Skocz do zawartości

Muzyka dla naszych uszu


booe

Rekomendowane odpowiedzi

Tak mi się skojarzyło: (jest cała sesja zdjęciowa, ale akurat to zdjęcie trafiło na okładkę. Bardzo dobra płyta z 1976, chyba najbardziej niedoceniona w dorobku Waitsa. Znajdziemy tam i pięknego bluesa, i rockabilly, i cokolwiek ekspetymentalny jazz).

8606259855_333c7be8ee_b.jpg

Tytułowa piosenka w wybornym wykonaniu live:

 

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ widzę, że "Small change" zebrało sporą jak na ten wątek liczbę plusów, bo aż dwa, pozwalam sobie wkleić moją ulubioną chyba piosenkę z tego albumu, tym razem w wersji studyinej (na youtube jest piękna wersja z tego samego koncertu z Kolonii z 1977, wystarczy wpisać "Step right up Rockpalast")

 

I obiektywnie najpopularniejsza piosenka z tego albumu (zobaczcie jak odmienna od dwóch wklejonych wyżej) i jeden z największych hitów wczesno-średniego Waitsa: Tom Taubert's Blues:

 

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, blekit napisał:

@swordfishtrombone trochę jak "na złość mamie odmrożę sobie uszy"... Film jest bardzo dobry, zdecydowanie warto go zobaczyć. Pokazuje, że w kinie ciągle zdarzają się prawdziwe perełki

Tak właśnie. Ja akurat nie lubię i nigdy nie lubiłem jak ktoś tańczy i śpiewa podczas gdy ja próbuję oglądać film, więc i tak by mi się nie spodobał :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płyta mocno krytykowana. Za to, że to "nie prawdziwy Lou Reed", że "odcina kupony", "nie ma pomysłu na siebie", że "to nieTransformer", że "to nie Metallica", bo przecież ci skończyli się już po "Kill'Em All" ;)... Generalnie do niczego to wszystko :mellow:

Polecam samemu przesłuchać (bo warto!) i wyrobić swoje zdanie. Poniżej najlepszy według mnie kawałek - "Dragon".

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię taką "popieprzoną" muzykę (jestem chyba jedyną osobą w Europie, która ma wszystkie płyty z muzyką Harry'ego Partcha, słucha i się tym chwali), ale Lulu mnie zupełnie, zupełnie nie przekonuje. Właśnie dlatego, że nie jest dość "popieprzone" na alternatywę.

A skoro tak rockokowo się zrobiło, to ode mnie piosenka, która - uświadomiłem sobie ostatnio - niesie potężną energię i jest w pewnym sensie cięższa od najcięższego grind core'u: "Tommy the cat" Primusa. Z gościnnym udziałem, a jakże, Toma Waitsa (w roli kota, bo to o Waitsie jest piosenka tak w ogóle).

PS: Wiecie, że Les Claypool, ten pan, który w Primusie śpiewa i gra na basie (czyli właściwie robi całego Primusa), uczestniczył w "castingu" na basistę Metalliki po śmierci Cliffa? I podobno został odrzucony, bo był za dobry (co akurat rozumiem, nie zagrzałby długo miejsca w Metallice i tak).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak śpiewa jeden z najlepiej ubranych Polaków cz. 2.

O ile My Church is Black mi się nawet podobało, o tyle to słabiutko :(

Edit: Wiem, co mi tu najbardziej przeszkadza i jest to niestety akcent Nergala :/ Na My Church is Black był kapkę przesterowany i tak nie walił po uszach. A domyślam się, że to jeden z tych polskich wokalistów, których problemy z akcentem są najmniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, swordfishtrombone napisał:

Nigdy nie byłem szczególnym fanem Slayera (który zresztą w czasach mojej metalowej młodości nie był za bardzo w formie), ale to fajne jest. Nie ma wiochy.

Nie mam serca, żeby wrzucać coś więcej - zbyt brutalne dla nieosłuchanych. Późno, rok po wydaniu, słucham i biję się w piersi, że skazałem ich na niebyt po Seasons in the Abyss. Czysta energia, technika, fabuła - Slayer z najlepszych lat. Nawet perkusista gra jak Dave Lombardo, tylko dokładniej. 

Edit: Najbardziej abstrakcyjne opakowanie dla pozytywnego przekazu ;) 

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Mnie się jeszcze podobał wczesny Mayhem (z "de mysteriis") i na tym się dla mnie black skończył, potem była tylko Britney Spears. To nigdy nie był mój ulubiony gatunek, mnie zawsze kręcił techniczny death.

To powiedziawsze, ten kawałek "american slave black metalu" jest nawet niezły. Na pewno oryginalny jak na black metal :D.

 

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie, takiego mixu to nawet ja bym nie przewidział:)  Ale to jest dobre!

Ja na dziś mam kilka propozycji:

1) Klasyk - Danzig, Im the one, LP - Lucifuge. Dla mnie w pierwszej 10 albumów wszechczasów. 

2) Monstertruck - w miarę nowy zespół, fajne hardrockowe granie. Kto lubi hammondy, humbuckery, kudły i amerykańskie samochody, odnajdzie się:) PS - widziałem ich na koncercie Slasja jako support i na zrobili doskonałą robotę.

3) i na sam koniec - dzisiejsze odkrycie - no po prostu rozwalili mnie:) Disko-rocko-queeno-coś. No, uśmiechnijcie się:)

 

  • Oceniam pozytywnie 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.