Skocz do zawartości

Ratujmy polską sztukę szewską!


macaroni

Rekomendowane odpowiedzi

Jest też dosyć duże ryzyko że taki uczeń po zdobyciu zawodu wyjedzie na Saville Row i będziemy dwa tysiące funtów płacić za buty u niego. Tym bardziej jak ma to być młoda, inteligentna, utalentowana osoba z głową do biznesu i dobrą znajomością angielskiego. Bo nie wyobrażam sobie żeby to był jakiś chłopek roztropek bez matury. W Polsce rynek na luksusowe obuwie jest wciąż stosunkowo niewielki i nie oszukujmy się że to się zmieni. Szczęśliwie Internet i strona w języku angielskim będzie głównym kanałem dystrybucji, więc może zostanie w kraju.

http://www.lodgerfootwear.com/ - powstała w 2008 roku manufaktura luksusowego obuwia w UK.

http://www.pressreleasepoint.com/xtraor ... r-footwear - a tutaj artykuł o ich sukcesie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy się bogacą. Za 10 lat rynek będzie wyglądał zupełnie inaczej niż teraz. Nie mam co do tego wątpliwości. Luksusowe ubrania na miarę ciągle będą niszą, ale o wiele większą. Pytanie- czy w niszy tej znajdą się luksusowe marki zachodnie robiące MTM czy dobrzy Polscy rzemieślnicy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno. Jakiś rok temu chodził mi po głowie pomysł założenia stowarzyszenia lub fundacji, która zajmowałaby się ochroną ginących zawodów. Fundacja taka miałaby pozyskiwać pieniądze z funduszy unijnych. Jednak bardzo trudno jest znajeźć priorytet, w który to można wpasować. Trudno też określić beneficjentów. Wszędzie ochorna kobiet i infomrmatyzacja...

Jednynie województwo małopolskie ma wprost nazwany priorytet ochrona ginących zawodów. Szewstwo i krawiectwo jest tam chyba specjalnie wymienione. Rzucam jako pomysł kolegom z Krakowa i okolic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego Macaroni - też o tym myślałem. Tylko bez UE :) - wychodzę z założenia że socjalistów nie należy mieszać do tematów wybitnie kapitalistycznych, jak luksusowe ubrania ...

Forma fundacji/ stowarzyszenia daje natomiast lepszą pozycję przetargową, łatwiej nawiązywać kontakty itd. Przykład - jestem między innymi członkiem stowarzyszenia prowadzącego forum zegarkowe - to otwiera drzwi manufaktur i wygląda profesjonalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy się bogacą. Za 10 lat rynek będzie wyglądał zupełnie inaczej niż teraz. Nie mam co do tego wątpliwości. Luksusowe ubrania na miarę ciągle będą niszą, ale o wiele większą.

Też jestem tego pewien.

Pytanie- czy w niszy tej znajdą się luksusowe marki zachodnie robiące MTM czy dobrzy Polscy rzemieślnicy?

Będzie miejsce dla jednych i drugich. Na pewno wejdzie do Polski jeszcze wiele marek zachodnich oferujących MTM, natomiast można mieć wątpliwości czy pojawią się nowi rzemieślnicy a obecni nie odejdą na emeryturę - tego się obawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Rynek nie znosi próżni. Nowi zawsze będą się pojawiać. Jeżeli będzie zapotrzebowanie, myślę że pracownie i firmy (lepsze lub gorsze) będą powstawać jak grzyby po deszczu.

Jednak tu liczy się jeszcze marka, tradycja, historia - na to wszystko czasem pracuje się przez pokolenia.

Piękną, a zarazem niewesołą historię ma chociażby pracownia Kielmana ciężko doświadczona przez wojnę. Przetrwała dzięki poświęceniu rodziny, która potrafiła wskrzesić tradycję.

Tak jak w latach 30 Kielman był potęgą:

Znani klienci okresu międzywojennego dwudziestolecia to chronologicznie: kpt. De Gaulle, gen. Sikorski z rodziną, Mieczysława Ćwiklińska, Jan Kiepura, Adolf Dymsza, Stefan Wiechecki - Wiech, Marian Brandys i wielu innych (kroniki nie zachowały się, spłonęły w powstaniu).

W latach trzydziestych sklep stał się niemal salonem spotkań towarzyskich - dziewięć witryn przy Chmielnej 1/3, sofy i kanapy do przesiadywania, przy drzwiach Szwajcar w uniformie. Dla usprawnienia kontaktów z klientami założono dwie linie telefoniczne. Gotowe obuwie zazwyczaj odnoszono klientom do domu z grosikiem "na szczęście" w pudełku.

Tak później firma została zrównana z ziemią:

podczas powstania, pracownia uległa całkowitemu zniszczeniu a rodzina rozproszeniu. Niektórzy zginęli, inni udali się na emigrację.

Po wojnie Wacław Kielman odbudował firmę w rozmiarach nieporównywalnych do poprzedniej. Zajmował niesamodzielny lokal przy Chmielnej 6. i, w zależności od obowiązującej doktryny, mógł zatrudnić dwóch lub czterech pracowników. Pojawiły się nieznane dotąd kłopoty z aprowizacją. Czasami przyjęcie zamówienia uwarunkowane było przyniesieniem skóry na buty przez klienta. Stałe zagrożenie rewizją a nawet aresztowaniem, ryzyko tzw. domiarów podatkowych po których firma nie miała prawa się podnieść powodowały, że wnuk założyciela a syn Wacława Jan II nie wiązał przyszłości z rzemiosłem i został prawnikiem.

Gdyby nie konieczność zaczynania od zera, kto wie jaką potęgą mogłaby być teraz marka Jan Kielman?

Wojny, lata zaborów, komunizm ... to wszystko praktycznie uniemożliwiało naszym ojcom i dziadkom budowę rodzinnych firm, których pozycję mogłyby umacniać kolejne pokolenia. Europejczycy po zachodniej stronie mieli zdecydowanie więcej czasu ...

My dopiero zaczynamy - tym bardziej walczyć trzeba o kontynuację tego, co mimo przeciwności losu Januszkiewicz wypracował. Abstrahując od potencjału, ekonomii, szeroko pojętego interesu - ten niewielki lokal na Chmielnej i jego właściciel to najzwyczajniej w świecie dobro narodowe. Tak mało mamy polskich marek, z których możemy być dumni.

Dlatego jeszcze raz wielki RESPECT i wsparcie dla tej inicjatywy.

źródło cytatów: http://www.kielman.pl

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno. Jakiś rok temu chodził mi po głowie pomysł założenia stowarzyszenia lub fundacji, która zajmowałaby się ochroną ginących zawodów. Fundacja taka miałaby pozyskiwać pieniądze z funduszy unijnych. Jednak bardzo trudno jest znajeźć priorytet, w który to można wpasować. Trudno też określić beneficjentów. Wszędzie ochorna kobiet i infomrmatyzacja...

(...)

Informatyzacja? To może być dobry pomysł. Ja widzę szycie na miarę (nie tylko butów) jako masową ale zindywidualizowaną produkcję, możliwą między innymi dzięki informatyzacji i usługom firm kurierskich. Można pomyśleć np. o projekcie zautomatyzowanego samoobsługowego zdejmowania miary na buty na odległość np. przez Skype`a. A potem tworzenia kopyta (np. frezarką 3D) i wykrojów poszczególnych elementów buta (np. plotterem tnącym). Szewcowi pozostanie zszycie/sklejenie elementów buta. Myślę, że dzięki automatyzacji i ominięciu kilku czasochłonnych etapów można będzie zbliżyć koszt butów na miarę do ceny butów fabrycznych a to rozszerzy grono klientów zainteresowanych taką ofertą. Gotowe buty dostarczy klientowi w (niemal) dowolnym miejscu na świecie firma kurierska.

Czy masz bardziej szczegółowe informacje o zasadach otrzymania funduszy z UE na takie projekty?

Pozdr,

wojvv

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Informatyzacja? To może być dobry pomysł. Ja widzę szycie na miarę (nie tylko butów) jako masową ale zindywidualizowaną produkcję, możliwą między innymi dzięki informatyzacji i usługom firm kurierskich. Można pomyśleć np. o projekcie zautomatyzowanego samoobsługowego zdejmowania miary na buty na odległość ...

To już idzie w tym kierunku:

http://www.personalpair.be/

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Informatyzacja? To może być dobry pomysł. Ja widzę szycie na miarę (nie tylko butów) jako masową ale zindywidualizowaną produkcję, możliwą między innymi dzięki informatyzacji i usługom firm kurierskich. Można pomyśleć np. o projekcie zautomatyzowanego samoobsługowego zdejmowania miary na buty na odległość ...

To już idzie w tym kierunku:

http://www.personalpair.be/

pozdrawiam

Ciekawa strona, dzięki za link. Widzę, że Czesi i Węgrzy już mają swoje przedstawicielstwa, szkoda, że my jeszcze nie :-(

Konfiguracja buta, którą proponuje ta firma to jednak nie jest "pełne bepoke", o którym myślę. Zauważ, że jeśli chodzi chociażby o rozmiar, to Ambiorix oferuje wybór długości i tęgości buta (każdego) ale nie bierze się indywidualnej miary. Jest to na pewno lepsze niż praktyka polskich sklepów, w których często nawet nie ma połówkowych rozmiarów a o doborze tęgości praktycznie można zapomnieć ale to za mało.

Poza tym "konfigurator buta" z tej strony nie jest niczym wyjątkowym, na co możnaby dostać kasę dla "Fundacji Makaroniego" ;-)

Pozdr,

wojvv

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko co to ma wspólnego z ratowaniem sztuki szewskiej?

Poza tym, gdyby to było takie proste (prosty algorytm przeliczający zdjętą miarę na wykrój) to myślę, że amerykanie nie wyczekiwali by tak na przyjazd specjlistów z sawile row. Przecież garnitury szyto by tak samo.

Albo to sztuka albo prosta czynność którą można zautomatyzować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko co to ma wspólnego z ratowaniem sztuki szewskiej?

Poza tym, gdyby to było takie proste (prosty algorytm przeliczający zdjętą miarę na wykrój) to myślę, że amerykanie nie wyczekiwali by tak na przyjazd specjlistów z sawile row. Przecież garnitury szyto by tak samo.

Albo to sztuka albo prosta czynność którą można zautomatyzować.

Fakt - zrobił się Off-topic. Klasyczne szycie na miarę nie obejdzie się nigdy bez kontaktu bezpośredniego - ściąganie miary to istny rytuał. Automatyzacja to raczej temat na zupełnie odrębny wątek.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepszą alternatywą było by zwiększenie podaży. Dawniej, gdy było więcej zkładów szyjących na miarę było też większe zróżnicowanie cenowe. Było cię stać - szedłeś do lepszego szewca, miałeś mniej - trochę słabszego.

Myślę, że gorszy szewc zawsze będzie lepszy niż jakikolwiek zautomatyzowany proces.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Witam, to mój pierwszy post tutaj)

Wracając do tematu, widzę dwie możliwości:

1) hobbysta

2) (młody) człowiek zamierzający związać swoją przyszłość z zawodem.

Dla pierwszego najważniejsze będzie aby nowa zabawa nie kolidowała z pracą i ogólnie pojętym życiem. Tu jest sprawa do omówienia z Mistrzem czy na takie coś się w ogóle zgodzi. Jak najbardziej popieram opłaty za taki kurs, najlepiej za dłuższy okres z góry. Z jednej strony ostudzą słomiany zapał, a z drugiej wynagrodzą Mistrzowi ewentualną rezygnację kiepskiego kandydata i zmotywują do podjęcia kolejnej próby.

Dla drugiego głównym argumentem są pieniądze. Czy da się na tym zarobić? Sądzę że jeśli zarobki byłyby porównywalne z "zawodami" w stylu doradcy finansowego czy agenta ubezpieczeń to pewna i przewidywalna praca z elitarnym zacięciem będzie dla wielu osób całkiem atrakcyjną ścieżką kariery. Tu niestety trzeba ujawnić informację której my Polacy irracjonalnie boimy się ujawniać najbardziej.

BTW: Ja o Panu Januszkiewiczu dowiedziałem się wczoraj w pociągu od Irlandczyka który będąc w Polsce chciał skorzystać z okazji i zrobić sobie porządne buty. Więc skoro słyszę takie opinie jak "Kiedyś jeździło się do Paryża po ubrania, dziś jeździ się do Polski po buty" to marketingu chyba poprawiać nie trzeba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepszą alternatywą było by zwiększenie podaży. Dawniej, gdy było więcej zkładów szyjących na miarę było też większe zróżnicowanie cenowe. Było cię stać - szedłeś do lepszego szewca, miałeś mniej - trochę słabszego.

Myślę, że gorszy szewc zawsze będzie lepszy niż jakikolwiek zautomatyzowany proces.

Kolego Krakus - czy nie jest tak, że zwiększenie podaży nie jest możliwe bo proces zautomatyzowany jest lepszy (powiedzmy mierzony jakością do ceny) niż "gorszy szewc"? Przecież branża nie kurczyłaby się gdyby tak nie było ... Za marną podaż nie warto płacić ekstra.

pozdrawiam

D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest - jest tańszy.

Bespoke zawsze będzie droższe od porównywalnej jakościowo produkcji seryjnej. (pomijając prestiż i dopasowanie butów) Chodzi o to, żeby większa podaż spowodowała obniżenie cen i ich dywersyfikację - rozumianą jako rozóżnienie cenowo - jakościowe różnych zakładów. W tej chwili są to tylko usługi ekskluzywne. Brak średnio-wyższej półki butów szytych na miarę.

Cena to jedno a drugie to właśnie wyłanianie najlepszych. Zazwyczaj uczeń po skończeniu nauki zakładał nowy zakład - lepszy lub gorszy zależnie od zdolności. Nawet jeśli Pan Januszkiewiz weźmie ucznia, nie gwarantuje to ciągłości w jakości butów i tytółowego "uratowania sztuki szewskiej".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Witam, to mój pierwszy post tutaj)

Wracając do tematu, widzę dwie możliwości:

1) hobbysta

2) (młody) człowiek zamierzający związać swoją przyszłość z zawodem.

Może warto poszukać uczniów (a miejmy nadzieję, że przyszłych polskich mistrzów szewskich) wśród domorosłych szewców szyjących różne ciżmy, buty husarskie, itp. dla grup rekonstrukcji historycznej?

W końcu klasyczne buty bespoke to w obecnych realiach w większości także "rekonstrukcja" wzorów z przełomu XIX i XX wieku? ;-)

Pozdrawiam,

wojvv

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątpię. Zerknij na stronę którą mi pokazał google po wrzuceniu buty historyczne: http://www.butyhistoryczne.pl/

Te buty to raczej skarpetki z podeszwą ;)

Ja bym raczej widział szewca od fleków który chciałby zacząć nowy biznes a najlepiej kogoś kto po prostu ma taki pomysł na życie - będzie miał zapał do pracy i czas na naukę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi nie wyglądają na "skarpetki"

http://www.butyhistoryczne.pl/new/index.php

http://www.butyhistoryczne.pl/buty_XV_X ... /husar.htm

Przypomniałem sobie o jeszcze 2 mozliwościach bycia cool. Nie mają nic wspólnego z tym forum i eleganckim obuwiem, ale skoro mówimy o przetrwaniu wiedzy:

- glany. Swego czasu mieszkał w Krakowie punk zwany Szyszką, który robił glany. Dzieciaki wiedziały że jak glany, to tylko od Szyszki. Widzę że nisza nadal istnieje, bo choć w Warszawie jest specjalny sklep z glanami, to mają żałośnie mały wybór, głównie topornie ciosane wyroby których jedyną zaletą jest "made in UK". Nigdzie nie da się kupić glanów na lato, z cienkiej skóry i bez ocieplenia. Kiedy moja dziewczyna zapragnęła jaskrawoczerwonych, dowiedzieliśmy się że prawdopodobnie nikt na świecie nie produkuje "damskich" kolorów w rozmiarach większych niż 38 czy 40. Ja sam ostatnie dobre kupiłem z Chełmka, od czasu ich upadku nie znalazłem nic dobrego.

Więc produkt prosty i monotonny, za to łatwy w "customizacji". Cholewka krótsza lub dłuższa, opinacze, sprzączki, ćwieki - i jest asortyment idący w setki "modeli".

- sportowy hi-tech. Buty do nart, roweru, rolek i łyżew. Włókno węglowe (aka "carbon"), robienie nie na obrys, a na odlew i bucik ważacy 350g. Pan Prus robił kiedyś buty do rolek i łyżew, niestety (mówię jako rolkarz) miał za dużo zamówień i skupił się na rowerowych.

Aby mieć pojęcie o czym mowa : http://zicoracing.com/Wrotkarstwo_szybk ... fault.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

robiłem w życiu kilka dziwny, kilka dosyć złożonych projektów ... ale nigdy nie szukałem kogoś żeby mu ułożyć życie (bo szukanie kogoś do terminowania do tego się sprowadza), być może moi przedmówcy mają inne bogatsze doświadczenia

przykro mi to pisać ale jestem bardzo sceptyczny (pomijam tez fakt że nawet znalezienie kogoś do nauki nie gwarantuje że "uczeń" po kilku latach nauki spełni pokładane w nim nadzieje)

jedyna szansa na utrzymanie tego pięknego zawodu to zwiększenie popytu ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Damiance, mam dla ciebie złą wiadomość. Byłem dziś u Januszkiwiecz zamówić buty. Pytałem o sens kurusu "kosultacyjnego". Według Januszkiewicza może się udać, tylko jeśli osoba ma solidne podstawy, a konultacje będą kursem mistrzowskim mającym nadać fachowi ostatni szlif. Uczenie od początku w takim systemie jest niemożliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Damiance, mam dla ciebie złą wiadomość. Byłem dziś u Januszkiwiecz zamówić buty. Pytałem o sens kurusu "kosultacyjnego". Według Januszkiewicza może się udać, tylko jeśli osoba ma solidne podstawy, a konultacje będą kursem mistrzowskim mającym nadać fachowi ostatni szlif. Uczenie od początku w takim systemie jest niemożliwe.

Macaroni, dziękuję za informacje. Zdaję sobie z tego sprawę. Zapewne łatwiej byłoby, co i tak będzie kursem dla amatora, spędzenie kilku tygodni (jak w Koronya) non-stop na miejscu a może później konsultacje ...

pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.