Skocz do zawartości

Ratujmy polską sztukę szewską!


macaroni

Rekomendowane odpowiedzi

Kilka tygodni to dalej żadne podstawy. Zresztą o czym my tu rozmawiamy. Jest ogłoszenie - propozycja i tyle.

Nie ma co kombinować wycieczek safari (bo taki w sumie byłby efekt 2 tygodniowego "uczenia się" od zera).

Trochę nie rozumiem komentarzy kolegi, ale zgadzam się po kursie ACCA, PRM, CFA czy CIMA też nikt nie zostaje 100% fachowcem w danej dziedzinie ...

pozdrawiam serdecznie

Damiance

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja rozumiem … uszycie/zrobienie butów jest prostsze do weryfikacji (i obawiam się że po zdaniu egzaminu zostaje się 100% fachowcem) niż umiejętności i wiedza (często iluzoryczna) zdobyta na w/w kursach, ale jest to tylko kolejny przykład wyższości ręcznej roboty nad produkcja masową ;) – należy też mieć na uwadze reputację mistrza w tym przypadku p. Januszkiewicza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już tłumaczę może zbyt duży skrót myślowy:

Taki "kurs" dla kogoś zielonego kto w ogóle nie ma zamiaru zajmować się tym zawodowo to po prostu rozrywka nie wnosząca nic w kontekście ratowania sztuki szewskiej. Dlatego miałby sens tylko jako forma zarobku dla szewca.

O teraz to się zgadzam z Kolegą. Takim płatnym niby-kursem jestem żywo zainteresowany. Nie muszę się doktoryzować w tej dziedzinie, ale wierzę, że nawet 2-4 tygodnie spędzone w pracowni to wiedza o butach, jak dla nieprofesjonalisty, na całe życie. Nawet wizyta w pracowni Kielmana, Kurskusa czy innego rzemieślnika i rozmowa wnoszą wiele cennej wiedzy. Wczoraj spędziłem na "gadaniu na temat" prawie 2 godziny, które upłynęły niestety zbyt szybko ... Zresztą, tak sobie wyobrażam zamawianie czegokolwiek u człowieka który wykonuje coś z pasją - po prostu musi sprzedać kawałek ciekawej historii, zagaić, zainteresować ... a wówczas i sięga się po portfel z większą chęcią :)

... zakładam pozytywnie, że gdybym ja, Ty, czy inni uczestnicy forum mieli chociaż wiedzę "2-tygodniową" to prawdopodobnie nasze podejście do ratowania tego zawodu byłoby pełniejsze.

pozdrawiam

D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja rozumiem … uszycie/zrobienie butów jest prostsze do weryfikacji (i obawiam się że po zdaniu egzaminu zostaje się 100% fachowcem) niż umiejętności i wiedza (często iluzoryczna) zdobyta na w/w kursach, ale jest to tylko kolejny przykład wyższości ręcznej roboty nad produkcja masową ;) – należy też mieć na uwadze reputację mistrza w tym przypadku p. Januszkiewicza.

Zgadzam się pod warunkiem, ze weryfikujący ma wiedzę.

A co do 100% fachowców to osobiście najwyżej cenię radców prawnych po państwowym egzaminie niedopuszczających do biznesu ludzi nie należących do klanu ...

ukłony

D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może forma wykładu w zakładzie, połączona z prezetacją niektórych czynności czy lepiej filmik na ten temat. Coś przeznaczonego nie dla szewca - amatora, ale świadomego klienta. To by mi się podobało. Nie wierzę, że mógłbym się sam nauczyć tak szybko robić cokolwiek, ale zobaczyć jak to się robi, jak można inaczej i dlaczego - to by miało sens.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Przypomniała mi się anegdotka :)

Pan Kurkus ostatnio w rozmowie telefonicznej z nami powiedział, iż tajemnica sztuki tkwi w detalach - żeby było ciekawiej, zazwyczaj sprawa jest banalnie prosta, ale tych "perełek" mistrz nie zdradzi nawet uczniowi :)

Tak, więc Panowie - to nie takie trudne, wręcz przeciwnie - trzeba próbować :)

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniałem sobie o jeszcze 2 mozliwościach bycia cool. Nie mają nic wspólnego z tym forum i eleganckim obuwiem, ale skoro mówimy o przetrwaniu wiedzy:

- glany. Swego czasu mieszkał w Krakowie punk zwany Szyszką, który robił glany. Dzieciaki wiedziały że jak glany, to tylko od Szyszki. Widzę że nisza nadal istnieje, bo choć w Warszawie jest specjalny sklep z glanami, to mają żałośnie mały wybór, głównie topornie ciosane wyroby których jedyną zaletą jest "made in UK". Nigdzie nie da się kupić glanów na lato, z cienkiej skóry i bez ocieplenia. Kiedy moja dziewczyna zapragnęła jaskrawoczerwonych, dowiedzieliśmy się że prawdopodobnie nikt na świecie nie produkuje "damskich" kolorów w rozmiarach większych niż 38 czy 40. Ja sam ostatnie dobre kupiłem z Chełmka, od czasu ich upadku nie znalazłem nic dobrego.

Więc produkt prosty i monotonny, za to łatwy w "customizacji". Cholewka krótsza lub dłuższa, opinacze, sprzączki, ćwieki - i jest asortyment idący w setki "modeli".

Szyszka nadal funkcjonuje - http://www.cockney.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezeli dobrze pamietam to dwa lata temu podobna dyskusja przetoczyla sie przez wloskie media a dotyczyla krawiectwa,tytuly gazet informowaly sztuka krawiecka umiera a mlodzi ludzie nie sa zainteresowani kontynuowaniem wspanialej tradycji wloskiego krawiectwa.Dzisiaj istnieje juz kilka szkol,ktore powstaly pod patronatem takich firm krawieckich jak Kiton,Isaia dzieki czemu gwarantuja najwyzszy poziom nauczania a z drugiej strony pozwalaja uczniom tych szkol na szybkie znalezienie pracy.

Trudno porownac Polske i Wlochy bo to inna skala ale wydaje mi sie ,ze trzeba zaczac od podstaw czyli od szkolenia,tylko powstaje pytanie kto bedzie uczyl i ilu ludzi znajdzie pozniej zatrudnienie skoro rynek w Polsce na tego typu uslugi jest mikroskopijny :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Ciekawy artykuł o oficerkach: http://dwagrosze.blogspot.com/2010/11/s ... pasja.html

Przypomniał mi opowieści Bronisława Kurkusa o butach tego typu. Miałem też okazję obejrzeć uszytą przez niego parę oficerek z postarzanej, chyba końskiej, skóry. Co ciekawe, uważany do dziś za najelegantszy (najładniejszy?) krój tych butów został wymyślony przez przedwojennego warszawskiego szewca Niedzińskiego, choć we współczesnej Europie mało kto o tym wie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy artykuł o oficerkach: http://dwagrosze.blogspot.com/2010/11/s ... pasja.html

Przypomniał mi opowieści Bronisława Kurkusa o butach tego typu. Miałem też okazję obejrzeć uszytą przez niego parę oficerek z postarzanej, chyba końskiej, skóry. Co ciekawe, uważany do dziś za najelegantszy (najładniejszy?) krój tych butów został wymyślony przez przedwojennego warszawskiego szewca Niedzińskiego, choć we współczesnej Europie mało kto o tym wie.

A ja się nie zgodzę. Owszem Niedziński był najbardziej popularny, ale zdecydowanie nie szył "topowych" oficerek. Były podobno świetnie uszyte i przepiękne, ale nie tak dobre jak te od Hiszpańskiego. Obaj szewcy mieli swoje zakłady w Warszawie, obaj byli uważani za mistrzów nad mistrzami ale to właśnie Hiszpański zawsze był tym pierwszym. Dziadek opowiadał mi kiedyś, że jego kolega z liceum, służący w tym samym co on oddziale w stopniu rotmistrza, posiadał buty właśnie od Hiszpańskiego, które poprzetykane były złotą nicią. To właśnie do takich szewców jak Hiszpański czy Struś przyjeżdżali przed wojną możni z całej Europy, a nawet z ZSRS oraz USA. Wzór butów o którym mówisz, właśnie autorstwa Niedzińskiego stał się tak legendarny właśnie z uwagi na fakt, że oficerki od tego szewca nosiła połowa kadry oficerskiej modlińskiego garnizonu. Same buty w różnych okresach kosztowały od 115zł do nawet 165 zł i można było je spłacać na raty. Szyte były tylko i wyłącznie na indywidualne zamówienie i w ilościach wyłącznie detalicznych - można więc się tylko domyślać jak duży był na nie popyt skoro wyprodukowano setki sztuk.

Podsumowując te najlepsze i najdroższe były tylko od Hiszpańskiego, Niedziński to młodsza kadra oficerska, a cała reszta warsztatów szewskich z innych miast, jak chociażby Sanok, obsługiwała podoficerów, milicjantów i szyły na potrzeby prywatne.

Oprócz tego sugerują poczytać również na temat Sikory, Leszczyńskiego i Strusia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie bez "sugerowania" zaproponować fragment jak poniżej:

źródło: Kuropieska - Wspomnienia dowódcy kompanii 1923 - 34

"Każdy z nas dostawał ze skarbu państwa 650 zł na zakup określonych przedmiotów wyposażenia, a ponadto miał prawo do zaciągnięcia pożyczki w takiej samej wysokości. Za owe 1300 zł obowiązani byliśmy zaopatrzyć się między innymi w mundur wyjściowy z długimi spodniami oraz mundur ćwiczebny z bryczesami, buty z cholewami, płaszcz sukienny i przeciwdeszczowy, ponadto walizkę i trzy pary bielizny. Mundury były szyte przez znane w Warszawie firmy krawieckie. Nasze robiono w firmie Ewigkieta. Obuwie dostarczał znany warszawski szewc - Niedziński. W owym czasie mundur wyjściowy, zamówiony w tamtej firmie indywidualnie i spłacany na raty kosztował 420 zł (po latach pod koniec kryzysu 34 - 35 tylko 265). Za buty płaciło się 165 zł. W ramach naszej wyprawy każdy obowiązany był nabyć szablę (70 zł) i pistolet, którego cena w zależności od rodzaju kształtowała się około 80 zł."

moja uwaga, dotycząca porównywania cen - od początku kryzysu do 1939 roku ceny realne większości towarów spadały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze post z internetu - nigdy nie wiadomo jak długo pożyje w oryginale, dlatego kopiuję na forum w całości.

! czy posiada ktoś z forumowiczów artykuł o którym mowa?

SZEWC – to brzmi skromnie i dumnie

Autor: andrzej_b2 19.09.09, 17:18

W piątkowej GS jest jak zawsze ciekawy artykuł J. Majewskiego pt. „Willa w trzecim pokoleniu”, o Hiszpańskich, warszawskim rodzie szewców. Szkoda, że do dziś brak wersji internetowej.

W uzupełnieniu, oceńcie sami na dostojnym modelu, jak prezentował się oficer w butach od Hiszpańskiego (wg Druga RP wobec Polonii – 2004):

Dołączona grafika

A tu skromna reklama Hiszpańskiego (wg Rocznika Oficerskiego – 1928):

Dołączona grafika

Pani Olga Laskowska ze Złotoryi kiedyś we wspomnieniach o swym ojcu Wacławie Laskowskim – sybiraku, pisze mniej więcej tak. Skazany za działalność patriotyczną na 30 lat pobytu w tajdze bez środków do życia napisał kiedyś do Stanisława Hiszpańskiego I z prośbą o pomoc i radę jak nauczyć się zawodu szewskiego w warunkach syberyjskich. Odpowiedź była natychmiastowa. Trochę później nadeszły kopyta, surowce i wszelkie potrzebne przedmioty. Zaczęła się ożywiona korespondencja i nauka zawodu na odległość 6 tys. km. Wkrótce powstały w tajdze cztery warsztaty z szyldem „Warszawskij obuw’ ” i przez wiele lat rozsławiały warszawskie rzemiosło.

Gdy p. Laskowski stał się już majętnym człowiekiem odesłał dobroczyńcy 100 rubli. Tyle bowiem wynosiła wartość przesłanych przedmiotów. Pieniądze jednak wróciły z dyspozycją przekazania na tworzący się Związek Polaków Zesłańców.

Na grobie Stansława Hiszpańskiego I na Powązkach leży kamień z prostym napisem „SZEWC”

Dołączona grafika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szewski ród Hiszpańskich - bo nie był to jeden szewc ...

publikacja z tygodnika regionalnego "Linia otwocka"

Stanisław Hiszpański i jego „Mądralin”

Tak się nieraz dziwnie w życiu plecie, że oprócz znanych i możnych rodów szlacheckich, zostawiają swe miejsce w historii i pamięci narodu na przykład... szewcy. Miała Warszawa znanego wszystkim Jana Kilińskiego, miał też ród Hiszpańskich. O tym najbardziej nam, Otwocczanom, bliskim - Stanisławie, fundatorze „Mądralina” w pobliskim Emowie milczy encyklopedia PWN. Z okruchów informacji zamieszczonych w Varsavianach postaram się przybliżyć sylwetkę niezwykłego szewca, patrioty i filantropa.

Założycielem rodu Hiszpańskich był Stanisław Eugeniusz urodzony w 1815r. - szewc mający warsztat przy ul.Tłomackiej w Warszawie, sklep na ul.Bielańskiej i kamienicę przy ul. Długiej. Zajmował się nie tylko rozwojem swojego warsztatu, ale też działalnością społeczną. Został starszym Zgromadzenia Szewców w Warszawie i współzałożycielem Towarzystwa Pomocy Naukowej. W 1861 r. wybrano go do Delegacji Miejskiej składającej liczne petycje i protesty do cara. Gdy ogłoszono stan wojenny został aresztowany i skazany na zesłanie. Wielka popularność jaką się cieszył wśród warszawskiego rzemiosła spowodowała, że widziano w nim następcę Kilińskiego.

Po ośmiomiesięcznym pobycie w Wiatce powrócił do Warszawy i wycofał się z życia politycznego. Stanisław Eugeniusz pozostawił dwóch synów: Antoniego i Stanisława. Ten ostatni, nazwijmy go dla porządku Drugim, urodzony w 1844r. zostaje też szewcem. Terminuje u słynnego mistrza Lindermanna, wyjeżdża do Anglii i USA aby tam dalej uczyć się rzemiosła u najlepszych fachowców. Jednocześnie nie poprzestaje na tym - kończy wydział prawa!

Za jego działalności firma „Hiszpański” kwitnie i rozwija się stając się znaną nie tylko w Warszawie. Stanisław II miał równie niepospolitą osobowość jak ojciec. Głośnym echem w Warszawie odbił się skandal, którego był sprawcą. Zastrzelił z zazdrości dr. A. Kurcyusza umizgującego się do jego pięknej żony, Zofii. Sąd był wyrozumiały i za zabójstwo w afekcie otrzymał tylko rok więzienia.

Obaj panowie Stanisławowie położyli podwaliny pod prawdziwą sławę firmy i jej potęgę, którą do prawdziwych wyżyn doprowadził Stanisław Hiszpański (nazwijmy go Trzecim), syn Stanisława II i wnuk Stanisława Eugeniusza. Uważany jest zgodnie za najwybitniejszego przedstawiciela rzemiosła szewskiego. Urodził się 30 sierpnia 1872 r., a żeby było ciekawiej, z wykształcenia wcale nie był szewcem, tylko prawnikiem !

W młodości ”nasz” Stasio pokłócony mocno z ojcem ruszył bez grosza przy duszy na podbój Europy. Wędrował przez Austrię, Niemcy, Szwecję aż zatrzymał się wreszcie na dłużej w Paryżu. Miał równie twardy i zdecydowany charakter co dziad i ojciec. W Paryżu zatrudnia się jako robotnik w garbarni i w zakładach szewskich ale jednocześnie studiuje i kończy prawo na Sorbonie!

Po powrocie do kraju spłaca długi tatusia i obejmuje firmę. Zakład w latach międzywojennych mieścił się przy Krakowskim Przedmieściu nr 7. (na przeciwko Uniwersytetu). Teraz mieści się tu Księgarnia Naukowa im. B.Prusa.

Buty Hiszpańskiego miały renomę najlepszych, co potwierdzały nagrody uzyskiwane na wystawach międzynarodowych. Nad sklepem wisiał symbol firmy - brunatny miś trzymający w łapach wysoki but. Międzywojenna Warszawa znała slogan: - Jak buty, to od Hiszpańskiego! Jaka była jakość można sobie wyobrazić, skoro klientami byli: premier Sławoj Składkowski, Kossak, Kiepura, Zbyszko Cyganiewicz, fiński marszałek Mannerheim i generalicja z całej Europy. Warsztat Hiszpańskiego miał swoją filię w Kijowie i eksportował wyroby do Europy Zachodniej i USA. Funkcjonował do 1944 r., prowadzony po śmierci Stanisława Hiszpańskiego przez jego żonę - Zofię. W krajobrazie warszawskim trwał więc 106 lat !

Słynny szewc, podobnie jak jego przodkowie, poświęcał się działalności społecznej. Wiadomo, że był organizatorem tzw. gniazd sokolich i prowadził jedno z nich wśród najbardziej zaniedbanych dzieci na Woli .W latach I wojny światowej Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” tworzyło pierwsze zastępy organizacji skautowej i opiekowało się nimi do 1918 r. W 1912 r. powołało w zaborze rosyjskim Tajną Naczelną Komisję Skautową. Stąd zapewne informacja, że w latach I wojny światowej Stanisław Hiszpański założył w swej posiadłości nad Świdrem konspiracyjną kwaterę główną harcerstwa.

Nie znamy dokładnej daty zbudowania Mądralina. Najprawdopodobniej powstał w latach 19211923. Elegancki budynek, projektu znanego architekta Jana WitkiewiczaKoszczyca (autora m.in. otwockiego „Olina” i gmachu Wyższej Szkoły Handlowej) i piękny park fundator przekazał kasie im. J. Mianowskiego, z zaleceniem utworzenia tu domu dla literatów i uczonych. Stąd żartobliwa nazwa miejsca - „siedziba mędrców, krótko mówiąc: “Mądralin” - jak pisał Jellenta w „Otwockich sosnach”). W domu leżała opasła pamiątkowa księga dla gości, w której ktoś dowcipny wpisał: - Wpisujta się! Wpisujta się do tej księgi, uczone a kochane niedołęgi! Dobrze chyba było luminarzom nauki w tym domu skoro proszeni swego czasu o zbadanie własności przyrodniczych mądralińskich wód orzekli: - Na ogół możemy stwierdzić: wody w Mądralinie zbyt twórczemi nie są. Natomiast cała atmosfera mądralińska przesiąknięta jest promieniami twórczemi zdrowia i niepospolitego humoru.

Po II wojnie światowej gmach przejęła Polska Akademia Nauk. Szanując wolę fundatora dalej pełnił godnie rolę Domu Twórczego. Warto zobaczyć ten, mało znany Otwocczanom, stojący w pięknym parku dom. Są tu jeszcze zachowane oryginalne belki zdobiące strop w jadalni, w nastrojowej bibliotece zaś portret wybitnego szewcaprawnika i stosowną tabliczkę pamiątkową. Chwała, że wszystko tu lśni ładem i czystością. ”Sponsor”, jakbyśmy to dziś powiedzieli, byłby na pewno zadowolony...

Stanisław Hiszpański zginął podczas bombardowania 25. września 1939 r. Zostawił troje dzieci. Córka, Maria HiszpańskaNeumann jest jedną z najwybitniejszych polskich artystekplastyków. Jej obraz „Ostatnia Wieczerza” możemy obejrzeć w kościele Opatrzności Bożej w Górze Kalwarii.

Ciekawe są wersje dotyczące powstania rodu Hiszpańskich. Obie wielce intrygujące, ale o żadnej nie możemy powiedzieć, że jest pewna. Pierwsza mówi, że ród jest owocem związku polskiego oficera wojsk napoleońskich z tajemniczą Hiszpanką. Ze względu na urodę dzieci zwano „Hiszpanami” i dodano tylko końcówkę ski. Druga wersja jest bardziej zawiła, intrygująca i miała wielu zwolenników. Założyciel firmy, Stanisław Eugeniusz pochodził z nieznanych rodziców. Jego opiekunką została księżna Helena Lubomirska, a bezpośrednią - upoważniona przez nią dama. Już we wczesnym dzieciństwie zapowiedziano chłopcu, że zostanie szewcem. Kiedy tej damie przyszło żegnać się ze światem zaklinał ją do wyjawienia kim są jego rodzice, ale niewiasta związana dozgonną przysięgą nie powiedziała mu tego. W owym czasie Warszawa huczała o romansie księżnej Lubomirskiej z Wielkim Księciem Konstantym...

Chociaż daty nie zgadzają się z datą urodzin Stanisława Eugeniusza, nie brak było zwolenników poglądu, że jest ich potomkiem. Jak było naprawdę tego już dzisiaj nikt nie dojdzie, zresztą nie ma to żadnego znaczenia. Najciekawsze i najobszerniejsze informacje o rodzie zawarł Olgierd Budrewicz w książce „Sagi Warszawskie”: - ...Jeździł dużo po kraju. Kupował konia, odkarmiał go, po czym wyruszał w Polskę... Wyglądał godnie i zamożnie. Pytano go: - Jak Pana tytułować? Odpowiadał: - Jestem szewcem. Był z tego zawsze dumny.

Jego dziadek spoczywa na Powązkach. Na grobie stoi wielki granitowy głaz.

Kiedyś, ktoś z rodu Hiszpańskich kazał odkuć słowo „szewc” z pomnika, pewnie zawstydzony profesją. Za swego „panowania” Stanisław Hiszpański polecił przywrócić ten napis. Wreszcie to było źródło fortuny i sławy dla rodziny, a filantropii dla innych.

JACEK KAŁUSZKO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krakus: nie mam zdjęć, proponuję zajrzeć na Złotą.

Immune: nie wiem, z czym się nie zgadzasz. Pan Bronisław nie twierdzi, że Niedziński był "topowym" szewcem, lecz że to jego autorstwa jest "topowy" krój oficerek. Czy ma rację? Nie wiem, historia szewstwa to nie moja dziedzina, natomiast z logicznego punktu widzenia nie ma sprzeczności między informacjami pochodzącymi od Ciebie i od pana Bronisława.

BTW, przed wojną nie było milicjantów, rozumiem, że masz na myśli policjantów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Immune: nie wiem, z czym się nie zgadzasz.

Chodzilo mi tylko o fragment o "najbardziej eleganckim" i "najladniejszym" kroju. :) Z reszta zgadzam się w zupelnosci. Fajnie, że podzieliles się tutaj spostrzezeniami Pana Bronislawa.

BTW, przed wojną nie było milicjantów, rozumiem, że masz na myśli policjantów.

Napisane z rozpedu. Oczywiscie, że nie było. Dzięki za korekte. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Trafiłem przypadkiem na bardzo ciekawą stronę. Nie mogłem zdecydować się na wątek, więc wrzucam tutaj - poniekąd o sztuce szewskiej, również polskiej opowiedzianej przez gościa z dalekiego kraju (wklejam w ułomnej wersji "google_pl", bo w oryginale ciężko nawigować - może kogoś zainteresuje):

1) Wizyta w Warszawie

Kielman:

http://translate.google.pl/translate?u=http%3A//www1.odn.ne.jp/~aab38980/kielman.htm&hl=pl&langpair=auto|pl&tbb=1&ie=Shift_JIS

Januszkiewicz:

http://translate.google.pl/translate?u=http%3A//dyshoes.fc2web.com/tadeusz.htm&hl=pl&langpair=auto|pl&tbb=1&ie=Shift_JIS

Jest również o Kamińskim, ale już nie mam siły doklikać ;)

2) Inne ciekawe informacje (również techniczne - sporo świetnych zdjęć i relacji):

http://translate.googleusercontent.com/translate_c?hl=pl&ie=Shift_JIS&langpair=auto|pl&u=http://dyshoes.fc2web.com/index.html&tbb=1&rurl=translate.google.pl&twu=1&usg=ALkJrhiFzL9MdUCsjsr5ZvkTOw84g7-XFw

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fragment z S. Milewski "Codzienność niegdysiejszej Warszawy"

"(...) w latach sześćdziesiątych XIX wieku - jak szacują historycy - rzemiosła szewskie, krawieckie, rzeźnicze, ślusarskie i stolarskie skupiały połowę wszystkich rzemieślników warszawskich (...). Najciężej chyba żyło się szewcom, oczywiście nie takim, jak Stanisław Hiszpański, który nie tylko miał własny sklep, ale i dużo obuwia eksportował do Rosji. Zatrudniał wielu chałupników i im właśnie powodziło się źle lub bardzo źle, podobnie jak tym, którzy utrzymywali się z niewielkich warsztatów (...) U szewca - twierdził Bolesław Prus - haruje się od 7 rano do 7 lub 10 wieczorem; czasem jak jest robota pilna, także w nocy ...."

Z powyższego i poprzednich wątków wyraźnie widać, że produkcja u Hiszpana nie była manufakturą, jak u współczesnych szewców.

pozdrawiam

D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fragment z S. Milewski "Codzienność niegdysiejszej Warszawy"

"(...) w latach sześćdziesiątych XIX wieku - jak szacują historycy - rzemiosła szewskie, krawieckie, rzeźnicze, ślusarskie i stolarskie skupiały połowę wszystkich rzemieślników warszawskich (...). Najciężej chyba żyło się szewcom, oczywiście nie takim, jak Stanisław Hiszpański, który nie tylko miał własny sklep, ale i dużo obuwia eksportował do Rosji. Zatrudniał wielu chałupników i im właśnie powodziło się źle lub bardzo źle, podobnie jak tym, którzy utrzymywali się z niewielkich warsztatów (...) U szewca - twierdził Bolesław Prus - haruje się od 7 rano do 7 lub 10 wieczorem; czasem jak jest robota pilna, także w nocy ...."

Z powyższego i poprzednich wątków wyraźnie widać, że produkcja u Hiszpana nie była manufakturą, jak u współczesnych szewców.

pozdrawiam

D

dziki kapitalizm...niestety w niektórych zakładach pracy powrócił po 1989 roku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Wracając do początku tematu. Czy kwestia ewentualnego "szkolenia" pod okiem p. Januszkiewicza jest aktualna?

Jakiś czas temu pisałem w tej sprawie do Macaroni'ego, niestety bez odpowiedzi... zakładam, że mail się gdzieś zgubił. Może tu się uda?

Żeby nie było - pytanie nie jest jakąś fanaberią w stylu "hura! w dwa tygodnie się nauczę szyć buty". Mam podstawy - od kilku lat szyję rekonstrukcje obuwia średniowiecznego, jedne z lepszych w kraju, na potrzeby grup rekonstrukcji historycznej. Buty nowożytne (XVI-XVIIw) też zdarza mi się szyć - technologia jest bardzo zbliżona do współczesnej.

Mam parę trudności z detalami, taki kurs pod okiem mistrza mógłby mi dać naprawdę sporo...

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.