się do niego zmniejszy, oczywiście nie zakończę z nim w tym momencie rozmowy, ale są pewne granice. Ceniony profesor nie może zrobić sobie tatuażu na pół twarzy, z oczywistych powodów, a przecież to też tylko wygląd, Twój szacunek zapewne pozostałby bez zmian, mój uległby kolejnej degradacji. Absolwent studiów, a szczególnie kierunków humanistycznych, musi być w pewien sposób wrażliwy na sztukę, piękno, doznania estetyczne. Dlaczego w takim razie człowiek, który potrafi zachwycić się obrazem, rzeźbą czy sztuką teatralną ma nosić coś tak brzydkiego jak buty z czubem i wzbudzać politowanie lub w najlepszym wypadku obojętność wśród spotykających się z nim ludzi? 

 

Elegancja nie jest dla mnie wartością najważniejszą, jest wiele rzeczy o wiele ważniejszych, ale o ile budżet pozwala (a nie musi on być tak duży jak się niektórym wydaje), to nie widzę żadnego sensownego powodu, żeby się dobrze nie ubierać, elegancja nikomu i niczemu nie szkodzi.

Nikt nikomu nie każe wybierać pomiędzy wiedzą a ubiorem, można bez najmniejszego problemu nie rezygnować z obu.

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kończąc offtop:

Nie poruszajmy tematu pozycji Polskich uczelni w rankingu, ponieważ system obliczania rankingów jest bardzo skomplikowany i bierze nie koniecznie miarodajne wskaźniki. Problem jest o wiele bardziej złożony, w praktycznie żadnej mierze nie jest to wina kadry dydaktycznej a sposobu dysponowania środkami (bardzo niskimi poniekąd) przeznaczanymi na szkolnictwo wyższe.

Nie porównuj tatuażu do za dużej marynarki :)

Tu wchodzi dużo więcej czynników, dlaczego ubierają się tak a nie inaczej; pomijając faktycznie niską pensję (nie licząc tych z kierunków bardziej "zawodowych" - WPiA i Medycyna, bo często poza etatem na uczelni wykładowcy pracują w zawodzie), po prostu nie zwracają na to uwagi. Zanim nie zacząłem wchodzić na to forum, to nie zwracałem uwagi na to, że spodnie muszą mieć idealnie jedno załamanie, że krawat musi mieć łezkę, jak wygląda dobrze spasowana marynarka. Co nie zmienia faktu, że wtedy również wrażliwy byłem na sztukę, piękno i doznania estetyczne.

 

Oczywiście że nikt nie nakazuje nam dokonywać wyboru (na szczęście); ale w ogóle nie wiązałbym stroju z oceną danego człowieka; skoro my mamy prawo chodzić w butach za 1,5k zł idealnie wypolerowanych na lustro, tak samo oni mają prawo chodzić w butach z gino rossi, i na prawdę nie widzę problemu. Przed wojną dochodził kolejny czynnik - wtedy siłą rzeczy nikt nie kupował garniturów czy butów z sieciówek (bo ich nie było), a nic innego do noszenia raczej nie było do kupienia - więc chodzili do krawców, tak jak my chodzimy do sklepów. Nie wydaje mi się, żeby wtedy przykładano większą wagę do stroju - po prostu noszono to co było, a że krawcy znali się na robocie, to mimochodem przekazywali pewne wzorce klasycznej elegancji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Niedoslav 

 

1. Niestety twierdzenie, że za kondycję polskiego szkolnictwa wyższego winę ponoszą wyłącznie niskie nakłady, to argument dla mas i ciemnego ludu. Typowa wymówka środowiska akademickiego. Istnienie setek nikomu niepotrzebnych wydziałów i kierunków, darmowe studia dzienne - co kto chce i gdzie chce, darmowe drugie kierunki, zasady obsadzania etatów - to są problemy, które powodują rozwadnianie środków. Idziemy nieustannie na ilość, a nie na jakość. Oczywiście środowisko akademickie będzie leżało w progu jak Rejtan, bo redukcja kierunków równa się zwolnieniom setek "fachowców", którzy musieliby sięgnąć po łopatę, aby zarobić na siebie. Podobna historia jak ze związkami zawodowymi, zaduszą firmę, ale zejdą z pokładu ostatni. 

 

2. Przed wojną rynek "second hand" był jeszcze mocniej rozwinięty od dzisiejszego - rzeczy się nie szyło, a przerabiało. Jeden garnitur mógł mieć 3 i więcej użytkowników w swoim cyklu życia. Stąd popularność krawców i bazarów typu Kercelak, czy "tandeta" w Krakowie. Inna sprawa, że wyroby były ogólnie lepszej jakości i dawały się użytkować przez wiele lat :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.