Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'kielman' .
-
Mój ś.p. Dziadek zwykł mawiać, że buty nie sznurowane to nie buty, a "futerały". Nie traktował ich nigdy jako akceptowalne obuwie. Być może wynikało to także z faktu, że z racji bardzo ograniczonych funduszy po II WŚ, nie mógł sobie pozwolić na buty "dodatkowe" i zapewne miał jedne wysokiej jakości wieloletnie, a docelowo (podejrzewam) jedne do pracy i jedne "wyjściowe". Ja jednak jestem fanem loafersów - są wspaniałym dopełnieniem drobnego lenistwa, gdyż pozwalają na ominięcie etapu wiązania. Uważam, że są to buty trudniejsze do dopasowania na nogę niż większość butów wiązanych. Dlatego też któreśtam z kolei postanowiłem zamówić u Kielmana. Miałem w głowie pewną koncepcję, ale na miejscu w pracowni mocno ewoluowała. Postanowiłem potraktować Zakład jak dobrą restaurację, w której nie mówi się kucharzowi jak ma gotować, a jedynie akceptuje (lub nie) jego kunszt. Warto zaznaczyć, że nie było to proste "zdejmujemy miarę", a po pewnym czasie "oto gotowe buty". Po pierwszej przymiarce Zakład postanowił wykonać dla mnie drugą parę. I tu widzę właśnie mistrzostwo szanującego się bespokowca. Nie było dyskutowania i naginania faktów. Ciut dłużej musiałem poczekać, ale dostałem buty pasujące. Znam negatywne opinie odnośnie zelowania *), jednak zupełnie świadomie tego wymagałem. Po prostu z racji mojej pracy bywam bardzo często w pomieszczeniach niezwykle śliskie (typu: ciągle myta i zalana wodą posadzka w mleczarni). *) Pan Pucybut w Galerii Mokotów powiada anegdotycznie "Gdybym chciał mieć gumowe podeszwy to bym sobie kupił gumofilce". P.S. Mam sporo najróżniejszych loafersów (Herring, Shoe Passion, New&Lingwood, a także Kiomi/Zalando i wiele innych - nigdy dwóch takich samych lub od tego samego producenta) i teraz obawa. Czy komfort użytkowania Kielmana spowoduje, że przestanę kupować od różnych producentów, co jest swego rodzaju grą poznawczą, czy też będę dalej badał świat... Tak powstały te oto futerały:
-
Takie małe szaleństwo bez szaleństwa. Brakowało mi brązowych oksfordów. Moje pierwsze bespoke, z którego efektu jestem zadowolony. Zamiast opisu karteczka z opisem zamówienia. Miało być klasycznie.
-
Wiem, wiem... to już się staje nudne - ale naprawdę, brakowało mi letniej wersji w brązie. skóra: kangur
-
-
Pomysł na buty był bardzo prosty - minimalistyczne czarne lotniki, które będą dobrze wyglądały zarówno z prostym zestawem koordynowanym jak i z black-tie. Chciałem dodać butom dodać nieco charakteru, więc pod wpływem Gaziano & Girlnig, zdecydowałem się na delikatnie ścięte kopyto. Do tego mocne taliowanie i wyszły bardzo ładne buty. Miałem spory problem przy wyborze skór. Do wyboru był Skoczów, box-calf od Kegara i francuska skóra cielęca. Nie jestem specjalistą od skór i pomimo tego, że dosyć mocno polecana mi była skóra ze Skoczowa, zdecydowałem się na skórę francuską. Kegar wydawał mi się zdecydowanie za sztywny, za gruby i za ciężki na delikatną formę buta, która chciałem osiągnąć. Ze Skoczowem mam mieszane doświadczenia (wiśniowa skóra, z której mam lotniki od TJa) złapała dziwne przebarwienia, a do tego francuska skóra wyglądała jakby dawała największe szanse uzyskania lustra. Wybór uzupełniła podeszwa Rendenbacha. Na powyższych zdjęciach chciałbym zwrócić uwagę na dosyć brzydkie sznurówki, które zostały standardowo dołączone do butów, ale jak zwróciłem na to uwagę dostałem też woskowane sznurówki Saphira - jeszcze nie miałem okazji ich zmienić. Wytłumaczono mi, że standardowo korzysta się ze sznurówek bawełnianych, ponieważ się nie rozwiązują. Nadal wydaje mi się, że można by wersję, która zarówno dobrze wygląda i ma wysokie wartości użytkowe. Moim zdaniem na dopasowaniu i wygodę butów decydujący wpływ ma kształt pięty i podbicia. W palcach i tak zawsze jest trochę luzu. Żeby efektywnie przełożyć energię z nogi na but, to podbicie musi być odpowiedni trzymane. Dodatkowo pięta osadzona w kuli pięty, w końcu buty to nie klapki. Co ciekawe z tym pierwszym elementem pracowanie poradziła sobie bardzo dobrze, tak z tym drugim nie do końca. Pomimo tego, że podkreślałem przy zamówieniu, że dopasowanie pięty jest dla mnie bardzo istotne - to w butach było sporo luzu. Na szczęście przy odbiorze zostało to poprawione i mogę się cieszyć dobrze dopasowanymi butami, a na zdjęciu wyżej widać jak pięknie i asymetrycznie uformowany jest tył buta. Były długie dyskusje na forum o tym, który zakład szewski w Warszawie powinien cieszyć się mianem tego najlepszego. Po zamówieniu tych butów dołączyłem do teamu Kielman. Natomiast nadal nie wiem, czy w przyszłości będę więcej korzystał z pracowni warszawskiej, czy z programów MTO innych marek. Zobaczymy po dłuższej praktyce. To idę
-
Czarne, podwójne monki z francuskiego cielaka, na lekko grubszej podeszwie szytej z ukrytym szwem i całkowicie gładką piętą. i o zgrozo... z zelówką, której celem nie jest zabezpieczanie podeszwy, tylko właściciela przed poślizgiem...
- 17 odpowiedzi
-
- 61
-
Projekt jak widać nie zaskakuje, ale w tej wersji ma swoje tajemnice. 1. Skóra z kangura - cienka jak pergamin i bardzo wytrzymała. 2. Najcieńsza podeszwa Rendenbach - nie będzie najtrwalsza, ale dodatkowo wpływa na lekkość butów. 3. Technika wykonania - klejenie. Kolor lepiej oddaje to zdjęcie - jasny to bardziej beż niż biel.
-
Lotniki bezszwowe, czyli projekt ekstremalnie uproszczony, choć zaskakująco trudny w realizacji. Ten "holy grail" obuwia miarowego chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Podobno do ich wykonania wystarczy mieć bardzo dobrą skórę, dużo siły w rękach i ...wiele prób za sobą. Skóra musi być zarazem gruba, wytrzymała i elastyczna na tyle, żeby dać się naciągnąć na kopyto w jednym kawałku. Po wielu próbach, udało się zrobić pierwszy krok. Francuski box calf w brązie, okazał się jedyną skórą, która chciała współpracować. c.d.n.
-
Mokasyny zwane bostonian loafers w wersji jesiennej. Letnią wersją tych butów, (prezentowałem je kilka miesięcy temu) nie nacieszyłem się zbyt długo - lato skończyło się dokładnie tydzień po tym jak udało mi się je odebrać. Była to jednak tak udana realizacja, że postanowiłem zamówić wersję na większe słoty. Korzystając z uprzejmości Państwa Kielmanów, mam okazję zaprezentować kilka zdjęć z procesu ich powstawania. Materiał to lico z francuskiego "box calfu" i piękny koniakowy zamsz. Wybór skór nie jest przypadkowy. Francuskie lico to mięsista a przy tym zaskakująco miękka skóra. Jej wybitne właściwości zaprezentuje w kolejnej realizacji, której z byle czego wykonać się nie da c.d.n.