Skocz do zawartości

Promocje w markach premium


Pan Janusz

Rekomendowane odpowiedzi

@eye_lip

 

Zegarek owszem jest przedmiotem codziennego użytku a może być również hobby.

Jednak odkładanie na zegarek jest dla mnie czymś zrozumiałym z tego powodu, że to tak na prawdę inwestycja.

Nie zwraca się ona dosłownie, ale przykładowo prowadząc działalność gospodarczą i szukając osób dla którym możemy być podwykonawcą/wspólnikiem whatever możemy się bardzo szybko przekonać, że inwestycja w zegarek jest bardzo opłacalna.

Nie rozumiem tylko oszczędzania przykładowo na garnitur szyty na miarę który poniekąd może być elementem hobby.

Skąd mój brak zrozumienia ? Może z tego powodu, że na takowy garniak mogę sobie pozwolić z marszu, ale uwazam, że potrzebna mu jest jeszcze jakaś otoczka.

Dla przykładu ja widząc mężczyznę w garniturze na miarę za 6-7k + butach na miarę za 2-3k poruszającego się na codzień samochodem wartym tyle co 5-6 takich garniturów to czuję, że coś tu nie gra.

Tak jak by w toalecie wyłożonej włoskim marmurem położyć rolkę szarego papieru toaletowego. 

Mogę zrozumieć, że taki garnitur to element hobby, ale nie rozumiem kupowania go z oszczędności gromadzonych przez kilka miesięcy.

Jest to jednak tylko mój pogląd i nie chce nikogo przekonywać do moich racji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za przedmówcą. Prawie wszystko można sprowadzić do wspólnego mianownika "rzeczy użytku codziennego" - mowa była o odzieży, akcesoriach odzieżowych. Zegarki i np. pióra wieczne, to trochę inna bajka. A do rangi sztuki, można podnieść każdy wytwór człowieczy :) Nawet pisanie na forum  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@gawel

a czy wobec tego mógłbyś opracować taką ściągę dla mnie (choć myślę, że wielu forumowiczów chętnie skorzysta) jakim samochodem powinienem jeździć na co dzień gdybym chciał uszyć garnitur u Zremby, jakim gdyby to był garnitur z Gest Mody, od Żukowskiego, od Kamińskiego, żebym wg Ciebie nie wyglądał jak łazienka wyłożona włoskim marmurem z położoną rolką szarego papieru toaletowego, żeby nie komplikować przyjmijmy, że buty będą od TJ.

  • Oceniam pozytywnie 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla przykładu ja widząc mężczyznę w garniturze na miarę za 6-7k + butach na miarę za 2-3k poruszającego się na codzień samochodem wartym tyle co 5-6 takich garniturów to czuję, że coś tu nie gra.

Tak jak by w toalecie wyłożonej włoskim marmurem położyć rolkę szarego papieru toaletowego. 

Mogę zrozumieć, że taki garnitur to element hobby, ale nie rozumiem kupowania go z oszczędności gromadzonych przez kilka miesięcy.

Jest to jednak tylko mój pogląd i nie chce nikogo przekonywać do moich racji.

 

 

Ale może to jest właśnie ta prosta odpowiedź. Naprawdę może być kogoś "stać" na garnitur za 6 tysięcy i buty za 2 tysiące i maksymalnie na używanego Mercedesa za 35 tysięcy (albo i mniej).

 

Tu masz przykład rzekomego dysonansu, o którym mówisz http://www.szarmant.pl/wp-content/uploads/2012/11/Szarmant-i-Mercedes.jpg

 

Naprawdę uważasz, że coś tu "nie gra"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są jeszcze tacy podludzie co w drogich garniturach jeżdżą na ... tfu rowerach! Powinni przecież latać helikopterami.

 

@gawel

jeżeli szukasz forum na którym będziesz mógł chwalić się pieniędzmi i tym na co je wydajesz przemyśl swoją obecność tutaj, źle trafiłeś.

  • Oceniam pozytywnie 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trochę chyba za bardzo szukacie logiki i stereotypowych zachowań w zakupach. Każdy ma inna sytuację zarówno finansową, biznesową i powiedzmy społeczną. Jedni kupują pod kątem emocji, inni chcą coś pokazać, a jeszcze inni chcą coś ukryć. Jedni planują, a inni kupują  z marszu.

Są ludzie którzy jeżdżą samochodami premium (jaguary, bentleye, bmw7, merc s, itd) i pokazują ile mają, bo maja taka potrzebę zaistnieć, pokazać, że są bogaci i z "wyższych sfer". Ale jednocześnie kupują podróby LV, Gucci, podrabiane zegarki itd, bo ich na to nie stać. Bo samochód na kredyt, dom na kredyt, leasingi, faktoringi i inne pożyczki, wiec na bieżące zakupy już nie starcza. Ale trzeba się pokazać, więc kupują podróby.

 

Inni (nie chcę generalizować, ale wg. mnie tacy co się dorobili dużych pieniędzy w niedługim czasie) pójdą kupić ubrania, biżuterię, zegarki i inne przedmioty do salonów marek premium w najdroższym miejscu i "przepłacą" tylko po to, żeby pokazać, że ich na to stać i że mają. Jednocześnie jest to najprostsze i najszybsze rozwiązanie. No i  mają poczucie bezpieczeństwa, gwarancji, prestiżu, jakości obsługi i całej otoczki komercjalizacji w dzisiejszych czasach. Potem "dyskretnie" pokazują, że mają markowe kupione w tym albo tamtym salonie. Ale mają do tego prawo. W końcu kto bogatemu każe żyć biednie.

 

Jedni kupują LV, Gucci, D&G, Versace, żeby było widać duże logo. Inni wolą Ermenegildo Zegna, Bossa, i inne drogie marki, ale bez widocznego logo. Ci drudzy kupują takie produkty, bo liczą, że wraz z ceną kupują jakość. Ja tak miałem. Bo nie miałem wiedzy takiej jaką można uzyskać dzięki np. naszemu forum. Że można mieć jakość, ale na pewno w lepszym stosunku jakość/cena niż w markowych sieciówkach. Tylko na to potrzeba czasu i chęci edukacji. Jedni kupują super furę i drogie rzeczy, żeby pokazać innym kim są, albo raczej jak chcą być postrzegani. A inni kupują bespoke - bez naszywek, widocznych logo i napisów, aby dla siebie (garnitury z savile row, które widziałem nawet metki mają od wewnętrznej strony kieszeni,  nie na podszewce). Jednocześnie Ci co się znają to się poznają, a Ci co nie to nawet nie zauważą.

Co innego chce pokazać celebryta, który musi zabłysnąć, co innego prezes korporacji, który powinien pokazać wyższy status, ale jednocześnie nie za wysoki  (jak przesadzi to może być posądzony o to, że widocznie za dużo zarabia), a co innego właściciel jakiejś firmy zatrudniającej pracowników (bez względu na ilość), którzy zarabiają minimum krajowe, bo "kryzys" i firmy nie stać na większe wynagrodzenia, a sam chodzi w Gucci i jeździ co chwilę nowszym modelem super fury. 

 

Z tym oszczędzaniem to wg. mnie Filipowi chodziło o coś innego. Spory wpływ tutaj ma moment w życiu każdego z nas. Co innego jeśli jest się młodym, zaraz po studiach, i trzeba kupować wszystko - ubrania, garnitury, koszule, buty, ale też i wyposażenie nowego mieszkania, zbierać na pierwszy samochód, itd. itd. A co innego, jeśli już się to wszystko ma. Dom, samochód, pełną garderobę. W obu przypadkach są zupełnie inne priorytety. Jeśli już masz pełną szafę to lepiej odłożyć i kupić sobie 1-2 garnitury szyte na miarę w roku, niż 1 w każdym miesiącu tańszy.

Jak masz ileś par przyzwoitych butów, to "pooszczedzasz" na dzieła sztuki od TJ, Kielmana czy innego szewca, czy pójdziesz i znowu kupisz kilka par przyzwoitych butów? jedni zrobią tak, a drudzy inaczej.

 

To tak jak z zegarkami. Można je kochać lub nie. Jeden kupi jeden zegarek za 100 tys i będzie chodził tylko z tym zegarkiem na ręku, a inny kupi 5 zegarków po 20 tyś, a jeszcze inny 10 po 10. itd. 

 

Podsumowując, to co chciałem przedstawić to jest to, że w zakupach jest zbyt dużo czynników, które mają wpływ na to co kupujemy. Część zachowań można krytykować, innych nie. Generalizować za bardzo nie powinno się, bo niejednokrotnie to co widzicie (super fury, LV, Gucii, itd) to jest tylko wytworzony wizerunek, a rzeczywistość zupełnie inna. 

 

No i jeszcze są wielcy biznesmeni ze stanów, głównie z branży IT - Steve Jobs (rip), Mark Zuchenberg, Bill Gates, i inni. Ludzie którzy dorobili się fortun, a jednocześnie chodzą w zwykłych jeansach i zwykłych podkoszulkach. I jak ich ocenić?

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale może to jest właśnie ta prosta odpowiedź. Naprawdę może być kogoś "stać" na garnitur za 6 tysięcy i buty za 2 tysiące i maksymalnie na używanego Mercedesa za 35 tysięcy (albo i mniej).

 

Tu masz przykład rzekomego dysonansu, o którym mówisz http://www.szarmant.pl/wp-content/uploads/2012/11/Szarmant-i-Mercedes.jpg

 

Naprawdę uważasz, że coś tu "nie gra"?

 

No gra, bo taka miała być konwencja. Youngrimer pasujący do stylu Szarmanta. To jest świetny przykład na umiejętne połączenie pasji, biznesu i możliwości finansowych. Jestem pewien, gdyby Szarmant dysponował większymi funduszami na ten cel, wybrałby bardziej "rasowy" model (zresztą niech sam się wypowie). 

 

Teraz wyobraźmy sobie tego samego eleganckiego dżentelmena, który wysiada z 15 letniego, czerwonego Fiata Punto (wybaczcie, ale akurat moi teściowe takim jeżdżą).

 

Myślę, że takie odbijanie piłeczki do niczego nie prowadzi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się w pełni co do pierwszego akapitu i o tym właśnie wcześniej pisałem. Co do przypadków z branży IT, kiedyś sądziłem, że taka ich fanaberia i ekscentryzm wynikający z poczucia " jestem ponad to, mam miliardy i wszyscy o tym wiedzą". Natomiast teraz po przeczytaniu książki o Jobsie i Billu, oraz po własnych obserwacjach ( mój brat pracuje w IT), widzę, że branża informatyczna to kosmici, którzy w większości nigdy nie będą zwracali uwagi na ubrania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]

Teraz wyobraźmy sobie tego samego eleganckiego dżentelmena, który wysiada z 15 letniego, czerwonego Fiata Punto (wybaczcie, ale akurat moi teściowe takim jeżdżą).

[...]

 

Proponuję pieszą wycieczkę po Rzymie. Obserwacja może być szokiem dla typowo polskiego podejścia, w którym samochód to absolutna podstawa 'social status recognition'.

  • Oceniam pozytywnie 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bartek, z całym szacunkiem, nie musisz mnie wysyłać do Włoch. Jestem tam 2 razy w roku i mam wystarczające pole porównawcze. Ja w rewanżu polecam Ci odwiedzenie mniej zurbanizowanych terenów tego kraju… gdzie poczynisz identyczne obserwacje. Wiesz jaka jest różnica? Taka, że Włosi zmieniają samochody niezwykle często i 15 letni Fiat Punto to wyraz ekstrawagancji. Faktycznie jeżdżą małymi autami, które są zaprzeczeniem "polskich kompleksów". 

 

Zresztą to jałowa dyskusja. W Londynie dobrze i "bogato" ubranych znajdziemy w metrze, u nas nie - bo metra jak na lekarstwo. I tak będziemy snuć sobie opowieści bez końca… W przypadku Szarmanta auto stanowi świetne uzupełnienie jego elegancji, czego o wspomnianym Punto powiedzieć nie byłoby można.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Olgierd

W Polsce młody i bogaty chyba nie pojawi się w komunikacji zbiorowej, bo to obciach. W najgorszym przypadku będzie zamawiał taksówkę by przejechać trzy przecznice -- i spóźnić się nieco ponad kwadrans (w tym czasie jego BMW 520 będzie stało na strzeżonym parkingu pod biurem). W najlepszym przypadku pojedzie sam, spóźni się ten sam kwadrans, ale następne piętnaście minut będzie szukać miejsca do zaparkowania (najchętniej w podwórzu, bo nie trzeba płacić za parkowanie; jak się nie da uniknąć odpłatnej miejscówki, to nie kupi biletu, bo "za daleko do automatu" a on przecież nie ma czasu (już jest spóźniony).

 

W Italii zaskakująco dobrze sprzedaje się Renault Twingo. Przynajmniej w północnej części kraju, bo na południu może być inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No gra, bo taka miała być konwencja. Youngrimer pasujący do stylu Szarmanta. To jest świetny przykład na umiejętne połączenie pasji, biznesu i możliwości finansowych. Jestem pewien, gdyby Szarmant dysponował większymi funduszami na ten cel, wybrałby bardziej "rasowy" model (zresztą niech sam się wypowie). 

 

Teraz wyobraźmy sobie tego samego eleganckiego dżentelmena, który wysiada z 15 letniego, czerwonego Fiata Punto (wybaczcie, ale akurat moi teściowe takim jeżdżą).

 

Myślę, że takie odbijanie piłeczki do niczego nie prowadzi. 

 

Wyobrażam sobie wsiadającego go do takiego auta i dalej nie widzę dysonansu. Widzę eleganckiego faceta wsiadającego do ekonomicznego auta. To jakaś ujma?

 

Bynajmniej nie jest to tylko "odbijanie piłeczki", bo doszliśmy do czegoś konstruktywnego: WARTOŚĆ PIENIĘŻNA samochodu nie ma związku z "adekwatnością" stroju do samochodu. Czyli można w gajerze za 6 tysięcy jeździć samochodem za 10 tysięcy, byleby pasował stylem, prawda?

 

Sam znam taki przypadek. Kolega kupił stare zniszczone auto i je całkowicie odnowił, mieszcząc się w kilkunastu tysiącach.

 

EDIT - A Szarmant jest za wysoki na punto. Stąd byłby dysonans. Do zadbanego poloneza mógłby świetnie pasować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie sądzę by rozmiar portfela, marka i rocznik auta miałyby jakikolwiek związek z elegancją. Jedno i drugie pomaga, ale nie jest najważniejsze; cenię sobie ludzi chcących przeznaczyć część oszczędności na buty od TJ czy garnitur z Savile Row (może nie na zasadzie "postaw się, a zastaw się"). To może być pasja, forma kolekcjonerstwa, umiłowanie do sztuki. Nie trzeba tego tłumaczyć bo i po co? Może to jednych dziwić - innych nie. Są miłośnicy porcelany wydający krocie na zabytkowego Rosenthala, inni kupują wina, czy whisky/whiskey (nie wiem jaka w końcu jest poprawna forma), są tacy, którzy patrzą na buty i zdumiewa ich forma kopyta, szycie, skóra… Pasja jest czymś wykraczającym poza ramy racjonalności. Taka rzecz ma w sobie dla właściciela coś więcej niż tylko wymiar czysto praktyczny. Jak napisałem wcześniej produkt taki ma w sobie historię. Np. kaletnik wybiera skórę, odpowiednio ją oprawia, każde cięcie, czy szycie ma znaczenie. Historię danego produktu można udokumentować, co zwiększa dla wybranego odbiorcy wartość danej rzeczy. Co więcej, poznajemy wówczas ciąg procesów potrzebnych na jej powstanie. Rośnie podziw dla rzemieślnika-artysty… 

Wracając do samochodów - nie do końca rozumiem dyskusję - jeśli ktoś lubi twingo, dba o nie, sam jest dajmy na to dyrektorem jakiejś firmy, ale ma fanaberię jeździć takim autem, to czemu od razu uznać to za brak klasy? 

Niedawno widziałem odrestaurowanego fiata 125p, wyszedł z niego elegancki starszy pan i auto, i właściciel prezentowali się znacznie lepiej od zaparkowanego obok paruletniego mercedesa ml. 

  • Oceniam pozytywnie 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jeszcze są wielcy biznesmeni ze stanów, głównie z branży IT - Steve Jobs (rip), Mark Zuchenberg, Bill Gates, i inni. Ludzie którzy dorobili się fortun, a jednocześnie chodzą w zwykłych jeansach i zwykłych podkoszulkach. I jak ich ocenić?

 

Zwykły podkoszulek Steva Jobsa to o ile pamiętam jedwabno-kaszmirowy golf od Issey Miyake.

 

Jednego będzie śmieszył człowiek chodzący w drogich garniturach, jeżdżący drogim samochodem, a jednocześnie nieposiadający w domu obrazów, innego będzie dziwił bogacz mieszkający w zaledwie 100 metrowym mieszkaniu, a jeszcze kogoś innego, że ktoś jeździ bentleyem, a jednocześnie na 50 minutowy lot kupuje miejsca w klasie ekonomicznej, a nie biznes (co jest totalnym brakiem taktu, bo mógłby wynająć prywatny samolot)

 

Na szczęście albo niestety nie ma na tym świecie monopolu na jedyny, słuszny pogląd i w tym przypadku również go nie będzie. Są oczywiście poglądy całkowicie błędne, ale tych zbliżających się do prawdy jest mnóstwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast teraz po przeczytaniu książki o Jobsie i Billu, oraz po własnych obserwacjach ( mój brat pracuje w IT), widzę, że branża informatyczna to kosmici, którzy w większości nigdy nie będą zwracali uwagi na ubrania.

To nie jest kwestia branzy tylko bardziej lokalizacji. W Kaliforni CEO korporacji z Fortune 500 chodzi do pracy w dzinsach i firmowym polo. Z kolei w Londynie szeregowy programista niejednokrotnie musi w pracy byc w garniturze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.